Aurelii był mieszczaninem szlachetnej krwi i choć to wyjątkowo nie krasnoludzkie zupełnie nie potrafił kląć - Na pewno to te zawszone przemądrzałe kozie bobki z gildii piżmaków zabrały temu biedakowi zwierzaka! Pewno stwierdzili że Calcyryx nie może zostać w twoich rękach bo to niebezpieczne? - Spytał. - Wysusz łzy przyjacielu jesteśmy Nocne Jaskółki wrogowie tych którzy cię bezczelnie okradli! Bądź naszym przewodnikiem po tej cytadeli a odzyskasz swojego przyjaciela a my pomożemy ukarać winnych! - Zaproponował pewno zbyt kwieciście jak na zdolności językowe rozmówcy. |
|
Według Morna najważniejszą rzeczą było dowiedzieć się, kto (lub co) włóczy się po cytadeli, tudzież gdzie się znajduje coś ciekawego. Z tego też powodu przydałby im się przewodnik, a jeśli ceną za informacje miała by być pomoc, udzielona koboldowi... ostatecznie można by spróbować ją zapłacić. - To racja - poparł Tarję. - Musimy się dowiedzieć, kto ukradł twego Kalkryksa i dokąd poszli. |
- Konary wyrwać Calcryxa. Zgniłe jądra! - denerwowal się kobold. Ewidentnie było widać, że we wspólnym najlepiej dzie mu klnięcie i sypanie obelg. - Wy chcieć zaszukać Calcryx? Byłoby wonga! - rozpromienił się łuskowaty. |
Kalkryks? Co to jest za bydlę?, zaczął się zastanawiać Morn. Jakaś tutejsza wersja pieska? A może ptak, że trzeba go trzymać w klatce? - Z chęcią ci pomożemy, jeśli będziesz naszym przewodnikiem - zapewnił kobolda. - Ale najpierw opowiedz nam o Kalkryksie i tych porywaczach, złodziejach, czy jak ich tam nazywasz. - I powiedz jeszcze, jak cię zwą i czy masz tu jakichś sojuszników czy współplemieńców, którzy mogliby nam pomóc w razie potrzeby. |
|
Kobold przestał drzec ze strachu. Jednak kiedy wszyscy mówili ruszał głową, podnosił brwi, nastawiał uszu ( których przecież nie miał, bo był koboldem ). Jakby cała ta mimika miała mu pomóc zrozumieć co mówią przybysze. - Lepiej Meppo zaprowadzi was do Wodza. Wódz wam tłumaczy. chodźcie. - Zaproponowała jaszczurka. Wskazał drogę i ruszył jakby to było oczywiste, że reszta pójdzie za nim. |
|
Nad propozycją Meppo warto się było zastanowić i ujrzeć wszystkie jej plusy i minusy, ale zbyt długie rozmyślania nie były czymś, co Morn kochał najbardziej na świecie. Oczywiście kobold mógł ich prowadzić w zasadzkę, ale nie musiał... no a gdyby zachowali ostrożność, to i z zasadzki dałoby się jakoś wydostać. - Idziemy - odparł na pytanie Tarji. |
-Ej kurwa...- Henk wzdrygnął się i przestanął z nogi na nogę -Tylko mnie to śmierdzi pułapką na milę?- spytał rozkładając bezradnie ramiona. Wojownik przyglądał się każdemu z kompanów po kolei, poświęcając im po sekundzie z osobna. -A jeśli ten skurwiel nas prowadzi do czekających ziomków?- poważnie brał to pod uwagę. Koboldy to nie głupie bestyjki. Wiedział o tym każdy szanujący zdrowie podróżnik. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:12. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0