|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
|
20-04-2006, 16:26 | #1 |
Reputacja: 1 | Aegon No cóż, widzę,że nie są państwo zadowoleni z poczynań tego człowieka. Jeśli chcecie, mogę to załatwić. Zastanówcie się i jeśli się zdecydujecie, to zapukajcie. Patrzy na zdziwione twarze wieśniaków. No co? Przespać się nie można czy jak? Wyciąga rękę w powietrze i chwilę później przechodzi przez niewidoczne wcześniej drzwi, po czym zamyka je za sobą. klamka rozpływa się w powietrzu, ale drzwi pozostają. Ląduje w ciepłym, przytulnym pokoiku z kominkiem i ołtarzem Moradina. ~~Uff, miło znów być w domu, choć na jakiś czas.~~ Klęka przed ołtarzem i żarliwie modli się do Kowala Dusz, po czym jeśli nie słyszy żadnego pukania, kładzie się spać. Wyczuwa najlżejszy szmer w pobliżu, którego zresztą nie powinno tam być. Wyczula się także na odgłosy dochodzące z wioski. ~~Tak, magiczny budzik nastawiony. Kilka godzin snu wystarczy. W końcu trzeba obejrzeć wioskę.~~ Śpi. |
23-04-2006, 12:51 | #2 |
Reputacja: 1 | Yillin Żałuje, że Aegon sobie poszedł, bo przydałaby się jej porządna rolka czterowarstwowego papieru toaletowego. Nie przypuszczała nawet, jak przydatni mogą być jej towarzysze podróży. Niemniej nim przyjdzie rabować bogatych i dawać sobie, warto byłoby mieć tę rolkę... Zafrasowana zmarszczyła brwi i westchnęła ciężko. |
26-04-2006, 19:43 | #3 |
Reputacja: 1 | Karl Hirsewenzel Zaczął szybko wyjmować z torby różne szklane pojemniki, które natychmiast kładł na stole. Biegał przy tym jak oszalały, machając wściekle rękoma i pogwizdując pod nosem. Po chwili, kiedy uznał, że wszystko już wypakował z torby, uśmiechnął się i zaczął napełnić pojemniki różnymi, wielokolorowymi substancjami. Wstrząsał, mieszał, dolewał. - Powinno się udać - powiedział mieszając zielony płyn z czerwonym... *** Tunel... A na jego końcu światło... Oślepiające światło... ~Oj, chyba się nie udało~ Czuły głos zmarłej matki wołający: Karl! ~Nie ma co, na pewno się nie udało~ Anioł... Jego spokojny głos... - Karlu, idź za mną... Idź za mną w stronę światła... ~Nie podoba mi się to~ ...Odwracam się... - Co robisz? - Nie wiem jak ty, ale ja wracam! ...I słowo ciałem się stało... *** ~To była naprawdę piękna eksplozja!~ Duch Karla Hirsewenzela czuł dumę widząc zgliszcza domku, w którym za życia urządził laboratorium. Żałował jedynie notatek, które spłonęły wraz z jego torbą. No i swojego ciała, z którego pozostał jedynie popiół... Popiół, który po chwili rozwiał wiatr... |
01-05-2006, 22:29 | #4 |
Reputacja: 1 | Yillin Zamrugała bezmyślnie oczami. Zamrugała ponownie, nie wiedząc, co myśleć o eksplozji. Przez moment zastanawiała się, czy nie miała ona związku z brakiem czterowarstowego papieru toaletowego albo z kozim serem. Brak jednego oraz nadmiar drugiego są bardzo szkodliwe, wszak to powszechnie znana mądrość ludowa. Doszła jednak do wniosku, że chwilowo jest to ponad jej możliwości intelektualne w obecnym stanie, zatem potrzebuje czegoś specjalnego. Czymś specjalnym był gigantyczny, cuchnący liść, który Yillin zwinęła w rulon i szybko przeżuła. Chyba był trochę gumiasty. Spojrzała niepewnie na wszystkich ocalałych wokół. Postanowiła zajrzeć w zgliszcza, czy może Karl gdzieś się tam nie schował. Szybko jednak skonstatowała, że to, co tańczy na wietrze i osiada jej na twarzy, to Karl w dość jawnej postaci. Jednakże niezbyt rozmownej. Wobec takich wniosków zaczęła rozglądać się za rannymi, jednocześnie przeszukując torbę. - Psiamać... - mruknęła omiótłszy wzrokiem przestrzeń wokół siebie. Zatrzymała gniewny wzrok na postaci astralnej znajdującej się nieopodal - Niewychowany buc! Widać, że nigdy po sobie nie sprzątałeś. A żebyś tak dostał metafizycznych hemoroidów, jeśli nie zdobędziemy odpowiedniej ilości złota! Hmph!! |
04-05-2006, 11:39 | #5 |
Reputacja: 1 | Aegon Drzwi wiszące w powietrzu otwierają się zhukiem i wyskakuje z nich zdenerwowany krasnolud. Co tu się do diabładzieje?! Nie można mieć nawet chwili spokoju? O cholera.... Umilkł na chwilę. No dobra, może odprawimy jakiśdrobny pogrzeb. Ze wskrzeszaniem mogą wyniknąć pewne drobne problemy po rozbiciu na takie amłe kawałki. Po wiosce może pałętać się chmura pyłu. No to do roboty. Idzie na ubocze wioski i macha nieznacznie ręką nad skrawkiem gołej ziemi. Po chwili pojawia się dół, do którego wrzuca nieco pyłu po zniszczonej chatce i który chwilę później szybko zasypuje ztawiając na grobie nie wiadomo skąd pochodzący kamień z nazwiskiem i imieniem człowieka. No! Załatwione. Proszę się rozejść, nic się nie stało. Aha. Buduje powoli słowa w języku magii, po niezbyt długim i niezbyt krótkim czasie, chatka stoi naprawiona. Dobranoc, wracam do siebie. Iuważajcie, bo w nocy może się tu pałętać jakiś duch. |
09-05-2006, 19:45 | #6 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Teraz to już obudzili się wszyscy mieszkańcy wioski, nawet ci którzy podupadają na zdrowiu i ledwo trzymają się na nogach wyszli zobaczyć co się dzieje. I stoją tak i gapią się jak chatka była, potem jej nie było a w końcu znowu jest. Część nawet uciekła z krzykiem modląc się do swoich bogów o ochronę przed demonami. Dziwnym trafem jakiś czarny kot przebiegł pod stojącą nie opodal drabiną po czym czmychnął w las. W końcu jednak ludzie poszli do swoich domów chociaż domyślacie się że nie zmrużyli już oka. Was zmożył w końcu sen, długi i spokojny. Duch Karla najwyraźniej zmęczył się trochę przechodzeniem w stan metafizyczny bo nawet nie chciało mu się straszyć tej nocy i dokuczać towarzyszom. Czy to dobry znak czy zły to już zależy od waszego punktu widzenia. Niemniej jednak obudziliście się rano wypoczęci a duch Karla już czekał na was uśmiechnięty przed domkiem burmistrza. Kilka osób krzątało się po alejkach ale na wasz widok znikali jak najszybciej się dało. Dzień zapowiada się ciepło i słonecznie. [user=1541]W zaświatach nie jest tak źle, spotkałeś nawet sławnego niegdyś pisarza Orta Graffa. Okazało się że na to odludzie sprowadza go właśnie napadanie wioski. Biedaczyna nie pogodził się jeszcze z tym, że skoro nie żyje to nie uda mu się wydać już więcej książek i nadal pisze je namiętnie. W zaświatach nie ma jednak aż tak wielu ludzi jak można się było spodziewać gdyż zdecydowana większość jest strącana do niższych pokładów Otchłani zaraz po oddaniu ostatniego tchnienia. [/user]
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
14-05-2006, 21:09 | #7 |
Reputacja: 1 | Karl Hirsewenzel Duch włóczył się trochę, ciesząc się i poznając możliwości swojej nowej powłoki. Tak bardzo rozmarzył się wizją opętywania Yillin, że nawet nie zauważył, jak rozpoczął się poranek. Zaskoczony przez pierwsze promyki słońca, postanowił nie czekać na Yillin, tylko zacząć swoją karierę ducha z impetem, od dużej szyszki, więc w celu opętania burmistrza udał się pod jego domostwo. Tu kolejny raz został zaskoczony, bowiem zaraz po nim na miejscu zjawiła się reszta jego drużyny. Widząc znajome twarze postanowił odstąpić od swojego planu, a opanowanie świata odłożył na termin późniejszy. - Moi drodzy towarzysze! Wiem, że byłem wam bardzo bliski, a i nadal jestem - tu spojrzał na unorane w popiole twarze swoich znajomków - dlatego proponuję, byście nie zwracali uwagi na moją... śmierć. Karl uśmiechnął się lekko. |
13-07-2006, 17:30 | #8 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Jak zapowiadałam, dwie sesje zostają połączone. Zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie. Spotkanie: Drużyna Actimela: Dzień minął wam spokojnie, udało wam się przekonać ludzi, że nie chcecie ich zabić. Pogoda była ładna i sprzyjała spacerom i opalaniu. Burmistrz częstował was jedzeniem i opowiadał nudne historie z życia wioski. Aż tu wieczorem ktoś zbliżał się do wioski. Z początku wszyscy myśleli, że to bandyci wrócili, ale okazało się, że to kolejni poszukiwacze przygód. Stoicie więc teraz na przeciwko siebie jakby sondując się nawzajem. Pół żartem, pół serio: Twardo postanowiliście, że będziecie iść dalej. W ciągu dnia upał był niesamowity, ale sunęliście przed siebie w ponurym marszu. Gdy w końcu pod wieczór zaczynało się robić chłodniej trafiliście na małą wioskę. Doszliście do niej, a tam już wszyscy na was czekali. Część mieszkańców ma przy sobie kije i widły, najwyraźniej obawiali się, że chcecie ich skrzywdzić, ale teraz tylko stoją i gapią się na was nie wykonując żadnych wrogich gestów. Kilka osób wygląda jakby nie byli stąd, po prostu są czyści i mają na sobie prawdziwe ubranie, a nie szmaty jak reszta.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
14-07-2006, 12:23 | #9 |
Reputacja: 1 | Aegon Patrzy uważnie na nowoprzybyłych, przygląda się każdemu z osobna, w końcu po magicznym sprawdzeniu intencji postaci odpręża się. Witajcie, podróżnicy. Zapewne przybywacie tutaj, by pomóc tym ludziom w przeciwstawieniu się bandytom? Jeśli chcecie, możecie się do nas przyłączyć, ponieważmy też jesteśmy tutaj w tym celu. A, zapomniałem o grzecznościach! Ja nazywam się Aegon, a to moi towarzysze: Yillin i Karl. Możecie mieć pewne problemy z zobaczeniem tego drugiego, bo przydarzył mu się ostatnio drobny wypadek ... Wymawiając imiona pozostałych członków drużyny wkazuje na nich. |
14-07-2006, 13:04 | #10 |
Reputacja: 1 | Nightstalker - A to ja i moja armia - odpowiedział Nightstalker - Jestem pewien, że mnie znacie, były główny dowódca wojska w mieście, a obecnie dowódca niezależny.
__________________ Bardzo lubię regulamin, a szczególnie punkt 10! |