08-02-2012, 19:21 | #11 |
Reputacja: 1 | Barka mknęła szybko, Menulisowi zaś niezwykle się to podobało. Szybkość była jedną z wielu przygód jakich doświadczył w swoim życiu, zaś błyskawiczna podróż po "piekle" była taką którą pamięta się przez całe życie. Wiatrochrony spełniły swoje zadanie, Lunar lubił oglądać innych przy pracy, sam jednak od pracy wymigiwał się jak tylko mógł. Cichy wiatr! Menulis nigdy nie sądził, że zobaczy coś takiego na własne oczy, nie czas było jednak podziwiać. Czas było walczyć. Lunar błyskawicznie zmienił swoje ręce w lwie łapy. Lew był jego ulubionym zwierzęciem, jednocześnie silny i zwinny, a także niezwykle majestatyczny. Zmiennokształtny zawirował, ciachnął pazurami jedna z macek wichru, to jednak nie wystarczyło. Menulis nie był wojownikiem, był bardziej dyplomatą i dobrym mówca. Jednak w tym momencie to się nie liczyło. Dlatego też, Lunar bez przerwy odganiał macki wiatru, tylko to mógł robić, tylko to potrafił robić, nie miał zmysłu wojownika, który podpowiedziałby mu jak powstrzymać takiego przeciwnika. |
09-02-2012, 11:52 | #12 |
Reputacja: 1 | Kenya - Shura zawirowała, uzbrojona w długie na pół metra kolce wyrastające z palców trójpalczastych dłoni, nie licząc kciuka. Lepiej nie tykać Wiatru bezpośrednio, a tak pozostawała w przyzwoitej odległości. Kierowała się w stronę środka okrętu prowadząc skomplikowane modyfikacje własnych płuc i strun głosowych, pozbawiła się połowy układu pokarmowego, w ich miejscu tworząc worki powietrzne, taki jak mają ptaki. Przegoniła kolejne “ramię”, była już na miejscu. Czy zadziała? Brak doświadczenia bolał, ale cóż... trzeba spróbować. Chwilka przerwy. Głeboki wdech. Aż irracjonalnie głęboki. Pierś napełniła się, rozciągając znacznie bardziej niż mogłaby ludzka, a wraz z nią cały tors i krzyknęła. Tak wysoko, że musiała zredukować bębenki do zera i cały swój sokoli okrzyk tylko czuła, jako wibracje. A miał on moc. Sokoła słychać z wielu kilometrów. A Kenya - Shura wykorzystali różnice rozmiarów. Sokół wędrowny ma pojemność płuc nie więcj niż 200cm sześciennych. Tańczące Gromy, ma teraz, z piętnaście, litrów, a przepuszcza je przez trzy tchawice uzbrojone w wielokrotne struny głosowe. |
25-03-2012, 14:58 | #13 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Odgłosy wydawane przez Kenyę-Shurę oraz wysiłki pozostałych wyniesionych utrzymywały barkę przy życiu. Pozostali pasażerowie również nie próżnowali – w pewnej chwili nawet odgłosy, które mogli wydać Lunarzy, zostały zagłuszone przez nieziemską kakofonię stworzoną czarnoksięstwem. Porażony nieludzkimi dźwiękami, Cichy Wiatr ustąpił na chwilę. Kilkanaście sekund później, Adorjan wznowiła natarcie – ale do tego czasu Han Shu Lan dopadł do urządzeń kontrolnych i wznowił lot barki. Statek coraz bardziej przyśpieszał... A ziemia się zbliżała, zbliżała, zbliżała... najwyraźniej uszkodzenia orichalkowego statku były na tyle duże, że utrzymanie toru lotu w pionie było fikcją. TRACH! - niespełna ćwierć minuty później, okręt wbił się z impetem w ziemię. Zabójczego wiatru próżno było szukać, ale zabitych było niemało. Nie wszyscy zginęli – przecież większe demony były zbyt potężne, by zginąć w byle kraksie – lecz wyniesionych próżno było szukać. Czy wszyscy zginęli i spłonęli pośród odłamków statku? Raczej wątpliwe – wybuch powietrznego pojazdu był zbyt słaby. Ale ich dalsze losy to już inna historia. |