lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD 3.5 FR] Na szlaku po chwałę i bogactwo C.D. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16514-dnd-3-5-fr-na-szlaku-po-chwale-i-bogactwo-c-d.html)

Pan Elf 08-02-2017 16:18

Orianna wzruszyła ramionami. Najwidoczniej Liska się nie znała na rzeczy.
- Nie to nie - powiedziała obojętnym tonem na jej słowa.
Orianna była dobra w przedstawieniach i NA PEWNO zwróciłoby to czyjąś uwagę. A tak jedynie pozbyli się nadgorliwego futrzaka, za którym zaraz pognała reszta drużyny.
Zaklinaczka przez chwilę zastanawiała się czy iść, czy może całkowicie zignorować sprawę z psem. Wszak był on wredny i wcale nie należał do niej. Ona miała swojego Urwipołcia, który może i był złośliwym ptaszyskiem, ale za to bardzo inteligentnym i była pewna, że kiedy go nie było w pobliżu, doskonale sobie radził sam i nie musiała się o niego martwić.

Ostatecznie, kiedy już została całkowicie sama, postanowiła jednak wejść do środka. Wiedząc jednak, że wkracza do domu maga, wyczuliła się na wszelką magię. Bo może i Colin był dobry w wykrywaniu zwykłych pułapek, ale jeśli miała ich spopielić jakaś kula ognia lub uwięzić magiczna bariera - Orianna miała nadzieję wiedzieć o tym wystarczająco wcześniej, by się przed tym uchronić.

detect magic


Lomir 09-02-2017 08:35

Łowca słysząc głos zza domu postanowił to sprawdzić. Do tej pory jego intuicja go nie zawodziła więc i tym razem postanowił jej zawierzyć. Ruszył szybkim krokiem i w oka mgnieniu znalazł się po drugiej stronie budynku. To co tam zobaczył spowodowało, że otworzył szerzej oczy i zatrzymał się w pół kroku. Na ulicy przylegającej do tylnej ściany budynku siedział na ziemi osiłek i trzymał się za głowę, przeklinając pod nosem. Gnorst i tym razem zaufał przeczuciu i szybkim krokiem wycofał się do towarzyszy. Zrobiło mu się trochę głupio, że uszkodził bogu ducha winnego człowieka, ale na całe szczęście wielkolud nie zorientował się, że to łowca jest sprawcą jego bólu.

W tym czasie Colin rozpoczął przeszukiwania. Ostukał próg, framugi i kawałek podłogi w przedpokoju. Był pewny, że to co sprawdził było bezpieczne i bez pułapek. Gdy, pochylony ku ziemi z tyłkiem wypiętym ku górze, miał zamiar sprawdzić dalszą część pomieszczenia, znudzona bądź zirytowana Liska przekroczyła łotrzyka, odważnie stawiając kroki naprzód. Colin z otwartymi ustali wgapiał się w bardkę, gdyż nie dowierzał w jej odwagę bądź głupotę.

Gdy jednak nic się nie stało, łotrzyk sam wstał, otrzepał zbroję z nieistniejącego kurzu i wykonał gest zapraszający do środka, który był skierowany do Liski. Następnie sam wszedł do izby.

Za nimi wszedł łowca, czujnie obserwując otoczenie, jednak nic nie przykuło jego uwagi.

Orianna splotła magiczną moc w zaklęcie, które miało pomóc jej w lokalizacji magii w budynku. Wkroczyła do przedpokoju i poczuła się jak uderzona maczugą w głowę - z każdego zakątka domostwa biła magia. Od natłoku informacji dziewczynie zakręciło się w głowie, dobrze, że zaraz za nią stał Mao, który swoją silną dłonią zdążył ją podtrzymać.

Tym sposobem cała drużyna, chcąc nie chcąc, znalazła się w środku. Nikt nie zdążył się przyjrzeć pomieszczeniu, gdyż ziemia się zatrzęsła (a przynajmniej takie odnieśli wrażenie), dom zaczął falować, migotać różnokolorowymi barwami, a na koniec słychać było głośny huk zamykanych drzwi. A potem ciemność.


Gdy poszukiwacze przygód odzyskali przytomność nie byli już w przytulnym pokoiku chatki maga. Byli... sami nie wiedzieli gdzie. Dookoła nich była pustka, gęsta niczym czarna mgła, nieprzenikniona ciemność. Oni znajdowali się na drewnianej platformie, zawieszonej gdzieś pośród tej nicości. Pomost nie wspierał się na niczym ani nie był podwieszony. On po prostu był. Platforma była ogrodzona na obrzeżach sznurem rozwieszonym pomiędzy drewnianymi słupkami. Na deskach tworzących podłogę namalowana była róża wiatrów wskazująca kierunki świata. Z dwóch boków pomostu wychodziły również drewniane mostki, prowadzące w ciemność. Nie było widać co znajdowało się na ich końcu. Sugerując się symbolem na ziemi - jeden z nich prowadził na północ a drugi na wschód.

Wtedy poszukiwacze zauważyli, że nie mają ze sobą swojego sprzętu. Odziani byli w proste, podróżne szaty i byli bezbronni. Próbując użyć swoich zdolności Orianna stwierdziła, że ich też zostali pozbawieni.

Nagle, gdzieś z oddali, z północnego wschodu, dało się słyszeć szczekanie psa... Poszukiwacze zwrócili swój wzrok w tym kierunku, jednak mrok był nieprzenikniony.

Po tym zdarzeniu najemnicy rozejrzeli się raz jeszcze po platformie. Na środku jej zachodniej krawędzi znajdował się kufer, którego tu chwilę wcześniej nie było.

Sayane 09-02-2017 13:03

Chatkowa teleportacja była tak nieoczekiwana, że Liska nie zdążyła nawet pisnąć. Cóż, było już wiadomo jak mag radził sobie z nieproszonymi gośćmi.
- Tofik... - chrypnęła, bo w zwrażenia zaschło jej w gardle. - Tofiiiiik!! - wrzasnęła już głośniej. Szczekanie psa informowało o tym, że w ciemnościach czaiło się coś żywego, bo na meble zazwyczaj nie szczekał. No i że nie było specjalnie agresywne, bo jeszcze go nie zjadło. Jeszcze.

Liska rozejrzała się wokoło, po czym jej wzrok padł na nieoczekiwanie zmaterializowany kuferek.
- Mo... możemy zostawić w nim księgę - rzekła z wisielczym humorem, po czym przypomniała sobie, że księga zniknęła; podobnie jak cały ich dobytek. Cóż, księga z wozu...
- Tooooofiiiik! - spróbowała raz jeszcze. Wędrówka w ciemnościach po wąskim mostku nie była szczytem jej marzeń, ale jak trzeba będzie to pójdzie po psa. Ciekawe co oświetlało ich małą, drewnianą wysepkę...

Pan Elf 09-02-2017 18:48

- Ojej, dziękuję ci, Mao - powiedziała, kiedy stawała na równe nogi.
W głowie jeszcze jej trochę wirowało od całej magii, która ich otaczała, a ledwo co przekroczyli próg posiadłości maga. Mogła się tego spodziewać, ale nie przypuszczała, że miejsce to aż tak przesiąknięte będzie magią. Nie mogło to wróżyć nic dobrego.
Nie zdążyła nawet poinformować o swoich odczuciach pozostałych. Mogła jedynie liczyć, że ktoś chociaż się domyślił, czemu prawie padła jak długa na ziemię, gdyby nie silne ramię mnicha. Nagłe trzęsienie ziemi jednak wprawiło zaklinaczkę w osłupienie i mogła jedynie próbować utrzymać równowagę.
Przeczuwała, że to jakaś chytra sztuczka maga, bo wszystko wokół nich zaczęło dziwnie falować i mienić się różnymi kolorami - nie było to normalne, a na pewno było magiczne. Żałowała, że nie znała żadnego przeciwzaklęcia. Jeszcze było przed nią tyle nauki! Potem już zapadła tylko ciemność...

Ocknęła się w zupełnie innym miejscu. Razem z nią byli na szczęście wszyscy jej przyjaciele, więc nie dała się ponieść przerażeniu, które na chwilę zalęgło się w jej sercu. Podniosła się i rozejrzała dookoła. W nosie miała liskowego Tofika, jednak zaczęła się zastanawiać, co takiego się stało.
- To na pewno sprawka tego maga - stwierdziła Orianna, wychylając się lekko i spoglądając w bezdenną ciemność rozciągającą się pod drewnianą kładką. Wtedy dopiero zorientowała się, że zamiast swojego pięknego stroju podróżnego ubrana jest w jakieś łachmany. Pozostali również.
To ją lekko rozzłościło, bo bardzo nie lubiła brzydkich rzeczy, a już w ogóle nienawidziła ich mieć na sobie. Wzdrygnęła się, ale postanowiła spróbować wyczuć, jakim zaklęciem czy magią zostali potraktowani. W ten sposób mogła chociaż zacząć zastanawiać się, jak odwrócić ten proces. Wtedy jednak poczuła, że nie ma w sobie żadnej magii. Nic. Była zwykłą dziewczyną.

Orianna zaczęła ciężko oddychać. Spełniał się właśnie jej najgorszy koszmar. Pozbawiona magicznych mocy stała się zwykłą, pewnie mniej niż przeciętną dziewczyną. Z przerażeniem w oczach zaczęła oglądać kosmyki swoich włosów. Sprawdzała czy nadal były różowe - w końcu takiego koloru przybrały dzięki zaklęciom na nie rzuconym.
Upadła na kolana i pogrążyła się we własnej rozpaczy, kompletnie mając w nosie różę wiatrów, dwa pomosty czy skrzynię. To wszystko była sprawka tego przeklętego maga, którego imienia nawet nie pamiętała. Był jeszcze gorszy od Thalantyra!

Morfik 09-02-2017 19:43

Nie zdążył zareagować w żaden sposób, wszystko wydarzyło się zbyt szybko. Chociaż akurat tutaj niewiele by zdziałał. To, co się wydarzyło było wynikiem działania magii, a nie mechanicznej pułapki, więc i tak nic nie byłby w stanie zrobić.

Gdy ocknęli się, Colin spojrzał najpierw na swoich towarzyszy, a później na siebie. To, co zobaczył niekoniecznie mu się spodobało, powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza i tylko westchnął głośno. Widać nie było mu dane zbyt długo nacieszyć się nową zbroją. Wszystko to, było zapewne sprawką maga. Łotrzyk zaczął się zastanawiać, czy wszyscy magowie na świecie są tak samo „gościnni”, „ufni” i ogólnie przyjacielsko nastawieni do obcych jak ci, których do tej pory spotkał.

Nagle na środku platformy pojawił się kufer. Liska dalej krzyczała wniebogłosy, ale Colin przestał na to zwracać uwagę, miał tylko nadzieję, że nie pobiegnie znowu jak szalona przed siebie, tak jak było pod Candlekeep. Trzeba jednak było zająć się kuferkiem. Chłopak podszedł do niego powoli. Strasznie chciał wiedzieć, co też znajduje się w środku. Przez chwilę, w jego głowie pojawiła się myśl, żeby może lepiej nie ruszać tego, to mogła być pułapka i znowu zrobiłby sobie niepotrzebnie krzywdę. Ciekawość jednak zwyciężyła. Już miał zabrać się do otwierania skrzyni, gdy zobaczył, że obok Orianna upadła na kolana i zaczęła płakać. Strasznie chciał wiedzieć, co jest w środku, ale chyba trzeba było na chwilę zostawić skrzynię i pomóc towarzyszce.

Colin podszedł do Orianny i kucnął przy niej. Nie wiedział do końca jak się zachować, więc położył tylko swoją dłoń na jej ramieniu i uśmiechnął się szeroko.
- Spokojnie, nie ma co się załamywać. Na pewno znajdziemy sposób, żeby się stąd wydostać – starał się, żeby Orianna dobrze go słyszała, co nie było wcale proste przez ciągłe wrzaski i piski Liski.
- Może w tej skrzyni znajdziemy jakieś rozwiązanie. Nie możemy się smucić, bo inaczej zostaniemy tu na zawsze – powiedział, po czym wstał i wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. – Chodź, razem otworzymy ten kufer i zobaczymy, co jest w środku, a później wykombinujemy, co robić dalej.

Plomiennoluski 10-02-2017 13:02

Gnorst zastanawiał się, kim był osiłek, skoro podobno od dawna nikt nie naruszał spokoju domu i okolic i było to tak niebezpieczne jak głosiła plotka. Rozmyślanie nad tym przerwało mu zniknięcie i pojawienie się ponowne w zupełnie innym miejscu. Nie dość że go nie rozpoznawał, to jeszcze rozlegająca się wszędzie dookoła ciemność sprawiała, że ciarki mu przeszły po plecach. To nie było naturalne. Nie zmieniało to faktu, że stali teraz na jakiejś platformie, możliwości były różne. - Jak myślicie, jesteśmy zawieszeni na czymś, czy to jakaś większa struktura, gdzieś w domu, czy po prostu wisimy w jakiejś pustce, a te pomosty, to po to, żebyśmy nie panikowali? Wiecie, można zawsze przywiązać do czegoś linę i sprawdzić co jest pod spodem. Jak się ma ochotę, na początek skrzynia i Tofik, tego utrapieńca to trzeba znaleźć. - Wyrzucił z siebie Bednarz nieco podenerwowanym głosem.


Podszedł do skrzyni, przyjrzał się jej, czy nie ma jakichś specjalnych zamków i postarał się podnieść wieko. Miał nadzieję że nic mu nie wybuchnie w twarz. Tylko tego mu brakowało teraz, ale podejrzewał że skrzynia to część zagadki, albo zwyczajnie znajduje się w nim ich ekwipunek.

TomaszJ 10-02-2017 16:23

Stoicyzm Mao przeszedł ciężką próbę, gdy obudził się pośrodku pustki. Przez długi czas milczał, próbując uspokoić niespokojne myśli, potem zaczął nucić. Mantra sprawiła, że wszyscy przez chwilę spojrzeli na niego jak na wariata, ale też dała mu siłę, by zaakceptować to co się stało.
Nie mieli ekwipunku, co mogło oznaczać teleportację, ale też sen. Nie było co na razie głowić się nad utraconą relikwią czy księgą, priorytetem było dowiedzieć się co się dzieje. I pozostać żywym.

- Nie wiemy na ile to realne. Może to być inny świat, iluzja lub sen. Skrzynia może zawierać odpowiedź lub niebezpieczeństwo. Jeżeli to pułapka lub udający skrzynię potwór, rozbicie jej jest dobrym pomysłem. Jeżeli coś w niej jest, rozbicie nie zmieni tego. Z drugiej strony może to być test, czy jesteśmy złodziejami. Mogę rozbić skrzynię. Lub możemy ją zostawić i ruszyć pomostem. Jestem za strzaskaniem. W razie kłopotów, chowajcie się za mnie, gdyż brak oręża nie robi mi różnicy. Jam Pięścią Pana Bezmiarów.

Nightcrawler 12-02-2017 17:25

- Albo umarliśmy - głos Gabriela zadźwięczał w ciszy. Ponury od utarczki na trakcie Paladyn nagle ocknął się ze stuporu - zginęliśmy i jesteśmy w otchłani by przejść próbę przed obliczem bogów-
Paladyn dzięki rozsądkowi Mao nie podniósł ręki na towarzysza, lecz przez cały czas, aż do tej chwili skupiał się tylko na obronie księgi.
Mało jadł, ledwie spał i milczał cały czas. Przy tym wodził oczami za Colinem gdy ten tylko pojawiał się gdzieś w obszarze jego wzroku.
Nikt nie pytał więc i on sam nie udzielał wyjaśnień. Sam zresztą wolałby zapomnieć historię którą przeżył na północny. Wtedy gdy wraz z pierwszymi swymi towarzyszami penetrowali podziemia pewnego dworu. I ograbili grobowce.
To było inne życie, inny świat zdało by się, ale pustka którą odczuł nazajutrz wciąż ziała dziurą w jego duszy. Obiecał że nigdy więcej nie zawiedzie swego boga. A jednak, teraz znów przymknął oczy na występek towarzysza podróży, tym razem ponieważ tak nakazywał rozsądek i palący obowiązek.

W tej jednak chwili - zawieszony w niebycie - zdał się zupełnie na wiarę.
- Czekajcie. Nie rozbijajcie niczego co tu jest. NIe niszczcie już nic więcej. NIe okazujcie wrogości i agresji. Nie trwóżcie się jednak. Oto godzina próby.- Modląc się żarliwie do Bahamuta o łaskę spróbował sięgnąć boskiej mocy by otulić się nią i uchronić przed złem.
- Odemkne wieko. Nic innego nam nie zostało, ale w sercu będę niósł tylko spokój i prawość, a nie gniew i zniszczeni- Ruszył do kufra by powstrzymać towarzyszy i samemu otworzyć skrzynie.

Lomir 14-02-2017 09:52

Uwięzieni gdzieś w pustce poszukiwacze przygód postanowili zbadać stojący nieopodal kufer. Jedyną kwestią sporną był fakt w jaki sposób go otworzyć. Czy użyć brutalnej siły i rozłupać wieko czy zwyczajnie je uchylić.

Głosem rozsądku okazał się Gabriel, który swoim spokojem wpłynął na pozostałych. Pozwolił jednakże obejrzeć innym skrzynie. Colin wraz z Gnorstem obejrzeli przedmiot z każdej strony. Nic nie wydawało się podejrzane. Jedynie, ze środka skrzyni dobiegał cichy, miarowy dźwięk, przypominający odgłos stukania palcem o bęben.

Gdy paladyn uchylił wieko oczom drużyny ukazała się dość dziwna zawartość. Na dnie skrzyni leżało lusterko, metalowa obręcz i... bijące serce!

Morfik 15-02-2017 20:48

Colin zrobił wielkie oczy. Najprawdziwsze serce i to w dodatku bijące. Czy takie coś w ogóle było możliwe? Powoli wyciągnął rękę i złapał żywy wciąż organ w dłoń. Cały czas miał szeroko otwarte oczy. Przyjrzał się dokładnie sercu i jakby dopiero po chwili dotarło do niego, co trzyma w dłoni. Skrzywił się i upuścił serce tak, że spadło ono z powrotem do skrzyni. Jeszcze kilka takich rzeczy, a przestanie go w życiu dziwić już cokolwiek.

Chłopak głośno przełknął ślinę.
- Ktoś ma jakiś pomysł, co z tym zrobić? – zapytał swoich towarzyszy. – Pierwszy raz w życiu widzę coś takiego. Myślicie, że powinniśmy na przykład zabrać zawartość tej skrzyni ze sobą? – naprawdę nie wiedział, co ma z tym wszystkim zrobić. Miał nadzieję, że któryś z jego towarzyszy będzie miał jakikolwiek pomysł.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:20.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172