lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD 3.5 FR] Na szlaku po chwałę i bogactwo C.D. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16514-dnd-3-5-fr-na-szlaku-po-chwale-i-bogactwo-c-d.html)

Plomiennoluski 27-01-2017 22:30

To co zrobił Colin, nie bardzo spodobało się Gnorstowi, ale towarzyszowi mającego lepkie rączki w komnatach zadufanego w sobie maga, mógł to poniekąd wybaczyć. Chociaż miał mu ochotę natłuc po głowie, za obwieszczanie tego wszem i wobec w pobliżu świętego wojownika. Gnorst miał dobre serce, mimo że nie zawsze postępował zgodnie z tym jakby chcieli inni, czasem wręcz przeciwnie do tego, o ile uważał to za słuszne. Nie mógł więc winić Gabriela za napad gniewu, węszył kłopoty.


Gdy dotarli do miejsca, gdzie poniekąd miał mieszkać mag, wszystko było nie tak. Bardziej wyglądało mu to jak domek, gdzie mag mógłby się wyprowadzić na stare lata, żeby mieć spokój od wszystkich i wszystkiego. Może chata była tylko podpuchą i czarodziej mieszkał pod ziemią, z nimi nigdy nie było wiadomo. - Shandalar, chyba nazywał się Shandalar. - Mruknął nie przekonany. - Shandalarze, przysyłą nas mag Thalantyr! Mamy wiadomość również z Candlekeep! - Krzyknął dość głośno Bednarz. Czekając na jakąkolwiek odpowiedź, rozejrzał się za jakimś kamykiem. Po chwili posłał go nad chatką, tak, że gdyby było tam gdzieś zawieszone albo ukryte piętro, to kamyk powinien odbić się od ściany. Nie liczył zbytnio na taki łut szczęścia, ale jak sobie często przypominał, z magami nigdy nie było wiadomo.

Sayane 31-01-2017 08:49

Po bardce awantura, jaką zdrobił paladyn, spłynęła zupełnie. Odegrali się na magu i czy teraz oddadzą zdobycz czy nie było jej obojętne. Gorzej, że cel ich podróży wydawał się bardziej niż niechętny gościom.
- Mamy Drugą skórę Radrothgha i księgę mogącą zniszczyć świat! - zachęciła domostwo do otwarcia drzwi, choć niezbyt głośno.
- Wca... wcale się nie zdziwię, jak... jak poszedł na wycieczkę do wie...wieży Durlaga i zara... zarabia stra... strasząc wycieczkowi... wi... wiczów - burknęła zniechęcona. Jej zdaniem równie dobrze mogli wrócić do karczmy i poczekać na przybycie Thanaldyra.

TomaszJ 01-02-2017 11:54

- Zaczekajmy więc tutaj - Mao usiadł spokojnie na ziemi w pozycji medytacyjnej, odkładając na bok ciężkie Serce - To jego dom. Mądrość podpowiada, że jeżeli jest w okolicy, wróci na noc, jeżeli zaś go nie ma - nie mamy czego tu szukać i możemy wrócić. Trzeba jedynie cierpliwości. Może Leomunda zaśpiewa nam coś?

Pan Elf 02-02-2017 12:17

Orianna ze zdumieniem przyglądała się zbroi Colina. Robił w niej ogromne wrażenie, choć wyglądał trochę niebezpiecznie - ale może to dobrze?
- Naprawdę świetnie - odparła na jego pytanie. - Wydajesz się, jakbyś był w stanie pokonać każde niebezpieczeństwo na swojej drodze. W takiej zbroi to panny będą się za tobą ciągnąć sznurem!

~ * ~

- Tysiąc sztuk złota?! - Orianna skrzyżowała ręce na piersi. - Chyba raczy sobie pan żartować. Przecież to rozbój w biały dzień! Nie, proszę mnie nie zapisywać, nie będę płacić jakimś naciągaczom, którzy żerują na naiwnych! Do Wieży Durlaga można dotrzeć samemu, zwiedzić ją za darmo, bo i tak wszystko robi się na własne ryzyko. Wy tylko pobieracie za to pieniądze, wmawiając, że to zorganizowana wycieczka.

~ * ~

Słowa Mao, a właściwie jego sugestia, by Leomunda coś zaśpiewała, nasunęły Oriannie pewien pomysł.
- Mam pomysł! - powiedziała z entuzjazmem. - Pomysł, który może na nas zwrócić uwagę tego dziwnego maga. Zrobimy tu małe przedstawienie, które pewnie ściągnie jakichś gapiów. Liska, ty będziesz śpiewać, ja postaram się zrobić jakieś niezłe widowisko zaklęciami, a wy... - spojrzała na męską część drużyny. - Coś musicie wymyślić.
Gorzej będzie, jeśli mag się zdenerwuje i wszystkich ich spali, ale to Orianna zostawiła już dla siebie.

Sayane 02-02-2017 12:24

- Prze... przecież nie jest głuchy. Jak... jakby chciał albo tu był, to... to ... to by już wyszedł - obruszyła się Liska. Ona nie miała zamiaru się wygłupiać.

Lomir 03-02-2017 08:26

Mag, jeśli był w środku, pozostawał głuchy na wezwania do wyjścia do poszukiwaczy przygód i wpuszczenia ich do domu. Kamień rzucony przez Gnorsta przeleciał piękną parabolą nad dachem i niczym nieprzerwany lot zakończył się z drugiej strony domostwa. Prawdopodobnie na czyjejś głowie, sądząc po odgłosie oburzenia i bólu, który dobiegł uszu łowcy.

Podczas, gdy drużyna zastanawiała się co zrobić dalej - czy czekać pod domem Shandalara, czy czekać i dać przedstawienie czy może wrócić do karczmy i tam czekać na Thalatyra, Toffik nieświadom niczego stał pod drzwiami domostwa Maga. Zwierzak chyba miał odmienny plan, w którym "cierpliwość" i "czekanie" nie odgrywały głównej roli. Obwąchiwał drzwi - od progu przez skrzydło aż po framugi (oczywiście do wysokości, gdzie sięgał mały piesek stojący na tylnych łapkach). Następnie zaczął w nie drapać, a te po pchnięciu malej, psiej łapki... otworzyły się. Toffik wbiegł do środka, głośno szczekając, czym zwrócił uwagę poszukiwaczy przygód, dotąd zajętych dyskusją co dalej.

Zza otwartych drzwi widać było wnętrze zwykłego domu. Za drzwiami był przedpokój, w którym wisiały płaszcze, walały się buty. Dalej, za kolejnymi uchylonymi drzwiami był salon, ze schodami prowadzącymi na piętro. Wnętrze domu wyglądało dziwnie. Jednocześnie wyglądało na dawno opuszczone a zarazem było dziwnie czyste. Tyle przynajmniej było widać na pierwszy rzut oka, stojąc na zewnątrz budynku. Gorsze było to, że również nigdzie nie było widać psa Liski.


TomaszJ 03-02-2017 10:00

- Opowiedz o swoich planach, a Bogowie się zaśmieją - na Tofikowe harce powiedział Mao i zaśmiał się życzliwie. - Nie wchodźmy tam bez zaproszenia. Nie dość że to niegrzeczne, to także niebezpieczne. Widzę, że oczy Ci się błyszczą, Colinie, ale nie rób tego. Drugi raz nie będę powstrzymywał Gabriela. Wtedy mogło to być zasłużonym, acz nieuczciwym utarciem nosa pyszałkowi, teraz byłby to pospolity rabunek. Wołaj Tofika Leomundo. Martwi mnie tylko brak reakcji na wtargnięcie, może coś magowi się stało? Był ponoć agresywny wobec obcych, może trafił harpun na rafę?
Powoli i ciężko mnich podniósł się z ziemi i przeciągnął, aż kości w stawach strzeliły.
- Jestem uzdrowicielem, mam obowiązek mu pomóc.
I zamyślił się głęboko medytując nad dylematem. A drzwi jak były, tak stały, a Tofik szalał gdzieś tam w środku.

Morfik 04-02-2017 12:56

Colin tylko wywrócił oczami, na słowa Mao.
- Przecież nic nie ruszam – na razie chałupka i tak wyglądała na taką, która raczej nie skrywa zbyt wiele kosztownych rzeczy.
Jedynym, co martwiło łotrzyka w tym momencie było to, że coś tu nie grało, skoro drzwi były tak po prostu otwarte. Znając opowieści o tym magu, do tego jeszcze dokładając doświadczenie z przeszłych ich przygód, musi tym razem bardzo na siebie uważać, zanim wejdzie do środka.

Colin stanął przed otwartymi drzwiami, popukał we framugę ze wszystkich stron, po czym oparł się o nią tak, żeby zajrzeć do środka nie stawiając nogi na podłodze.
- Halo! Jest tu kto?! – krzyknął z całej siły, miał nadzieję, że może teraz ktoś z wewnątrz mu odpowie. Po chwili Colin kucnął i zaczął sprawdzać podłogę w poszukiwaniu jakiś niebezpiecznych rzeczy, które mogą im, a przede wszystkim mu, wyrządzić krzywdę, gdy tylko przekroczą próg. Jeżeli okaże się, że jest bezpiecznie, Colin zamierza wejść do środka i trochę się rozejrzeć.

Sayane 05-02-2017 21:04

Nieco zirytowana brakiem uwagi ze strony domostwa Liska wprost nie mogła uwierzyć, że Tofik rozwiązał ich dylematy zwykłym machnięciem łapki. A ponieważ na jego spotkanie nie wyleciałą kula ognia ani demoniczny kogut to bardka zdecydowała się wkroczyć za psem do środka. I to bynajmniej nie z ciekawości, a z powodu znajomości psich zwyczajów. Nawet jeśli opowieści karczmarza były tylko straszeniem ciekawskich, to tego co Tofik zrobi z domostwem czarodzieja właściciel z pewnością nie puści im płazem. Zwłaszcza jeśli ta mikrozagłada dobierze się do ksiąg.
- Prze... przepraszam że przeszkadzam... - mruknęła Liska mijając Colina. Przekroczyła próg i zaczęła wołać Tofika. W środku było podejrzanie cicho, co znaczyło, że albo Tofik nie znalazł jeszcze nic ciekawego, albo właśnie przeżuwa to coś pod stołem lub kanapą.
Z drugiej strony brak okrzyków bólu i przekleństw, jakie zwykle towarzyszyły spotkaniu z Tofikiem też nie było słychać, więc prawdopodobieństwo obecności Shalandara spadało w okolice zera. Miała nadzieję, że uda jej się dorwać małą bestię nim właściciel - czy właściciele wrócą. Nie było w końcu powiedziane, że czarodziej mieszka sam.

Plomiennoluski 08-02-2017 09:38

Tofik okazał się nie po raz pierwszy, bardziej nieustraszonym zwiadowcą niż ktokolwiek z ich towarzystwa. Miał przewagę braku wyobraźni i całkowitą wiarę w to, że Liska wyciągnie go z każdej opresji. Przynajmniej widzieli już, co znajduje się w środku. Gnorsta jednak zastanawiała inna rzecz. Na czyjej głowie wyłądował kamień. Najwyraźniej nie byli tu sami.

- Kto tam jest?! - Zakrzyknął Bednarz i obszedł chatkę dookoła. Gdyby nikogo nie znalazł, miał zamiar pójść w ślady Tofika i reszty towarzyszy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:53.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172