Asmodian | 04-11-2016 08:33 | Oskar zdjął zapadkę z mechanizmu blokującego windę, która po pewnym czasie ruszyła z cichym skrzypieniem na dół. Czarodziej obserwował ją jak zjeżdża piętro niżej, potem pokonuje kolejne stopy jadąc aż do parteru wieży. W międzyczasie piętra poniżej Oskar widział, jak jeden ze strażników odważnie wychyla się, próbując dostrzec coś w ciemnym szybie. Najwyraźniej rozglądał się za zbiegami, lub może chciał się upewnić, czy aby mu się nie przywidziało.
Komendy, które ktoś wydawał brzmiały z tej odległości jak ciche pomruki, jednak krasnolud instynktownie czuł, że zgraja żołdaków na dole organizuje właśnie obławę. W tym czasie Anbar, kończąc przetrząsać skrzynie strażników, uzbrojony po zęby i gotowy, poczuł delikatny zapach ziół, wiejący z wąskiej klatki schodowej prowadzącej na piętro powyżej.....
Krasnoludowi wydawało się, że wyczuwa również delikatny, jakby kwietny zapach perfum, które mieszały się lub przebijały przez ziołową feerię zapachu. Czyżby na górze znajdowało się jakieś laboratorium?
Ostrzegawczy pomruk czarodzieja wyrwał go jednak z rozważań, dokąd może prowadzić tajemnicza klatka schodowa. Na górę wjeżdżała właśnie winda, i sądząc po hałasie, nie była ona pusta.... *** Awanturnicy zregenerowali nieco sił, odpoczywając czujnie na zimnej podłodze i połamanych pryczach. Po tajemniczych stworach nie było już żadnego śladu, choć czasem do ich uszu dochodziło chrobotanie gdzieś z oddali, przypominające jako żywo odgłos chitynowych odnóży uderzających po granitowych kamieniach, stanowiących sufit ogromnej jaskini.
Grieger i Lucinda, zajęci nowymi zabawkami mamrotali do siebie próbując odkryć przeznaczenie tajemniczych mikstur. W tym czasie reszta próbowała jakoś zająć swój czas. Pierwsza z nich, w prostej, szklanej butelce o kształcie podobnym do łezki najwyraźniej zawierała jakieś zaklęcie leczące. Grieger nie potrafił jednakże ustalić, jak silne mogłoby być. Kolejną butelką, z ziemistymi, nie mieszającymi się warstwami płynu zajmowała się bardka. Artystka posmakowała ohydnie smakującej mikstury, a próba wzięcia próbki na palec zaowocowała niemalże sklejeniem obu palców podobną do jakiejś zwierzęcej wydzieliny, białą mazią. Grieger chwycił więc ostatnią, cienką fiolkę zawierającą przezroczysty, nieco oleisty płyn i wyciągnął korek. Nos awanturników, przywykły do smrodu spoconych, niedomytych ciał, zgnilizny i wilgoci panującej w lochach niemalże nie rozpoznał od razu zapachu......ładnych, fiołkowych perfum.
Thalgor i Zelda, odpoczywający najbliżej wiszącego mostu usłyszeli wpierw chrobot, a po chwili przenikliwy skrzek,w którym Rathan rozpoznał jakby zwoływanie się na żer podniebnym padlinożercom, których znaleźć można było niemalże wszędzie w krainach Faerunu..... |