lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [18+FR D&D 5ed - sandbox] Miasto Koszmaru (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16509-18-fr-d-and-d-5ed-sandbox-miasto-koszmaru.html)

Lord Melkor 25-09-2016 11:24

Anbar nie odzywał się do innych, kiedy siedzieli w celi, słuchając ponuro połajanek brata i skubiąć wściekle okazałą brodę. Zostali pojmani w niewolę jak ostatnie łotrowskie łachudry, jak on mógł do tego dopuścić? I co najgorsze, Blod zginął, nawet nie zadbano o jego odpowiedni pogrzeb na tej przeklętej, obcej ziemi...

Jego brat miał dużo racji, ale czy mógł pozwolić żeby zdrada odwiecznych praw gościnności i porwanie jego towarzyszki broni przez karczmarza uszło skurwielowi płazem. Widział, że jego sprytny braciszek ma ciągle dostęp do swoich magicznych mocy i zmyślnie korzystał z nich żeby wytwarzać użyteczne przedmioty. Nigdy chyba nie doceniał Oskara, może sytuacja nie była wcale stracona...zacisnął pięści i wyszeptał na imię Moradina przysięgę krwawej zemsty na wiedźmie, która była odpowiedzialna za śmierć Bloda i ich pohańbienie.

Skinął głową, dziękujać Tupikowi, kiedy ten go rozwiązał. Podążył sceptycznie za niziołkiem wzrokiem w stronę kloaki.

- Myślisz, że moglibyśmy tędy się wydostać, zmieścimy się tam?... Może by uwolnić więźniów z innych cel, stworzyć większy chaos.

Eliasz 25-09-2016 12:22

- My raczej tak, choć Thalgor czy ten nowy może mieć większy kłopot. To jednak nie rozwiązuje sprawy ewentualnych krat na końcu tunelu, ani pościgu. - Tupik odpowiedział Anbarowi rozkuwając kolejnego więźnia.
- Jeśli nawet wypuszczenie reszty więźniów nie pozwoli nam przebić się na zewnątrz, to przynajmniej wywoła zamieszanie, a nim strażnicy doszukają się kto zginął a kto zaginął...

Tupik wiedział, że tym samym tracą dobre kilka godzin przewagi jakie by mieli, gdyby uciekli kloaką w tej chwili. Wiedział tez jednak że dla dobrych tropicieli to żadne utrudnienie i że prędzej czy późnij dorwie ich pościg. Ten mógłby nie wyruszyć gdyby zadać jakiś poważniejszy cios od środka, a niewątpliwie uwolnienie więźniów mogło taki cios stanowić.

- Kto wie, może przechowują tu gdzieś dzikie zwierzęta czy inne potwory, przecież na arenie raczej nie wypuszczają swoich ludzi. Poza tym gdyby to były walki więzień kontra więzień to już nie jeden by wygrał i wydostał się na wolność, a o takich przypadkach nie słyszałem. - zauważył na koniec, po czym zwrócił się do nowego

- Jestem Tupik, a ty? ... Wiesz coś więcej na temat areny i tego miejsca? My jesteśmy z daleka i w zasadzie nic nie wiemy, jeśli masz jakiś pomysł na wydostanie się z więzienia, jeśli coś ci wiadomo więcej o całym tym miejscu, to dobry moment by podzielić się tą wiedza z resztą.

Pliman 25-09-2016 14:11

A więc Gilgo też nie żyje... Zostałem sam. Sam jak cholerny palec... Mój brat..., marudny, zrzędliwy, denerwujący... mój kochany braciszek..." Z oczu Grigera pociekły łzy. Przebył taki szmat drogi, niemal znalazł brata. Niemal. "Dlaczego nie przybyłem dzień wcześniej. Czemu przed tygodniem zrobiłem sobie przerwę w podróży? Czemu!? Uratowałbym go. Gilgo, co cię poniosło? Czemu mi to zrobiłeś!" Gnom był zrozpaczony, siedział w kącie i rozmyślał o bracie, o swoim losie i... o nazwisku Blax, które już tylko on mógł komuś przekazać. Jednak jego logiczny umysł powoli przebijał się przez płaszcz rozpaczy. "Uciec. Tylko to się teraz liczy." Te słowa powtarzał sobie w myślach. "Potem pomyślę o przyszłości i... być może zemście".
Gdy w celi zapanowało poruszenie, związane z nieoczekiwanym uwolnieniem się kilku ze współtowarzyszy niedoli Griger wyprężył się i spojrzał na Tupika. Nie mówił nic. Jego mina mówiła wszystko - rozkuj mnie!

Deszatie 25-09-2016 17:45

Wspomnienie utraconej wolności wywoływało wściekłe pomruki mieszańca. Stopniowo narastał w nim gniew, który wkrótce musiał znaleźć ujście. Miał dosyć tej wilgotnej, zmurszałej celi, wszechobecnego smrodu i zimna. Opętańczo pragnął spoglądać w rozgwieżdżone niebo, cieszyć podmuchem wichru i brakiem krępujących go kajdan. Wizja wolności dodała mu sił. Patrzył dzikim, przekrwionym wzrokiem na toczące się ogniwa. Z amoku wyrwały go słowa Zeldy, bez względu na okoliczności nie mógł pozostać głuchym na jej wezwanie. Wspólnie przelana krew nakazywała lojalność wobec paladynki. Pochylił się, by pomóc jej zerwać łańcuchy. Panujące w celi poruszenie, utwierdzało go w przekonaniu, że czas niewoli dobiega końca. Wiedział, że prędzej zginie, niż na powrót da się zakuć w dyby...

psionik 26-09-2016 09:17

Oskar mruknął tylko coś niezrozumiałego do Tupika i rozciągnął się rozcierając nadgarstki. Zaczął niemal natychmiast przechadzać się po całej celi przyglądając się ścianom i drzwiom. Opukał starannie kamień, przyjrzał się drzwiom, ich mocowaniom, okuciom.
W głowie kłębiły się pomysły na wydostanie się, jednak krasnolud uparcie odrzucał wszystkie, które nie prowadziły do odzyskania księgi zaklęć i zdobytej platyny.

Schylił się zbierając dokładnie drobny piasek gnieżdżący się pomiędzy źle spasowanymi kamieniami. Poprawił okulary, choć w tym świetle widział całkiem nieźle i rozsunął grubym palcem piasek po dłoni. Był drobny, starty buciorami, powycierany ubraniami powłóczonych więźniów i zmiękczony ich krwią zastygłą w kamieniu.
Kamień.
Zamyślił się przez chwilę w naturze tego żywiołu. Twardy, stojący niewzruszenie, pilnujący więźniów, lub dający schronienie potrzebującym. Duma krasnoludów. Jego myśli tylko na moment wróciły do niedawnej sytuacji, w której stracił kuzyna. Czarodziej nigdy nie pałał szczególnym uwielbieniem do bogów, kapłanów i całego klanu Breakadder. Był adoptowany, był czarodziejem i to było to wypominane na każdym kroku. Oskar nie czuł więc straty jak po członku klanu, tym niemniej był to kuzyn. Kuzyn, który padł w walce, której nie powinien był toczyć...

Powoli wrócił z powrotem do siebie, do towarzyszy i do celi. Zacisnął ziarenka piasku w pięści. Przydadzą się do rzucenia zaklęć.

- Przychodzących strażników musimy uśpić. Zabierzemy ich broń, uzbrojenie i klucze. Uwolnimy więźniów i udamy się na górę po księgi... i resztę ekwipunku. Klucze trzeba wrzucić do innej celi tak, żebyśmy zdołali dostać się jak najwyżej zanim oni zaalarmują straż.
Gdy strażnicy zejdą na dół, my udamy się na górę po sprzęt i bezczelnie w biały dzień. -
powiedział chicho, spokojnie przemierzając celę. Równy i miarowy krok pozwalał mu się lepiej skupić wśród tej hałastry, z którą przyszło mu dzielić krótką, bo krótką, ale niewolę.

- Czy ktoś tutaj oprócz mnie potrafi rzucać jakiekolwiek czary? - spytał patrząc na nowych.



Asmodian 26-09-2016 09:50

Skrzypienie rzucanych przez nieznajomego kajdan na posadzkę przez chwilę przerwało misterne snucie planów przez awanturników. Nieznajomy szybko podszedł do drzwi, wyciągnął rękę za kratę, i przez chwilę można było podziwiać jego napiętą z wysiłku lub skupienia twarz w delikatnej, migoczącej poświacie odległych pochodni rozmieszczonych wzdłuż więziennego korytarza. Nieznajomy zdawał się całkowicie ignorować wasze uwagi i pytania, całkowicie pochłonięty próbą ucieczki. Jego oczy lśniły w desperacji, kiedy mocował się z zamknięciem celi. Po chwili głuchy szczęk otwartej kłódki wynagrodził wysiłki człowieka, który uchylił otwarte drzwi i wyszedł na korytarz.

Ze zdumieniem można było obserwować, jak podchodzi on do krawędzi spiralnego chodnika,szybko wchodzi na drewnianą barierkę aby po chwili rzucić się w dół, prosto w czeluść ogromnej studni na dole....

Pliman 26-09-2016 15:07

Jestem iluzjonistą - odezwał się gnom spoglądając na krasnoludzkiego maga.
- Z tego co mówił mi wasz kompan niziołek jesteście przyjaciółmi mojego brata. Jeśli mnie rozkujecie to może wspólnie uda nam się uciec.
Nagły, szalony skok do czeluści przerwał krótką mowę Grigera.
- Myślę, że ten człowiek był szalony - dodał po chwili, patrząc z zasępieniem w kierunku czeluści, w której zniknął ich współwięzień.

Wisienki 26-09-2016 21:43


Szalony czy nie coś musimy zrobić
powiedziała półgłosem -nie mamy zbyt dużo czasu na zastanawianie się - to mówiąc podeszła do barierki i spojrzała w dół. - a jeśli chodzi o czary to ja coś tam potrafię, niestety światło do tego nie należy, za to znam się na tym co potrzebne artyście: leczę rany po kamieniach, jajkach i pomidorach gdy widownia jest nie zadowolona, usypiam wredne sąsiadki gdy odwiedzają mnie goście wieczorową porą, umiem powiedzieć tak, że komuś w pięty pójdzie no i potrafię robić sztuczki wizualne. No i to by było na tyle, niestety.. - to mówiąc westchnęła z widocznym żalem w głosie - może kiedy będę starsza, jeżeli uda mi się dożyć, będę bardziej przydatna

Eliasz 27-09-2016 07:42

Tupik nie mitrężył czasu, po rozkuciu współwięźniów ruszył prędko za nieznajomym. Fakt że sam zdołał się uwolnić oraz tępo w jakim otworzył drzwi świadczyło że zna się na rzeczy i że zapewne ma już przygotowany plan ucieczki. Należało z niego czym prędzej skorzystać. Nie słysząc plusku ze studni, ani odgłosu pływania, zdziwił się bardzo. Podbiegł szybko do jednej z pochodni i wrócił z nią do studni wrzucając do środka. "Dobrze że nie skoczyłem za nim" - pomyślał gdy pochodnia w końcu upadła nisko w dole na posadzkę.

- Tu musi być jakieś przejście
- zauważył licząc, że któryś z towarzyszy rozświetli sytuację. Nie czekając jednak na magów ruszył po kolejna pochodnie, którą tym razem zamierzał zatrzymać. Pochylając się w studni zaczął rozświetlać jej wewnętrzne ściany szukając tunelu jakim uciekł współwięzień. Gotów był nawet wejść w ślad za nim na drewnianą barierkę - z której być może był lepszy widok. Nie zamierzał jednak skakać nie wiedząc gdzie ma wylądować.

psionik 27-09-2016 07:44


Oskar, jak każdy krasnolud doskonale czuł się w ciemnościach podziemi, gdzie kamień i skała są wszechobecne. Podszedł więc do barierki i zajrzał do studni. Czy jego przyzwyczajony do ciemności wzrok wyłapie coś ciekawego?

Podniósł się po chwili i wrócił do reszty. Słowa młodej bardki chwilowo wywołało złagodzenie nastroju naburmuszonego czarodzieja, po podszedł do dziewczyny i poklepał ją po plecach (nie sięgając zbytnio ramienia) mówiąc
- Spokojnie dziecko, można być pomocnym nawet mając, czy umiejąc niewiele. -
Wbrew stwarzanym pozorom Oskar miał bowiem dobre serce, ale szybki i ognisty temperament. Szybko złościł się, gdy ktoś nie był w stanie nadążyć za jego tokiem rozumowania, co nie było łatwe. Był jednym z najinteligentniejszych krasnoludów jakie znał klan Breakkader.
Jakby na potwierdzenie słów otuchy, czarodziej rozpoczął inkantację. Jedna z pochodni rozmieszczonych wzdłuż korytarza uniosła się ze swojego miejsca i podleciała nad jamę, gdzie zaczęła powoli krążyć po obwodzie oświetlając ściany. W miarę, jak zrobiła pełen obrót schodziła kolejny metr niżej.

Oskar na początku obserwował lot świetlistego punktu, potem gdy pochodnia była niżej, ruszył wokół studni, by doświetlić dalsze zakamarki.

Gdzieś w okolicach jednej trzeciej głębokości studni pochodnia się zatrzymała.

- Dalej nie jestem w stanie sięgnąć - przyznał z pewnym rozczarowaniem Oskar. zastanawiając się co dalej? Pochodnia nadal wisiała na granicy zasięgu czaru jakby oczekując dalszych poleceń.



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:09.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172