lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Autorski/Horror] Resident Evil - 1A - Welcome to Raccoon City (18+) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/18885-autorski-horror-resident-evil-1a-welcome-to-raccoon-city-18-a.html)

Alex Tyler 09-07-2020 22:20


Malvolia korzystając z pomocy Jacka i kobiet siedzących na murku przedostała się na drugą stronę. A potem, nie czekając na resztę, po prostu zeskoczyła po drugiej stronie i zaczęła mierzyć z broni oraz latarki we wszystkie okoliczne zakamarki. Po uważnym zbadaniu najbliższej okolicy pod kątem potencjalnych niebezpieczeństw podeszła do ustawionych niemal przeciwlegle drzwi, z zamiarem sprawdzenia, czy są zamknięte. Okna w budynku, w którym były osadzone, przesłaniały kraty. Okolica była dość spokojna, ale kobieta nie pozwalała uśpić swej czujności. Gotowa była w każdej chwili zareagować adekwatnie do sytuacji. Chwyciła za klamkę...

killinger 12-07-2020 19:54

Zagłębienie się w dziurze w ziemi nikomu nie przypadło do gustu. Dziewczyny bez zbędnego zastanowienia zaczęły wspinać się na mur. Valerie potrafiła to zrozumieć. Świat z dzikusami na powierzchni był już wystarczająco zły. Pakowanie się w trzewia ziemi, by w mrocznych zakamarkach stać się posiłkiem martwego kanibala, zdawało się maksymalnie niemądrą opcją.

Malvolia zwinnie wspięła się na ceglaną przeszkodę, po czym równie zgrabnie zeskoczyła po drugiej stronie. W kształtnym ciałku gromadziła pokłady niespożytej energii. Val nie miała wątpliwości, że umiałaby te pokłady wspaniale wykorzystać w łóżku.

Masywna blondynka w niewielkim stopniu tylko skorzystała z pomocy szeryfa, podciągając się bez wyraźnego wysiłku. Silne przedramiona i napięte bicepsy grały pod jej jasną skórą. Pomoc którą próbowała oferować Emmie była zupełnie zbyteczna. Rozmarzyła się, wyobrażając sobie jakich harców mogłaby dokonać z tak wysportowana partnerką.
Kiedy silna dziewczyna usiadła okrakiem na murze, pozostało zadbać o szeryfa.

- Jack, użyjmy twojego pasa. Pomoże nam to wciągnąć cię w górę.

Przy wydatnej pomocy Emmy policjant wdrapał się na mur. Kiedy zawisł przez chwilę zgięty jak scyzoryk, z wypiętymi biodrami i opuszczoną głową po drugiej stronie muru, Valerie z dziką satysfakcją wymierzyła Stackhouse'owi soczystego klapsa w pupę. Zaskoczony Jack spojrzał na nią, po czym oboje roześmieli się jednocześnie.

- Jeden do jednego szefuniu - prowokująco wypunktowała ich niegrzeczne potyczki. Uświadomiła sobie, że w jakiś sposób zachęciła właśnie mężczyznę do dalszej rywalizacji. Och, trudno. Jego dotyk wcale nie był taki niemiły. W zasadzie nawet miała ochotę na coś więcej z przystojnym stróżem prawa.
Tak po prawdzie miała ochotę na wszystko, z każdą z towarzyszących jej osób. Uświadomiła sobie od razu, że taka reakcja mózgu na stres nie jest czymś niezwykłym. Postanowiła, że jak przeżyją, zdobędzie ich numery i w spokojniejszych warunkach sprawdzi, czy wyjdą z tego jakieś randki.

Mur nie był przerażająco wysoki, ale przed skokiem w dół uważnie obejrzała czy u jego podnóża nie znajdują się jakieś niebezpieczne przedmioty.

- Geronimoooooo...uchh - stęknęła cicho, gdy jej nogi zetknęły się z ziemią. Wylądowała na ugiętych kolanach, jak uczą w filmach akcji. - Szeryfie, zostań na razie na murze, będziesz nas osłaniał, a w razie czego pomożesz nam szybko uciec na murek.

Sama z kolei ruszyła raźno w stronę posągu. Ustawienie go centralnie na przecięciu metalowych szyn było co najmniej dziwnym pomysłem. Wierzyła jednak, że to nie wytwór szalonego umysłu stał za takim rozwiązaniem, a jakieś nie do końca jasne, ale praktyczne powody. Z jej punktu widzenia, z ziemi, metalowe prowadnice skryte były dość przemyślnie, tak że można było nawet przegapić ich istnienie. Cieszyła się, że miała okazję przyjrzeć się im z wysokości.

Przyjrzała się pomnikowi, oceniając potencjalne zagrożenia, po czym zaparła się mocno nogami i pchnęła postument w stronę ogrodzenia z metalowych prętów. Miała nadzieję, że uda się użyć figury po przesunięciu jako wygodnego podestu do wspinaczki.

Zimny kamień chłodził jej dłonie, przymknęła oczy oczekując reakcji. Co ma być, niech będzie...

Corpse 17-07-2020 19:09

O dziwo, cała akcja "hop przez płot" przebiegła płynnie, zręcznie i ku uciesze tłumu, a w szczególności Valerie. Jack przybrał piękny buraczkowy odcień na policzkach, kiedy otrzymał klapsa od koleżanki, ale nie odezwał się ani słowem, najwyraźniej uznając swoją porażkę w tej "rundzie" ich wojenki. Zgodnie z prośbą Valerie, został na murze, siedząc okrakiem i taksując wzrokiem okolicę.

Malvolia bez wahania podeszła do metalowych drzwi, złapała za okrągłą klamkę i przekręciła ją, jednak nic się nie wydarzyło. Drzwi zdawały się zamknięte na spust. Zabierając dłoń poczuła jednak pod nią jakąś nierówność której na klamce by się nie spodziewała. Pochyliła się do przodu i przyświecając sobie latarką dostrzegła inskrypcję wygrawerowaną na gałce:

"Czerwień Zachodu"

Tyle. Dwa słowa. Kompletnie nie mające sensu.

W tym samym czasie Valerie podeszła wraz z Emmą do statuy. Obejrzały ją najpierw z przodu, dostrzegając że przedstawia mężczyznę w średnim wieku z lewą ręką przytknięta do piersi, a prawą wyciągniętą w górę i otwartą w dość nietypowym geście. Właściwie to wyglądało to tak jakby w zamyśle statua miała coś trzymać, ale w trakcie artysta się rozmyślił. Wskazywały też na to charakterystyczne metalowe okucia wewnątrz dłoni. Inskrypcja pod popiersiem informowała zaś że mają do czynienia z podobizną Michaela Warrena, aktualnego burmistsza Raccoon City. Tuś pod plakietką natomiast znajdowała się mała szklana płytka kryjąca wewnątrz żarówkę, w tym momencie jednak niezapaloną.

Valerie wróciła na tył posągu i pchnęła go dłońmi, a kiedy nawet nie drgnął, spróbowała również ramieniem. Poczuła jak zastane w miejscu, porośnięte mchem i brudem koła odrywają się od podłoża, a pomnik powoli brnie do przodu, w stronę ogrodzenia, jednak już po kilku centymetrach zrozumiała że sama nie da rady. Cholerstwo ważyło chyba z tonę...

Alex Tyler 19-07-2020 00:22


Malvolia prychnęła z poirytowania, po czym sprzedała solidnego kopniaka w drzwi. Nie chciały ustąpić, a okna były szczelnie zamknięte i w dodatku zakratowane. Cały budynek był zamknięty na głucho. Jeśli ktokolwiek krył się w środku, to nie dawał oznak życia, ponieważ do tej pory żaden hałas nie dobiegł jej uszu. Jedyne co półfrancuzka uzyskała, to odkrycie jakiegoś bezsensownego grawerunku na klamce. Co on w ogóle miał oznaczać? "Czerwień zachodu" – brzmiało to jak nazwa jakiegoś pretensjonalnego przybytku. No, chyba że była to absurdalna łamigłówka. Nawet jeśli, to niewiele mówiła w danym momencie inzynierce. Kobieta obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę pomnika oraz dwóch kobiet.

Na miejscu obejrzała dokładnie obiekt, nie ingerując w dość bezradne próby Valerie poruszenia nim. Przesuwanie ciężkiej rzeźby po trakcji sprawiało blondynce wiele trudu. Nicolettę zaś zainteresowała zamontowana w nim iluminacja. A także brakujący element, którego absencję sugerowało ułożenie jednego z ramion pomnika. To wszystko nasunęło jej parę myśli. "Czerwień... zachodu". Cudzoziemka pomyślała, co by się stało, jakby przesunęli figurę w kierunku zachodnim. Być może po umieszczeniu obiektu jego ręce dałby światło z żarówki. Czerwone? A może było kilka obiektów, które nadawały się do dzierżenia przez podobiznę Warrena? W sumie kobietę zaciekawiło czy pomnik postawiono z wdzięczności za plan odnowy miasta, czy też powstał z próżnej inicjatywy tego, kogo przedstawiał. Informacje, które posiadała o tym człowieku, sprawiały, że nabrała ochoty, by rozwikłać zagadkę i dobrać się do tego, czego miała strzec.

Co byście powiedziały, by przesunąć pana Warrena na zachód? — przemówiła w końcu — I przydałoby się poszukać czegoś, co by pasowało do jego uchwytu. To wszystko wygląda jak element zmyślnego mechanizmu do otworzenia jakiegoś ważnego budynku. Nikt bez powodu nie stawia tego typu konstrukcji, ani nie montuje elektryczności w pomniku. To chyba jakieś dekadenckie puzzle. Ale słyszałam, że ludzie powiązani z Umbrellą są dość eskcentryczni. A Warren z pewnością do nich należał.

killinger 19-07-2020 09:55

Richards wiedziała kiedy przestać. Chędożona statua nie dawała się suwać po szynach tak wygodnie, jak chciałaby dziewczyna. Mimo bólu w mięśniach nóg i ramion, napiętych i drgających boleśnie, efekt działań okazał się być dyskusyjny.
Sapnęła cicho ostatni raz, nieustępliwie wbiła dłonie w łydki postaci z postumentu, ale nie zmieniło to zupełnie nic.

Sugestia Malvolii, by zmienić kierunek pchania, nie spodobała się Val zupełnie. Zachód? W stronę ściany budynku? Nie za mądre na oko, ale skoro pan Warren olewał kierunek północny można zmusić go do ruchu w inną stronę.

- Niech będzie, spróbujmy zmienić stronę. Popchniemy razem, ale może najpierw uda się obejrzeć łapkę figury. Gdybyście mnie podsadziły, obejrzę sobie tą wyciągniętą dłoń. Może uda mi się ocenić jaki kształt mógłby pasować do ręki posągu.

Informacja o zagadkach i rebusach zaskoczyła driverkę. Brzmiała tak niedorzecznie, że musiała być prawdziwa. Co gorsza pojawiło się w niej szarpiące nerwy przekonanie, że cholerny cwaniak z kamienia wyciąga rękę po jej klejnot. Irracjonalna złość opanowała Valerię, chciała skopać postument po cojones, zakichany złodziej klejnotów powinien odpokutować bólem własnych.

Co gorsza, piękny rubin na pewno nie był naturalnym kamieniem, nikt nie używałby tak cennych przedmiotów jako kluczy, nawet najbardziej nadziany i ekscentryczny dziwak. Zatem setka tysięcy która obciążała jej kieszeń skurczyła się nagle stukrotnie.

Może jednak wyciąga złe wnioski? Może dłoń Warrena potrzebuje czegoś innego? Miecza, kufla, kamiennego dildo?

- Emmo, Malvolio, pomóżcie mi wdrapać się na górę. Zobaczymy co powinno zadowolić paluszki imć Warrena.

Mekow 19-07-2020 18:35

Cały ten pomnik był bardzo zagadkową sprawą. Gdyby to był Lincoln lub ktoś tego kalibru, sprawa byłaby jasna, ale burmistrz wydawał się Emmie zbyt skromną figurą. Była to jednak osobistość jak najbardziej lokalna, co zmieniało postać rzeczy. I tak naprawdę nie wiedzieli co to za dom i ogród.
- Myślicie, że to dom burmistrza? - spytała Emma, wskazując na budynek i przyglądając mu się uważnie. Budynek był zadbany i miał podstawowe środki bezpieczeństwa. Jeśli burmistrz miał w sobie coś z paranoika, albo co gorsza wiedział o potencjalnym zombie-zagrożeniu, to jak najbardziej mógł preferować kraty zamiast alarmu - co jednak nie wykluczało tej drugiej opcji... O tak, w umyśle Emmy odezwał się stary instynkt. Bez względu na to, czy byli przed domem burmistrza czy nie, właścicielem musiał być ktoś bogaty. Oznaczało to bogato wyposażone wnętrze, które warto byłoby "uratować". Potencjalnych dróg wejścia do budynku było wiele, a wystarczy tylko jedna i Emma była gotowa ją znaleźć lub nawet zrobić.

Kobieta tak się nad tym zamyśliła, że dopiero po chwili zobaczyła, że Val siłuje się z posągiem. I to sama, podczas gdy miały to zrobić razem. Zanim blondynka odłożyła plecak na ziemię i ruszyła się aby pomóc, Valerie już zrezygnowała.

Pomysł na mechanizm w stylu Indiany Jonesa nawet się Emmie spodobał. Teraz potrzebowali tylko odpowiedni woreczek piasku, aby wcisnąć posągowi w dłoń. I będą mogli zabrać złotego bożka.
- Taka dłoń to na cycka pasuje. Tylko on źle ją wyciąga - skomentowała z uśmiechem, pokazując jednocześnie jak posąg powinien był trzymać rękę, gdyby o to chodziło.
Niestety Emma zapomniała, że był z nimi mężczyzna. Jack spojrzał na nią, niby z uśmiechem, ale jednak dość dwuznacznie i była pewna że rzucił okiem na jej... nadmieniony atrybut kobiecej figury.

Oczywiście nie wzbraniała się przed tym, aby podsadzić Val. Wszak jeśli był tam jakiś mechanizm, którego działanie starali się rozgryźć, trzeba go obejrzeć z bliska. A z racji swojej siły i masy, Emma znacznie lepiej sprawdzi się w roli podsadzającego, a niżeli podsadzanego.

Alex Tyler 19-07-2020 22:11


Malvolia uważnie przyglądała się klęsce Val w starciu z ciężkim postumentem i stojącym na nim popiersiem burmistrza. Skinęła z uznaniem głową gdy ta poparła jej plan.

Oczywiście, że Ci pomogę — rzekła dość beznamiętnie — Postaraj się przy okazji wymacać tam jakiś element naciskowy. Jeśli cokolwiek trzeba umieścić w dłoni rzeźby, to musi działać na zasadzie prostego włącznika czułego na parcie.

Jej uszu nie uszła uwaga Emmy. Ale nie była koneserką tego typu humoru. Przewróciła więc tylko oczami, zwracając dyskretnie twarz w drugą stronę. Przy okazji mimowolnie zerkając na skrępowanego Jacka siedzącego okrakiem na murze. Facet zdecydowanie nie miał charakteru, by przebywać w grupie z trzema tak odmiennymi i zadziornymi kobietami. Po tej konstatacji inżynierka ruszyła w stronę Val, by po chwili wesprzeć dużą kobietę w podsadzeniu truck girl.

killinger 20-07-2020 20:17

pastisz
 
Kiedy jako młody człowieczek poznajesz świat zadzierając głowę do góry, rośnie w tobie gwałtowna potrzeba wzrostu, napęcznienia i wydłużenia się, tak by to świat musiał zadzierać łeb by dojrzeć cię w górze.
I oto te zapomniane marzenia z dzieciństwa urzeczywistniły się w jednej chwili. Silne dłonie Emmy wspomagane mocnymi dłońmi Malvolii wzniosły Valerie ku niebiosom. Stopy dziewczyny niczym obute w sandały szybkonogiego Hermesa uniosły się nad ziemię, jakiś niecały metr nad ziemię. Postument po prostu nie był dość wysoki, a wyciągnięta w proszalnym geście ręka imć pana Burmistrza Wielkiego Sprzedawcy Miasta, dała się obejrzeć już po tak nieznacznym podsadzeniu.

Richards z pewną ledwie dostrzegalną nutką satysfakcji, znalazła kilka pasemek srebra zaplątanych nieśmiało na czubku głowy Europejki. Satysfakcja wzrosła o kolejny poziom, gdy umoszczona wygodnie na swych towarzyszkach, patrząc na nie z piedestału który jej zbudowały ze swego oddania, zaufania i szacunku, wypatrzyła ciemniejsze odrosty tuż przy skórze Emmy. Blondie od L'Oreala.

O tak, wielkość pozwala na zmianę perspektywy. Zmierzyła wzrokiem zimne kamienne oczyska Warrena, oceniła jego wydatne usta połączone z wąskim podbródkiem jako oznaki kurewskiego okrucieństwa, a wyciągniętą rękę uznała za oczywisty symbol chciwości i/lub łapownictwa. Niepotrzebne skreślić.

Wnętrze ułożonej w płytki koszyczek dłoni posągu wyłożone było metalowym oplotem z jakiegoś ciemnego stopu. Co gorsza sploty płaskowników miały tak jednoznaczny kształt, że aż zaklęła cichuśko pod nosem.

- Ja pierniczę, jak ja się muszę poświęcać dla naszej paczki. Ja pierniczę. Ja...

Zdecydowanym ruchem wcisnęła swą purpurową. pięknie szlifowaną miłość do obmierzłej dłoni łakomego politykiera. Oby się udławił. Oby mu moja krzywda impotencją wylazła, oby mu zburzyli postumenty, popiersia i pomniki, szubrawcowi paskudnemu.

Cichy brzęk szlachetnego kryształu uderzającego o blachy uchwytu zabrzmiał w uszach Valerie jak wystrzał ze sztucera ojca. W rzeczywistości było to raczej ciche kaszlnięcie, jak odgłos jej wiatrówki na ptaki z dzieciństwa.

Innym zauważalnym efektem, jakże odmiennym od oczekiwanych wstrząsów, piorunów, czy huku lawiny po zamontowaniu JEJ rubinu, było zapalenie się małej białej lampki nad niewielką miedzianą tabliczką na postumencie pod popiersiem.

Świat obrócił się na swych ezoterycznych zawiasach o kolejny kąt, coś zaszło, coś się zmieniło, a wizualizację tej zmiany dziewczyny dostrzegły w formie zimnego, białego światełka pod szybką. Ot niezbyt spektakularna metoda sygnalizowania wielkich zjawisk.

Valerie powoli zeszła z niebiańskich wyżyn ku którym pchnęły ją ramiona wdzięcznych akolitek, a gdy dotknęła ziemi, zakrzyknęła radośnie.

- Pchamy panienki, kupą pchamy. Zobaczmy co się stanie jak poturlamy sobie pana Warrena w tę i ową stronę. Proponuję na zachód, tam musi być jakaś cywilizacja.

Uśmiechnęła się i dała dobry przykład opierając się o prostopadłościan postumentu na którym smętne i niewzruszone popiersie ważniaka urządzało im przepyszną iluminację kilkuwatowej żaróweczki

Alex Tyler 22-07-2020 11:22

Grandilokwencyjne i emfatyczne rojenia Valerie nie udzieliły się metafizycznie Malvolii. Wręcz przeciwnie, w sposób fizycznie namacalny poirytowało ją, że dziewczyna jest opieszała, biorąc pod uwagę, że stała na jej rękach. Gdy Valerie wreszcie zrobiła, co do niej należało, śródziemnomorska szlachcianka odechnęła z ulgą, pozwalając razem z wypuszczanym z siebie powietrzem odpłynąć nadmiernej złości. Musiała skupić się na rzeczach ważniejszych, niż czynienie uwag bujającej w obłokach truck girl.

Na zachód, tak jak pierwotnie stwierdziłam — powiedziała beztrosko, kompletnie ignorując słowa amerykanki w bejsbolówce.

Nurtowało ją tylko, czy naprawdę zagadka była tak prosta. Czy zrobiły wszystko poprawnie. Żarówka w postumencie zapaliła się, ale na biało. Tyle że kamyk umieszczony w dłoni Warrena, którego pewnie cwaniara nie mogła odżałować, był czerwony. Co, być może, wystarczy za wspomnianą "Czerwień Zachodu", jeśli przesuną pomnik w adekwatnym kierunku. W danym momencie pozostało im jedynie sprawdzić i się przekonać. Zatem gibka inżynierka błyskawicznie wyrwała się z miejsca i przyłożyła dłonie do zimnego materiału w najwygodniejszych do popychania miejscach.

Corpse 22-07-2020 13:45

Jack obserwował całe zamieszanie z murka, co kompletnie odwróciło jego uwagę od doglądania okolicy w poszukiwaniu niebezpieczeństw.

- Ej, co wy tam wyprawiacie? - krzyknął do nich w końcu widząc jak Valerie bez pardonu wspina się na popiersie burmistrza Raccoon i majstruje coś przy jego dłoni. Oczywiście żadna z trzech kobiet nie raczyła mu odpowiedzieć. Lekceważący gest Malvolii musiał mu zatem wystarczyć. Szeryf sapnął pod nosem i odwrócił wzrok, postanawiając że lepiej udawać że się pewnych rzeczy nie widzi. - Czemu u diabła nikt mnie nie słucha? - zapytał sam siebie, ale na tyle głośno, że do dziewczyn na pewno to dotarło.

Jeśli zaś chodzi o same dziewczyny, właśnie wszystkie trzy zaczęły napierać na statuę. Początkowo efekty były podobne do starań Valerie, czyli żadne. Ale po kilku mocniejszych uderzeniach barku Emmy, szyny w końcu się poddały a popiersie zaczęło dość płynnie sunąc w stronę ściany budynku na zachodzie.

Malvolia, będąc najdrobniejszą z grupy, opierała się plecami u statuę i odpychała nogami, więc jako pierwsza zauważyła co znajdowało się bezpośrednio pod jej pierwotnym miejscem spoczynku. Kwadratowy, metalowy właz z otworem na dłoń.

Po kilku minutach wysiłku, popiersie w końcu dotarło do zachodniego krańca ogrodu. Po uderzeniu w koniec szyn, samo obróciło się o dziewięćdziesiąt stopni, kierując się przodem do środka ogrodu, a lampka zmieniła kolor z białego na czerwony. W tym samym momencie też przy klapie zapaliła się podobna, czerwona dioda, a z oddali dało się nawet usłyszeć metaliczny dźwięk zamka przeskakującego w drzwiach...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:33.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172