Nathiel Witam, zwą mnie Nathiel, jestem drowem. Dziwne, że nigdy nie słyszeliście ani nie widzieliście istot podobnych do nas. W szczególności jak sami twierdzicie, że jest to jedyne bezpieczne miejsce gdzie można się zatrzymać na tej wyspie. No ale mniejsza o to, czy możemy się zatrzymać w karczmie? Jesteśmy bardzo zmęczeni i chcielibyśmy coś zjeść. Tak jak powiedział Bast nie mamy złych intencji. Ja również pojawiłem się tu z Sigil, szedłem na umówione spotkanie i nagle straciłem chyba przytomność, jak się obudziłem to byłem juz tutaj na plaży. Nie wiecie może czy ktoś ostatnio przebywał tutaj na plazy i w nocy rozpalał ogień? Pytam się dlatego, ponieważ wszyscy pojawiliśmy się koło paleniska, którego my nie rozpaliliśmy. "Co ten elf robi? Nigdy się nie oddaje broni nie znajomym, w szczególności w takiej sytuacji" Myśli Nathiel "Skoro lubi być łatwym celem to proszę bardzo". |
Maureen Maureen westchnęła. Tym razem jej dyplomacja i poczucie humoru zawiodły. Wypada zatem przeprosić biednych tubylców i przyznać się do wszystkiego. - Moi towarzysze mówią prawdę. Zostaliśmy przeniesieni na tę wyspę przez jedne z drzwi należących do miasta Sigil. Nie wiemy dlaczego przeniosło się aż tyle osób i to w tym samym czasie. Przepraszam, że skłamałam, ale bałam sie, że nie uwierzycie w tę wersję wydarzeń. Naprawdę niczego nie knujemy. Jeśli jednak jesteście wobec nas nieufni, o co nie mam pretensji, możecie nas eskortować do karczmy. Mamy pieniądze - dodała szybko widząc niepewność na twarzach strażników. |
Phaere Jak widzisz Rufusie, my tak strasznie tylko wyglądamy. Możesz spokojnie wpuścić nas do miasta i o nic się nie martw.- Mówi do strażnika. Phaere z miłą chęcią odwiedziłaby bibliotekę, gdyby nie była tak głodna. Tiloup tymczasem zaczyna ciuchutko skradać się w stronę Calcifera . Kot najwyraźniej jest bardzo głodny i nie pogardzi nawet gadającym krukiem. |
Rufus przyjrzał się wam uważnie i rzekł: Przeniesieni, powiadacie? Dziwna moc musi za tym stać, lecz brzmi bardziej wiarygodnie niż wasze przybycie tu w jakiejś łupinie. Gdybyście na prawdę mieli złe intencje nie wymyslilibyście tak marnego kłamstwa. Na słowa Nathiela skrzywił się lekko - To, że w tym "Sigil" zamieszkuje wasza rasa, nie znaczy to, że występuje ona na Kedros czy w całym Lavondyss. Choć nieco podobna jest... Poza tym nie powiedziałem, że miasto jest jedynym bezpiecznym miejscem a że jest ono jedynym wejściem wgłąb wyspy. A dzieci często bawią się na plaży, może to ich ognisko. Co do znikania - nic mi o tym nie wiadomo, przynajmniej z miasta nikt nie zaginął za mojego życia. Propozycję Basta zbył machnięciem ręki: Co mi z tego, że Ty oddasz szablę, skoro inni mają swoje? Zaprowadzimy was do karczmy. Gdy się już posilicie radzę Wam udać się do świątyni - może tutejszy kapłan będzie umiał wam pomóc. Sakit, leć no do Sama, powiedz, żeby posilek gotował - huknął na chłopaczka, ktory prysnął do miasta Zostawie przy was kogoś ze straży, zaprowadzi was potem do świątyni. To powiedziawszy dał wam znak, żebyście poszli za nim i ruszył przodem. Reszta mężczyzn otoczyła was z dwóch stron - pomimo, że idą w luźnym szyku, ze schowaną bronią, przyglądając się wam z żywym zainteresowaniem, czujecie się eskortowani. |
Nathiel Drow ruszył razem z Rufusem. Próbował zagadać: -Sporo cumuje u was w porcie statków? Skąd najczęściej przybywają? Prawie całe swoje życie pływałem na łodzi... Widać głębokie zadumanie na twarzy Nathiela |
Rufus uśmiechnął się do Nathana z wyraźną sympatią: O tej porze roku cumują tu głównie nasze łodzie rybackie. Co pół roku przybywają statki handlowe z kontynentu ale ostatni odpłynął półtora miesiąca temu. Teraz nadchodzi czas sztormów więc i z najbliższych wysp też nikt nie przypłynie. Miasto utrzymuje się głównie z rybołóstwa i choć Kedros słynne jest z rzadkich klejnotów, robimy też świetne łodzie - szybkie i zwrotne, idealne do żeglowania wśród tutejszych skał i raf..... - tu kapitan rozgadał się na temat wyrobu wioseł, połowów i typów ożaglowania. |
Fosht'ka Calcifer błyskawicznie znalazł się na jej ramieniu, ona zaś żartobliwie pogroziła Tiloupowi palcem i mrugnęła do niego. Następnie dotknęła krótko i po przyjacielsku ramienia Anzelma, uśmiechając się do niego i całego świata. Ruszyła ze wszystkimi. Zbliżyła się do Phaere. Zdaje się, że Tiloup ma ochotę nawet na moje byle co, pani Phaere.. - Tu kruk zaczął burczeć - Jestem pewna, że stara się opanować instynkt i wytrzyma do karczmy, gdzie się posili. Czy mogłabym jednak zamienić z nim dwa słowa?.. W Twojej obecności, oczywiście.. Spojrzała niepewnie w oczy drowki. Czy faktycznie piszesz książkę o świecie? zapytała, przypominając sobie jej niedawne słowa. |
Anzelm Prawie podskoczyłem na dźwięk słowa świątynia. "Obcy kapłan nieznanego bóstwa... z tego nie może wyniknąć nic dobrego". Sama myśl o tym wywołała na mojej twarzy wyraźny grymas, a resztki dobrego humoru pierzchały jak najszybciej i jak najdalej to możliwe. Nagły dotyk na ramieniu wyrwał mnie z zamyślenia. To była Fosht'ka. Uśmiechnęła się, po czym skierowała się w stronę Phaere. "Weź się w garść... najpierw się czegoś dowiedz, a potem wyciągaj wnioski...". -"Jakiego boga jest ta świątynia, o której wspominał wasz kapitan?" -odezwałem się tak opanowanym głosem, na jaki było mnie stać w tym momencie, do najbliższego z eskortujących nas strażników. |
Nathiel -W tym rzecz właśnie, że byłem dziesiątki lat Korsarzem, od małego się wychowywałem na morzu. Widząc zdziwiony wzrok Rufusa co do dziesiątek lat Nathiel szybko z prostował: -Bo widzisz Panie Rufusie my, drowy potrafimy przeżyć nawet i 5 stuleci |
Miasto Rangard Ścieżka prowadzi was z plaży przez kamieniste zbocze do głównej bramy – na oko jedynego wejścia od strony morza; nie licząc portowego nabrzeża, które teraz dopiero wyraźnie widać. Mieliście widać szczęście wylądować w piaszczystej zatoce, gdyż dalej morze wydaje się bardzo głębokie a brzeg kończy się stromymi skałami. Miasto nie jest nawet w połowie tak duże jak Sigil, ale na pewno lepiej utrzymane. Otoczone wiekowym, wbudowanym w skały murem, z kilkoma katapultami skierowanymi w stronę morza. Bliżej nabrzeża stoją dwie baszty z balistami; po murach nieśpiesznym krokiem przechadzają się kusznicy. Szerokie, brukowane ulice, pną się w górę zbocza, jedno-dwupiętrowe, murowane domy są zadbane, na wielu wiszą kwiaty – lub pranie. Drowom styl budownictwa kojarzy się trochę z Waterdeep. Przy nabrzeżu stoli kilka sporych łodzi oraz jeden statek wyciągnięty na balach na brzeg i właśnie oskrobywany z morskich zyjątek przez kilkunastu wyrostków. A Wy wędrujecie za kapitanem, coraz bliżej bramy, karczmy i wytęsknionego posiłku. Tubylcy przyglądają wam się z ciekawością. Rufus: Czyżby? W takim razie jesteście podobni to tei'ner nie tylko kolorem włosów. Ale oni żyją chyba jeszcze dłużej. Korsarzem, co? Czyżbym miał rację posądzając was o piractwo? - uśmiechnął się krzywo. Strażnik do którego zwrócił się Anzelm spojrzał na niego ze zdziwieniem: Zivilyn oczywiście! |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:07. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0