|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-01-2013, 01:49 | #191 |
Reputacja: 1 | Mael Iosu Spellcraft d20+7 vs 20 = 21 sukces d20+7 vs 23 = 15 porażka d20+7 vs 20 = 28 sukces d20+7 vs 20 = 17 porażka Zajęli się leczeniem swoich załogantów, co trwało krócej niż przewidywali, głownie dlatego, że obrażeń fizycznych było stosunkowo niewiele, występowały głównie u nieszczęśników, którzy trafili na nieliczne dusiciele wśród wężów. Największym problemem było szkody poczynione już w ich ciałach przez jad, a tych ani magia czarownika, ani wiedźmiarskie zaklęcia Kallena nie potrafiły skutecznie uleczyć. Musieli chwilowo pogodzić się z faktem, że załoga dysponować będzie jedynie ułamkiem swojej sprawności. Tymczasem Mael Iosu zabrał się za identyfikowanie odnalezionych magicznych przedmiotów. Z kolczugą i zwojem poszło mu gładko. Kolczuga zdawała się zapewniać noszącemu częściową ochronę przed magią przeciwnika, którego zdołał już zranić w walce, zaś zwój był zwojem zaklęcia gazowej formy, dość praktycznym na przykład do infiltracji w postaci obłoku. Z pozostałymi dwoma przedmiotami musiał pomóc mu Kallen. d20+10 vs 23 = 20 porażka d20+10 vs 20 = 29 sukces Niestety. Również i elf, ku niezadowoleniu Raegana, nie poradził sobie z rozgryzieniem aury rapiera, który wydawał się posiadać najpotężniejszą moc ze znalezionych przedmiotów. Udało mu się za to ustalić, że koszula potrafiła raz dziennie zapewnić właścicielowi znaczne, krótkotrwałe przyspieszenie. Przy tym jej magia nie powinna wpływać negatywnie na ewentualną zbroję, można było bez przeszkód nosić ją pod ewentualnym rynsztunkiem. Raegan zabrał się w końcu do sortowania i nadzorowania załadunku na trzy posiadane przez nich łodzie. Raegan appraise check d20+2 vs 15 = 21 sukces Wyszło mu to zaskakująco dobrze. Już po niecałej godzinie wszystko było gotowe do drogi i kwatermistrz był niemal pewien, że nie zostawił w świątyni nic cennego i jednocześnie idealnie dociążył łodzie. Inna sprawa, że przenoszenie jakiegokolwiek ładunku z potrutą załogą zapowiadało się na prawdziwą katorgę, ale sami w końcu też chcieli udziału w łupach, nie? Ruszyli z powrotem w stronę Przystani. Tak jak podejrzewali nie było łatwo i nie było mowy o spokojnej podróży połączonej z wypoczynkiem. Załoga była słabsza, a do tego mieli dodatkowe towary do dźwigania i choć robili to z niemałym zapałem mając świadomość, iż część zapewne przypadnie im to słaniali się na nogach. Jedyne co dawało im siły to wizja coraz bliższego wypoczynku w cywilizowanych warunkach. No i godziwej zapłaty, oczywiście. Z tego całego wysiłku i zamieszania Kallen prawie nie dostrzegłby, że zamiast mewy, która sprawił Samms ta miała przy sobie jakąś małpkę. Wyjątkowo brzydką małpkę. - Była przy mnie, gdy wybudziłam się z zasłabnięcia... - wyznała cichym głosem głaszcząc zwierze. To spojrzało na elfa obojętnym wzrokiem, wchodząc zazdrośnie na ramię dziewczyny. W końcu o późnym świcie zauważyli światła osady przy ujściu rzeki. Najwyraźniej ich też zauważono, bo Rickety ze swoimi ludźmi czekał już przy pomoście. - Niech wyląduje jajcami na bukszprycie jeśli to nie moje ulubiona załoga! - wykrzyczał z entuzjazmem. - Czyżbyście naprawdę tego dokonali?! Na wszystkie morskie otchłanie, zabiliście tę przeklętą wychwoconą wiedźmę?! - pytanie było czysto retoryczne, poznawał bowiem z pewnością Darrena i część kosztowności, którymi wypełnione były łodzie. |
05-01-2013, 10:23 | #192 |
Reputacja: 1 | - Najwyraźniej mnie nie pamiętasz lub nie poznajesz imć Darrenie. - powiedział tylko Shackleton napychając swoje kieszenie złotem, które wyda na karczmy i dziwki. Nie pamięta to nie pamięta. Później widząc brzydką małpę Shackleton wypalił: - Ta małpa! - zawiesił dramatycznie głos - To sługa Ubbo-Sathy, jednego z Wielkich Przedwiecznych! Powinniście się jej pozbyć. Jak mi nie wierzycie to użyjcie na niej magii identyfikującej, jej tajemne znaki emanują bardzo słabą magią, może wam się uda. Jak Rickety zada swoje pytanie Shackleton odpowiedział wskazując włócznię: - Zrobiłem jeb z dzidy na ślepo i maszkara padła. Oczywiście reszta ekipy zadała jej rany wcześniej, bo tak od jednego ciosu to raczej by nie padła ta sepleniąca dziwka, no i uwolnili mnie z łańcuchów, też się liczy. To była dość ciekawa przygoda. Och, a tak przy okazji - wiesz może czemu wiedźma malowałaby litery i liczby na posadzce swojej komnaty? To było dziwne i chyba magiczne, bo te znaki zniknęły po walce. Ale nieważne! Mam tu sporo złota, więc mam nadzieję, że piwo, wódka i towarzyskie panie są w tym przybytku jak poprzednim razem, gdy tu zawitałem! Stawiam kolejkę dla wszystkich! A zwłaszcza dla tych, którzy doprowadzili do sytuacji, żeby jeb z dzidy się udało! |
05-01-2013, 18:30 | #193 |
Reputacja: 1 | W leżu wężowej wiedźmy też wpakował sobie do kieszeni nieco świecidełek, jego kule nie były tanie, zwłaszcza na takim zadupiu miał ich ograniczony zapas, a dopiero w większej osadzie mógł szukać czegoś, co mogłoby pomóc powiększyć ten zapas. Był wdzięczny temu z czarokletów, który swoją magią pomógł mu nieco pozbierać się na nogi po ugryzieniu Selissy, nie miał jednak zamiaru się pchać w sprzeczki oficerów statku, którego nawet nie był częścią załogi. Nikt mu nie zaproponował jeszcze pozycji na Bezimiennym a biorąc pod uwagę stan reszty załogi, mogło nieco zająć zanim łajba miała wyruszyć. - Rickety, ty beczko koziego łajna! Mieliśmy tam zostawić skrzynię, nie wspominałeś nic o tej przeklętej wiedźmie, że ma takie upodobanie do ludzkiego mięsa. - Czarnozębny zmierzył spojrzeniem człowieka. - Jak tylko znajdę jakąś łajbę, na której oferują jakiś solidny żołd, to się stąd zabieram, zapomnij o mojej księżycówce. Będziecie musieli samo sobie coś pędzić. - Darren był wystarczająco wzburzony na właściciela przystani, żeby poczynić aż tak daleko idące oświadczenia. Nie był zresztą ani pierwszym czy ostatnim, któremu nie uśmiechało się zostawanie na tym wyrwanym dżungli skrawku lądu.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
05-01-2013, 19:58 | #194 |
Reputacja: 1 | - Niech żyje Pan Shackleton! - krzyknął z entuzjazmem Ragnar, gdy tylko wojownik oznajmił o stawianiu kolejki. Przez chwilę czekał, czy któryś z oficerów wyda jakieś konstruktywne rozkazy. Nie doczekawszy się ruszył upomnieć się o przynależny mu napitek. |
06-01-2013, 00:09 | #195 |
Reputacja: 1 | - Aye, Panie Darren, nie lżyjcie mnie tak srogo, toż gadałem że możecie zostać zaatakowani i przecież godziwie was opłaciłem! - żachnął się Nadzorca Przystani. - Na kiesę Besmary! Widzę też, że udało wam się odzyskać sporo ze skarbów, które przez lata woziłem do tej suki! Możecie być pewni, że nagroda za przywrócenie mi ich was nie ominie... z chęcią oddam wam część tych... - zatarł chciwie ręce. Nie dokończył. Przy dokach zabił dzwon. Strażnik na wieży obserwacyjnej zamachał czerwoną flagą. - Czyżby następni goście? - Rickety wyglądał na zdziwionego. - Nic się nie martwcie z wieży obserwacyjnej nadamy sygnał, że Przystań jest chwilowo zajęta. Mamy tu od lat proste zasady ustalone z Wolnymi Kapitanami. Tylko jeden gość naraz. Nikt nie chce by ktoś zauważył wcześniejszy wygląd jego statku. Z pewnością posłu... Cholera. Do zatoczki wpłynął potężny wojenny galeon. Sądząc po liniach kadłuba cheliański. Na burcie dojrzeli rząd co najmniej dziesięciu wycelowanych w Przystań balist. |
06-01-2013, 00:23 | #196 |
Reputacja: 1 | - Panie Rickety, za pozbycie się tej panienki to nam powinien pan za darmo łajbę naprawić - stwierdził Raegan z pewną miną. Zamierzał wytargować lepsze warunki niż marne pięćset sztuk złota. Właśnie miał zniszczyć obronę właściciela przystani swymi potężnymi argumentami, które przekonają go by im jeszcze dopłacił za to, że zechcieli przypłynąć do jego marnej wioski i oddać swój statek na naprawę. Niestety, nie pozwolono mu na to. Do przystani wpłynął galeon. Cheliański na dodatek. - O kurwa - skwitował elokwentnie Raegan, któremu wyjątkowo tym razem zabrakło słów. Nie wiedział ile osób mogła sobie liczyć załoga galeonu, lecz był niemal pewien, iż przeciwnik będzie miał przewagę liczebną. Nawet w najlepszej formie mieliby marne szanse, a teraz? Poranieni, podtruci i zmęczeni nie będą stanowić najmniejszego problemu. - Załoga, rozproszyć i kryć się! - Zawołał zeskakując z łodzi na pomost i ruszając w stronę zabudowań. W obecnej chwili stanowili wręcz prześwietny cel dla cheliańskich balist. Zastanawiał się jak to rozegrają. Mogli wysłać Rickety'ego, by powiedział, że tu nikogo nie ma, ale wątpił by te cheliańskie psy mu uwierzyły. Z drugiej strony, mogli wyjść udawać ich pobratymców, wszak mieli mundury. Ba! Ragnar i Raegan takowe nosili! Problem w tym, iż żaden z nich nie wyglądał na mieszkańca Cheliax. - Rickety, dowiedz się czego chcą! |
06-01-2013, 00:43 | #197 |
Reputacja: 1 | Załoganci Bezimiennego i portowi robotnicy momentalnie rzucili się za najbliższe osłony, w desperackiej próbie ochrony przed spodziewanym ostrzałem ciężkiej pokładowej broni. Rickety zupełnie zbladł. Tymczasem wojenny żaglowiec z galionem przedstawiającym ryczącego diabła zrzucił żagle. Ujrzeli nazwę na kadłubie - Strix. Nim Rickety zdążył zebrać wokół siebie spanikowanych robotników i zwodować własną łódź od wrogiego statku odłączyły się dwie wypełnione uzbrojonymi żołdakami szalupy. Ragnar perception d20+1 vs 18 = 14 porażka Mael Iosu d20+1 vs 18 = 9 porażka Shackleton d20+0 vs 18 = 13 porażka Raegan d20+10 vs 18 = 12 porażka Kallen d20+7 vs 18 = 24 sukces Darren d20+7 vs 18 = 8 porażka Kallen knowledge local d20+5 vs 15= 8 porażka Darren knowledge local d20+6 vs 15= 24 sukces Kallen zauważył, że mundury wielu z nich były wyraźnie zniszczone i pokrwawione, niektóre były niekompletne, a jeszcze inni żołnierze byli ich zupełnie pozbawieni, mając na sobie zamiast tego stare marynarskie szmaty. Darren zaś zdał sobie sprawę z faktu, iż marynarka cheliańska, nawet jeśli dowiedziałaby się o Przystani, raczej nie ryzykowałaby politycznych skutków ataku na chronionego przez Wolnych Kapitanów Rickety'ego. Po ostatnich przegranych morskich bitwach zdawała się stronić od otwartego konfliktu. Z drugiej strony, może właśnie ten atak miał być prowokacją i początkiem nowej wojny? Ostatnio edytowane przez Tadeus : 06-01-2013 o 11:24. |
06-01-2013, 13:29 | #198 |
Reputacja: 1 | Widząc zbliżający się statek Shackleton powiedział: - Wygląda na to, że ci buntownicy dostali wpierdol od lojalistów i teraz będą atakować Przystań Rickietego, żeby Wolni Kapitanowie mścili się na lojalistach cheliańskich. To całkiem niezły plan. Ciekawe ilu chcą pozostawić przy życiu, żeby przekazali wieści Wolnym Kapitanom. - wojownik był zniesmaczony, a powodem tego zniesmaczenia było - Kurwa. Co jest w tych okolicach? To wszystko wygląda na nieustający ciąg konfliktów, bo od kiedy was poznałem to ciągle z kimś walczymy. Wygrywamy, a potem następny chętny do wypróbowania szaklajacego uderzenia na łbie lub jeb z dzidy w serce pojawia się. Mam nadzieję, że myliłem się co do tych typów i po prostu są zdesperowani szukając pomocy, a nie od razu będą atakować. Bo jak będą atakować to przerobię głowę kapitana tego statku na piłkę do kopania. A potem wsadzę ją w dupę kolejnym chujowi, który pojawi się, żeby z nami walczyć. I dodał: - I wyjebcie tą małpę, bo mnie wkurwia. |
06-01-2013, 13:52 | #199 |
Reputacja: 1 | W miarę jak elf leczył i pomagał załodze, jego nerwy opadały i uspokajał się. Wiedźma nie wiedziała zapewne jak wskrzesić kapłankę - kapłan w końcu prawie nic o niej nie wiedział - ale gdyby udało się ją przekonać... namówić do nauczenia obsługi tego urządzenia... elf równie dobrze mógłby tu zostać. Życie pirata ma swój urok, ale kontrola całego wybrzeża i potężna magia też korciły... No i była jeszcze ta sprawa głosowania i Ragnara. Kapitan bardzo elfowi podpadł. Jego decyzja mogła być fatalna w skutkach gdyby elf i czarownik nie odkryli działania sadzawki. Wtedy wszyscy by zginęli. W sprawach magii powinien słuchać się magów, a nie większości. Elf zastanawiał się czy dla przykładu gdy następnym razem ktoś nie zachoruje na jakieś paskudztwo zwołać oficerów i poprosić aby dali werdykt jak go uleczyć - w końcu panuje tutaj zasada większość ma rację, a nie kto się zna na rzeczy, kto zajmuje się tym na co dzień to ma rację. I do tego to jego zachowanie... jak dziecko - i taki ktoś ma być kapitanem? A co jeśli zacznie robić szopkę podczas negocjacji? Już teraz narobił niezłego bałaganu takim zachowaniem przed załogą. Kallen nie gorszym marynarzem do Ragnara i prawdę mówiąc mógł równie dobrze przejąć jego stanowisko - tylko nie specjalnie chciało mu się. Nie lubił takiej odpowiedzialności. ~*~ Powrót do przystani sprawił Kallenowi wiele niespodzianek, pierwszą elf odkrył już w drodze. Brzydka małpa. Wyjątkowo brzydka małpa. Elf uśmiechnął się widząc ją i słysząc słowa Samms. Przytaknął z zadowoleniem. - Gratulacje! To może być właśnie twój chowaniec! Nie no sprawdzę jej aurę... a "rozmawiała" z tobą? Poczułaś jakąś specjalną więź? - spytał podekscytowany elf. Już prawie zapomniał o tym jak go wkurzył Ragnar. Znaczy, nie tyle co zapomniał co na chwilę obecną przestał się przejmować - elfy długo zapominają. Kallen sprawdził magiczną aurę małpki, mogła nie być jeszcze oficjalnym chowańcem, ale jeśli przyszła to znaczy, że Samms może odprawić rytuał. Poza tym, osobiście uważał że małpka na okręcie pirackim jest równie dobra co papuga - co więcej brzydka małpka doskonale pasuje do wiedźmy. Ma w końcu wzbudzać strach i respekt. Późnym świtem byli w przystani i przywitał ich nawet sam Rickety. - Tak, tak. Po wiedźmie. - machnął ręką. Słysząc później słowa Shacka uśmiechnął się. - Spokojnie, Shack. Gdyby tak było to ty też byłbyś sługą Yogg-Sotha, swój pozna swego - co nie? - zażartował. Miał już trochę lepszy humor. - Dzięki, Shack. - klepnął wojownika po ramieniu. Kallen wysłuchał w spokoju słów Darrena. Wyglądało na to, że będą mieli nowego majtka na pokładzie - choć elf nie przepadał za nim. Mężczyzna nie tylko wyglądał ale też zachowywał się jak buc. A buców mieli pod dostatkiem. Potem był alarm, wielki statek wojenny i... wojsko Cheliax? - Coś tu jest nie tak... spójrzcie... - elf wyszeptał do reszty oficerów. - Ich mundury... zniszczone, pokrwawione, niekompletne, a niektórzy mają na sobie tylko łachmany. To nie wygląda jak cheliańska armia... bardziej jak okręt, który ktoś przejął... i teraz próbuje udawać armię Cheliax. - zauważył elf. Kallen mentalnie rozkazał chowańcowi przyjrzeć się okrętowi. Rozkazał mu dać mu empatyczny sygnał jeśli jest tam więcej ludzi w łachmanach niż w mundurach. |
06-01-2013, 15:41 | #200 |
Reputacja: 1 | Sokół nie zdążył jeszcze na dobre przyjrzeć się wielkiemu statkowi, gdy z jednej z szalup zaczęły dochodzić głośne okrzyki. Potężny mężczyzna o drewnianej nodze i dwuręcznym mieczu wyszedł na przód uzbrojonej po zęby załogi łodzi, drąc się w stronę nadzorcy Przystani. - RICKETYYY, TY PIEPRZONY SZCZURZE LĄDOWY!!! - dotarło gromko do pomostu. - Miałeś na mnie czekać, ty przekupna, chciwa świnio! - dodał równie głośno, gdy był już trochę bliżej. Nadzorca zbladł jeszcze bardziej niż wtedy, gdy nie wiedział jeszcze z kim ma do czynienia. - Lordzie-kapitanie, ależ ja... - wydukał Kallen knowledge local d20+5 vs 20 = 15 porażka Darren knowledge local d20+6 vs 20 = 8 porażka Z tej odległości dało się już dojrzeć złote emblematy na naramiennikach przybysza jednak żadni z obecnych załogantów nie kojarzyli najwyraźniej tego kapitana. Tylko Raeganowi wydawało się, że był to symbol jakiegoś elitarnego oddziału armii Andoranu. Generalnie panika przy pomoście ustała, choć nastroje nadal były napięte, kusznicy nie spuszczali ich z oczu, wciąż celując z groźnej broni. - Ja żem myślał, że już nie przypłyniecie lordzie... ja... morze... Besmara... wiecie jak jest... - Rickety próbował się bronić, widząc zbliżającego się z orszakiem wściekłego kapitana. - Dałem słowo, że będę, czyżbyś wątpił w dane przeze mnie słowo? - przybysz uniósł gniewnie brew. - Kto jest kapitanem tego żałosnego zbiorowiska morskich śmieci? - przeniósł wzrok na ludzi z Bezimienniego, wskazując ich trzymany w stoczni statek. Nie czekając na odpowiedź zwrócił się znowu do próbującego uspokoić się Rickety'ego. - Nie mam czasu do stracenia, a zapowiadałem wizytę, widzę, że ich statek jest w stanie unosić się na wodzie, więc wypuść go na zatokę i zrób miejsce dla mojego! Potem go dokończysz! - zagrzmiał. Ostatnio edytowane przez Tadeus : 06-01-2013 o 19:46. |