lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [18+FR D&D 5ed - sandbox] Miasto Koszmaru (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16509-18-fr-d-and-d-5ed-sandbox-miasto-koszmaru.html)

Wisienki 07-11-2016 21:40

No to chodźmy i wydostańmy się z tych ponurych lochów. - powiedzała Lu śpiewnym głosem

Pliman 08-11-2016 08:11

Ta... ta... - mruknął gnom idąc razem z innymi i cały czas zawzięcie przyglądając się amuletowi. Griger był tam mocno zamyślony, że zdawał się nie do końca dostrzegać gdzie się właśnie znajduje. Wykonywał polecenia automatycznie.

Asmodian 15-11-2016 13:45



Anbar zwolnił blokadę, patrząc spokojnie na obracający się kołowrót windy. Skrzypiąc i stukocząc winda ruszyła na górę, zbliżając się. Blask pochodni i przekleństwa nie pozostawiały złudzeń. W windzie siedziało kilku strażników i najwyraźniej zamierzało się upewnić, czy to co widział rozdziawiony blondas nie było przewidzeniem.
Wojownik chwycił mocniej topór i uderzył w jedną z lin, która choć gruba, została z łatwością rozcięta ostrą bronią trzymaną mocarną ręką wojownika. Lina strzeliła z głośnym trzaskiem a pudło windy, zatrzęsło się i zabujało, uderzając w skalną ścianę szybu. Krzyki przerażenia i przekleństwa dochodzące z windy sięgnęły zenitu, kiedy krasnolud uderzył w drugą linę, której obcięta końcówka niczym bezgłowy wąż uderzyła w dach windy. Pudło zatrzęsło się po raz kolejny, a ostatnia z lin, będąca najpewniej asekuracyjną naprężyła się do granic możliwości......



....aby następnie przerwać się z dźwiękiem dartej konopi. Pudło windy uderzyło o ścianę szybu, aby po chwili runąć kilkadziesiąt stóp w dół prosto w ciemną czeluść. Krzyki skazanych na śmierć strażników przez chwilę odbijały się w szybie, cichnąc w miarę jak cała konstrukcja waliła się na dół. Oskar skrzywił się, słysząc hałas rozbijanej na dole konstrukcji. Zerknął w stronę galeryjki i widząc zainteresowanego hałasem strażnika, który niby wybudzony z marazmu spowodowanego najpewniej zimnem panującym na galeryjce huknął głośno na swoich grzejących się przy koksowniku towarzyszy.
Krasnoludy szybko ulotniły się do ciasnej klatki schodowej, prowadzącej spiralnie na górę. Oskar przesunął jednocześnie dźwignię, opuszczając kratę prowadzącą na schody. Fachowym okiem ocenił solidność krat, szacując ich wytrzymałość na co najmniej dobry kwadrans pracy z ciężkim młotem lub co najmniej ręcznym taranem. Anbar tymczasem człapał już po schodach na górę, zręcznie przeskakując co kilka stopni. Schody, całkiem długie prowadziły co najmniej kondygnację w górę kończąc się niewielką sienią, od której odchodził nieco dłuższy korytarz na identyczną galeryjkę jak tą na dole. W ścianie na przeciwko schodów znajdowały się duże, solidnie wykonane drzwi obok których stała niewysoka ławka na której siedział samotny, wyglądający na starego strażnik. Czyścił właśnie swoje obuwie, a jego onuce, rozwinięte na podłodze i dalekie od czystości wydawały woń charakterystyczną acz doskonale znaną wojownikom którzy bardzo długo przebywali w obozie, a którzy zajmowali swój wolny czas czymś innym niż trywialna toaleta. Długi miecz wojownik miał jednak przy sobie, choć okrągła tarcza stała oparta o ścianę. Wydawał się jakby zdziwiony waszym szybkim wtargnięciem do sieni, jednak widząc hełmy z czerwonymi pióropuszami uśmiechnął się ironicznie.

-Co.....kolejni ze sraczką? A....krasnoludy. Macie szczęście, że oficer śpi bo bym chłopaków zawołał. Za te zepsute mięso powinniście wszyscy zawisnąć. Wynoście się, bo jak oficer się obudzi....to dostanę ja. A wtedy was znajdę i oskóruję......- strażnik najwyraźniej uspokojony, wrócił do czyszczenia obuwia.

***

Thalgor szedł ostrożnie przodem. Deski wiszącego mostu skrzypiały z każdym stawianym przez niego krokiem. Zelda, trzymając włócznię w pogotowiu szła za nim, próbując nie spaść z lekko kołyszącego się podłoża. Tupik i Grieger mieli najłatwiej. Ich wrodzona zręczność i niewielki rozmiar ułatwiał to, z czym mieli problem ich "duzi" towarzysze. Gnom czuł się wręcz jak u siebie w domu, przypominając sobie z czasów swojej młodości wiszące windy, pomosty i zawieszone kładki, z których wiele było w dodatku poruszanych za pomocą nierzadko skomplikowanych systemów wielokrążków i przekładni. Gdyby nie ich obecna sytuacja, to mogło być nawet ciekawe miejsce aby poszperać tu nieco dłużej.
Bardkę przytłaczała ciemność panująca dokoła, a huśtający się pomost nie dodawał otuchy. Rathan, poważny jak zwykle zamykał pochód, zerkając za siebie od czasu do czasu. Gnom i pół-ork jako pierwsi zauważyli ciemniejszy obiekt w oddali, będący jednocześnie zakończeniem niebezpiecznej konstrukcji. Kolejna strażnica, będąca kamienną wieżą, między ogromnym stalaktytem i stalagmitem, które wprawnie rozkuto aby zmieścić budowlę tych rozmiarów, świeciła pustymi oknami i otwartą bramą, niczym zaklinowana między zębami jakiegoś starożytnego, ogromnego potwora czaszka. Do ich uszu dobiegł ponownie kolejny skrzek, od którego przechodziły im po plecach ciarki. Przeciągły, jakby stworzenie nawoływało swoich towarzyszy do żeru, a może wyzywało napastnika na śmiertelny bój. Skrzek przeszedł w długie w długie, przeraźliwe zawodzenie z chwilą, kiedy kontury wieży naprzeciwko dawały się odróżnić z mroku nawet dla nieprzygotowanych do takiej ciemności ludzi.

Gnom poczuł pod sobą gwałtowny powiew powietrza, kiedy jakieś duże stworzenie przeleciało pod mostem, jednak przelot był tak gwałtowny, lub stworzenie było tak szybkie, że zdołał jedynie dostrzec znikający w mroku cień, którego kształt wymykał się jakiemukolwiek opisowi. Lucinda poczuła to również, wydawało jej się nawet, że stworzenie ma długi i chwytny ogon, a może było to jedynie przewidzenie spowodowane przytłaczającą jaskinią dokoła. Pół-ork prowadził jednak dalej, jednak coś, jakby przeczucie nakazało mu na chwilę wstrzymać krok. Jednak nawet jego czułe zmysły nie ostrzegły go przed opadającą na nich z sufitu ciemnością......


Wojownik poczuł silne uderzenie w głowę a po chwili zimne i wilgotne macki oplotły jego szyję, zaciskając się na gardle. Rathan i Zelda również uderzeni przez tajemniczego napastnika desperacko walczyli z mackami oplatającymi ich głowy i szyję. Tupik i Grieger poczuli, jak tuż obok nich coś z głuchym łoskotem plasnęło w deski mostku, a wilgotne i zimne coś, podobne do liny chlasnęło jedynie po twarzy niziołka. Przed nimi niewątpliwie był napastnik, jednak nawet przyzwyczajone do totalnej ciemności oczy gnoma nie mogły przebić się przez spowijającą wszystko dokoła, smolistą kulę czerni.....


Zelda(-9hp), Rathan(-6HP), Thalgor(-8HP) – zapasy, duszą się
Wszyscy – oślepieni. Tura zaskoczenia mija. Każdy może wstrzymać oddech na okres 1+ wartość kondycji. Pierwsza tura już minęła. Tajemniczym istotom w ciemności rzuciłem za inicjatywę naturalne jeden, co powoduje, że macie pełną swobodę działania.....no, prawie;)



Wisienki 15-11-2016 20:15

Lu odruchowo przetarła dłonie rękoma, gdy jednak zauważyła, że nadal nie widzi, zaczęła powoli się wycofywać, wyciągając powoli łuk i strzały.

Komtur 17-11-2016 13:57

Zelda nie miała za wielkiego wyboru postanowiła dźgnąć macki stwora włócznią. Nie mogło to być trudne wszak miała je obwiązane wokół własnych ust.

Kerm 17-11-2016 16:14

Zaskoczenie było całkowite - Rathan nawet nie zdołał pomyśleć o uniku czy czymkolwiek, a już znalazł się w serdecznym uścisku jakichś oślizgłych macek, wyduszających z niego dech i usiłujących połamać mu kości.
Wyciągnął miecz i spróbował stalą odpłacić za niezbyt przyjemną dla ciała i ducha "pieszczotę". Gdyby tak udało mu się przeciąć jedną z trzymających go macek...

Deszatie 17-11-2016 19:33

Thalgor nie spodziewał się ataku pomroki, która zbyt łatwo spętała go w uścisku. Daleki było od paniki, ale jak najszybciej chciał wyrwać się z niewoli macek, nim te zdołają pozbawić go oddechu. Prawie zapomniał o chybotliwych deskach pod stopami, lecz ich skrzypienie przywołało nieustanne zagrożenie upadkiem. Ciął mieczem to "coś", co umykało jego zmysłom, prócz jawnego obrzydzenia i bólu powodowanego przez nieznanego dusiciela...

Pliman 17-11-2016 19:52

Griger się bał. Bardzo. Jednak nie panikował. Pod względem charakteru był niemal całkowitym przeciwieństwem swojego nieżyjącego już brata. Czasami, aż dziwne wydawało się, że są rodzonymi braćmi. Gilgo w tej sytuacji zacząłby pewnie krzyczeć w niebogłosy i machać rękami bez jakiegoś sensownego celu. Griger daleki był od tego typu zachowań.

"Co wywołało tą ciemność?" - przemknęło przez umysł gnoma. "Magia?, naturalna zdolność?, oślepiający dym?" Możliwości było sporo. Nie było jednak czasu na rozważania. Co mógł zrobić mały nieuzbrojony gnom przeciwko takiemu przeciwnikowi? Co najwyżej spróbować przełamać ciemność! Gnom szybko wyrecytował krótką inkatację prostego zaklęcia, które przynajmniej w teorii powinno szybko rozjaśnić obraz sytuacji...

Light


Eliasz 18-11-2016 20:21

Zaskoczenie nagłą ciemnością i atakiem "czegoś" było całkowite. Atak najwyraźniej nastąpił z obu stron wnioskując po odgłosach czy wręcz okrzykach. Póki sam nie był atakowany nie wiedział nawet w która potencjalnie stronę może ciachnąć, zbyt duże było ryzyko trafienia swojego. Chyba że ... Usłyszy cokolwiek z prawej lub lewej strony mostu. Uderzenia skrzydeł? Skrzekot? Cokolwiek? ...

Tupik gotował się do strzału rozkręcając procę, wyczekując gotowy puścić kamień w stronę hałasu dobiegającego z prawej lub lewej strony - poza mostkiem lub tez gdzieś od góry. Liczył że wciąż jest nie mniej widoczny dla przeciwnika chowając się za Zeldą, ale nie narzekałby na oświetlenie całej sytuacji...

O ile tylko ci przed nim ruszyli by do przodu był gotów iść za nimi. Czuł że w strażnicy będą bezpieczniejsi, choć dotarcie do niej z pewnością nie będzie łatwe.

psionik 21-11-2016 15:50

- Jasne, jasne - rzucił szybko Oskar szczęśliwy, że ominie go konieczność zabicia kolejnego strażnika. Ten wydawał się być dość hm... ludzki.

- Już nas tu nie ma. - uśmiechnął się - Tak nas pogoniło do kibla, że ani się spojrzeliśmy, a już czas spadać. - krasnolud rozejrzał się i dyskretnie dodał.
- Nie mów nic starej, bo znowu nam na głowę wsiądzie ale... - Oskar zrobił szczerze zakłopotaną minę. - zgubiliśmy się. - przyznał po chwili. Szykował się na najgorsze i miał zaklęcie na podorędziu w wypadku, gdyby coś poszło nie tak. Wiedział, że brat jest gotowy by w razie czego przywalić strażnikowi gdyby cokolwiek poszło nie tak. Dawało mu to komfort ryzyka zapytania strażnika o drogę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:20.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172