- Nie możemy stracić ani chwili na gadanie. Idziesz z nami - stwierdziła rozgorączkowana paladyn i odwróciła się w stronę niziołka. - Nie musisz iść jak nie chcesz - wyszeptała widząc monstrum, a potem bestia zaatakowała, cudem chyba pudłując. Potem zalała ją fala wspomnień, mrocznych i strasznych.... Smak mięsa w ustach... smród gnijącego ciała... pocałunki kończące się wbiciem zębów w jej ofiarę... z tego powodu jej atak był tak niecelny 1d20+5=8 |
Mężczyzna natarł na dziwacznego stwora zaś jego atak dosięgnął istoty był to solidny cios tylko że poczuł się tak jak by właśnie uderzył bukłak wypełniony wodą zaś stwór nie wyglądał na poruszonego tym ciosem a może i nawet dodało mu to odwagi. Stwór natarł na niego uderzając go boleśnie po żebrach przez co na chwilę stracił dech w piersi, poczuł też jak dziwaczne gąbczaste ciało stwora próbowało do niego przylgnąć jednak szybko się oderwało od niego. Być może koszulka kolcza mu to uniemożliwiła a być może mężczyzna był zbyt dużym celem dla istoty. Chwilę później obok niego błysnęło ostrze glewii Arabel jednak nie dosięgło gąbczastego ciała stwora. Mężczyzna zmienił trochę taktykę oczywiście stwór nie mógł dostrzec subtelnej zmiany jaka zaszła w aurze otaczającej ciało mężczyzny. Jednak już wkrótce przekonał się o tym fakcie na własnej skórze gdy kolejny cios mężczyzny przebił jego ciało zostawiając osobliwą ranę jak by po pchnięciu czymś ostrym. Wydał z siebie osobliwą serię dźwięków która mogła być jego okrzykiem bólu ciało skręciło się wokół rany próbując zasklepić lub przynajmniej osłonić ciało. Wkrótce też odpłacił się mężczyźnie kolejnym ciosem mniej dotkliwym od poprzedniego lecz i tak dość bolesnym. Mężczyzna czół że zaczyna opadać z sił i kolejny cios mógł go powalić... ~~*~~ Tymczasem na górze drugi Walthus zbaraniał słuchając słów gnoma. -Co ? Jak ? Czego ode mnie chcecie ? Przegoniliście to bydle ? - wydukał szybko zbadał wzrokiem Caldwena. Oboje usłyszeli odgłosy walki dochodzące z dołu oraz dziwaczny wrzask nie należący do żadnego zwierzęcia lub istoty ludzkiej. - Co tam się wyprawia ?! - spytał z pełną powagą w głosie opuszczając broń. |
Potwór prawie zabił . Arabel musiała coś zrobić. Skupiła w ataku całą nienawiść, jaką żywiła do sług zła, a była ona niezmierzona i siekła potwora rozcinając jego ciało. |
Caldwen pokręcił głową i przetarłoczy. W pierwszej chwili nie dostrzegł podobieństwa do formy jaką przyjął zmiennokztałtny z dołu. Skupił się znów. Tak jak gdy rozmawiał z poprzednim niziołkiem, starając się określić jego aurę. - Ty jesteś prawdziwy Walthus? |
- Prawdziwy a jaki miałbym być ? Co się stało ? Czy... - Niziołek został zagłuszony przez głośny huk charakterystyczny dla rozbijanego szkła i łamanego drewna. Caldwen mógł jednak bez problemu stwierdzić że jego rozmówca był zaskoczony całą sytuacja i zadanym pytaniem. Tymczasem na dole... Cios paladynki rozpłatał bok stwora rozrywając jego dziwaczne ciało i pozostawiając sporych rozmiarów ranę która nie dała się zasklepić. Moment jego dezorientacji wykorzystał Aberon nacierając jednak nie udało mu się dosięgnąć celu. Stwór zaś gdy tylko odzyskał świadomość wykonał gwałtowny skok w stronę okna. Można było by się spodziewać że spróbuje je roztrzaskać jednak ku ich zaskoczeniu stało się coś innego... Ciało istoty nagle zaczęło się kurczyć zapadać w sobie i zwijać wciskając się w niewielką szparę między uchyloną okiennicą a framugą, właśnie gdy zaczął się przedostawać na zewnątrz dosięgnął go cios wymierzony przez Aberona. Potwór opadł z sił niezdarnie próbując się wygramolić i ujść z życiem wtedy też nadeszło druzgoczące uderzenie wykonane przez Arabel. Zakończyło ono żywot dziwacznej istoty a także rozbiło w drobne drzazgi okiennicę wraz z szybą. Bezwładne ciało wyleciało na zewnątrz otoczone gradem drobnych szklanych odłamków. Tam też nagle zaczęło się nadymać i odzyskiwać humanoidalną formę spodziewać się można było że stwór lada chwila poderwie się z ziemi i zniknie w zaroślach. Jednak nic takiego się nie stało zamiast tego w błocie bez życia leżała skrwawiona postać wyglądało na to że był to koniec... |
Tym razem aura nie pozostawiała wątpliwości. Niziołek mówił prawdę. - Chodź za mną! - rozkazał i zbiegł na dół. Skoro już wiedział, że nie zostawia wroga za plecami mógł pomóc reszcie. - O... już skończyliście. Wszyscy cali? Znalazłem naszego gospodarza. Tym razem prawdziwego. |
Arabel, przepełniona słusznym gniewem dobiła potwora. Nie przestała jednak rąbać martwego ciała,, częściowo dlatego, że chciała mieć pewność, ze potwór będzie martwy, a częściowo dlatego, żeby wyładować gniew, jaki przepełniał jej ciał. - Cześć Caldawenie. Wiesz, że walczyliśmy? we dwoje - potem wysłuchała gnoma. - [i] Jesteś pewien, że to nie kolejny potwór? [/i[ |
- Widzę, widzę. - odpowiedział Caldwen widząc ile krwi ma na sobie Arabel. Wątpił by ktokolwiek mógł nie zauważyć. - I słyszałem. Liczyłem, że zdążę wam pomóc, ale musiałem się upewnić, że ten Warthus jest prawdziwy. Jak widać pomoc była wam zbędna. Brawo. I tak, jestem pewien. |
Arabel westchnęła. Naprawdę nie wiedziała, czy wierzyć Caldwenowi. W gruncie rzeczy nie powinna, ale co mogła zrobić? - Dobrze, przyprowadź go tutaj i niech to wszystko wyjaśni... Głowa mnie boli - usiadła i skryła twarz w dłoniach. |
Walka była ciężka, co bardzo zdziwiło Aberona. Był praktycznie pewien, że istota nie była Walthusem, lub też, że Walthus był tą istotą w przebraniu. Mimo to, dał się zaskoczyć. Teraz ciężko opadł na krzesło macając kolczugę. Czuł pod spodem ranę zadaną przez bestię, wstał więc i ruszył w kierunku kuchni, gdzie prowizorycznie opatrzył ranę kawałkiem szmaty. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:26. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0