Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2022, 12:06   #51
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Doe czekając na resztę, gdy znaleźli się w namiocie długo nie wytrzymała i powiedziała
- Słuchajcie… Moris zrzucił na mnie cholerną odpowiedzialność, ale wiem, że dostała mi się cholernie dobra ekipa, ostatnia misja pokazała, że mogę bezgranicznie ufać każdemu z was. - przeciągnęła wzrokiem po wszystkich - zdając sobie poniewczasie sprawę, że znowu zaczęła niepotrzebnie gadać… Zatrzymała jednak wzrok na Payton, nabrała powietrza, po czym kontynuowała. - Mam nadzieję, że będziemy dalej współpracować na podobnej zasadzie. Pełna współpraca i zaufanie. Musimy jak najszybciej wrócić do pełnej zdolności bojowej….

Na kardynała - westchnęła w duchu, ale pierdoli… Po cholerę zaczynała gadać… Znowu wyszła na patetyczną idiotę… kiedyś ją za to zastrzelą i przyzna im rację… Mimo to kontynuowała.

- Musimy się zgrać z nowym członkiem ekipy, ale bez forsowania - wskazała na swoją nogę - może zrobimy sobie jakieś próbne strzelanie oraz trening walki wręcz. Co na ten temat sądzicie? Moris i tak by nas pewno przegonił…

- To miłe, że doceniasz to jak cię targałem z wody przez plażę - uśmiechnął się Christopher. Choć stał się jedynym mężczyzną w tym oddziale to nie wydawało się by z tego powodu miał mieć jakiś problem. - Jak dla mnie pomysł świetny, możemy zrobić sobie zawody strzeleckie - dodał z rozbawionym tonem. - Layla, czym się zajmujesz? - zapytał nową. - Ja jestem snajperem, Shania ogarnia materiały wybuchowe, a Ariel już wiesz że jest naszym medykiem - przedstawił wszystkich.

Payton parsknęła krótko, podnosząc kąciki ust do góry gdy patrzyła na wesołka.
- To już wiadomo dlaczego proponujesz strzelanie. Lubisz się bawić po alkoholu, co? Wcale nie chodzi żeby się pokazać i dać powód do zachwytu nad rodzynkiem w serniku, w życiu. Możemy się spróbować, ale pod warunkiem że potem pokażesz mi parę sztuczek - pokiwała lekko głową i przeskoczyła wzrokiem na zaaferowanego rudzielca.
- Nie przejmuj się tak. Potrzeba paru szlifów, nie szkolenia od nowa. Dogramy się - stwierdziła z niezachwianą pewnością i dodała - Broń długa i broń ciężka. Poza tym lubię noże. Tylko zanim wyjdziemy na plac zgarnę chustę z namiotu. Mamy kosę ze słońcem… unikamy się póki możemy - wzruszyła ramionami.

- Po alkoholu mniej mi się ręka trzęsie - stwierdził Chris i na dowód tego podniósł dłoń pokazując, że utrzymuje ją nieruchomo, bez ani jednego drgnięcia. Oczywiście nie była to prawda, bo zwyczajnie wypił za mało, żeby jakikolwiek alkohol miał teraz na niego wpływ. - Jasne, mogę wam wszystkim dać korki ze strzelania, będzie z korzyścią dla wszystkich - podłapał pomysł Layli. - A tobie to nie lepiej było się zgłosić na Marsa, albo Lunę? Wydasz tu krocie na krem z filtrem - snajper przyjrzał się krytycznie nowej. - Choć na Lunie to chyba wojsko tylko udaje, że coś robi.

- Może i lepiej, ale gdzie tu wyzwanie? Lubię wyzwania - bladolica stwierdziła z rozbrajającym uśmiechem i do kompletu rozłożyła ręce - Wiesz, dusza hazardzisty, wieczne igranie z losem oraz pociąg do gier albo bukmacherki. Długo robicie pod Morrisem? Co za typ człowieka? Wydaje się w porządku. Słony sierżant - zrobiła krótką przerwę - O ile pierwsze wrażenia nie są mylne. Zwykle mam nosa do ludzi, jednak gdzieś z tyłu głowy warto mieć czerwony przycisk bezpieczeństwa który wywinduje nas z wybujałego jak ja pierdolę szczytu ego z powrotem na niziny realizmu. Więc? Poza tym przypomnij mi że muszę cię kiedyś upić Chris.

- Jedna misja za nami - wycieczki krajoznawczej z początku Chris nie liczył. - Morris jest zadziwiająco ok. Sama Ariel może zaświadczyć - spojrzał na wspomnianą z wymownym uśmieszkiem. - A upicie mnie droga koleżanko jest dosyć drogą imprezą - puścił oko Layli.

- Mogę cię upić połową kubka wódy, zależy od obranej metody - parsknęła, drapiąc się po piegowatym nosie i wciąż gapiąc na snajpera. Zniżyła głos - Ale że nie jestem potworem ani nie kręcą mnie zabawy w psychopatycznego doktora, zostaniemy przy konwencjonalnych metodach… pamiętasz ten kawałek o wyzwaniach? Przez te dwie sekundy nic się nie zmieniło.

- Nie będę cię od tego odwodził - odparł rozbawiony. - Szczególnie jeśli będziesz stawiać.

- Dobra idę pogadać z szarżami o jakąś miejscówkę, bo nie kojarzę tutaj żadnej strzelnicy. - westchnęła Ariel podnosząc się i kierując do wyjścia. Noga nie rwała już tak bardzo, choć całego ciężaru ciała wolała jednak na niej nie opierać.

- To nie będzie konieczne - odezwał się Ross po chwili milczenia. - Mamy strzelnicę na północnej stronie wyspy w zatoczce. W zasadzie tylko my jej używamy, bo reszta obozu boi się zapuszczać w gęstwinę.

- Chyba i tak trzeba to zgłosić, żeby nam kwatermistrz później głowy nie zmył i by nasza zabawa komuś nerwów nie nadszarpnęła, bo woda daleko niesie odgłos wystrzałów.
- W linii prostej - przytaknął. - Do tej pory nikt się nas nie czepiał.

Nowa osoba szybko zajęła miejsce Gabriela w docinaniu Chrisowi… To dobrze, bo tej pary brakowało jej najbardziej po powrocie. Postanowiła, że po załatwieniu formalności zaglądnie do lazaretu. Dopyta się może Gabriel albo sierżant czegoś potrzebują. Pogada też z lekarzem i zapyta o Payton.

Okazało się, że korespondent wojskowy był już zaopiekowany przez swojego brata, a Morris wykazywał wysoki poziom irytacji na zalecenia lekarza. Sierżant jednak nie był głupi i miał świadomość ryzyka jakie niesie za sobą chodzenie z niezasklepiona raną w tropikalnym klimacie.
Będąc w lazarecie zmniejszał ryzyko tego, że z nudów weźmie się za jakąś robotę i zerwie szwy. W odróżnieniu od Gabriela miał szansę wyjść po 2-3 dniach, a nie dwóch tygodniach.

Ariel przeglądnęła akta medyczne Payton. Jeśli chciała znaleźć coś na jej temat to mocno się zawiodła. Służba, wyłącznie w szeregach Wolnych Marines, rejestrowana była do 8 lat wstecz i koniec. Brak wcześniejszych wpisów. Jedyna rzecz jaka przychodziła jej do głowy to służba w Brygadach. To po jej odbyciu dostawało się nowe nazwisko, tożsamość, papiery i nowy start. Do tego tylko dwa lata, a nie wymagane 10. Musiała się nieźle wykazać.
Na deser żadnych chorób z których wynikałby jej styl ubierania się. Taka cera. Krem z mocnym filtrem to jedyne czym mogłaby się jej przypodobać.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline