Barman szybko ocenił swoje szanse na powtórzenie wyczynu Kelly. A przynajmniej starał się ocenić to w miarę trzeźwo. Śmierć Madueke, obcy kilka metrów za nim i świadomość, że jego czas zapewne zaraz się skończy wcale mu nie ułatwiały tego zadania.
Minął może z ułamek sekundy, a podjął już decyzję. Zaczął wspinać się po stercie gruzu, modląc się w duchu o przeżycie.