lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Brilchan 27-03-2015 18:43

- Aaaa! Ok rozumiem, to rzeczywiście trzeba ruszać do widzenia - Skłonił się szefostwu i ruszył śladem wychodzących wpierw zgarniając ze stołu wizytówki które mają rozdawać nieproszonym gościom.

Podobał mu się luz Marcusa i szalone poczucie humoru Chrisa, co do reszty na razie nie miał wyrobionej opinii.

Mike 27-03-2015 21:36

- Musisz z nią pracować bo ja ci każę - odpowiedział spokojnie Adrian patrząc w oczy Marcusowi - Masz z tym jakiś problem? Możemy to od razu załatwić.

pppp 27-03-2015 22:00

Indian Creek, pół godziny temu

Czarny dodge zatrzymał się przed bramą rezydencji. Szyba od strony siedzenia kierowcy opuściła się bezszelestnie:
- Hej - strażnik podszedł do samochodu - To teren prywatny.
Kierowca przedstawił się wyjaśniając, że zdaje sobie sprawę z prywatności tego miejsca, ale są tutaj zaproszeni.
- To się przedstawcie - zasugerował poirytowany strażnik i zajrzał do środka samochodu. Obok kierowcy siedziała młoda dziewczyna. Niska brunetka, wyglądała na kilkanaście lat.
Kierowca przedstawił się, a strażnik sięgnął do listy gości:
- Nie mam tutaj takiego. Steven jak? - zawahał się. Rzeczywiście, na liście był jakiś Steven, ale plama po kawie utrudniała odcyfrowanie nazwiska.
- Ja za to jestem na pewno zaproszona. Gadreel - przemówiła urocza towarzyszka kierowcy.
- I ja też - dodał niskim basem samochód. Strażnik westchnął. Teraz już wiedział z kim ma do czynienia.
- Zapraszam do środka, KITT. Przepraszam, że cię nie poznałem. Ten nowy lakier...
- Wszyscy czasem potrzebujemy liftingu, Will - samochód się roześmiał, a Gadreel zawtórowała mu swoim wysokim głosikiem. Nikt nie zwrócił uwagi na to jak zareagował kierowca.

Indian Creek, w trakcie spotkania

Steven siedział z tyłu. Nie było go trudno zauważyć, po prostu jakoś nie rzucał się w oczy. Wykorzystując fakt, że uwaga innych skupiła się na Molly, a raczej na jej nagłym wyjściu, Wypłosz sięgnął po tableta i napisał do KITTa.
~ Dokąd pojechała ta dziewczyna, która wyszła z rezydencji?
~ Wiesz, że już nie gonię za każdą spódniczką.
~ A czy mógłbyś za tą?
~ Z przyjemnością. Przez lasy, góry, umbrę...
~ Nie mogę pisać, jestem na spotkaniu. Będę w kontakcie.
~ Mówiłem ci, że jesteś nudziarzem? :P

Po zakończeniu konwersacji z autem, Wypłosz zadecydował się wychylić:
- Siema, jestem Steven - mimo, że mówił głośno, to jego głos zdawał się zlewać z tłem i trzeba było naprawdę się skupić, aby zrozumieć choćby słowo - Sprawdzę, gdzie w ogóle Szczeniak i Laura byli w ostatnich dniach i z kim się kontaktowali. Może uda się pozyskać wiadomości, które wysyłali. Potrzebuję na to parę godzin, szybciej jeśli ktoś mi w tym pomoże. Ktoś chętny? Zgadzam się z propozycją zmiany lokalu, pójdę tam gdzie większość.

TomBurgle 27-03-2015 22:39

-O, Steve, jednak dotarłeś...znowu to zrobiłeś?- młody Clarke zauważył starszego kolegę dopiero kiedy ten się odezwał. Czemu on ciągle się ukrywa?
-Mogę nas zapowiedzieć i złożyć ładną uniżoną suplikę bla bla audiencję bla żeby nie deptać Królowej po dywanie. A tymczasem...że gdzie jest ta melina? - przewinąć parę miejsc, zerknąć na reakcje ludzi, znowu poszukać chwilę Jimmiego tu i ówdzie

Raist2 27-03-2015 22:43

- Nie no, spokojnie. Po co te nerwy? - Marcus popatrzył się na Adriena z uniesionymi lekko do góry dłońmi - Tak tylko pytam, dla pewności. I wiedz że robię to tylko dla tego że Ty to mówisz. Poza tym za dwa dni daję koncert, o ile nic się nie zmieni, na który oczywiście cię zapraszam, i wolałbym do niego pozostać w dobrej kondycji.

- A będziemy mieć w tym twoim klubie spokojną, prywatną przestrzeń? - zapytał się Chris.

- Aż takich luksusów to wam nie załatwię.

Leoncoeur 27-03-2015 22:52

- Wolałbym uniknąć gadania o zakochanych wilczycach i królowych elfów obok postronnych choć... - roześmiał się - to mogłoby być nawet ciekawe...

- Melina jest w Richmont West, spory kawałek. Główny gmach Instytutu zaś w Model City. Zapraszam do siebie, z Downtown w razie czego do wróżki będzie bliżej, a prywatności nam tam nie zabraknie.

Wstał czekając na reakcję innych.

Ehran 28-03-2015 11:13

Indian Creek, w trakcie spotkania

Obok Stevena siedziała młoda dziewczyna, może 17 letnia, może nieco młodsza, może nieco starsza. Choć jej dowód twierdził, iż ma już 21 lat.
Spoglądała figlarnie, spod wąskich okularów, czarnymi niemal oczyma , w których wirowały eony mroku i cierpienia.
Dziś miała proste, długie do ramion brązowe włosy w blond paseczki. Jasne, niemalże złociste końcówki włosów odrysowywały się na tle czarnej mini sukienki z delikatnej skórki, z ozdobnym sznurowaniem biegnącym przez całą długość. Sukienka miała długie rękawy, które opinając ciasno jej ramiona podkreślały ich smukłość.
Śliczna, łagodna, lecz nieco dziecinna buzia. Regularne, szlachetne rysy, oczy w kształcie migdałów, których zewnętrzne kąciki skierowane były nieco skośnie w górę, pod łukami idealnych ciemnych brwi, drobny nos i pełne usta, wszystko pokryte dyskretnym makijażem jedynie podkreślającym chłodny odcień alabastrowej skóry.
Była niewysoka, liczyła najwyżej metr sześćdziesiąt, szczupła, o długich, pięknie ukształtowanych ramionach i zgrabnych nogach.
Jej nadgarstki skute były bransoletkami. Srebro a może platyna została ozdobiona gustownie osadzonymi klejnotami.
A dodatkowo lśniącą powierzchnię zdobiły liczne wygrawerowane mistyczne symbole. Może staro sumeryjskie , może staro aramejskie.
Angie miała na sobie czarne buty na obcasie zasznurowane wysoko na łydkach. Delikatne rzemienie butów oplątywały jej nogi, pnąc się od szczupłych kostek, przypominających pęciny rasowych koni, poprzez pięknie ukształtowane długie łydki, by skończyć się tuż pod kolanami.
Wyżej było widać wyrzeźbione zapewne cierpliwie ćwiczeniami, jędrne uda. Niestety, kilkanaście centymetrów nad kolanami, uda skrywały się pod opinającą je sukienką. Pozostawiając resztę jedynie wyobraźni.
Obok na krześle leżała elegancka torba, w której dziewczyna trzymała masę drobiazgów i dziwacznych przedmiotów.

- A ja jestem Angie, hejka. - rzekła z promiennym uśmiechem dziewczyna, gdy Steven się przedstawił innym.
Angie skinęła głową Stevenowi. - Pomogę. - rzekła, nie wdając się w zbędne dyskusje.
Dziewczyna dopytała jeszcze o pomocne w śledztwie dane jak numery komórek, adres, imiona jakiś bliskich przyjaciół, numer kart kredytowych i takie tam drobiazgi. Wszystko to, czego jeszcze nie otrzymali.
W sumie już pracowała. Na nosie miała ulepszony przez siebie najnowszy model Google Glass, który jednak trudno było skojarzyć z oryginałem. Nie widoczne dla innych, w polu widzenia dziewczyny ukazywały się już zdjęcia z FB obu zaginionych. Dyskretnie zrobiła też zdjęcia kolegom. Może się na coś przydadzą.

Angie uniosła lekko brew, gdy Molly wymknęła się, zabierając ze sobą klucze i kartę kredytową. Te pierwsze mogła sobie zatrzymać. ale Gadreel przeszył lekki dreszcz, gdy pomyślała sobie, co szczurzyca mogła by zrobić z kartą szefa. No i na kim skupił by się jego gniew.
Krótkie porozumiewawcze spojrzenie ze Stevenem wystarczyło, by ustalić pewien kierunek działań.

Wypowiedzi innych nieco zdziwiły demona. Zdawało się, iż niektórzy twierdzą, że małolata miała prawo uciec, a Gillian wręcz bez ogródek rzekła, iż zleceniodawca może być winien. Ciekawa metoda rozmowy z klientem. Cóż. Każdy miał swój styl.

Angie stłumiła chichot, widząc jak Chris rozgląda się jakby rozpaczliwie dookoła, by potem zgasić peta na własnej ręce. Puściła mu oczko. Jednak w jej uśmiechu nie było złośliwości czy szyderstwa, tylko szczere rozbawienie. Potomkowie Adama byli tacy zabawni czasem.

- Myślę, że dobrze było, by się dostać do kojota przed Molly.- zasugerowała pozostałym. - Ktoś da radę? - dziewczyna przesunęła wzrokiem po zgromadzonych. — Nie pozostawiała bym też karty szefa w jej rączkach.. kto wie, co za pomysły mogą zagościć w jej ślicznej główce.... - delikatnie zasugerowała pozostałym zagrożenie.

wychodząc przejechała smukłymi palcami po leżących na stole wizytówkach które mają rozdawać nieproszonym gościom. Przez chwilę jakby bawiła się nimi, potem wzięła jedną i schowała do torby.

Gdy już było wszystko ustalone, Steven i Angie wyszli, by udać się do miejsca spotkania wybranego przez większość zainteresowanych.

Leoncoeur 29-03-2015 14:36

- Przed Molly... Chris powtórzył za Angie. - Ciekawy jestem jak szybko trafiłaby do meliny na tych swoich szczurzych łapkach. - Mrugnął lekko z uśmiechem.
Sięgnął po kilka wizytówek rozrzuconych na stole.
- Zbierajmy sie to jeszcze Myszkę przechwycimy przed klubem.
Skierował się do wyjścia, posłał na pożegnanie soczystego buziaka Adzie, a po chwili również Kojotowi.
Niech ma.
Adrianowi skinął tylko głową.

Po wyjściu, udając się śladem Molly, Chris wyciągnął komórkę i wybrał połączenie.
- Masz chwilkę?
- Nie. - odpowiedziało mu krótkie 'szczeknięcie' do słuchawki. - To wszystko?
- Przygotuj proszę wszystko co masz na Szczeniaka i młodą Laurę z Czarnych Furii, wyślij Patrickowi na maila.
- Zastanowię się.
Rozmowa została rozłączona. Kotołak pokręcił głowa z uśmiechem. to był ten czarny dzień.

Molly wyszła kilka chwil wcześniej i zdążyła się lekko oddalić.
- Hej! - Chris krzyknął do niej i zamachał by zwrócić uwagę dziewczyny. - Jadę do klubu, większosc grupy chyba też. Jedziesz z nami? Podwieźć cię?
Zanim 'Szczurzyca' cokolwiek odpowiedziała, Chris uczynił te kilka kroków wychodząc na podjazd i opadły mu ręce.
Na parkingu przed klubem golfowym stały trzy ciężkie motocykle obok których lało się dwóch harleyowców, obaj byli w klubowych kamizelkach "Cheshirers". Jeden potężnie zbudowany, około czterdziestoletni, jednooki z gęstą brodą plecioną w niewielkie warkoczyki. Drugi młody, szczupły z celtyckimi tatuażami na twarzy. Tarzali się na asfalcie i choć starszy biker był nieporównywalnie silniejszy, to młodszy nadrabiał to zwinnością i wijąc się jak piskorz wyprowadzał ciosy czym się da, aktualnie strzelił łokciem prosto w twarz brodacza.
- Nic poważnego - wyjaśnił Chris siadając na motorze i zapalając papierosa. - Jeden stwierdzi, że football amerykański jest lepszy od gaelickiego, po chwili kończy się to w ten sposób.
Gwizdnął przeciągle, a obaj zapaśnicy znieruchomieli.
Z pewnością skorzystał na tym wytatuowany, bowiem akurat to on znalazł się na spodzie, a gwizd zatrzymał zaciśnięta pięść jednookiego wielkoluda gdy miała opadać już do ciosu.
Obaj spojrzeli na Chrisa.
- Przestańcie się wydurniać, Kto rozlepiał godzillę, Steve?
- "Mad". - odpowiedział brodacz gramoląc się na nogi.
- A, kto dziś jest oficerem dyżurnym na komisariacie?
- Chyba Peerson.
Chrisowi szeroko roześmiała się japa. Od ucha do ucha, niczym wizerunkowi na kamizelce.
- Fart. Zadzwoń do klubu. Powiedz, żeby "Mad" zrobił sobie plażę na ulicy przed komisariatem. Polecenie Adriana.
- Będzie wkurwiony. Za jakieś dwie godziny Dublin gra z Fermanagh, miał iść do Paddy'ego.
- Tym lepiej, bo to ma być kara. Normalnie robi to z przyjemnością.
- Dostanie kilka dni aresztu najmniej. W sobotę mieliśmy grać. Bez perkusisty?
- Fanny i Colin potłuczą pokrywkami do garnków. Dzwoń do kurwy nędzy!
Brodacz rzucił pod nosem co myśli o matce Chrisa, "Mada", Adriana i kilku innych osób, po czym wyciągnął telefon.
- Ty Patrick jedź do klubu, zapowiedz gości i wyczyść salę bilardową. Cattie prześle coś na maila, wydrukuj to w dziesięciu kopiach.
- Yup. - Młodszy biker był jak widać oszczędniejszy w słowach i asertywności.
Wsiadł na motor i odjechał.

Kotołak zwrócił się do grupy zgromadzonej przez Adriana.
- Lećmy pogadać co robimy w kwestii dr Kingston, mi najlepiej myśli się przy zimnym piwie. Ja stawiam, nie ważne kto na co ma ochotę. Kto w to wchodzi to niech jedzie za mną, a jakbyśmy się pogubili to skrzyżowanie 2nd Avenue i 3th Street, South West, Downtown, "Sweet Suicide Club". Mogę kogoś podwieźć, Steve też. - Poklepał wymownie zapasowy kask przytroczony do motoru, nie wiedział wszak kto czym przyjechał na Indian Creek.
- Ja chętnie - odezwał się Marcus. - Nie mam transportu.
- To ładuj się, postaram się być (hehe) delikatny. - Chris podał mu kask i wskazał miejsce za sobą.
Spokojnie, o mnie się nie martw, nie jestem ze szkła. - odpowiedział mu wilkołak.
- Hehe. A kto woli wpierw obejrzeć melinę Kojota lub ma inne sprawy do załatwienia, to dajcie swoje numery, zdzwonimy się później.
Włączył motor i zapiął kask pod szyją. Steve również rozglądając się czy ktoś nie ma ochoty na podwiezienie na jego motorze.

pppp 29-03-2015 15:15

Po wypowiedzeniu swojej kwestii, Steven znowu wtopił się w tło z tabletem w ręku. Za to na parkingu wygrzewał się leniwie w słońcu KITT.
- Z przyjemnością podwiozę parę osób, gdyby była taka potrzeba - czarny dodge zamruczał i mrugnął do Gadreel migaczami.

Halfdan 29-03-2015 17:41

Gillian chciała dalej naciskać na Czarną Furię, ale zdała sobie sprawę że może się to źle skończyć. Miała swoje podejrzenia, sądziła że Laura nigdzie nie była zamknięta. Intuicja podpowiadała jej że dziewczyna sama gdzieś uciekła i najzwyczajniej w świecie nie chciała wrócić. Furie nigdy nie przyznają się do porażki wychowawczej, więc musi się znaleźć winny. Padło na Kingston, może miała kiedyś zatarg z Furiami, może nie, ważne że znalazł się kozioł ofiarny.
Trochę nie rozumiała dlaczego reszta chce opuścić salę tak szybko. Swoją wiedzę na temat takich spraw Gillian czerpała z seriali. Jej ulubione to detektyw Monk i porucznik Colombo. Na filmach ci zdolni śledczy długo i wnikliwie analizowali sprawę zanim zabierali się do działania. A jej nowi towarzysze dostali polecenie "to na pewno Kingston" i ślepo za tym idą. Chciała protestować i zostać, dowiedzieć się czegoś więcej, powiedzieć im że dają się wodzić za nos, ale..
Ale miała to w dupie. Widocznie w prawdziwym życiu postępuje się tak jak w "szybcy i wściekli" albo w nowej ekranizacji Sherlocka Holmesa. Bez pomyślunku, ale do przodu. Skoro tak się to załatwia w wielkim świecie, niech i tak będzie! Ahoj przygodo!
Gillian podeszła do Clarka i spojrzała na jego telefon:
- Cześć! Jestem Gillian! Słuchaj pomożesz mi? Bo wiesz ten tego, no... ja nie mam fejsa. Pokazałbyś mi te zdjęcia Laury i Szczeniaka?
Chłopak wolno podniósł swój łeb i zdziwiony spojrzał na dziewczynę. Postawił ekran tak by oboje widzieli i wszystko jej pokazał. Nawet więcej niż chciała, ale to nie szkodzi. To że Szczeniak miał nieobecność w elektronicznym dzienniczku też było istotne. Świetne urządzenie! Chyba czas sobie coś takiego sprawić. Do tej pory Gillian korzystała tylko ze stacjonarnego telefonu w szkółce mistrza Witza. A filmy oglądała na starym telewizorze, jeszcze z wielkim kineskopem.
- Masz może jeszcze jeden taki telefon? Albo jakiś gorszy, odkupię od ciebie. Pomógłbyś mi założyć numer i konto na fejsie? - poprosiła grzecznie.
Chwilę później usłyszała coś o wypadzie na piwko i propozycję podwózki. Swojego samochodu nie miała, więc czemu nie.
- Ja się z chęcią zabiorę. Jedziesz z nami Piotr? - bezczelnie zaprosiła go do nie swojego samochodu. Zimne piwko, super, na to miała ochotę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172