Początkowo Lyn zdawała się wyglądać jakby wpadła w panikę, choć usilnie starała się to maskować. Stała obok fotela pilota i nerwowo wpatrywała się raz w iluminator przed nimi, raz na holoprojektor obrazujący pozycję niszczyciela i jego myśliwców względem planety. Świadomość, że jeden strzał mógł wymazać Kicię z istnienia była zatrważająca.
Przyjęła papierosa, chwilę się wahała, ale ostatecznie nie zapaliła go. Nie była to kwestia przekonań do zdrowego trybu życia, a zwyczajnie jej nie smakowały, a jeśli miałaby zginąć to nie z gorzkim posmakiem sztucznego tytoniu w ustach.
Lyn zamarła w oczekiwaniu. Czyżby byli skazani na łaskę i niełaskę niszczyciela?
-Jesteś cholernie odważna i zaradna. Myślę, że jeśli z tego wyjdziemy możemy zrobić jeszcze jakąś robotę. Hmm?- kapitan uśmiechnęła się szeroko. Te słowa widocznie dużo ją kosztowały, bo zrobiła się cała czerwona na policzkach pomimo ciągle obecnej adrenaliny. Rzadko, jeśli nigdy mówiła komuś o uczuciach.
Słowa Lydy w jakiś dziwny sposób otrzeźwiły Lyn.
- Ja... - Indygo od lat nie używała swoich prawdziwych danych osobowych, przez co teraz były dla niej tak obce, że nie reagowała na nie. - Hymm... - mimowolnie uśmiechnęła się do Rot, widząc jej zakłopotanie. - Wiesz co? Powiem ci jak mi na imię, jak z tego wyjdziemy z życiem. Ale ostrzegam, że ta wiedza narobi ci kłopotów z wydziałem wewnętrzym ochrony Corelli - mrugnęła do kapitan i... coś dającego nadzieję wpadło jej do głowy. - Spróbuję ręcznie odpalić silniki Kici - wyjaśniła Lydzie co ma na myśli i z zadowolenia tym faktem aż przytuliłą Rot na krótką chwilę, dając przy okazji szybkiego i niespodziewanego buziaka w policzek. Puściła ją tak samo nagle jak ją objęła i pobiegła do maszynowni.
- Johnny, Emrei! Do maszynowni! - krzyknęła do droidów.
Wpadła tam jak burza i od razu dopadła do głównego panelu sterowania, podpinając się pod niego bezpośrednio swoim osobistym złączem.
- Potrzebuję waszej pomocy do zwiększenia mocy obliczeniowej - wyjaśniła droidom jak tylko się pojawili, ale że była też podłączona na nadawanie intercomu, Lyda też słyszała co mówi. - Zrestartuję zaraz ręcznie główny silnik, a zapasowy na chwilę przejmie zasilanie kamuflarzu statku oraz wytworzenia małego pola ochronnego dla silnika głównego. Zrobi się duszno, bo potrzebuję całej mocy generatora awaryjnego - to już było typowo powiedziane do Lydy. - J5 zajmij się wyliczeniem natężenia pola osłony dla silnika głównego.
- Yaay! - ucieszył się Żyrandol. Natomias Emrei nie wykazywał żadnego entuzjazmu, choć wg Lyn winą za to było brak sterowników emocji, które to Johnny miał dobrze podkręcone.
Wkrótce droidy spięły się z Lyn i zaczęli działać.
- Jak uda się wytworzyć małe pole ochronne obejmujące główny silnika, wtedy zagłuszanie nie będzie na niego działać i odpalę go manualnie - Indygo wyjaśniła wszystkim co zamierza, na tyle prosto na ile potrafiła. - Lyda, jak tylko mi się to uda, to leć ile fabryka dała, byle dalej stąd!