Andre odłączył się od grupy, przeszedł pod wiatą i umarł w męczarniach pochłonięty przez miasto opanowane przez zombie.
Reszta ruszyła w kierunku wcześniej zwiedzanych korytarzy. Valerie wskazała drogę Emmie i Malvolii, korytarz ze stróżówką i drzwiami z napisem EXIT na końcu. Musiały - według informacji - prowadzić one na zewnątrz, do drugiej części bocznej uliczki którą wcześniej widzieli. Malvolia & Emma
Malvolia skinęła głową blondynce przygotowując broń, a ta otworzyła drzwi. Uchyliły się tylko do połowy i zablokowały na czymś po drugiej stronie. Emma pchnęła kilka razy, ale bez skutku, więc nie mając innego wyboru, przecisnęła się przez szparę w drzwiach, a tuż za nią podążyła ciemnowłosa. Znalazły się na zatarasowane autami i po za tym względnie pustej uliczce. Oprócz kampera Emmy który nadal znajdował się na swoim miejscu, dostrzegły też niską barykadę z aut na wylocie oraz kilka szwendających się za nią trupów, które narazie nie zwracały na nie uwagi.
Emme ucieszył widok jej auta. W środku znajdowało się przecież wszystko co posiadała. Podeszla ostrożnie do do drzwi i korzystając z klucza przekręciła zamek. Gdy tylko zapadka przeskoczyła wydając charakterystyczny dźwięk, ze środka kampera dobył się głuchy odgłos , a chwilę później uderzenie w drzwi i jęk. W środku, bez dwóch zdań, był przynajmniej jeden nieumarły... Valerie
Korytarz który zwiedzili już wcześniej okazał się ku uciesze Valerie tak samo pusty jak wcześniej. Najpierw skierowała swoje kroki do pomieszczenia z napisem Storage, a Jack ubezpieczał w tym czasie tyły. W środku spotkało ją to czego się w gruncie rzeczy spodziewała. Półki pełne środków chemicznych, mopy, miotły i sterty różnego rodzaju elektroniki, która najwyraźniej ktoś wybierał ze śmieci i składował tutaj. Nic użytecznego nie zwróciło w każdym razie hej uwagi, zanotowała jednak w pamięci obecność kanistra z benzyną stojącego tuż przy wejściu.
Za kolejne do sprawdzenia miejsce wybrała biuro. W środku również było spokojnie, a o tym że na zewnątrz trwała apokalipsa zombie świadczyły jedynie ślady krwi rozmazane na linoleum. W małym pomieszczeniu znajdowały się dwa metalowe biurka i stare, poobdzierane krzesła obrotowe. Na jednym z biurek, w doniczce, stała zielonka roślinka która w pierwszej chwili nie zwróciła jej uwagi, ale zaraz usłyszała głos Jacka za sobą.
- Weź to zielsko. Przyda się, zaufaj mi - powiedział cicho i uśmiechnął się do Val tym swoim nieudacznym podtekstowym uśmieszkiem.
Valerie rozglądała się dalej, sprawdzając po kolei wszystkie szuflady i szafki w biurkach. W końcu natrafiła na jedną która okazała się zamknięta, więc skorzystała ze znalezionych wcześniej kluczy. Otworzyła ją uradowana, po to tylko żeby w środku natknąć się na... Sejf. |