Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2022, 21:49   #57
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Oddział zbliżył się do obszaru anomalii. To znaczy zrobił to tylko i wyłącznie według własnej oceny, bo ich zmysły, poza słuchem, nie zarejestrowały żadnej różnicy. Mgiełka unosząca się w powietrzu najprawdopodobniej była malutkimi zarodnikami jakiejś rośliny i była widoczna tylko na tle snopów światła słonecznego. Roślinność w żaden sposób nie odbiega tutaj wyglądem od otoczenia. Jedyna różnica jaką dało się zauważyć to brak odgłosu ptactwa czy płazów. Jakby zwierzęta omijały ten obszar.

- Nie znam się może na biologii, ale nie wygląda to bezpiecznie - skomentował McBride obraz wyjęty prosto z horroru, a konkretnie sceny gdzie zaraz coś wyskoczy na głównych bohaterów. - Niewykluczone, że coś takiego zatrzymało nasze zguby. Pamiętacie jak zadziałały lotosy? Cholera wie jak to może wpływać na nas - zasugerował.

- Też tak uważam - zaczęła Ariel - jak nie macie lepszych pomysłów obejdźmy to łukiem, ale ostrożnie i z większym dystansem, bo ta mgiełka widoczna jest tylko w ostrym słońcu. - Ariel sięgnęła po chustę.

- Mogę zrobić zwiad, żeby znaleźć inną drogę - zaproponował Christopher.

- Za dużo tracimy czasu, ruszamy - powiedziała September, rozglądając się uważnie.

- Normalnie to zielsko samo w sobie jest równie groźne co zeżarcie surowego ziemniaka - Layla przekręciła głowę aby lepiej widzieć tańczące w smudze światła drobinki zarodników - Najwyżej gorączki się dostanie, albo posra. Chyba że zacznie mutować jak to tutaj. Zabierzmy w drodze powrotnej próbkę - przeniosła wzrok na Doe - Może się przydać nam, albo doktorkowi majorkowi. Wezmę ten syf z drugiej strony do Chrisa. Szybciej ogarniemy.

Na słowa Payton każdy w oddziale zaczął łączyć fakty i doświadczenia ze służby w poprzednich oddziałach. Wspomniana gorączka i sranie były tylko pierwszymi symptomami. Potem było znacznie gorzej. Najlepiej wiedziała o tym Ariel. Wszyscy w oddziale uzmysłowili sobie, że cała wyspa jest obszarem ryzyka, a takie strefy ciszy były ich szczególną koncentracją, którą za wszelką cenę należałoby unikać. I było ich na pewno dużo więcej na terenie wyspy. Czy Fulcrum wiedziało coś na ten temat, że wysłano tutaj piechotę? Czy piechota dostała informację jakiej oni sami nie otrzymali?

- Nie będziemy zbierać próbek. To nie misja badawcza, tylko ratunkowa. Jak białe kitle chcą próbek, to niech sobie przylecą i nawet się w tym gównie wykąpią… Jeśli masz rację i to gówno wywołuje wenusjańska gorączkę to nie skończy się na sraczce… Nie mamy tutaj chemii, nawet nie wiem czy w naszym obozie mają możliwości leczenia chorych w zaawansowanym stanie. A to cholerstwo może rozłożyć błyskawicznie. Widziałem faceta, który zżółkł jak Mishimowiec, lało mu się z wszystkich otworów ciała. Błyskawicznie się odwodnił i osłabł tak, że na respiratorze go trzymali dwa tygodnie. Ale z nerek i wątroby i tak nie było co zbierać…Byłam przy sekcji… Organy w środku miał przeżarte jakby w grobie leżał te dwa tygodnie… Mam wrażenie, że prędzej tu napalmem walną nim przyślą kogoś, by to badał…. - Dodała bardziej w zakresie pobożnych życzeń… - Dobra dzielimy się. - powiedziała to niechętnie - Chris z September idziecie po lewej, ja z Python idziemy prawą stroną. Trzymacie od tego gówna dystans! Kontakt przez radio jak znajdziecie coś lub kogoś! Nie wdawajcie się w kontakt z wrogiem i nie robimy sobie jaj! - spojrzała krytycznie na Chrisa. - Szukajcie śladów, nasze mięso armatnie porusza się jak buldożer po dżungli. Powinni zostawić wyraźne ślady. Jak ktoś się gorzej poczuje melduje i nie zgrywa twardziela. - Ariel przetoczyła wzrokiem po wszystkich zebranych - ZROZUMIANO !? - głos przybrał ton prawdziwego sierżanta. Nie nadawała się na dowódcę, już by ich stąd zabrała i nie pchała się dalej… Wolałaby oddani pod jej opiekę ludzie nie ryzykowali dla hołoty, jaka tutaj przemaszerowała przed nimi.

- Robi się - skinął głową McBride na rozkazy Doe. Spojrzał na Shanię i ruszył przodem.

- Python? Gdzie? - Payton udała zdziwienie, rozglądając się gdzieś po krzakach ale szybko ją to znudziło.
- Dobra, dobra. Nie uruchamiaj się i bardziej nie zachęcaj. Gnijące bebechy i wylewy z każdej dziury to coś co sprawia że człowiek od razu robi się głodny - dodała i parsknęła - Trzymaj się za mną, będzie łatwiej. Ariel wzruszyła ramionami i ruszyła za koleżanką.

Marines sprawnie wyminęli niebezpieczny obszar i ponownie ruszyli w kierunku ruin. Po drodze odnaleźli trop piechoty, która przeszła praktycznie przez środek terenu “ciszy”. Gdy na ich drodze pojawiła się kolejna strefa, ją również minęli bokiem. W połowie manewru ich uwagę zwrócił ruch na wysokości koron drzew. Postacie wielkości połowy człowieka. Człekokształtne. O chwytnych stopach i ogonach. W miarę wędrówki oddziału coraz śmielsze i bardziej nimi zainteresowane. Uwagę zwracały dwie rzeczy. Małpy swobodnie poruszały się po strefie ciszy i nie próbowały jej omijać, a ich umaszczenie było szare, a nie brązowe jak w przypadku małp najczęściej spotykanych na Wenus. “Łupieżcy” byli upierdliwi i mieli lepkie łapki. Ich szarzy kuzyni “wandale” byli o wiele bardziej agresywni.
- Proponuje strzelić im pod łapy, żeby spłoszyć - Christopher wodził lufą po niechcianej widowni.
- Jeśli już strzelać to między oczy. Zastanawiam się tylko czy dobrze jest narobić hałasu i dać ewentualnym wrogom znać, że jesteśmy w pobliżu - odpowiedziała Doe.
- Peyton już załatwiła nam, że cała okolica wie o naszej obecności, więc jeden chuj - odparł Chris, przymierzając się do strzału w pierwszy cel.
-Czują pozera na mile, więc było się umyć a nie ból cipki teraz odstawić, Chris - Payton parskneła wesoło.
- Albo twoje wrzaski uznały za okrzyki godowe i przybyły na twe wezwanie - szepnął konspiracyjnie blondyn. - Jakby nie było umaszczeniem do nich pasujesz - nie odrywał spojrzenia od celu, próbując określić która z małp może być przywódcą tej bandy.

- W takim razie próbuję ustrzelić przewodnika stada - oznajmił McBride dowodzącej. Z palcem gotowym do pociągnięcia za spust podjął decyzję o wykonaniu ostrzału w celu zabicia małpy, która wydawała mu się być tym zwierzęciem, którego szuka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline