Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-11-2012, 22:17   #1
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
<Kroniki Neverendaaru> Upadek Tańczącej Błyskawicy [+18]

Rozdział I
Rewolucja!



[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=r0EVEXX9kpk[/MEDIA]

Gdzieś w Raikilrii - Zakazanym Świecie skąpanym w błyskawicach:


Valeria wstała. Blask ogniska, oświetlającego grotę, w której schroniła się wraz z garstką ocalałych Nieskończonych, biorących udział w jej poszukiwaniach, nadawał jej groźnego, zdeterminowanego wyglądu. Mocno zacisnęła dłoń na rękojeści miecza, który już od jakiegoś czasu obracała w rękach słuchając opowieści swych pobratymców.
- Nie ma czasu do stracenia. Musimy wrócić do Minas'Drill. - spojrzała po twarzach wszystkich zgromadzonych, zatrzymując spojrzenie na młodym Springwaterze.
- Yue, mówiłeś że masz coś, co umożliwi nam natychmiastowy powrót...
Strażnik Pieczęci zamrugał kilka razy, zaskoczony, że Valerii nie umknął ten szczegół. Wymamrotał jakieś niezrozumiałe słowa, gdy wstawał, po czym wydobył z kieszeni szat niewielki, przezroczysty kryształ. Jeden z odłamków kryształu, który porastał portal do Raikilrii w poprzednim świecie. Yue zdołał pozbyć się kryształu, i zdobył jedyny ocalały fragment, nasączony magią międzywymiarowego portalu. W ten sposób, ten niepozorny okruch stał się nosicielem wielkiej energii, którą Yue miał zamiar wykorzystać, aby otworzyć portal bezpośrednio do Minas'Drill. Oczywiście, wiązało się to z przymusem obejścia magicznych barier ochronnych miasta, wzniesionych przez ojca Yue'go, Mizoir'a Springwatera - Lorda-Arcymaga Miasta Bram. Yue jednak nie miał z tym problemu. Już dawno przestudiował ich strukturę, a łamanie barier było dla niego niczym dziecinna igraszka.
Czując na sobie wyczekujące spojrzenia zacisnął dłoń z kryształem w pięść i szeptając magiczną formułę, skupił się na ekstrakcji mocy zamkniętej w krysztale. W międzyczasie pozostali przy życiu Nieskończeni - Urizjel i Szajel stanęli za Valerią, ustawioną za plecami Strażnika Pieczęci. Po chwili Yue otoczony lśniącymi, unoszącymi się w powietrzu runami uwolnił moc kryształu, tworząc u wyjścia z groty lśniący srebrnym światłem portal, którego gładka powierzchnia przypominała zwierciadło. Odwrócił głowę, a aby spojrzeć na Valerię. Kobieta kiwnęła głową i ruszyła przed siebie, znikając za lśniącym przejściem. Pozostali poszli w jej ślady...

Minas'Drill
centralny rynek Południowej Dzielnicy

Portal prowadził do centrum Południowej Dzielnicy Minas'Drill. Widok, który ukazał się Nieskończonym, nie był jednak przyjemny ani optymistyczny...

Chaos. Pożoga. Krzyki. Wrzaski. Szczęk oręża. Kakafonia dźwięków - jęki rannych, huki wybuchów, trzeszczące wyładowania magiczne. Wiele budynków, otaczających sporej wielkości rynek, płonęło. Wszystkie stragany były roztrzaskane na drzazgi. Valeria natychmiast stanęła w pozycji, wyrażającej gotowość bojową.
- Co u licha...
Kobieta nie zdążyła dokończyć, kiedy spomiędzy drewnianych zgliszczy wyłonili się członkowie oddziału Straży Miejskiej, odziani w srebrne, nieco przykurzone i osmalone zbroje.
- Wstrzymać się! - starszy Nieskończony, z gęstą brunatną brodą uniósł dłoń nakazując łucznikom opuszczenie łuków, a magom wstrzymanie się z zaklęciami.
- Tańcząca Błyskawica... - powiedział z niedowierzaniem, kiedy zbliżył się do złotowłosej kobiety. Dzięki niech będą Bogom, że powróciłaś właśnie w tej chwili. Ty i twoi przyjaciele. Królestwo was potrzebuje! - prawie krzyknął z uniesienia.
Kobieta porzuciła agresywną postawę, rozluźniając napięte mięśnie.
- Co tu się do diabła dzieje? Skąd ten chaos? To wygląda prawie, jakby...
- Jakby wybuchła Wojna Domowa. Tak. To racja. Królestwo zostało zdradzone. Przez samego Lorda Sothil'a. - kapitan Straży dokończył słowa Valerii.
Kobieta z niedowierzaniem patrzyła w oczy Strażnika, ale kiedy zrozumiała, że mówi prawdę, westchnęła i spuściła spojrzenie na własne stopy.
- A więc jednak nie myliłam się, co do mojego przeczucia... Cholera, mogłam to przewidzieć...
Dalszą rozmowę przerwał Nieskończonym szmaragdowy wybuch magiczny chybionego zaklęcia. Skrzydlaci odwrócili się, aby ujrzeć nadciągający, wrogi oddział, którego członków zdobiły pancerze z herbem najpotężniejszego rodu wschodniej dzielnicy - zdradzieckiej rodziny Sothil.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=rP2zA3lZk9Y[/MEDIA]

Valeria natychmiast chwyciła swój miecz w obie dłonie i wykrzyknęła imię swojej duszy:
- Sprawiedliwość!


Miecz Gwardzistki natychmiast przeobraził się we włócznię, której grot skrzył się od elektryczności. Kobieta odczekała chwilę, po czym rzuciła się w wir walki.
- Tak jest! Zapamiętajcie ten widok dobrze, moi wojownicy. To właśnie dlatego nazywana jest Tańczącą Błyskawicą!
Z imieniem Valerii Brightfeather na ustach, Strażnicy Miasta ruszyli do boju.

***


Tymczasem, w jaskiniach głęboko pod Minas'Drill...

Myrthin
ostatnia Światynia Umbry


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=w1kAwnGoqcM[/MEDIA]

Głęboko pod powierzchnią wspaniałego Miasta Bram, w mrocznych jaskiniach znajduje się zapomniana Świątynia Umbry - milczącej Bogini Ciemności. Od wieków opuszczona, niemal zrujnowana, teraz stanowi dom dla najbardziej nieprzewidywalnej i siejącej postrach organizacji Neverendaar'u - Żniwiarzy... Żyjący w skalnych siedzibach, wydrążonych w wielkich stalaktytach, otaczających centralny stalagnat, Żniwiarze bacznie obserwują poczynania swych braci z powierzchni. Teraz, we wszystkich komnatach słychać narastające podniecenie... czuć wyczekiwanie na jeden rozkaz...

- Posłać po niego. Natychmiast. - w mrocznej komnacie, będącej niegdyś salą audiencyjną przywódcy kultu Umbry, rozległ się władczy głos, należący do drobnej postaci odzianej w czarne szaty. Głos, który nie tolerował sprzeciwu, ani zbędnych pytań.
Twarz kobiety siedzącej na tronie wykonanym z jasnofioletowego marmuru była skryta pod kapturem. Klęczący przed nią mężczyzna, odziany w podobne szaty, uniósł spojrzenie lekko w górę, niemal na poziom jej stóp.
- Po...
- Tak! Po niego. Ruszaj już. Nie ma czasu. - zimny, okrutny głos ponaglał sługę.
Mężczyzna spuścił spojrzeniem i kiwnął głową.
- Tak jest, moja królowo. - przytaknął po czym rozpłynął się w ciemności.

Ozocars Settamos:


Przybyłeś szybko. Jak zwykle. Zawsze wiedziałeś o wszystkim jeszcze zanim dobiegły cię oficjalne wieści. Tym razem nie było inaczej.
Stała. Bez tych swoich ponurych, czarnych szat, a jej długie, płomiennie rude włosy były rozpuszczone. Wyczuła twoją obecność i obróciła lekko głowę.


Była piękna. Nie pierwszy raz już ją widziałeś, ale jej uroda nadal robiła na tobie olbrzymie wrażenie. Piękna, dzika, a jednocześnie taka... niewinna. Nie znałeś jej imienia, tak samo jak ona twojego. Ona jednak nie ukrywała twarzy. Nie zależało jej na tym. Nie przed tobą.
- A więc... co wiesz o tym, co dzieje się na górze? - zapytała głosem, zupełnie niepasującym do tego kruchego wrażenia niewinności.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....

Ostatnio edytowane przez Endless : 20-11-2012 o 23:09.
Endless jest offline  
Stary 28-11-2012, 00:23   #2
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Urizjel odprowadził wzrokiem resztę i został sam po tej stronie portalu. Wreszcie koniec tej podróży. Wykonał powierzone mu zadanie. Okupiono to ciężkimi stratami. Ao Hurros... Chichi... kolejne twarze w poczet umarłych przyjaciół... ale to już koniec. A ci co przeżyli stali się silni. Bardzo silni. On stał się bardzo silny. Wreszcie będzie mógł się oddać polowaniu...
Stał tak jeszcze kilka sekund. W swoim lekkim, a jakże skutecznym pancerzu. Mistrzostwo sztuki rzemieślniczej, wykonany rękami samego Rankora (bo Gniew chciał by go tak nazywać). Folgowany kirys bez pleców nie ograniczał niemal ruchów. Proste, również folgowane o zgrabnej linii naramienniki, wraz z obojczykiem (przez niektórych zwanym śliniakiem) chroniły przed cięciami z góry, nie idącymi na głowę. Ochronę dopełniało małe umbo na plecach oraz naudniki i warstwa skóry skalnego lwa chroniąca odsłonięte elementy. Do pleców miał tarczę, a pod nią długi miecz, przytwierdzone na sztywno niebieskimi wstęgami, bez wyraźnych węzłów.
Przestąpił portal.

* * *

Przez lorda Sothila?! Nie mógł uwierzyć. Ma walczyć z braćmi z jednej kasty?!
Wstęgi się rozwinęły luzując tarczę i miecz na plecach. Oręż płynnym, niemal falującym ruchem ześlizgnął się do rąk pokutnika, a wstęgi owinęły wokół nich. Urizjel rozłożył skrzydła i wzleciał. Sumienie kazało mu starać się uniknąć walki, ale rozum mówił, że to nie ma sensu. A może by ich wszystkich, po prostu, powybijać?! Zdrajcy! Podnoszą rękę na Valerię! Podnoszą rękę na Minas’Drill! Podnoszą rękę na nas!!!
Nie, nie zabijać... oni się pogubili... na tyle, że nie można się wahać, ale nie należy do tego dążyć.
- Dalej psubraty! Pokażcie jacyście wspaniali i potężni, że porywacie Minas’Drill do wojny domowej! - ryknął z mocą przyciągając uwagę wszystkich i wzbudzając w nich gniew.
~ Nemerothcie... Władco śmierci... pomóż...
Nagle Urizjel zbladł, a oczy przykryły cienie. Niebieskawe żyły zarysowały się na szyi i okoliły twarzy, a źrenice stały się niemal niedostrzegalne, aż włos jeżył się na głowie. Obnażył zęby wzbijając się w powietrze i poleciał naprzeciw przeciwnikom, a za nim zdawała się kroczyć śmierć.
Dotąd szarżujący, z okrzykiem bojowym na ustach, wrogowie którzy nie zostali spętani walką z Valerią pohamowali się czując jak zimny pot ich zalewa na widok kontr-szarży Urizjela. Było coś strasznego w tym jednym nieskończonym bez wahania nacierającym na ich trzydziestkę. Machnął potężnie skrzydłami wybijając się ponad nich i półzapikował zasłaniając się tarczą, z mieczem skierowanym w tył.
Jakiś wewnętrzny odruch kazał zdrajcom nie uważać tego za błąd. Za samobójczą szarżę, która MUSIAŁA się skończyć śmiercią pokutnika.
Tarcza zamarzła i otoczyła go aura przeraźliwego zimna przemieniając go na wzór lodowego meteoru, przechodzącego przez szeregi przeciwników jak przez masło. Oni, oczywiście, nie stali jak ciołki, tylko uciekali na boki, by nie dać się trafić i zaraz skontrować gdy tylko pokutnik dotrze do ziemi. Jednak bezpośrednie trafienie nie było konieczne. Sześciu przeciwników z hukiem spadło na ziemię gdy nagle okazało się, że któraś z ich kończyn bądź skrzydeł (albo kilka z nich) zostało pokryte grubą warstwą lodu. Upadł też jeszcze jeden. Najodważniejszy. Ciężkozbrojny z włócznią, stylizujący się nieco na wzór hoplitów z dawnych wojen ludzi
Chciał dźgnąć pokutnika w plecy na chwilę po tym jak by przeleciał. Była to brawura. Lód pokrył pół jego ciała, w tym całe skrzydło i dostał się głęboko pod zbroję. Łupną o ziemię łamiąc wiele kości, przynajmniej zachował na tyle zdrowego rozsądku, że upadając odrzucił włócznię daleko na bok.
 
Arvelus jest offline  
Stary 02-12-2012, 21:41   #3
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Urizjel wyprostował się stojąc w lodowym kraterze i spojrzał w górę na chmurę nieskończonych pewną, że przyszedł czas zabić zbyt pewnego siebie pokutnika. Najpierw posypały się strzały i dwa oszczepy, oraz jedna ognista kula. Urizjel przyjął je kryjąc się za tarczą. Nie zrobiły na nim większego wrażenia, choć wyraźnie poczuł, że tarzcza się rozgrzała. Jeszcze dwa takie magiczne ataki i stała by się zbyt gorąca by ją utrzymać w ręku. Odsunął tarczę na bok i dmuchnął zamaszyście posyłając wrogom naprzeciw falę zimna, równie potężną jaką przed chwilą się oblekł i skoczył w tył, by uniknąć trafienia trafienia tymi nieskończonymi co nie zdążyli odbić na bok i zostali przemienieni w bezwładne lodowe pociski. Błogosławieństwo Nemerotha się skończyło. A Urizjel znów wyglądał jak przedtem, na szczęście walka jest zbyt szybka by zauważyć coś takiego i w wyobrażeniu przeciwników pokutnik pozostał straszny. Co nie zmieniało faktu, że teraz był otoczony i za dwie sekundy pozostała dwudziestka miała go poszatkować.
Na plecach Urizjela pojawiły się trzy, dobrze znane mu symbole. Poczuł się silniejszy, wyostrzył mu się zmysł wzroku i jego skóra sprawiała wrażenie twardszej. Poczuł klepnięcie w bark. Młody Springwater był na jego tyłach. Przywykł do współpracy z pokutnikiem.
- Iso Lora - rzekł szeptem Yue i uderzył ręką w ziemię. Ziemia błysnęła na błękitno i jednocześnie z wielkim hukiem w okół nich wyrosła na 4 metry gruba, lodowa ściana oddzielając ich od wszystkich. Z góry była zakryta tą samą warstwą.
- Wszystko z Toba wporządku? Nie byłem w stanie Cie śledzić cały czas. - zapytał lekko zdyszany. Cały obraz walki w stolicy był dla niego niesamowitym szokiem.
- Jestem cały. Z resztą wiesz, że miecz w piersi nie jest dla mnie groźną raną. - stwierdził pokutnik mówiąc o swoich zdolnościach regeneracyjnych. Brolli... pomógłbyś mi? - ostatniego zdania oczywiście nie kierował do pieczętnika. Skóra pokutnika momentalnie popękała i skamieniała na wzór granitu.
- Zabieram cię na wycieczkę. - stwierdził Urizjel i złapał Yuego przekładając mu rękę nad barkiem i chwytając go w okolicach pasa. Nie sprawiło to problemu, bo Urizjel był o dobrą głowę wyższy od maga. Nagle obaj zostali wciągnięci pod ziemię. W ciemności i hałasie przebijali się przez nią by wyskoczyć poza kopułą zdrajców.
- Tam są! - wrzasnął któryś
- I dzięki za runy. - rzucił Urizjel wzbijając się w powietrze, by kontynuować walkę.
W momencie gdy zanurzyli się pod ziemię, Yue używając magii rozsadził kapsułę od środka, zasypując gradem odłamków przeciwników.
Gdy się wynurzyli Yue nie czekając ani chwili wzbił się w powietrze, nakładając na siebie pieczęć serca. Gdy wzbił się wystarczająco wysoko wzniósł ręce ku górze.
- Caterva Saphirae. - Zaczęły pojawiać się lodowe ptaki, które niczym pociski leciały w stronę stojących na dole żołnierzy.
 
BoYos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172