|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-07-2008, 15:34 | #371 | |
Reputacja: 1 | Abishai + 1. Cytat:
Jeślibyś, Goldzie, miał przejąć postacie, to ten argument (mniejsza przyjemność przy większej wiedzy gracza) absolutnie nie ma sensu istnienia: nie chodzi przecież o przyjemność z odegrania postaci, ale o to, by je zBNić. MG przejmujący postać ma wiedzę, po prostu, nie może być inaczej. To kwestia zaufania: albo Markus ufa, że jesteś dobrym MG na tyle, by poradzić sobie z poprowadzeniem postaci niezależnej (nieważne jaką wiedzę posiadasz) albo nie. Ja ufam, że sobie spokojnie poradzisz.
__________________ Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje: Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji Shiro Tengu Kosaten Shiro | |
08-07-2008, 12:01 | #372 |
Reputacja: 1 | Skoro niedługo kolejny post to postaram się siedzieć częściej na gg, żeby dorwać Tammo :P |
08-07-2008, 14:01 | #373 | |||
Reputacja: 1 | Moi drodzy rekrutacja dodatkowa do sesji dobiega końca, więc wkrótce dojdą nowi gracze. Jestem w trakcie pisania kolejnego posta, aczkolwiek jak na złość, mój komputer aktualnie jest kawałkiem bezużytecznego metalu. Dopóki nie uda mi się go naprawić, dostęp do komputera, a tym samym do pisania kolejnego posta, mam tylko dzięki G_o_l_dowi. Może być ciężko, więc proszę was o jeszcze trochę cierpliwości. Odnośnie rekrutacji dodatkowej: na razie moje czarne myśli się nie sprawdzają, gdyż znalazło się kilku chętnych do gry. Jeżeli okaże się, że w pozostałych kwestiach również nie miałem racji to będzie naprawdę wspaniale. *** Cytat:
Cytat:
Mówiąc inaczej, według pomysłu G_o_l_da – ilość graczy większa się o jeden; ilość MG zmniejsza się o jeden. Jestem pewien, że G_o_l_d nie ma dość czasu by zajmować się równocześnie postaciami graczy i pisać posty jako Misiu Gry. A za parę miesięcy większość ciężaru prowadzenia spadnie na niego, ponieważ ja będę miał wiele innych problemów na głowie. I niestety ten niezależny ode mnie stan utrzyma się przez długi, długi czas. Na całe szczęście, jeżeli rekrutacja dodatkowa odniesie sukces, a nowi gracze pozostaną z nami na dłużej, cała nasza dyskusja Tammo na temat pomysłu G_o_l_da okaże się bezsensowna. Cytat:
Pozdrawiam Markus | |||
16-07-2008, 01:57 | #374 |
Reputacja: 1 | Ahoj :] Mam nadzieję, że wybaczycie mi te dwie godziny spóźnienia :P Co prawda mamy już 16 VII, ale jak widzę moja praca i tak będzie pierwsza w kolejce. To tyle, co udało mi się wysmarować w odniesieniu do wytycznych przesłanych mi przez g_o_l_da. Zapraszam do lektury i, jak śpiewała Nosowska z Kazikiem, "oceniaj mnie, niech jad strumieniami leje się" Żebym się tylko nie utopił :P Magyar Rogogłów Z głuchym trzaskiem w jednej z bocznych uliczek Azylu otworzył się portal. Przez chwilę stał otwarty, nieruchomy, niepokojąco cichy..., aż wypadło z niego COŚ. Wielka, koszmarna istota z hukiem wyleciała z mieniącego się kolorami owalu magicznego przejścia. Upadek ciężkiego, metalowego cielska poniósł się głośnym echem po okolicy, powodując drżenie szyb w przylegających do zaułka budynkach. Istota bezwładnie, z rozpędu, „zaryła” w bruk ulicy zostawiając za sobą krwawy, brunatny ślad – ślad czegoś, co niegdyś musiało być żywe, teraz jednak było tylko poskręcanymi truchłami nabitymi na wystające z monstra w różnych miejscach ostre, długie kolce. Potwór gwałtownie podniósł się z ziemi, omiótł okolicę spojrzeniem swoich jarzących się zielenią ślepi. Był zdezorientowany, nie było tutaj ani gnoma, ani kobiety, ani kota, którego gonił... Przez kilka chwil, upiornie dysząc, golem rozglądał się to w jedną, to w drugą stronę szukając kogoś, czegoś... Postąpił kilka kroków naprzód, ciężkie, okute żelazem stopy głucho uderzały o ziemię. Wtem dostrzegł coś, co przykuło jego uwagę. Czerwony szmaragd, drogocenny klejnot Magyara, leżał na ulicy – tuż za wyjściem z zaułka. W umyśle istoty coś drgnęło, jakaś zapadka w mózgu rozpoznała odbijający czerwone światło przedmiot. Golem w oka mgnieniu rzucił się w kierunku swojego skarbu. Poruszał się topornie i ciężko, aż z kamienic posypały się tynki, ale robił to nadspodziewanie szybko. W tej chwili Magyar na chwilę zdołał „wygrać” z maską kontrolę nad swoim przemienionym ciałem. Ogniki jego oczu wpatrzone były w tą najcenniejszą rzecz na świecie, widziały tylko pulsujący czerwony punkt – musiał go odzyskać, już raz go utracił, nie mógł pozwolić, aby to stało się drugi raz. Z pełną determinacją istota pędziła w kierunku upragnionego kamienia, jednak odległość dzieląca ich od siebie wydawała się pozostawać taka sama. Zapatrzony w czerwony punkt, w pełnym pędzie, nie zauważył nawet jak wypadł na jedną z bardziej tłocznych ulic Azylu. Rozpędzonym cielskiem golem władował się w stojący na ulicy wóz. Drewno z trzaskiem poddało się uderzeniu o sile godnej taranu, w powietrze posypały się drzazgi i przewożone wozem czerwone marchewki. Stojący w pobliżu ludzie lub ci, którzy po prostu akurat przechodzili obok ze zdziwieniem wpatrywali się w widowisko. Ich konsternacja nie trwała jednak długo szybko przeradzając się w przerażenie. Golem zderzenie z wozem przypłacił straceniem z oczu swojego klejnotu. Gdy tylko zorientował się, że nie ma go nigdzie w pobliżu, wpadł w furię. Powietrze przeszyło ogłuszające i prawdziwie przerażające dzikie zawodzenie. - Mój ssskarb! Mój najdrożssszyy! – zawyła bestia, po czym przepełnionym furią zamachem uderzyła pięściami oburącz w ziemię pod stopami. Twarde kostki ustąpiły tytanicznej sile golema pękając i wgniatając się w ziemię. Fundamenty pobliskich domów zadrżały. Szaleństwo golema dopiero się zaczynało. Zaślepiony gniewem w poszukiwaniu czerwonego kamienia tratował wszystko na swojej drodze. Stragany kupieckie, wozy wypełnione towarami, zwierzęta pociągowe, a także wszyscy ci, którzy nie zdołali uciec przed szalejącym monstrum – nic nie było w stanie oprzeć się sile i chęci niszczenia golema. Do ryku bestii i trzasku niszczonych przedmiotów dołączył dziki wizg ranionych zwierząt pociągowych, które w porę nie zerwały się z uprzęży oraz krzyki ludzi uciekających w popłochu przed gniewem przemienionego Magyara tworząc istną kakofonię dźwięków o przerażającym brzmieniu... W umyśle golema znowu coś drgnęło – szmaragdu nie ma, ale on wcale go nie zgubił! Ukradziono mu go! Ta krótka myśl spotęgowała tylko furię zaślepiającą umysł i tak bezsilnego już wobec mocy maski Magyara. Golem zawył mrożąc krew w żyłach tych, którzy tylko mogli go usłyszeć. Było to zaprawdę zawodzenie banshee zwiastującej śmierć. Monstrum oczami płonącymi nienawiścią wodziło w poszukiwaniu „złodzieja”. Gdy znalazło jednego, jakiegoś mężczyznę skradającego się pod ścianą, dopadło do niego w kilku szybkich susach i siłą rozpędu wgniotło go w mur rozchlapując dookoła pozostałości nieszczęśnika. Kamienia jednak przy nim nie było. „Złodzieje, jest ich więcej!” – myśl kołatała się w pod maską, zmuszając Magyara do dalszego rozlewu krwi. Jednakże gdy wydawało się już, że kolczasty golem pozabija wszystkich, których tylko będzie miał w zasięgu wzroku, a tą cześć Azylu zetrze na proch, stało się coś innego. Z bruku, ze ścian budynków, a także z samego powietrza pomknęły w kierunku Magyara dziwne, świetliste ramiona. Były ich dziesiątki, wszystkie jednakowo silne i zdecydowane na pojmanie szalejącego konstrukta, oplatały jego ciało, wiązały ręce i nogi, zamykały oczy, nie pozwalały się poruszyć. Magyar wył potępieńczo miotając się w mocarnym uścisku rąk interweniującej Matki. Mimo swojej nadnaturalnej siły nie miał żadnych szans w konfrontacji z siłą opiekunki Azylu. Przyszpilony do ziemi powoli opadał z sił... Uwięziony pod maską Magyar poczuł, że coś się zmieniło. Mocarny uścisk Matki zamienił się nagle w wilgoć kamiennej podłogi, krzyki i lamenty rannych ucichły jak ręką odjął zastąpione nieprzeniknioną ciemnością i absolutną ciszą. Golem podniósł się z ziemi, jego płonące ślepia starały się przebić mrok, jednak nie były w stanie tego uczynić. Zaczął tłuc okutymi łapami po kamiennych ścianach. Gdy wyczuł miejsce w którym znajdowały się drzwi, zaczął się do nich dobijać, ale bezskutecznie. Mimo iż miejsce przywodziło na myśl ciężkie wiezienia jakich pełno jest w wieloświecie, te jednak było inne. Było przepełnione magią. Golem jeszcze przez chwilę miotał się po ciemnej celi, ale wyraźnie tracił werwę. Nawet gdy w drzwiach odsunęła się zasuwka wpuszczając do środka trochę światła, golem prawie nie zareagował, oparł się tylko o ścianę i usiadł. Przez szparę w drzwiach słychać było jakieś szepty, ktoś zajrzał do środka, znowu szepty, po chwili stuk żelaznego zamka i drzwi się otworzyły. Fala żółtego blasku zalała małe pomieszczenie, siedzący pod ścianą półork mimowolnie osłonił się ręką od drażniącego oczy światła. Nie czuł już naglącej potrzeby niszczenia i zabijania, siła spowijająca jego umysł wyraźnie osłabła, tak, że Magyar bez wysiłku mógł się jej oprzeć. Maska, która tkwiła na jego twarzy, rozpadła się na kawałki. - Nie do wiary... – od strony otwartych drzwi dało się słyszeć charakterystyczny męski głos. Czart go znał, już raz słyszał gdzieś ten głos, całkiem niedawno... Mimo iż w oślepiającym świetle nie mógł dostrzec twarzy stojącego w drzwiach mężczyzny był prawie pewien... tak, to na pewno on, ten mag z rudery! Magyar podniósł się na nogi i, mimo uczucia sponiewierania przez maskę, złożył ręce na klatce piersiowej, starając się wyglądać groźniej i bardziej stanowczo. - Witaj Magyarze – odezwał się Czarowszyty. Widząc obronną pozę półorka kontynuował – Nie obawiaj się. Tutaj nic ci nie grozi. Wiem, że lochy to nie najlepsza droga wiodąca do wnętrza jakiegokolwiek zamku, ale teleportując te rozwścieczone monstrum z ulicy nie spodziewałem się ujrzeć tutaj ciebie... – tutaj mag uśmiechnął się sam do siebie, wyraźnie rozbawiony zrządzeniem losu które zesłało mu Magyara – Ale nie odbiegając od tematu, moje miano to Iomi John Vete, chciałbym przywitać cię w skromnych progach mojego przybytku, Wieży Kłów... – Vete zrobił ręką w powietrzu nieokreślony ruch – oczywiście powyżej poziomu piwnic jest zdecydowanie... przytulniej – Czarowszyty zaszczycił orka widokiem perłowo białych zębów w fałszywym uśmiechu. Widząc, że na usta orka cisną się pytania, podniósł rękę na znak, żeby mu nie przerywać: - Nie pytaj o nic, na pytania przyjdzie czas później. Twoi przyjaciele zostali przeze mnie zaproszeni na wspólną wieczerzę. Rozmawiałem dzisiaj z jednym z nich, Croisem, miał przekazać wam moje zaproszenie. – Iomi zrobił krótką przerwę, by przyjrzeć się twarzy Magyara, teraz nieruchomej jak kamień – Skoro jednak tobie udało dostać się tutaj wcześniej, chciałbym cię ugościć do czasu przybycia twoich przyjaciół. Moi słudzy już przygotowują dla ciebie pokój, w którym mógłbyś odpocząć i się odświeżyć. – Iomi Vete zwolnił przejście w drzwiach, ręką wskazał wyjście – Zapraszam – oznajmił krótko. Skołowany Magyar, nie mający większego wyboru, usłuchał czarodzieja i opuścił celę.
__________________ "Jeżeli zaczynamy liczyć historię postaci w kartkach pisma maszynowego, to coś tu jest nie tak..." "Sesja to nie wyścig" +belive me... if I started murdering people, there would have no one been left |
16-07-2008, 12:20 | #375 |
Reputacja: 1 | Warto było poczekać na ów tekst...ja tam zastrzeżeń nie mam. Dobry kawał RPGowego rzemiosła.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 16-07-2008 o 12:23. |
16-07-2008, 12:52 | #376 |
Reputacja: 1 | Z Tammo już część dialogu zrobiliśmy, mieliśmy jeszcze coś obgadać, ale coś obydwu nam wyskoczyło i nie było na gg :P |
22-07-2008, 23:31 | #377 |
Reputacja: 1 | Tekst Copyr'a - ekstra. Cieszę się z góry na takie prowadzenie Magyara! Witaj w drużynie, współgraczu! Qumi, na GG posłałem propozycję: czwartek. Ten. Co Ty na to?
__________________ Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje: Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji Shiro Tengu Kosaten Shiro |
23-07-2008, 10:27 | #378 |
Reputacja: 1 | Może być czwartek... trochę się będzie działo, bo rodzice wracają z urlopu... ale chyba dam radę :P |
24-07-2008, 13:14 | #379 |
Reputacja: 1 | Hmmm... Qumi, jak coś to ja jestem i czekam.
__________________ Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje: Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji Shiro Tengu Kosaten Shiro |
25-07-2008, 23:34 | #380 |
Reputacja: 1 | Tak się spytam, macie może linka do rekrutacji? Nie udało mi się jej znaleźć a ciekawym kto jeszcze poza Copyrem się starał/dostał i na jakie postacie reflektowano. Qumi, na GG posłałem Ci pytanie jak stoisz z czasem w weekend.
__________________ Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje: Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji Shiro Tengu Kosaten Shiro |