lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   Oko Obserwatora (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/3462-oko-obserwatora.html)

Ercekion 11-07-2007 01:05

Proces powstawania z ziemi palladyna zostal przerwany przez zaklecie Zlego.
Ercekion nagle poczul iz poruszanie miescniami sprawa mu wiele klopotow. Kleczac opar sie ciezko na mieczu. Tarcza lezala obok, musiala mu wypasc kiedy zostal odepchniety przez moc zaklecia ochronnego. Oddychajac ciezko i uzywajac miecza jak podpory palladyn probuje wstac.
-Na miecz Swietego Fryderyka, zginiesz czarnoksiezniku, przysiegam iz sploniesz na stosie. Rzuca wsciekle slowa. Nagle jakby doszedl do siebie i uspokoil sie. Uchwycil swiety symbol i zaczal szeptac. W miare jak slowa modlitwy byly wypowiadane jego glos stawal sie coraz bardziej donosny.
-O Swiatlosci, uzycz mi swej mocy. Ukarz wrogow twoich ma reka. Pozwol mi wykonac swa wole i zniszczyc zlo stojace przedemna.Ochron mnie przed silami nieczystymi, przed slugami ciemnosci. Chocbym mial przebyc mroczne doliny Hanharu, chocbym mial stanac przed samym Varanem nie ulekne sie bowiem swiatlo jest ze mna. Odrzucam wiezy plugastwa moca Swiatlosci Modlitwa jest wznoszona w intencji zniesienia dzialania plugawej magii na sluge swiatlosci.

Midnight 11-07-2007 14:06

Sariel wsciekle rzucila jakies przeklenstwo w strone czarnej postaci. Co za przekleta wyprawa jej sie znowu trafila. Czy chociaz raz jej zycie nie moglo by byc ciche i przyjemne. Najwyrazniej jednak los planowal cos innego. Probujac pokonac ociezalosc ciala jaka zafundowal jej nieznajomy, szczuropodobny, odziany czernia jegomosc zaczela sie podnosic. Jednoczesnie jednak jej umysl staral sie nawiazac kontakt z Abaddonem . Przeslanie brzmialo:


Abaddonie, dzielny towarzyszu wysluchaj mej prosby. Zagrozeniem dla ciebie zbyt duzym bylo by wlaczenie sie do tej walki. Lecz gdybys jedynie ukazal sie w bezpiecznej odleglosci rozpraszajac skupienie maga przysluge wielka bys mi wyswiadczyl. Pamietaj jednak aby siebie nie narazic.

Miala nadzieje ze zrozumie ja wystarczajaco aby przypadkiem sie nie narazic. Byl jej zbyt drogi jednak innego pomyslu obecnie nie miala.

Panda 11-07-2007 15:08

Larwa sam nie wiedział co robi... Stał na uboczu, a raczej w lesie i przyglądał się walce swych towarzyszy. Draco jak zwykle sobie radził, o Elfce też wyrobił sobie zdanie dawno, teraz przyglądał się pozostałym.
Jaszczurki dały im do wiwatu, Elfa raniły w nogę, Mag imieniem Salvador jakoś sobie radził, paladyn miażdży kolejnego syczącego potworka. Chłopaki dają sobie radę, po co Larwa ma im pomagać?? Nie lubił pokazywać, na co go stać.
W zamęcie walki pojawił się nowy wróg, mężczyzna w czerni z niebieską aurą. I znów świętoszek wyrwał do przodu, rzucając się na maga... Czy oni nigdy nie potrafią ocenić swoich szans? Chwile później paladyn wykonał piękny lot nad traktem z lądowaniem plecami na glebie. W tym momencie Salvador zafundował pokaz zielonych kryształów, które zniszczyły magiczną tarczę wroga.
Zły Mag widocznie się zezłościł bo odkrył swą twarz.
-Uu, nie dziwie się, że się ukrywał...- pomyślał Larwa.
Wyglądał jak szczur skrzyżowany z demonem, który ma trądzik... Ogólnie nieprzyjemny widok.
Szczuropodobny ktoś postanowił oddać drużynie za to, że Salvador dobrze czaruje, bo chwile później nakreślił jakiś wzorek i towarzyszy Larwy sparaliżowało... Paladyn wydziera się w niebo głosy... Ludzie...
Larwa postanowił pomóc przyjacielem... Bezszelestnie ruszył w kierunku maga, w cieniu i pod zasłoną drzew. Chciał zwinnie i szybko wyskoczyć za maga i opierając się na kiju kopnąć go obunóż w plecy.

shadowdancer 12-07-2007 00:02

Elf po zejściu w konia radził sobie całkiem nieźle. położył kilku trupem, ale ma scenę znów wkroczyła postać w czarnej szacie. Otoczył się zaporą, którą szybko zniszczyło zaklęcie Salvadora. Wtedy czarny odrzucił kaptur. - Nie ma co. Przystojniaczek. - mruknął cicho z niejaką satysfakcją.
Postanowił spróbować jeszcze raz. Zaczął cicho się zakradać. Może uniknie ewentualnych czarów.

corenick 12-07-2007 00:24

Wrazenie niesamowitego, szybkiego jak blyskawica czaru bylo tak wielkie, iz cala swoja uwage skupiliscie na magu. Pech przylozyl do tego swe zgrzybiale palce i szybko okazalo sie iz paru scavengersow jednak przezylo. Widzac wasza bezsilnosc szybko rzucily sie do ataku. Cale serce swoje musieliscie wlozyc w to by stawic czolo jaszczorom a i sily w was szybko ubywalo, a jaszczurki stawaly sie jakby bardziej zaciekle. Dodatkowo byl tez czarny mag, ktory ciagle stal wam na drodze i wygladalo, jakby sie szykowal do nastepnego zaklecia.
Nagle, bez zadnego znaku niebios stal sie cud. Nikt z was nie widzial niczego podobnego. Na wpol uwiezieni staraliscie goraczkowo znalezc wyjscie z zaistnialej sytuacji, kiedy ku waszemu najwiekszemu zdziwieniu, a co poniektorych przerazeniu, pomiedzy wami a magiem wyladowal gryf!
Draco spojrzal na istote skrzydlata i zasmial sie glosno i szczerze. Reszta druzyny, oprocz elfki spojrzala na niego niemal z nagana. Niemniej jednak nie tylko na was podzialala obecnosc gryfa. Zly mag porzucil zaklecie i wpatrywal sie z niemym zdumieniem.
Nagle, poteznym susem, mag polecial do przodu. Zza jego plecow ujrzeliscie postac Larwy, ktory wlasnie miekko ladowal, trzymajac sie swojej laski. Mag mial tyle pecha co rzeka wody; wyladowal tuz tuz, o stope przed gryfem. Zwierze, zaskoczone, nie dalo na siebie czekac zbyt dlugo. Z impetem zarylo swoim dziobem w ramieniu maga, po czym, wyrywajac kawal ciala, cofnelo leb i zaskrzeczalo glosno. Zly zawyl z bolu i wscieklosci, po czym upadl na kolano. Szybkim ruchem zakreslil wielobarwny krag oraz linie wychodzaca na zewnatrz. Blysk oslepil was tylko na moment, jednak, kiedy wszystko przycichlo, nie zauwazyliscie juz czarnej postaci a na szlaku pozostaly jedynie niedobitki scavengersow, ktore daly szybko za wygrana.
Z pewna satysfakcja zauwazyliscie, ze wasza zdolnosc poruszania sie powrocila tak szybko jak zniknela. Teraz pozostalo wam jedynie opatrzyc rany i, w koncu, rozwiazac zagadke zony przewoznika...
Gryf dalej byl istota jak najbardziej obecna... :P

Midnight 12-07-2007 09:24

Sariel z ulga otrzasnela sie z nieprzyjemnego uwiezienia. Rozejzala sie wokolo sprawdzajac czy nikt nie potrzebuje pomocy, a jako ze nikt o nia nie wolal podeszla spokojnie do gryfa i wyciagnawsz dlon poglaskala go czule po szyji.
- Dziekuje przyjacielu. Spisales sie wiecej niz doskonale.
Odwrociwszy sie natomiast do reszty grupy powiedziala.
- Wydaje mi sie iz nie powinnismy zwlekac z udaniem sie do chatki przewoznika. Ta cala afera z trucizna najwyrazniej ma cos wspolnego z naszym zadaniem gdyz inaczej ten mag by sie tu nie platal.

Alaron Elessedil 12-07-2007 11:08

Slavador delikatnie zdziwiony i zadowolony z efektu swojego zaklęcia, począł rzucać następne, dłuższe. Złożył ręce jak do modlitwy i stał w bezruchu, gdy wstrząsnęła nim siła złego maga, który zrzucił kaptur. Zaklęcie podziałało również na niego, a sam zdążył zauważyć twarz maga.
-Aleś ty brzydki-rzekł głośno. Za chwilę pojawił się gryf, który przerwał zaklęcie i wyrządził szkody czarnej postaci. Salvador rozpoczął zaklęcie od nowa, ale zły mag był szybszy i rzucił kolejne zaklęcie, a następnie zniknął. Carthan spojrzał na siebie i stwierdził, że nic mu nie jest.
-Jestem gotowy do dalszej drogi-powiedział ze spokojem.

Ercekion 12-07-2007 11:30

Ercekion wstal z ziemi, spokojnym ruchem schowal miecz do pochwy.
Taak, dobrze ze sie spieszycie i wogule, ale zdaje mi sie ze niektorzy z nas moga byc ranni. Druga sprawa to chyba naleza sie pewne wyjasnienia co do pojawienia sie twojego "przyjaciela" Sariel.

corenick 12-07-2007 22:55

Druzyna zebrala sie w grupe na srodku traktu. Owszem nie czuliscie sie najwspanialej. Raniony i poobijany palladyn, elf, na ktorego nogawce wykwitla calkiem pokazna, czerwona plama. Ogolnie zmeczeni, a co poniektorzy rozdraznieni, staliscie, oceniajac kondycje swoich wspotowarzyszy.
- Co do gryfa...- Spokojnym glosem zaczal Draco- To moze ja wyjasnie. Otoz sam go wychowalem i wyszkolilem. Sariel go, ze tak powiem "zdobyla" i poprosila o tresure. Trwalo to troche ale, jak widac jest. Zaiscie krolewskie zwierze. Czyz nie tak, panowie?

Ercekion 12-07-2007 23:14

-No cieszmy sie ze to nie smok. Powiedzial Ercekion podchodzac do Aramila i przygladajac sie nie pewnie gryfowi. Nie ufal temu calemu lajtajstwu. Kiedys nawet musial zabic gryfa, ktory z jakiegos powodu oszalal i zaatakowal karawane z ktora palladyn podrozowal.
-Pozwol ze zajme sie twoja rana, przyjacielu Przemowil do elfa, kladac obie dlonie na rannej nodze towarzysza i szepczac modlitwy o ukojenie bolu i zasklepienie rany.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:53.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172