Jeff na szczęście, podobnie jak Ladra, okazał się być żywy i podniósł się, choć zdecydowanie nie powinien sam się poruszać, gdy Mayers zdiagnozowała u niego wstrząśnienie mózgu.
Przeklinała ten dzień, że zdecydowała się tu przyjść. Powinna była znaleźć wymówkę, ale faktycznie zająć się czymkolwiek innym. Ale nie zrobiła tego i teraz tkwiła w oku huraganu. Tylko cudem, a raczej dzięki jej kiteńskim odruchom, jeszcze była cała. Przykuliła uszy, bojąc się, że jej je odstrzelą.
- Wynośmy się stąd czym prędzej! - syknęła do Alaishara, ale ten miał inne plany. Miała nadzieję, że to co chciał zrobić miało być zaporą do ich odwrotu. - Zaraz coś poszukam ... - odparła gdy zachciał mieszanki zapalającej. Gdzieś, kiedyś Horstel wspomniał jej o takich wynalazkach.
Trzymając głowę nisko, Yvette rozejrzała się za wysokoprocentowym alkoholem spod lady, które jeszcze jakimś cudem mogłyby pozostać całe. Do tego ścierki barmańskie z których można byłoby zrobić lont zapalający.