|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-10-2016, 01:23 | #1 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | "inter arma silent Musae" “Każdego da się złamać z biegiem czasu” 15 stycznia 2012 r. Mali, parafia Nowe Jeruzalem, około 50 km na zachód od Gao Drewniany budynek żadną miarą nie przypominał kościoła. Jedynie mały krzyż namalowany czarną farbą, wskazywał na funkcję długiego baraku zbitego z wielokolorowych desek. Ich struktura kojarzyła się z barwnym kolażem. Przed otwartymi drzwiami klęczał gęsty tłum ludzi. Mężczyźni, starcy, kobiety i małe dzieci. Większość miała bogobojnie złożone dłonie i wzrok wbity w jeden punkt. Jeszcze więcej rozmodlonymi ludźmi ściskało się wewnątrz prowizorycznej świątyni. Nad ich głowami w rozedrganym od gorąca powietrzu, fruwało kilkadziesiąt much. Nikt jednak nie zwracał na nie uwagi. Wszyscy wpatrywali się w ołtarz, a raczej kapłana, który stał przed nim. Wysoki mężczyzna w liturgicznej szacie trzymał szeroko rozpostarte ramiona, a jego usta poruszały się w bezgłośnej modlitwie. Nagle wszechobecną ciszę przerwało dźwięczne uderzenie w struny akustycznej gitary. Młoda, biała kobieta w kwiecistej chuście na głowie, wykonała kolejny gest dłonią, a z gitary w jej dłoniach wydobył się kolejny akord. - Alelluja. aaaleeeellluuuuja! - zaśpiewała cicho, delikatnie i niezwykle melodyjnie. - Taaaak! O taaaak! - krzyknął kapłan - Alelluja! Niech uwielbione będzie twoje imię Panie! Alleluja! - Alelluja! - krzyknęli zebrani wstając z kolan. - Chwalcie Pana, gdyż tylko w nim jest zbawienie i tylko on może wyrwać was z waszej niedoli. W nim jest źródło wszelkiego szczęścia i łaski nieustającej. Chwalcie go, a on was obroni, pocieszy i zbawi! - Alelluja - ponownie krzyknęli wierni. Kapłan odwrócił się do ludzi i szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy. Gdy przybył dwa lata temu do tego zapomnianego przez ludzi i Boga kraju, nie było w tym miejscu nic. Absolutnie nic. Teraz pośrodku wrogiej pustyni, stało kilka drewnianych budynków, które dla okolicznych tubylców stało się niczym Nowe Jeruzalem. Duma i radość wypełniły serce ojca Gordona. To wszystko osiągnął dzięki wsparciu Boga i… I dzięki niej. Kapłan spojrzał w lewo, na siedzącą w kącie młodą kobietę z gitarą. Była piękna, niczym anioł, a jej serce wypełniała miłość do Boga i ludzi. Bez niej nic co tutaj zostało zbudowane, nigdy by nie powstało. Dziewczyna wyczuła, że ktoś się w nią intensywnie wpatruje. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko. “Dla tego uśmiechu - pomyślał ojciec Gordon - byłbym w stanie zabić” 18 stycznia 2012 USA, Los Angeles, hotel “San Monroe” Marcus wyszedł nagi z łazienki i zaczął niespiesznie się ubierać. Kątem oka spojrzał na leżący na stoliku skórzany portfel i telefon. Uśmiechnął się sam do siebie. “Każda inna tak, ale nie moja Amanda” - pomyślał. Młoda czarnoskóra dziewczyna, jakby wybudzona przez samą myśl Marcusa, przeciągnęła się, wyginając lśniące i gładkie ciało. - Już mnie opuszczasz, skarbie? - zapytała. - Niestety jestem umówiony - odparł dość oschle Marcus. Lubił Amandę, ale nie na tyle, aby tłumaczyć się jej. Nawet jeśli to było całkowicie niewinne i nic nieznaczące pytanie. Dla niego dziewczyna była zwykłą dziwką. Co prawda, bardzo lubił tę dziwkę, ale to nie miało absolutnie żadnego znaczenia. - Nie musisz się zaraz oburzać - powiedziała Amanda siadając na łóżku. - Tak tylko zapytałam. - Wiem, nie gniewaj się. Marcus podszedł do dziewczyny pocałował ją w usta i pogładził po włosach. Po czym sięgnął po portfel i wyciągnął z niego pięć stu dolarowych banknotów. - Było ci aż tak dobrze - zapytała z figlarnym uśmieszkiem Amanda. - Potraktuj to jako premię. Wyjeżdżam na dwa tygodnie do Japonii, więc nie będziemy się mogli spotkać. Nie chcę, abyś pomyślała że o ciebie nie dbam. - Szkoda skarbie, będę tęsknić. - Na pewno - odparł Marcus z uśmiechem - Ja…. W tym momencie leżący na stoliku telefon zaczął intensywnie wibrować. - Marcus Stevenson, słucham. - Nazywam się Jacob Konate. Dzwonię z Bamako. Pańska córka zaginęła. *** - No odbierz, kurwa - warknął przez zęby rozwścieczony Marcus, wsiadając do podstawionej pod hotel limuzyny. - Mam nadzieję, że spotkanie było satysfakcjonujące - zagadał Frankie, szofer Stevensona. - Nic ci do tego. Zamknij się i jedź. - Dokąd? Mężczyzna wiedział, że ze rozgniewanym szefem się nie dyskutuje. Przeważnie po spotkaniu z tą cała Amandą był cały w skowronkach i był skory do luźnych rozmów. Tym razem musiało jednak coś pójść nie tak. - Do biura. Powiadom też Sarę, aby odwołała wszystkie dzisiejsze spotkania. - Wszystkie? - Tak wszystkie. No nareszcie - ucieszył się Marcus słysząc słabe “halo” w słuchawce. - Kto mówi? - zapytał mężczyzna po drugiej stronie. - Stevenson. Marcus Stevenson. Pamiętasz mnie? Jakiś czas temu załatwiałeś dla mnie pewną sprawę. - Taa… chyba coś kojarzę. Wydawało mi się jednak, że ta sprawa została zamknięta całkowicie. - Tak, chodzi o moją córkę. - Co kurwa? - zdziwił się rozmówca Marcusa. - Porwano ją. To znaczy, tak myślę, że ją porwano. Od dwóch dni nikt jej nie widział. - To jeszcze nie znaczy, że ktoś ją porwał… - Tylko, że ona jest na misji w Mali. - Rozumiem. - Kiedy możemy się spotkać. Musisz mi pomóc. Dasz radę dziś wieczorem? - Myślę, że tak. Dam ci później znać, gdzie. 19 stycznia 2012 USA, Los Angeles, restauracja “Patina” - To jest pan Marcus Stevenson - wysoki, łysy mężczyzna gestem dłoni wskazał zbliżającego się do stolika Marcusa. - To o nim wam opowiadałem. - Dobry wieczór - przywitał się ze wszystkimi Stevenson, siadając na wolnym krześle. Widząc zbliżającego się kelnera dodał: - Whiskey z lodem. - Panie Stevenson - zaczął łysy mężczyzna - Oto moi ludzie. Jack, Max i Brenda. - Wierzę, że dobrał pan właściwe osoby. Tę kwestię pozostawiam całkowicie w pana rękach, panie Brown. - Jasne. - Przejdźmy może do szczegółów. - powiedział Marcus lekko drżącym głosem, co było całkowicie do niego nie podobne. - To moja córka. Jessica. Jessica Stevenson. 22 lata. Na stoliku wylądowała klasyczna, papierowa fotografia. - Ładna. - mruknął pod nosem Brown. - Zaginęła dwa dni temu. Od tamtej pory nikt jej nie widział. Nie ma z nią żadnego kontaktu. Zapewne nie wiedziałbym o jej zaginięciu, ale skontaktował się ze mną niejaki Jacob Konate. Podał się za pracownika parafii Nowe Jeruzalem i przyjaciela ojca Gordona i Jessici. Jego zdaniem ten ksiądz i moja córka pojechali do Bamoko, po leki. Jak mówi nigdy tam nie dotarli. Ponoć sprawdził wszelkie możliwe miejsca, ale nikt ich nie widział. - Oglądał pan może wiadomości? - zapytał Brown. - A co to ma do rzeczy? - syknął oburzony Marcus. - W Mali od tygodnia trwają jakieś walki z partyzantami. Nie znam jeszcze dokładnie szczegółów, ale jestem pewien, że taka urocza blondyneczka to łakomy kąsek dla każdego żołdaka. Sprawa może być trudna. Radziłbym skontaktować się z ambasadom i władzami tutaj. - Na pewno to zrobię, panie Brown. Nadal jednak chciałbym skorzystać z usług pana i pana ludzi. Pieniądze nie grają roli. Zapłacę każde pieniądze, aby odzyskać córkę. Witam Wracam po długiej przerwie. LI istnieje i jak widzę ma się dobrze. Chciałbym zatem powyższym wstępem zaprosić was do udziału w rekrutacji do mojej sesji. O czym ta sesja? O okrucieństwach wojny, o ludziach i ich uczuciach, które zostają wystawione na ciężki egzamin i o próbie ocalenia tego, co najcenniejsze . To wszystko wydarzy się pod afrykańskim gorącym niebem i podlane zostanie ostrym sosem z mieszaniny grozy, gore i thrillera psychologicznego. Kim są gracze? BG to szeroko rozumiani najemnicy, którzy zostają wynajęci przez Marcusa Stevensona. Pod pojęciem najemników rozumiem nie tylko byłych żołnierzy, czy agentów służb specjalnych, ale także reporterów wojennych, lekarzy, czy innych wolnych strzelców żądnych przygód. Zostaje przed nimi postawione zadanie odnalezienia i sprowadzenia z powrotem do Stanów, córki Stevensona Jessici. Klimat sesji Jak wspomniałem będzie to sesja z wojną w tle. Historyczną wojną domową, która rozegrała się w Mali w latach 2012-2014. Nie oznacza to jednak, że będzie to sesja ściśle historyczna, jak te które kiedyś prowadziłem na LI. Historia będzie luźnym tłem i pretekstem do opowiedzenia pewnej historii. Większość rzeczy, miejsc i wydarzeń będzie miała odzwierciedlenie w prawdziwej historii, ale zastrzegam sobie prawo do daleko posuniętych zmian i manipulacji. W grze może pojawić się też element metafizyczny, ale proszę się nie spodziewać hord zombi, czy innych tego typu wynaturzeń. Jeżeli taki element się pojawi, a nie jest to przesądzone, to będzie on niejasno określonym mirażem, czymś całkowicie niepewnym. Czymś w co postacie będą mogły uwierzyć lub nie. Mechanika Tak, ale ograniczona z waszej strony tylko do określenia kilku atrybutów i umiejętności. Całą reszta w czasie gry będzie dyrygowana przeze mnie na podstawie tychże statystyk i ewentualnych rzutów. Szybkość gry i czas jej trwania Chciałbym, aby nie była to długa sesja. Jeżeli będzie rozgrywana sprawnie, to tak na 3-4 miesiące. Odpisy minimum 1 w tygodniu, maks 2. W niektórych sytuacjach gdoc będzie konieczny i bardzo pomocny. Tworzenie postaci Tworzenie postaci rozpoczynacie oczywiście od historii. Nie wymagam dziejów rodziny do czterech pokoleń wstecz. Wystarczy krótki zarys. Przyda się parę ważnych, kluczowych momentów w życiu postaci, które potem będę mógł wykorzystać w czasie gry. Fajnie byłoby zobaczyć także ogólny zarys charakteru bohatera. Następnie trzeba będzie określić atrybuty: - Siła - Zręczność - Budowa Ciała - Inteligencja - Psychika Na te atrybuty macie do rozdania 20 pkt. Wartość atrybutu wynosi od 1 do 6. Atrybut Psychika mówi o odporności na stres, dramatyczne i drastyczne wydarzenia. W grze będzie on odgrywał ważną rolę, gdyż BG będą narażeni na ciągły stres i może się zdarzyć, że komuś psychika nie wytrzyma. Po atrybutach przychodzi pora na umiejętności. Oto lista umiejętności, macie na nie 30 pkt. Wartość umiejętności wynosi od 0 do 5 Antropologia Biologia Fotografowanie Historia Jeździectwo Języki obce Mechanika Czujność Okultyzm Włamywanie Wyszukiwanie informacji Perswazja Medycyna Pilotowanie samolotu Prowadzenie samochodu Wysportowanie Psychologia Walka wręcz Walka bronią Strzelanie Skradanie się/Ukrywanie Wiedza o Mali Zaznaczcie też dwie umiejętności zawodowe. Do tych umiejętności dostaniecie dodatkowy bonus. Gdyby jakaś umiejętność była niejasna pytajcie. Wady Możecie ubarwić swoją postać jakąś wadą, czy to psychologiczną, czy też fizyczną. Za każdą wadę dostajecie 3 pkt na umiejętności. Ekwipunek Całą wyprawę sponsoruje Marcus Stevenson, więc macie duże pole popisu jeżeli chodzi o sprzęt. Wypiszcie te rzeczy, które uważacie za ważne, które chcecie zabrać ze sobą i mieć przy sobie. Gotowe KP wysyłajcie mi na PW. Wstępny czas trwania rekrutacji to tydzień, czyli do 15.10. Zapraszam serdecznie.
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |
15-10-2016, 21:53 | #2 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Tydzień rekrutacji minął i rezultaty na razie mizerne. Jedno pełne zgłoszenie od Beylina plus dwa wstępne zgłoszenia na PW oraz wiele pytań, czy znowu nie dam nogi. Znikać nie planuje, jak nigdy z resztą. Ot, życie z którego nie zamierzam się tłumaczyć. Ta sesja ma być krótka, intensywna i przede wszystkim doprowadzona do końca. Będzie też poprowadzona w troszkę inny sposób niż moje dotychczasowe sesje. Z większym przygotowaniem konkretnych scen, planem na całą sesję i fabułę, nie rozdrabnianiem się na bezsensowne detale i nic nie wnoszące dialogi. To są moje cele na tę sesję. Przedłużam rekrutację i czekam na kolejne zgłoszenia.
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |
21-10-2016, 17:45 | #3 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Na obecną chwilę ma dwie gotowe KP. Do niedzieli czekam na następne zgłoszenia. Teoretycznie z dwójką graczy sesja mogłaby ruszyć, ale lepiej by się grało w większym gronie.
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |
23-10-2016, 22:47 | #4 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Ostatecznie udało się zebrać czwórkę graczy: - Aiko - JJ - Olian - Beylin Post otwierający jutro rano. Temat do zamknięcia.
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |