Frank -Będe czekał. Mieszkam w pokoju nr 2.- |
Dobrze więc. Dozobaczenia-kłaniam się lekko i udaję się do jadalni |
Frank -Do zobaczenia i życze smacznergo- Również się kłaniam. |
Wasiu => Kiedy kończyłeś już posiłek, bardzo smaczny posiłek, jakieś 10 minut po tym, jak Frank opuścił jadalnię, w jadalni pojawił się kolejny gość, jeszcze Ci nieznany. (Postać Templarius'a) Templarius => Dopiero teraz pojrzałeś przyjrzałeś się dokładnie jadalni. Stół bankietowy, ustawiony przy jednej ze ścian pomieszczenia, którym (co wydało Ci się nieco głupie) zastawiono zamknięte drzwi, obłożony przeróżnymi potrawami, od zup począwszy, na surówkach skończywszy. Ponadto, rozsiane po całej sali, mniejsze stoły, otoczone krzesłami. I to wszytko - słowem, wystro9j nieco skromny Ale bardzo funkconalny. Przy jednym z takich stołów posiłek spożywa jeden z nieznanych Ci jeszcze gości hotelu, ubrany całkiem dostojnie - wygląda na arystokratę, albo przymnajmniej kogoś, kto jest przy pieniądzach. (Jest to postać Wasia) Abbudin => Kiedy tylko Jonathan Moore zniknął za drzwiami, recepcjonista odezwał się po raz kolejny swoim zimnym, nieobecnym głosem: -Życzy pan sobie jeszcze czegoś, panie Frank? |
Jonathan Moore Witam pana.-zwracam się do arystokraty i również się kłaniam. Podchodzę do stołu i nakładam na czysty talerz swoją porcję obiadową. Kątem oka obserwuję jegomościa |
Wstaję i idę w stronę dużego stołu rozglądając się za jakimś deserem. -Witam-kłaniam się nieznajomemu. -Polecam Panu kotleta devolay i ziemniaczki z koperkiem - nie ma to jak swojskie jedzenie - uśmiecham się i wracam do "poszukiwań" deseru.... po chwili -Co Pana tutaj sprowadza? Jeśli można wiedzieć... |
Jonathan Moore Moze się pan dosiądzie? Nie ma to jak miła pogawędka przy obiedzie... co pan na to?- mówię jednocześnie nakładając sobie kotlety i ziemniaki... |
-Nie dziękuje. To by było na tyle. Żegnam pana.- Ide do swojego pokoju. |
-Ależ dziękuję, z wielką chęcią- biorę jakis deser i czekam aż nieznajomy nalozy sobie, po czym zapraszam go gestem reki do stolika przy którym wcześniej siedziałem. Odkładam deser na stolik, wysiągam dłoń do nieznajomego -Jestem Bishop Henry Newman. Wiekszosc ludzi używa mojego drugiego imienia, ale mnie bardziej podoba się Bishop.- uśmiecham się -Pana godność? - unosze pytająco brwi. |
oh prosze wybaczyć moj brak manier. Nazywam się Jonathan Moore. Miło mi Pana poznac Panie Bishop.-podaję rękę arystokracie-siadam do stołu i zaczynam też jeść obiad Co pana sprowadza w to piękne miejsce, panie Newman?-mówię zaczynając kroić swoją porcję mięsa. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:14. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0