Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2009, 23:07   #11
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
- Taaa... Bla bla bla... dzień dobry... Szacowni Primogeni (ależ to nadęte) i beznadziejna młodzieży (Kainie - wiem; wybrałem debila, ale jak dostanie parę razy z buta to się naprostuje... jeżeli wcześniej JA zawału nie dostanę). W każdym razie, bo noc jeszcze młoda... Ktoś coś chce? Nie? To narta...
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 14-01-2009 o 23:10. Powód: formatkowanie tekstu.
Aschaar jest offline  
Stary 17-01-2009, 10:37   #12
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Wyjdę na niecierpliwą, ale kiedy ruszy sesja?
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 17-01-2009, 12:16   #13
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
To wiedzą tylko Najstarsi.

Jednak - jeżeli masz już napisaną historię swojej postaci to nie widze przeszkód, aby wysła ją do "swojego" znaczy klanowego GMa. Mistrzowie przygotowują bowiem historię primogenów (czyli "sire" - ojca lub matki młodych wampirów) i ujmują tam również aspekt "dlaczego ten śmiertelny został przemieniony" - no, aby coś takiego napisac przydaje się wiedza co to za śmiertelny...
Byc moze GM będzie miał jakieś pytania, wątpliwości, etc i to dobrze byłoby rozwiac przed wystartowaniem sesji...

Trochę pracy jest też ze scenariuszem, który trzeba zmodyfikowac na potrzeby większej ilości Graczy...
 
Aschaar jest offline  
Stary 17-01-2009, 19:15   #14
 
Xawante's Avatar
 
Reputacja: 1 Xawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwu
Witam wszystkich i zapowiadam, że nie dam się wyssać...no nie do końca no...
Mam nadzieję, że szanownym rodzicielom damy popalić , co w rezultacie powinno zapewnić przyjemność z grania.
Pozdrawiam Xaw.
 
__________________
Jesteś tym czego pragniesz. Jesteś tym czego chcesz.
Jesteś tym co potrafisz i tym kim być chcesz.
Xawante jest offline  
Stary 18-01-2009, 16:41   #15
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Marina Sertii - Toreador





Muzyka, słodka, wszechobecna, dźwięczna, muzyka. Młoteczki, fortepianu uderzały miarowo w struny, wydobywając z nich dźwięki podobne do delikatnych srebrzystych dzwoneczków, anielskich chichotów albo szeptów wiatru. To właśnie było najwcześniejsze wspomnienie Mariny, lub coś na kształt wspomnienia. Coś, czego nie jesteśmy pewni, czy jest tylko wytworem naszej wyobraźni, czy też niezbitym faktem z naszej przeszłości.

Mała dziewczynka w różowej sukience na ramiączkach siedziała na tarasie wystawiając pucołowatą twarzyczkę do słońca.

- Bella! Zejdź z tego słońca, bo zanim się obejrzysz będziesz ogorzała jak chłopka z Kalabrii, a potem się cała pomarszczysz jak babcia Oriana - na twarzy matki, przesłoniętej rondem wielkiego, białego kapelusza, błąkał się uśmiech.

Dziewczynka podeszła do kobiety przy sztalugach, objęła ją w pasie. Wtuliła buzię w lekki, lniany materiał sukienki. Pachniała słońcem, ciepłem, miłością i farbami olejnymi.

- Co malujesz mamusiu? - Marina spojrzała zaciekawiona na barwne plamy, którymi upstrzone było zagruntowane płótno, rozpięte na blejtramie.

-To, kochanie, kompozycja o roboczym tytule " Śmierć Orfeusza" - Laura popatrzyła krytycznie na swoje dzieło, jednym wprawnym pociągnięciem pędzla poprawiła krągłą, białą pierś lubieżnej Bachantki.

Z wnętrza domu, leniwie, niczym kot przeciągający się w trakcie sjesty, zaczęła dobiegać znajoma muzyka. Znak, że pan Sertii skończył właśnie poobiednia drzemkę i usiadł przy fortepianie. Ojciec pracował nad nową uwerturą i miał nadzieję, że dzisiaj będzie mógł zaprezentować ją szerszemu gronu słuchaczy. Sobotnie wieczory, były w domu Mariny swoistym misterium sztuki. Przy suto zastawionym stole, lampce wybornego wina, którego wytwarzaniem zajmowała się, od trzech pokoleń, rodzina matki, spotykali się najznamienitsi artyści: malarze, pisarze, muzycy oraz ich majętni mecenasi.


***







- Nie ruszaj się kochanie, oddychaj spokojnie - Henry odgarnął ciemny kosmyk mokrych włosów z czoła dziewczyny.

Przechylił cynową miednicę, gorąca woda, wywołała przyjemne mrowienie w koniuszkach zgrabiałych z zimna i wilgoci palców.

- Długo jeszcze? - słowa Mariny odbiły się echem od porcelanowych ścianek wanny.

- Godzinka, dasz radę Bella. Właśnie kończę malować pukle włosów unoszące się na wodzie, wyszło naprawdę pięknie. - jasnowłosy młodzieniec wygramolił się na zbitą z desek platformę i uśmiechnął się promiennie spoglądając to na płótno, to na unosząca się w wannie modelkę.

Nagłe kichnięcie, spowodowało, że głowa dziewczyny znalazła się na moment pod woda. Marina krztusząc się zaczęła młócić rękami powietrze. Długa, mokra, biała tunika oblepiła ciało, przez co dziewczyna straciła na moment orientację orientację. Woda wdzierała się do ust, nosa i oczu. Przerażona próbowała wstać, jednak oślepiona i zdezorientowana poślizgnęła się na gładkiej, porcelanowej powierzchni. Głowa z pustym hukiem uderzyła o dno wanny, a zimny, szklany sarkofag zamknął się nad nią zabierając resztki powietrza. Silny uścisk, opalonych ramion Henriego wyrwał ją z obcięć śmierci. Mężczyzna delikatnie wyciągnął z wody spazmatycznie kaszlącą kobietę.

- Już dobrze Bella, już dobrze...ćśśss.. - chłopak tulił czule niedoszłą topielicę do szerokiej piersi.

Kilka szkarłatnych kropel skapnęło na posadzkę pracowni, tworząc rubinowy wzór. Dziewczyna łkała cicho. Młody malarz wyniósł ją do sąsiedniego pokoju i ułożył na łóżku, wśród skotłowanej pościeli. Jego wzrok zatrzymał się na kształtnych piersiach oblepionych mokrą materią. Coś nagle zmieniło się w delikatnej twarzy artysty. Jego ciemnoniebieskie oczy spowiła mgła, oddech przyśpieszył, a dłonie... Dłonie bezszelestnie wślizgnęły się pod tunikę.

- Henry... - Marina jęknęła cicho.

- Ćśśss...Bella... - jego usta spoczęły na jej, a ciężar jego ciała sprawił, że dziewczynę przeniknął rozkoszny dreszcz.


***



- Proszę, tędy siniore Feraro - Laura Sertii prowadziła szczupłego, ubranego w wyszukany garnitur jegomościa do sypialni córki.

W holu panował półmrok. Antonio Feraro znany był ze swojej ekscentrycznej natury i skłonności do wszelkiego rodzaju dziwactw. Z pewnością dlatego, nikogo nie zdziwił fakt, iż mecenas tak usilnie zabiegał o spotkanie z konającą dziewczyną, która pozowała do nabytego, przez niego, za niebotyczną sumę obrazu.

- Jak ona się czuje? - niesamowity, aksamitny głos mężczyzny, sprawił, że siniora Sertii na moment zapomniała o otaczającym ją świecie i na powrót stała się małą dziewczynką, beztrosko bawiącą się w chowanego w winnicy dziadka.

- Dzisiaj trochę lepiej, jednak lekarze nie dają nam nadziei - dotyk lodowatej dłoni gościa przywołał kobietę do rzeczywistości.

Drzwi do sypialni na pietrze jęknęły cichutko, w pokoju coś się poruszyło. Z wielkiego łózka z baldachimem do uszu wchodzących dobiegł nieprzyjemny, świszczący kaszel. Powietrze było ciężkie od kwaśnego zapachu potu i choroby.

- Kochanie masz gościa... Siniore Feraro bardzo chciał Cię poznać... - głos kobiety załamał się nagle, zdążyła tylko wydukać przeprosiny i odwracając twarz by ukryć łzy opuściła pokój.

- Witaj moja droga, zapewne wiesz, że kupiłem obraz od pana Millaisa - mężczyzna skłonił grzecznie głowę na powitanie i przysunął sobie niewielki stołeczek, by móc usiąść jak najbliżej chorej.

Intensywnie zielone oczy mecenasa z zainteresowaniem wpatrywały się w delikatną istotę, o wielkich ciemnych oczach, osadzonych w alabastrowej twarzy o regularnych rysach. Ciemne włosy odcinały się od śnieżnej bieli poduszek podtrzymujących wątłe, trawione chorobą ciało dziewczyny.

- Obraz Henrego ? - twarzy dziewczyny rozpromieniła się na moment w uśmiechu, który szybko zastąpił grymas bólu wywołany kolejnym atakiem kaszlu - Widział się Pan z nim ? Jak on się czuję ? Mówił coś o mnie ? Kiedy przyjdzie mnie odwiedzić ?

- To naprawdę niezwykłe dzieło, zamknięte jest w nim twoje życie moja droga... tak doprawdy coś niezwykłego... Młody pan Millais, wyjechał. Podobno toskańska pogoda przestała mu służyć - jakby nie zważając na to, że ostatnimi słowami zgruchotał, delikatne niewieście serce, Feraro rozglądał się zaciekawiony po pokoju - Piękne szkice! A ten niedokończony nokturn... czy to nie Siena nocą? Przecudny! Czyje to prace moja droga?

Pod ścianami pokoju piętrzyły się kartony i płótna, na niektóre naniesiono dopiero wstępne szkice inne prezentowały już ukończone dzieła. Mężczyzna podszedł do sztalug ustawionych w rogu pokoju.

- Moje... mama twierdzi, że odziedziczyłam po niej talent - Marina mięła w ręku koronkową narzutkę - a powiedział kiedy wróci ?

- Taka młoda, taka piękna i do tego tak uzdolniona... jak szkoda...cóż za marnotrawstwo - głos mężczyzny przybrał znowu ten niesamowity ton, jego oczy lśniły fanatycznie w półmroku - Moja droga zapewne już wiesz, że umierasz. Ja mogę dać Ci lepszą śmierć... a właściwe lepsze życie, nowe w zamian za to, które oddałaś obrazowi, który teraz cieszy moje oczy.

Zimna, koścista dłoń spoczęła na rozpalonym gorączka policzku dziewczyny.


***


Marina Sertii jest primogenem, czyli najważniejszym/najstarszym/najpotężniejszym przedstawicielem klanu Toreador we Florencji. Jak już zostało napisane w części fabularnej Marina wychowała się w domu pełnym artystów. Ojciec był wziętym kompozytorem, matka malarką, dziedziczką winnej fortuny. Piękna i utalentowana Marina, zakochał się w protegowanym swojej matki, angielskim malarzu Henrym Millaisie, którego modelką później została. Pozowanie do jego dzieła o tytule "Ofelia" przypłaciła zdrowiem. Godziny spędzone w wannie z wodą, wyziębienie organizmu doprowadziły do tego, że biedaczka zachorowała na zapalenie płuc. Nieszczęsny obraz kupił Antonio Feraro, ekscentryczny mecenas sztuki, jak się później okazało wampir z klanu Toreador. Urzeczony urodą i zdolnościami malarskimi panny Sertii postanowił ją przeistoczyć - uczynić z niej swoje dziecko, aby taki talent się nie zmarnował. Po kilkudziesięciu latach spędzonych pod ojcowskimi skrzydłami wampirzyca postanawia się usamodzielnić. Swoją szansę Marina dostrzegła w domu mody " Feba ", który popadł w poważne problemy finansowe. Wampirzyca ratuje go od bankructwa, na czele firmy stawia swojego ghula (śmiertelnika związanego krwią) Kima Mishime


obiecującego projektanta, firma szybko zaczyna przynosić coraz większe dochody i staje się uznaną marką w świecie mody. Wpływy w świecie wampirów Marina zdobywa dzięki przewijającym się przez jej dom mody modelom i modelkom. Kobieta jest w stanie zaspokoić nawet najbardziej wyszukane zachcianki swoich wampirzych braci, co w przypadku Ventrue, wampirów mogących się posilać tylko z określonego typu ofiary, jest naprawdę istotne. Po mieście krążą plotki o bliskiej zażyłości primogenki Toreadorów i księcia Piera de' Medici.


 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 19-01-2009 o 00:25.
MigdaelETher jest offline  
Stary 19-01-2009, 00:17   #16
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Marcello Kaderi - Brujah

Kolejne fałszywe nazwisko, jakim się posługiwałem. Zacząłem go używac, kiedy przed pierwszą wojną światową przybyłem do Florencji. Przyjąłem takie nazwisko, aby wszystkim ułatwić sprawę. Mark Steiberger było dla Włochów ciężko strawne… Książę nie miał specjalnie dużych oporów przed przyjęciem mnie do domeny – cóż jakby na to nie spojrzeć „zbrojne ramie Camarilli” zawsze było potrzebne. Książę chyba liczył na to, że prościej będzie mną kierować, zwłaszcza, kiedy po drugiej wojnie zostałem primogenem klanu… ale w końcu dotarliśmy się – on mówił, co ma być zrobione i nie interesował się za mocno tym jak to robiłem… Ważne, że wszystko działało.
W zasadzie ze wszystkimi Primogenami stosunki poukładane są dobrze. Zbyt długo byłem Kainitą, aby nie umieć w tą grę grać… Może nie pałaliśmy do siebie miłością braterską, ale potrafiliśmy współpracować, to wystarczało. W zasadzie wszyscy wiedzieli, że mam swoje sprawy, którymi się nie dzielę. Zresztą, po co to mówię… to wszystko jest nieważne…


Kartka ląduje w koszu. Nowa strona, nowa wersja...


Nazywam się... to nieważne...
Liczy się to, że jestem Brujahem, teraz nazywam się Marcello Kaderi. Dla znajomych Marc. Jestem właścicielem kompleksu sportowego „Fight Club”. Jak sama nazwa głosiła – byliśmy specjalistami od sztuk walki. W końcu, cóż innego mógłbym robić? Oficjalnie? Tak, nieoficjalnie był tam klub w podziemiach… Tak, taki klub. I było coś jeszcze. To jednak już zupełnie inna historia…

Rzuciłem piórem i dałem sobie spokój. Jak mam napisać coś o sobie, co nie zabrzmi jak nekrolog? Bez sensu. Jeżeli moje dziecko będzie chciało cos o mnie wiedzieć to zapyta. Przynajmniej mam taką nadzieję…

Wziąłem pióro ponownie i napisałem list, a przynajmniej coś co uznałem za list:

Drogie Dziecko!

Poznasz pewnie dziesiątki historii swego Ojca, lepsze, gorsze, bardziej i mniej prawdziwe.
Może nie będę miał okazji Ci tego przekazać osobiście… Istnienie jest pełne niespodzianek…

Prawdziwa historia twego Ojca jest poniżej.

Sahib abdank Aggieri takie imię nosiłem, jako Śmiertelny. Byłem szlachcicem – mój ród był wpływową rodziną Konstantynopola. Wtedy, kiedy jeszcze było to wielkie miasto… W średniowieczu w Konstantynopolu pojawiają się Waregowie – twardzi wojownicy z północy. Nieokrzesani, ale honorowi. Dotrzymywali układów i wielu z nich osiadło w naszym mieście. Ich przekonania w jakiś sposób mi imponowały – pomimo wielu sprzeczności, jakie nosili w sobie wydawali się bardzo poukładani i wiedzieli, co mogą osiągną i co chcą osiągnąć… Inaczej niż moi rodzice – z których każde widziało mnie w innym miejscu. Ja, więc wybrałem własną drogę – wszechstronnie wykształcony zabrałem się za walkę. Uczył mnie potężny Norweg. Nie miałem pojęcia gdzie leży ta jego Norwegia. Jednak swoje pochodzenie zawsze podkreślał i to z dumą. Byłem od niego niższy, szczuplejszy i gorszy we wszystkim, ale… dawał mi możliwość nauczenia się walki, prawdziwej walki, a nie tylko machania mieczem… Za to go ceniłem. To, że spotykaliśmy się w nocy bardzo mi odpowiadało; w dzień przykładny syn, w nocy… Ale to dawne dzieje.


To zabrzmi głupio, ale Kainitą zostałem przez przypadek. Kiedyś podczas treningu dostałem w żebra i… pewnie wiesz, że Kainici są trochę silniejsi. Skonałbym na jego rękach gdyby nie ucznił ze mnie ghoula. Dwanaście lat później zostałem przemieniony… Kiedy w 1453 roku padało miasto, ja również kończyłem swój żywot jako Śmiertelny.


Zmieniłem nazwisko i uciekłem z miasta, które kojarzyło mi się tylko ze Śmiercią i pustką. Mieszkałem w wielu miastach, w wielu domenach, byłem gościem wielu książąt… Setka twarzy, tysiące nazwisk, dziesiątki powiązań… Nikt nie znał prawdziwej historii… I tak jest dobrze. Znasz ją tylko Ty i dwaj twoi starsi Bracia w krwi Klanu. Nie szukaj ich. To nie ma sensu.

W 1878 roku wróciłem do rodzinnego miasta i kupiłem tam dom. Zapamiętaj tą informację. Znajdziesz go łatwo – pamiętając o tym, co dałem Ci, jako pierwszą rzecz – pierwszą poza kopniakami… Tuż obok jest bank. W skrytce o numerze będącym datą Twojej przemiany znajdziesz potrzebne Ci dokumenty, oraz kontakt do Istoty, która udzieli Ci pomocy w moim imieniu. Kod do skrytki jest Twoją datą urodzenia.

Dostaniesz ten list w dniu swego uwolnienia lub w chwili, kiedy ja zniknę na zawsze z Twojego Istnienia. Pamiętaj o dwu rzeczach: o Maskaradzie i o tym, co napisałem wyżej.


Twój Stary.

PS. Myślę, że wiele razy dałem Ci odczuc, że jesteś zerem i śmieciem. Naprawdę - nigdy tak nie pomyslałem...

Złozyłem papier i wepchnałem do koperty. Ty stary sentymentalny durniu... Może faktycznie...
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 22-01-2009 o 00:12. Powód: literki...
Aschaar jest offline  
Stary 23-01-2009, 00:25   #17
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ludzie, piszcie do sesji, bo ja też chcę napisać! Niech ktoś odważny wyłamie się z pierwszym postem, żeby inni pierwszymi być nie musieli Daj ktoś pierwszy post
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 23-01-2009, 08:09   #18
 
Xawante's Avatar
 
Reputacja: 1 Xawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwu
Właściwie to czemu nie tylko trzeba zapytać tych no na p...znaczy się Starszych czy już .. czy czekamy na resztę życiorysów ?. Przed stwórcę wyrywać się nie mam zamiaru, to niezdrowe. Szczególnie, że kły ma wielkie ...


Patrząc na to Co Efcia wrzuciła poniżej ..nic tylko zagryzać kły i czekać
 
__________________
Jesteś tym czego pragniesz. Jesteś tym czego chcesz.
Jesteś tym co potrafisz i tym kim być chcesz.

Ostatnio edytowane przez Xawante : 23-01-2009 o 10:13.
Xawante jest offline  
Stary 23-01-2009, 08:39   #19
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Cierpliwość jest cnotą drogie dzieci, cierpliwość jest cnotą.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 23-01-2009, 10:55   #20
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Cierpliwość jest cnotą królów i obowiązkiem poddanych... - pisze w książce "205 porad dla tych na p..."

Pierwszy post w sesji już jest...

Nie wiem jak inni, ale ja ustaliłem z Revanem, że to on umieści swojego posta jako pierwszy z naszej dwójki. Dlatego, ze opisuje w nim swoje życie jako śmiertelnika. W drugim poście ja piszę, dlaczego go wybrałem na swoje dziecko (no, jak to dlaczego - nie było innych opcji, do wyboru ale jakoś trzeba to ładnie uzasadnić) i jak dokonałem przemiany... A potem... jakoś to będzie.

Weźcie proszę też pod uwagę, że mamy okres sesji...
 
Aschaar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172