Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2022, 12:20   #135
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dołączyłam do przygody na zaproszenie Micasa, po tym jak chyba spodobała mu się moja gra w warsztatach OW, jakie prowadził (przynajmniej ja tak to widzę ).
Dostałam postać, która już istniała w tej sesji jako NPC, ale rozwinęłam ją do poziomu, który chyba przytłoczył MG

Czytając sesję i wątek rekrutacji spodziewałam się czegoś innego niż zastałam. Niewątpliwym negatywem tej sesji był brak czasu i to nie tylko MG, ale też graczy. Niestety, ale ta przygoda wymagała zaangażowania, które było na początku sesji, ale zniknęło po drodze i już go nie było gdy dołączyłam. Ten brak czasu też powodował, że Micas pędziłeś po łebkach, byle dojść do końca. Niestety to sprawiło, że wiele ważnych tematów, które powinny zostać "rozegrane" przez graczy, szły przemielone automatem wg założeń MG.
Ten pośpiech też generował zjawisko, które zostawia pewien niesmak - Micas niejednokrotnie pisałeś swoje posty i miałeś je gotowe zanim my gracze wrzuciliśmy nasze. Przynajmniej dla mnie, wywoływało to zwątpienie czy aby mamy wpływ na wydarzenia. To nie zachęca do angażowania się w historię. Teraz jak tak o tym myślę too chyba właśnie to wywoływało u mnie wrażenie, o którym wspomniałam Tobie, że czuję się jakbyś miał gotowy klucz odpowiedzi, w który oczekujesz, że się wstrzelę.

Czy to ze zmęczenia materiału, braku czasu graczy, charakterów postaci BG czy czegoś innego, ale w sesji nie uświadczyłam tak naprawdę interakcji między postaciami innymi jak rozmowy w komentarzach czy sesyjnym czacie (wyjątek to pojawienie się Dydelfiny, z którą miałam pierwszą prawilną interakcję pomiędzy BG). Ja nie jestem zwolennikiem ustalania tego co mają zrobić postacie w komentarzach, to powinno być rozgrywane fabularnie. Jasne, nie było czasu, ale w praktyce krótkie dialogi wcale nie wychodzą dłużej niż rozmowa na grupowym chacie.

Tak czy inaczej jeśli chodzi o konkretnych BG to:
>BG Zombianny - postać robiąca to co każdy potępiał, ale wszyscy wiedzieli, że jest konieczne. Stosowała zasadę "wchodzisz między wrony to kracz jak one" i rozprawiała się z przeciwnikiem w sposób jaki najlepiej do niego docierał. Niezastąpiona w walce z wrogiem który grał brudno. Brutalna w działaniach ale przy tym bardzo to bardzo przemyślane było to co robiła.
>BG Makao - postać o dużych rozterkach wewnętrznych i problemami rodzinnymi zabarwienia przerośniętych ambicji. W swoim odgrywaniu była bardzo realna, przekonująca co do odczuć postaci.
>BG Witch Slap - bardzo egzotyczna persona na tle innych postaci. Ciekawy pomysł z kosmiczną cyganką i szkoda, że zrezygnowała z sesji, bo obecność tej postaci dodawała kolorytu fabule.
>BG Arveliusa - postać złamana jeszcze przed wydarzeniami w sesji, a którą dobiło (chyba nieodwracalnie) to co się stało na początku tej przygody. Rozdwojenie jaźni jako reakcja obronna na rzeczywistość była wciągającym zabiegiem. Szczerze mówiąc to jak skończyła ta postać po prostu do niej pasowało.
>BG Lynx Lyxa - wprowadzał rodzinę chciwych bogaczy z koneksjami, a takich nie może zabraknąć Ze Spencerów chyba najbardziej polubiłam Teodorę. Swój urok miał też syn marnotrawny Julius, który był równomiernie pazerny, aż do samego swojego końca. Natomiast Hadrian w moim odczuciu miał niewykorzystany potencjał Myślę, że można było z niego wyciągnąć dużo więcej, choć śmierć ojca jest wystarczającym argumentem dlaczego Had stał się stonowany.
>BG Stalowego - czytając sesję szczególnie zwracał na siebie moją uwagę zaczynał jako nerd i odludek, a skończył jako berserker No oczywiście przesadzam, ale ta postać przeszła największą przemianę pośród wszystkich. Korzystał z okazji i był największym kasanową w historii Minutemen Na szczęście nie pozbył się bycia nerdem, więc pozostał naszym drużynowym specjalistą od mechów, już jako gracz doradzając jaka maszyna będzie pasować do tego jak chce się nią posługiwać.
>BG Azraela - tajemnicza azjatka, cicha i związana z tajniakami. Była konkretna w swoich działaniach i skupiona na celu. Bardzo lubię takie postaci.
>BG Johnnyego - za późno dołączył, żeby móc pokazać jaka jest ta postać. Szybki koniec nie dał mu się rozwinąć. Szkoda, że nie było Ciebie od początku w przygodzie.
>BG Dydelfiny - jedyna postać z którą miałam okazję na prawilny i przyjemny dialog i interakcję, za co graczce jestem niezwykle wdzięczna postać jest taka jakie uwielbiam najbardziej. Jej ciekawa i przewrotna historia o tym jak będąc przeciwnikiem trafiła na naszą stronę barykady wciągnęła mnie Gdyby był czas i miejsce to pewnie Marah i Ursula zostałyby BFF

To że Micas uwielbia bawić się w cyferki i mechaniczne rozgrywanie walk to wie każdy Przyjemne było rozgrywanie potyczek. To byłoby super jako uzupełnienie sesji. Jednak tu z braku czasu, zabierały one ten właśnie czas, który powinien być przeznaczony na fabularną stronę sesji, bo tego potrzebował ten rozmach przygody.
"Shitlisty" jak sam się powyżej MG przyznał, były tak przepełnione żelastwem, że po tych wszystkich bitwach Amerigo powinno być głównym eksporterem wszelkiej maści złomu i metali kolorowych Ale czy mi to przeszkadzało? Nic a nic. My wychodziliśmy przez to na przekozaków, a starcia dawały satysfakcję Osobiście jako fan wszelkiej maści Sci-Fi uważam, że jeśli tylko potrafi się wymyślić wystarczająco wiarygodna kosmiczną magię, która to tłumaczy, to ja przyklepuję

Zupełnie nie zgodzę się z Tobą Micas, że nakombinowałeś z właściwościami planety. Otóż dla mnie to był wspaniały motyw, pozwalający odkrywać w starym stylu niezbadaną planetę, którą nie dało się przeskanować z orbity jak każdą inną.

Nowa Rodezja i jej odkrycie to był mój ulubiony punkt w sesji, miałam największą frajdę pisząc to, choć np z dialogami z postaciami już między nami "nie pykło" - rozumiem, nie każdy lubi dialogować, a pisanie tego na siłę to żadna frajda nawet dla mnie, osoby która lubi rozpisywać najmniejsze drobiazgi w dialogach. Ale wracając... Nawiązanie pierwszego kontaktu, uprowadzenie rodezyjskiego pilota i odkrycie ichniejszejszego odpowiednika Minutemen, Patriotów, było MEGA. Aż się prosiło, żeby na planecie było jeszcze kilka takich miast do odkrycia
No i w tym miejscu pojawiły się zwątpienie w to czym są Minutemen. Myślę, że gdybyśmy mieli czas to gracze sami doszliby do tego co samorzutnie zrobił Ishida. Może nawet postaci graczy by przyparli starego zgreda albo kogoś jeszcze do wyznań. A może byśmy się zgrali z Patriotami i wspólnie walczyli przeciw wrogom (w końcu w epilogu sojusz udało się zawiązać). I znów brak czasu podciął skrzydła fabule.

Kolejnym motywem jaki rozgrzał moje serduszko w sesji to terraformator. Jak mi go dorzuciłeś w bio to od razu obudziła się we mnie "stargate'owa" chęć wyciśnięcia z tego jak najwięcej (jakby jeszcze ktoś nie zauważył, awatarem męża mojej postaci była postać ze Stargate SG1 ) Uznałam, że pójdę tym wątkiem choćbyś miał Micas mieć mnie dość za dokładanie Ci fabuły Świetne było zagłębianie się w systemy olbrzymiego statku kosmicznego, chyba jednego z kilku, które terraformowały planetę by stała się zdatna do zamieszkania. Czy w Sci-Fi może być coś lepszego niż znalezienie reliktu technologicznego, który udało się uruchomić i wejść w jego dyski danych? Jak dla mnie nie ma nic lepszego
To dało nam namiary na nie jeden, a dwa statki. Dokładnie tych, których szukał ComStar ^^
Ale były przy tej okazji spięcia między nami. Wyraźnie zaznaczyłam, że moja postać idzie tym tropem i skupia się na nim, a mimo to wrzuciłeś ją do reszty, do walki, choć również deklarowałam, że postać po wydarzeniach pod Wielką Zieloną Górą nie podejmuje się walk. W sesji zdarzały Ci się Micas takie zagrania, że na siłę wrzucałeś w jedno miejsce postaci graczy byle trzymać BG w kupie. Rozumiem, tak jest wygodniej, ale niestety jeśli to nie railroad i sesja ma się rozwijać to trzeba się liczyć, że BG rozlezą się po planszy jak mrówki po koszu piknikowym.Duży plus, że nie zafiksowałeś się na tym i długo się nie opierałeś i pozwoliłeś mi działać.
Paradoksalnie działania mojej postaci przyśpieszyły upragniony przez MG koniec przygody

Na koniec pisanie epilogu było dla mnie trudne. A to za sprawą świadomości jak wiele ten świat mógł dać, ale z braku czasu zostało to pogrzebane. Myślę, że pisanie sesji z dedlajnem to nie jest trafiony pomysł. Dedlajny może ujdą w warsztatach, ale nie kiedy pisze się pełnoprawną przygodę.
Do tego listę wydarzeń po 3000 roku, które były nacechowane tragediami, którymi można by obdzielić pół galaktyki i jeszcze dla kogoś zostanie, byle zniechęcić BG do pozostania na niej (czego w sumie nie ukrywałeś), i byle zrobić spotkanie po latach w kosmosie. W akapicie wyżej już było o tendencji do wrzucania na siłę BG w jedno miejsce. Sam przyznałeś, że się zagalopowałeś i chciałeś się wycofać (co do listy tragedii na Amerigo po 3000 r) -> tak tak ja się nie zgodziłam już do cofania tego, ale to już przez to, że pół tygodnia myślenia poświęciłam jak do tego podejść, więc myślałam, że mnie coś trafi i wolałam zarazy i wojny niż po raz kolejny myśleć co pisać. I zadecydowałam o tym za wszystkich graczy, bo i tak moja BG jako jedyna z ekipy została na stałe na Amerigo.
Pośpiech więc skutkował nieprzemyślanymi wydarzeniami. No i ten Twój ostatni post, który napisałeś zanim gracze dali swoje odpowiedzi... Ten post był kluczowe, bo dałeś nam dowolność w kreowaniu przyszłości swoich postaci - kto chciał ten został kosmicznym rycerzem, a kto chciał to został na Amerigo, co wiązało się z kreowaniem przyszłością NV. Dlatego też siłą rzeczy Twój ostatni odpis nie uwzględniał tego co gracze nasmarowali. Ja czytając go miałam wrażenie, że piszę sobie, a Ty sobie.

Podsumowując: Przygoda miała ogromny potencjał, bogaty świat oraz świetne i różnorodne postaci BG, ale okoliczności poza sesyjne nie pozwoliły tego wykorzystać i rozwinąć się.

Także uważam, że trzeba by wyciągnąć z tej rozgrywki wnioski i... ROZEGRAĆ JĄ JESZCZE RAZ! Tak, jak fabuła na to zasługiwała od początku.
Dlatego Micas jak jeszcze wrócisz do pisania RPGów to poważnie, ale o POWAŻNIE zastanów się by właśnie MechWarrior był u Ciebie na tapecie jako priorytet. Ale tym razem dokładnie, bez pośpiechu, żeby nacieszyć się światem jaki stworzyłeś. Bo warto. Bo masz ogromne pokłady pomysłów i umiesz tworzyć całe światy, otoczyć je wydarzeniami, korzystać z tego co podrzucą Ci gracze.
Brałabym w ciemno i nękała Ciebie na nowo

I jeszcze na koniec taka myśl:
Przynajmniej cieszy to jak wiele Comstar wtopił w te poszukiwania i na koniec został z niczym, a to za sprawą takiego małego społeczeństwa jak Nowy Vermont Brawo my.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline