Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-11-2008, 11:53   #101
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dłonie Sembijczyka desperacko zacisnęły się na drągu, dwie pary diabelskich oczu skupił spojrzenie w jednym w punkcie. Mgła zawirowała szybko tworząc dookoła sylwetki starca krąg mglistych ostrzy. Usta Raetara wykrzywiły się w uśmiechu.- Imponująca sztuczka diable, mało skuteczna...acz imponująca. Znam jednak rzeczy...gorsze niż ból i śmierć. -
Sembijczyk starał się opanować drżenie głosu, jego słowa były blefem...Ale Raetara mało obchodziło, czy diabeł domyśli się prawdy. Jedno było pewne...Prędzej wszyscy w Piekle nawrócą się na Ilmatera niż on będzie się płaszczył przed sługą Asmodeusza.
Tymczasem Ikeda zaczęła kokietować diabła...Raetar ignorował to. Diabła nie było stać na zabijanie. Mimo tego co mówił, nie mógł zabić...żadnego z nich. Starzec domyślał się że nie ma żadnych zakładników. A nie mógł ryzykować, że żądza zemsty u pozostałych przesłoni zdrowy rozsądek. Śmiertelnicy mieli ten luksus, że byli nieprzewidywalni.
Na przylepianie się Kara-turki do strażnika rzekł tylko.- Uważaj dziewczyno, igranie z ogniem grozi poparzeniami.
- Pójdę do sfery ducha i pokonam go. Ale mam jeden, jedyny warunek: Twoje ciało- ni to oznajmiła, ni to zażądała Ikeda, zbliżając swoje krocze do diabelskiego. Następnie, z żalem odkleiła się od generała piekieł, po czym wyjęła swój wachlarz bojowy i skierowała się w stronę pieczęci wiatrów.
- Jeszcze nie...-rzekł do niej Sembijczyk, po czym zwrócił się do czarta.- W jednym się zgadzamy diable, ty nie chcesz być oszukany przez nas, my zaś nie chcemy być oszukani przez ciebie. I obaj chcemy tego samego, byś się stąd ulotnił. Dlatego w twoim interesie jest przekazanie wszelkiej wiedzy jaką dysponujesz o strażnikach pieczęci.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 05-11-2008 o 11:57.
abishai jest offline  
Stary 05-11-2008, 16:11   #102
 
Michalius's Avatar
 
Reputacja: 1 Michalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodze
Gdy Linvael otrzymał opatrunek poczuł ulgę. Magiczne uszkodzenia bywają nieprzewidywalne, mogło się w ogóle nie zagoić. Na szczęście opatrunek wydawał się działać jak należy. Oczywiście Noaki nie mógł liczyć na więcej niż suche "dzięki", ale powinien się już do tego przyzwyczaić, zresztą sam też zwykle nie był wylewny w uczuciach. W każdym razie bard miał teraz ważniejsze sprawy na głowie niż podziękowania - trzeba było opanować obsługę golema. Oczywiście, ma opanowane kilka komend, ale operowanie za pomocą nich tak aby Golem poradził sobie podczas podróży przez las...

Jakoś jednak się udało. Podróż nie należała do przyjemnych, bard jeszcze prawdopodobnie nigdy wcześniej nie zmęczył się tak z powodu ciągłego wygrywania tych samych melodii. Jedno było pewne - będzie musiał opanować coś lepszego zanim będzie potrzebny na misji w której granie przez cały czas na flecie nie należy do najlepszych pomysłów. Po drodze oczywiście nastąpiło małe zderzenie drużynowe. O ile Linvael zrozumiał chodziło o nieco odmienioną Natali.... Ale nie miał pewności, gdy człowiek gra czarodziejskie melodie na szmaragdowym flecie walcząc o to żeby utrzymać szmaragdowego golema na szlaku z dala od zbyt wysokich konarów, to nie ma zbyt wiele czasu na wsłuchanie się dokładnie w treść rozmowy. O ile to można było nazwać rozmową, ton głosu Krasnoluda i Wakasha bynajmniej nie sugerował pogawędki.

Gdy dotarli spowrotem do świątyni, dziwnym trafem wyczyszczonej z zalegających trupów bard naprawdę się ucieszył. Okazało się że medytacja nocna wcale nie jest stratą czasu, a używanie instrumentu jako steru wcale nie jest takie zabawne. Pozostaje jedynie nadzieja że w dalszej części księgi znajdą się instrukcje które sprawią że Ekron będzie samodzielny przez dłuższy czas.

Dyskusja o naturze pentagramu była interesująca. W większości. Jak zwykle ilu magów tyle opinii, a osób znających się na tym fachu było pod dostatkiem. Linvael powstrzymał się więc od komentarza. Zbędnego jak się później okazało dzięki odważnej akcji kapłanki. W gruncie rzeczy bard czuł się wdzięczny jej za oszczędzenie tylu kłopotów z wybraniem ochotnika czy wymyślaniem sposobów na sprawdzenie różnych teorii. Wdzięczność jednak szybko zniknęła gdy pojawił się Diabeł...

Pertraktacje z diabłem były bardzo delikatnym zajęciem. On prawdopodobnie mógł w każdej chwili pozbawić życia całą grupę. Cała grupa zaś była jego jedyną drogą do wolności. Czyli ogólnie rzecz biorąc byli w kropce. W takim momencie jedyną bezpieczną drogą byłaby ucieczka poza świątynie, ale i to stało się szybko niemożliwe. Pozostało więc jedynie spełnić żądanie wysłannika piekieł przy okazji zapewniając sobie jakąś gwarancję bezpieczeństwa. Akcja Ikedy okazała się jednocześnie zaskakująca, i jakby zupełnie w jej stylu. Oczywiście elf instynktownie szybko wzniósł w myślach modły do Corellona aby ten agresywny flirt nie skończył się śmiercią dla wszystkich, ale jednak gdzieś w głębi umysłu musiał przyznać że było to... interesujące. Głównym negocjatorem stał się Raetar którego jedna z osobowości jak się wydaje spotkała się już z tym diabelskim problemem. Nie był to zły wybór, więc jedyne co bard robił to przysłuchiwał się uważnie rozmowie szukając jedynie potencjalnych luk w zapewnieniach które diabeł mógłby wykorzystać zmiatając ich z tego świata na pożegnanie.
 
__________________
if (Youre_Happy && You_Know_It)
{
Clap_Your_Hands;
}
Michalius jest offline  
Stary 05-11-2008, 18:45   #103
 
Sinthael's Avatar
 
Reputacja: 1 Sinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłość
Tego dnia ochotników na wejście do portalu było nadzwyczaj wielu, więc trzeba było zająć się rozgryzaniem pułapki strzegącej zielonej kuli. Gdy Lave kucnął przy kręgu zauważył jeszcze trzecią część. Była nią piątka małych kręgów rozmieszczonych wewnątrz dużego kręgu.

- Nie zauważyłem tego wcześniej… zapewne magia maskująca musiała osłabnąć, może ma to związek z Beholderem, a może ktoś zwyczajnie zapomniał doładować zaklęcie… - po chwili namysłu powiedział Lave przyglądając się kręgowi. Małe kręgi przypominały kręgi przyzwań, przez co można było sądzić, że przenoszą do stworzonych miniplanów.

- Mamy tu trzy magiczne kręgi, trzy zaklęcia tworzące jeden potężny magiczny krąg – kontynuował Lave, bo choć magicznie uzdolnieni członkowie drużyny w większości sami rozpoznali runy to nie tylko takich ich grupa posiadała – Pierwsze z nich to ten błękitny krąg, który odpowiada właśnie za magię maskującą, przy czym najwidoczniej jego głównym zadaniem jest maskowanie trzeciej części kręgu. – wskazując palcem zaklinacz pokazał delikatnie błyszczący błękitnym światłem krąg.

- Drugi to zaklęcie teleportacyjne połączone z kulą jako medium. – Linie drugie kręgu były delikatne, małe czarne krzywe i linie proste, tworzące skomplikowane wzory, tworzące jednak wolną przestrzeń w środku kręgu, gdzie znajdowała się kula.

- Trzeci krąg… jest nieco problematyczny. To zapewne jakaś pułapka, sposób ochrony przed nieproszonymi gośćmi. Nie wiem co dokładnie robi, po bokach widać malutkie kręgi symbolizujące kolejno od góry, w prawo: krew, ziemię, ogień, wodę, wiatr. Sam krąg wyglądem przypomina krąg przyzwań, a te mniejsze mogą być kondensatorami z których czerpie moc. – Obchodząc dookoła krąg smoczy potomek wskazywał kolejne malutkie kręgi.

Gdy skończył, Raetar dokładnie wyjaśnił do czego służą małe pieczęcie. Teraz pozostało tylko przenieść się na każdy z planów i pokonać to co tam siedzi.

Podczas, gdy zaklinacz rozmyślał nad tym, co może go spotkać na którymś z miniplanów, Natali krzyknęła patrząc w stronę wejścia do światyni. Lave, podobnie jak inni odwrócił głowę w kierunku wyjścia. Kapłanka postanowiła to wykorzystać. Podbiegła do kuli, po czym dotknęła jej. Wakash zdołał złapać ją za rękę, lecz było już za późno.

Przed zdezorientowanymi towarzyszami zaczęła się rysować potężna czarna sylwetka, która później zmaterializowała się w okazałą postać w czarnej zbroi. Zaklinacz rozpoznał w przybyszu diabła. Zaniepokojony, odsunął się od kręgu. Wiedział, że z istotami piekielnymi nie warto zadzierać. Po chwili oczekiwania diabeł przedstawił się jako Vestigrox’ashur’prixivq. Lave od razu skojarzył go jako jednego z generałów Asmodeusa.

Okazało się, że Vestigrox został uwięziony przez Fey'ri, aby strzec tego miejsca. Diabeł szybko przedstawił swoją ofertę. "A więc mamy zabić alchemików ukrywających się na tych miniplanach? Cóż, teraz i tak chyba nie mamy wyboru." - pomyślał zaklinacz. Raetar jako jedyny odważny postanowił przedstawić swoją, "nieco" zmienioną wersję oferty. Sposób w jaki ją przedstawiał, najwyraźniej nie spodobał się diabłowi. Paktujący został osłabiony jakimś zaklęciem, Furgrima zaś, otoczyły dwa osyluthy. Teraz, gdy i wyjście ze świątyni było zablokowane, chcąc nie chcąc, musieli spełnić rozkaz diabła.

- Wykonam twoje żądanie wielki Vestigroxie, pod warunkiem, że jak tylko odzyskasz wolność, wyjawisz nam wszystko co wiesz, na temat przeklętego przedmiotu, który opętał Natali, po czym znikniesz z planu materialnego. Co Ty na to? - zwrócił się Lave do diabła, oczekując na jego odpowiedź.
 
__________________
One, Two: Freddy's coming for you. Three, Four: Better lock your doors. Five, Six: Grab a crucifix. Seven, Eight: Gonna stay up late. Nine, Ten: Never sleep again
Sinthael jest offline  
Stary 05-11-2008, 20:03   #104
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Na słowa Ikedy diabeł zaczął się głośno swym głębokim głosem śmiać.

-Ja z tobą śmiertelniczko? A kimże ty jesteś? Królową? Cesarzową? Nie zadaję się nikim o niższym statucie! Powinno być dla ciebie zaszczytem, iż możesz przebywać w mojej obecności i żyć! Nie jestem jakimś tam głupim Cornugonem czy innym „pomniejszym” Baatezu!

Na szczęście diabeł nie tyle poczuł się zirytowany co raczej rozbawiony propozycję piękności z Kara-Tur.

- Mam swoje sztuczki, człowieku. Nie muszę ci ich zdradzać, ani nie chcę tracić czasu na przygotowania jakich musiałbym się dopuścić zostawiając jednego czy 5 was, zależy mi na czasie, a wam powinno na życiu! – odpowiedział swym doniosłym, złowieszczym tonem diabelski generał na pytanie druida.

- Zaczynacie mnie irytować, śmiertelnicy. Mam już dość tych pytań, ale odpowiem jeszcze na te dwa potomku smoka i „Głupcze”.

Głos diabła zdawał się wyrażać zniecierpliwienie, co z kolei było bardzo widoczne w zachowaniu cienistych Osyluthów, które zaczęły krążyć wokół krasnoluda i syczeć.

- Wiedzę o przeklętym przedmiocie możecie uzyskać od jednego z alchemików, poza tym tam gdzie się udała kapłanka… tam znajdziecie najwięcej informacji, więc jeśli chcecie wiedzieć to się pospieszcie z waszą decyzją! Śmierć czy wypełnienie mojej woli?!

- Jeśli chodzi o alchemików… nie wiem zbyt dużo o nich – te słowa ze złością cisnęły się na usta diabła, nie lubił przyznawać się do niewiedzy, a może tylko udawał? – byli potężni, niektórzy zwabieni w pułapkę, niektórzy pracowali dla fey’ri. W swoich miniplanach przybrali inne formy, nowe moce… Chcą umrzeć, tak jak ja zostać oswobodzonymi z ich więzienia, lecz nie mogą tego sami zrobić, nie mogą również pozwolić komuś ich zabić, muszą walczyć, ochraniać krąg! Jednakże moc kręgu osłabła, nadal są i będą związani, lecz mają prawo do małej autonomii… nadinterpretacji swych instrukcji, być może w jakiś sposób, w zamian za coś, będą wam skłoni pomóc ich zabić… a teraz… przyjmujecie moje warunki? – ostatnie pytanie zabrzmiało raczej jak stwierdzenie w ustach diabła, choć czysto teoretycznie było ono wciąż pytaniem.
 
Qumi jest offline  
Stary 05-11-2008, 23:36   #105
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
To, co zrobiła kapłanka Kelemvora wcale się krasnoludowi nie podobało. Mimo, iż znał ją dość dobrze, dał się nabrać jak dziecko na jej blef. Obejrzał się za siebie jak jakiś bezbrody gówniarz, a Natali zrobiła to, co się jej podobało. Szlag trafił maga, iskierki złości zaczęły tańczyć w jego oczach, a krew zawrzała, gdy przekonał się, że służka Pana Umarłych właśnie zniknęła w towarzystwie Wakasha! Krasnolud zacisnął mocniej swój topór i już chciał biec w okrąg.

Lecz to, co się pojawiło w miejscu Natali jeszcze mniej się krasnoludowi spodobało. Odziany w czarną zbroje i płaszcz przybysz był na wskroś zły, co dało się wyczuć niemal od razu. Furgrim zatrzymał się i spojrzał na nowo przybyłego. Było w nim coś dziwnego, jakaś namacalna moc, potęga. Niebywała wiara w własne możliwości i pewność siebie godna biesa. Na nieszczęście właśnie tym się okazał ten, który przedstawił się im jako Vestigrox’ashur’prixivq. Wojenny Mag nigdy o nim nie słyszał, jednak wiedział, kim jest jego władca Asmodeusz. Jeśli ten bies był generałem władcy ostatniego kręgu piekieł, to musiał być potężny. Mimo, iż krasnolud uważał się za odważnego i potężnego, przy tym baatezu, czuł się prawie jak pchła. Na chwilę więc zapomniał o kapłance i Wakashu, miał teraz pilniejsze sprawy na głowie. Poza tym łotr został ostrzeżony. Jeśli więc zrobi coś głupiego, to tylko i wyłącznie jego sprawa.

Zaczęła się konwersacja z biesem, której przewodził Raetar. Ognisty Ślad szanował swego wroga i siedział tym razem cicho, nie pozwalając by jego ognista krew zawrzała i sprowadziła śmierć na niego i jego przyjaciół. Nie była by to, bowiem śmierć chwalebna, ale głupia i totalnie bezsensu. W pewnym momencie jednak Generał chwycił Starucha za gardło i wyglądało, że chce mu je zmiażdżyć. Furgrim nie mógł na to patrzeć odruchowo podniósł topór. Nagle, za równo przed nim jak i za nim wyrosły dwa cieniste biesy, sługi Vestigroxa, które dotychczas stały z boku. Krasnolud zatrzymał się więc i zaczął warczeć cicho na swych nowych gwardzistów, próbując, choć trochę je przestraszyć, jednak nie robił żadnych gwałtownych ruchów, zwłaszcza, że była dowódca wojsk Asmodeusza puścił już starego wariata.

Po kolejnej porcji trochę nudnych dialogów i śmiesznego w opinii krasnoluda wystąpienia Ikedy, trzeba było w końcu przystąpić do działania. Wojenny mag ruszył, więc spokojnie w stronę symbolu ognia, stanął przy nim i powiedział.

- Dobra, dosyć tego stania i nic nierobienia! Ruszmy się, więc i zacznijmy działać, bo do cholery zanudzę się tu na śmierć!
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."

Ostatnio edytowane przez Thanthien Deadwhite : 06-11-2008 o 16:41.
Thanthien Deadwhite jest offline  
Stary 07-11-2008, 12:35   #106
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po początkowym zamieszaniu, dziwnych figlach z Wakashem, i znalezieniu się w nowym miejscu, okazało się, że nadal są sami. Portal co prawda błysnął, a oboje na chwilę przygotowali się do "powitania" nieznanego, nie mając pewności czy pojawi się wróg, czy towarzysz, nikt jednak nie zawitał do zapuszczonego pomieszczenia. Kapłanka jednak obecnie nie przejmowała się tym faktem, ponieważ powodów było przynajmniej kilka, być może reszta towarzyszy zaczęła się kłócić czy podążyć za nimi w nieznane czy nie, może wydarzyło się coś w świątyni co uniemożliwiło im wyruszenie przez portal, może nie chcieli im przeszkadzać(?), a może... mniejsza z tym.

Coś było nie tak z medalionem. Zdawał się być cieplejszy, pulsował, i chyba coś się w nim nawet przelewało. Dotknęła więc go delikatnie dłonią, upewniając się w swoich przypuszczeniach. Najprawdopodobniej na przeklęty przedmiot wpływała tak nowa lokacja, być może istniało jakieś połączenie między medalionem a tym miejscem, może "zło" czające się w środku było pobudzone czymś, co tu się znajdowało?. Cholera wie. Spojrzała na niebieską kulę, a następnie na Wakasha, po czym wzruszyła wymownie ramionami. Nie przejmowała się (chwilowo), że zostali sami, zaczęła więc uważniej badać nowe pomieszczenie, mrużąc oczy. Poruszała się bez najmniejszych problemów, widząc wszystkie zaciemnione zakamarki w bieli i czerni.

Jak kiedyś.

Bądź przeklęta!.

Nic sobie nie robiąc z niedogodnych dla zwykłego wzroku warunków spojrzała przelotnie na kanapę i wielką księgę na piedestale, a następnie ruszyła zbadać resztę pomieszczenia. Ciekawe czy Wakash zauważył, jak łatwo radziła sobie w mroku, ciekawe czy zaczął się nad tym poważniej zastanawiać... . Regały z księgami, stół alchemiczny, jakieś wyryte znaki, kominek ze sztucznym ogniem, smoczy łeb jako trofeum, stolik, a wszędzie pełno kurzu i pajęczyn. Najwyraźniej ktoś korzystał tylko z części znajdującej się bezpośrednio przy portalu, zaniedbując resztę pomieszczenia. Natali szybko wróciła do miejsca tuż przy kuli, chcąc wszystko zbadać w późniejszym czasie, w końcu meble i przedmioty nie uciekną, do tego wolała również nie brać po raz kolejny wszystkiego tak od razu do ręki. Jej wzrok utkwił w towarzyszu.

- Na zabawę przyjdzie czas później - Przemknęło jej nagle przez głowę, i zacisnęła ze złości zęby. To nie były jej myśli.

Na pewno??.

Przez chwilę miała wyjątkowo zaciętą minę, i przyspieszony oddech, w takt którego lekko poruszał się jej dekolt. Z pewnością nie umknęło to uwadze mężczyzny, co tylko jeszcze bardziej wnerwiło Natali.

- Idziemy tam - Słowa skierowane do Wakasha nie były pytaniem, lecz stwierdzeniem faktu, niezależnie czy mężczyźnie się to podobało czy nie. Kapłanka wyciągnęła z rękawa różdżkę, i po krótkim kontakcie wzrokowym z towarzyszem ruszyła schodami w dół, nie przejmując się czy pójdzie za nią.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 08-11-2008, 18:35   #107
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Alhalla przyglądała się scenie w skupieniu. Od poprzedniego dnia, od wypadku z Natalii nie odzywała się do nikogo. Jakby to co się wokół niej działo nie miało znaczenia, było gdzieś tam na krawędzi świadomości. Widziała to wszystko, słyszała, czuła. A jednak nie docierało to do niej w takim stopniu, jak powinno. Pamiętała wypadek, drogę, spokojny sen, ranek, drogę powrotną.
Widziała jak Wakash i Natali znikają, jak pojawia się postać w czarnej zbroi. Postać która była zła, wiedziała o tym. Patrzyła na Ikede, co robi. Patrzyła na towarzyszy, jak rozmawiają z diabłem. Patrzyła na to wszystko i nie czuła nic. Nawet odrobiny emocji. Czuła się wyprana, zmęczona, czuła się sama.
Spojrzała na trzymany w swej dłoni miecz, na jego ostrze. Tak piękne i zabójcze. Wystarczy jedno pchnięcie by zakończyć czyjś żywot. Spojrzała na swoje żyły i jakaś część jej chciała to zrobić, tylko nacięcie. Malutkie, nic nie poczuje. A potem odpłynie zapomni się. Nagle potrząsnęła głową. A ten cały Vestigrox. Z tego co zrozumiała to jeden z biesów Otchłani. Czy to on mógł? A może to ja, moje prawdziwe ja?
Podeszła do Raetara.
- Co robimy?- spytała.
 
RyldArgith jest offline  
Stary 09-11-2008, 23:01   #108
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Portal brzęknął jeszcze kilka razy jednak nic przez niego nie przeszło. Czy to dobrze, czy też źle... pytanie dość trafne, aczkolwiek dopóki wszystko było w porządku Wakash nie miał zamiaru zadawać go głośno i nie wywołwywać wilka z lasu. Natalii zachowywała się dziś wyjątkowo dziwnie, dokładnie rzecz biorąc zachowywała się dziwnie od czasu zajścia z tym pieprzonym medalionem. W tej chwili stała pośród ciemności pomieszczenia rozglądając się w koło. Wyglądała jakby intensywnie nad czymś myślała, jakby się za czymś rozglądała... a od kiedy łotrzyk pamiętał kapłanki Kelemvora nie posiadają naturalnego daru widzenia w ciemności, co najwyraźniej nie było regułą w przypadku drużynowej emo-towarzyszki. Było to nieco dziwne, być może nawet niepokojące w kontekście wczorajszych wydarzeń, od których Natalii zachowuje się odrobinę dziwnie, lecz była to kolejna rzecz, której łotrzyk nie miał zamiaru roztrząsać tu i teraz. Trzeba było się stąd wydostać. Łotrzyk chwycił kobietę za rękę i pociągnął w stronę portalu dotykając błękitnej kuli. Łotrzyk poczuł się tak jakby ktoś trzasnął mu wyjątkowo mocno w żołądek, a później jakby ktoś walnął go w plecy młotem, gdy uderzył plecami w ziemię... portal się bronił, bądź ktoś go bronił przed ich przejściem... Kapłanka wyciągnęła różdżkę i rzekła:

- Idziemy tam - minę miałą zaciętą i stanowczą świadczącą o tym, że nie będzie wdawała się w polemikę.

Wakash rozejrzał się w koło i wzruszył ramionami odwracając się plecami do kapłanki i idąc zerknąć na wielką księgę stojącą na piedestale, żeby mniej więcej przynajmniej wiedzieć, kogo mogą tutaj spotkać. Przerzucił kilka stron starego tomiska rzucając pobieżnie okiem na jej stronice i starając się na szybko zorientować o czym traktuje ta lektura i kto mógłby być jej czytelnikiem, po czym przeklnął się w myślach... obejrzał się za siebie - kapłanki już dawno nie było... spojrzał z powrotem na księgę i ponownie na schody, rzucił w myślach kolejne przekleństwo, tym razem na kapłankę Kelemvora, po czym ruszył za nią z rapierem w dłoni krocząc pośród ciemności, w której zarówno on jak i jego niemal żywa w tych warunkach zbroja, czuli się jak w domu.


________________
Wakash zerknął co jest w księdze, żeby mieć mniej więcej pojęcie o tym, co może ich tutaj spotkać po czym rusza za Natalii - daj mi Qumi znać co tam z tej księgi pobieżnie wyczytałem.
 
Cosm0 jest offline  
Stary 10-11-2008, 12:43   #109
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Jeśli chodzi o alchemików… nie wiem zbyt dużo o nich. Byli potężni, niektórzy zwabieni w pułapkę, niektórzy pracowali dla fey’ri. W swoich miniplanach przybrali inne formy, nowe moce… Chcą umrzeć, tak jak ja zostać oswobodzonymi z ich więzienia, lecz nie mogą tego sami zrobić, nie mogą również pozwolić komuś ich zabić, muszą walczyć, ochraniać krąg! Jednakże moc kręgu osłabła, nadal są i będą związani, lecz mają prawo do małej autonomii… nadinterpretacji swych instrukcji, być może w jakiś sposób, w zamian za coś, będą wam skłoni pomóc ich zabić… a teraz… przyjmujecie moje warunki? –Irytacja w słowach czarta była słodka...Raetar wręcz czuł jak leczy jego zranioną dumę. Sembijczyk tylko się uśmiechnął. Nie zdążył jednak zbyt wiele powiedzieć, zanim...
- Dobra, dosyć tego stania i nic nie robienia! Ruszmy się, więc i zacznijmy działać, bo do cholery zanudzę się tu na śmierć!- widać cierpliwość krasnoluda już się wypaliła.
- Co robimy?- spytała Alhalla. Dwie pary czarcich oczu spoczęły na małej kobietce.
- Co robimy?...Wschodnia piękność i ognisty krasnolud już zdecydowali.- rzekł Raetar, a jego wzrok spoczął na trzymanym drągu, który zaczął przybierać nową formę pod jego spojrzeniem. Drąg wygładził się, prymitywne rzeźbienia go pokrywające znikły, drewno przybrało jasną barwę. Zaś Sembijczyk dodał.- Zgadzamy się na twe warunki czarcie. Po jednej osobie na miniplan...Chętnych chyba nie trzeba będzie wybierać. Pozostali, pozostaną w odwodzie. Jeśli któreś z nas, zbyt długo będzie przebywało w miniplanie, ruszą mu na odsiecz.
Nas...Dość niezwykłe słowo w ustach Sembijczyka. Zazwyczaj nie bywał na tyle lojalny i opiekuńczy wobec drużyny, by aż tak narażać swe życie. Ale słowa chaos i zmiana chyba najbardziej oddawały naturę Raetara.
Starzec przez chwilę wahał się pomiędzy symbolem ziemi, a symbolem wody. W końcu jednak wybrał wodę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 10-11-2008 o 13:13.
abishai jest offline  
Stary 11-11-2008, 16:40   #110
 
Michalius's Avatar
 
Reputacja: 1 Michalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodze
Napięcie w tej sytuacji - jeśli to w ogóle możliwe - rosło. Ognisty krasnolud był coraz bardziej zdenerwowany, niedługo może zrobić coś głupiego jeśli ktoś czegoś nie zdecyduje. Alhalla również nie wiedziała co robić, wszyscy w chwili próby czekają na odpowiedź Raetara. Było to nawet interesujące... Gdy rzeczywistość zawodzi, gdy drużyna doświadczonych poszukiwaczy nagle znajduje się na łasce generała Asmodeusza a spokoju strzegą cieniste osyluthy, gdy nie ma wyjścia a wszystko wydaje się stawać na głowie decyzji oczekuje się od najbardziej szalonego członka drużyny... Wiedzącego najwięcej, goszczącego w swojej głowie kilka innych osób starego szaleńca. Tylko czego od niego oczekiwali - że wpadnie na genialny pomysł który uratuje ich wszystkich, że spojrzy na diabła a ten ukorzy się przed nimi? Decyzja już dawno została podjęta, reszta to tylko słowa...

W końcu jednak Raetar wypowiedział sakramentalne słowa po czym wybrał jeden miniplan dla siebie. To oznaczało że zostały dwa. Ziemia prawie na pewno będzie zajęta przez Noakiego, zmiana w żywiołaka wcześniej udowodniła że się do tego nada. To oznacza że zostało ich troje - Linvael, Alhalla i Lave na jeden półplan krwi... Bard nie wiedział kto go weźmie, choć podejrzewał potomka smoka... Wiedział jedynie że to nie będzie on.
 
__________________
if (Youre_Happy && You_Know_It)
{
Clap_Your_Hands;
}
Michalius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172