Phaere Jak chesz. Jestem po postu magiem. Nie wiem co mogłoby cię zainteresować Baście - Odpowiada pół-elfowi. Phaere nie lubi o sobie opowiadać. A nie widziałeś gdzieś jakiejś biblioteki? Z miłą chęcią odpoczęłabym tam po posiłku na lekturze jakiejś księgi. Może trochę bym się dowiedziała o tym mieście. Lubię wiedzieć gdzie jestem. - Tym razem swoje słowa zwróciła ku krukowi.Myślę, że ze strażą sobie poradzimy. W końcu te bahory zaatakowały nas swoimi rasistowskimi hasłami. - Powiedziała do druzyny pokazując im swoje niewinne i bezbronne spojrzenie. |
[user=1509,345]Sam wiesz, że jesteś podejrzany - a zestaw złodziejskich narzędzi w Twojej torbie jest jeszcze bardziej. Poza tym nie masz nic ciekawego jak sam wiesz.[/user] Na niewinne spojrzenie Phaere nikt się nie nabrał. Tym bardziej na bezbronne. Kruk zerknął na nią z rezerwą i odrzekł: - Czy ja wyglądam jakbym czytał wszystki szyldy? Jakbym w ogóle czytał? Chcieliście karczmę, macie karczmę. CO to ja - sokół, żeby oblecieć całe miasto w pięć minut? - odwrócił się urażony. Kompleksy? Faktycznie, po chwili widzicie zbliżającą się grupę mężczyzn, z rozwrzeszczanym chłopaczkiem na czele. Idą w luźnym szyku, choć uzbrojeni - chyba nie wzięli opowieści dzieci zbyt poważnie, jednak na wszelki wypadek postanowili je sprawdzić. Mężczyźni są niscy - a przynajmniej sporo niźsi od Was - silni, o ogorzałych cerach i szaro-brązowych włosach. Gdy są już na tyle blisko, że można dojrzeć twarze, uciszają się i podchodzą ostrożnie. Jeden z nich, odziany w ćwiekowaną skórznię, z półtoraręcznym mieczem, wygląda na dowódcę. |
Bast Zwracam do Fosht'ki -Pani czy mógłbym zamienić słówko na osobności z pani, szlachetnym ptakiem? Jeżeli oczywiście on sam się zgodzi. |
Nathiel No proszę bachorki strażników przyprowadziły, może wreszcie będzie trochę rozrywki. Zwrócił się do reszty: Przyszli pewnie złapać diabła morskiego lekko się roześmiał No ciekawe co będą mówić na nasz widok |
Bast -Mi tak bardzo nie śpieszy się do bliższego zapoznania ze sposobem działania tutejszych służb publicznych. Odpowiedział i nerwowo odwrócił się do Fosht'ki -Mogłaby pani szybciej podjąć decyzje, rozmowa z Calciferem jest dla mnie bardzo ważna i przede wszystkim nie cierpiąca zwłoki |
Anzelm -"No cóż Fosht'ka, obawiam się że temat pochodzenia tej torby i jej właścicielki będzie musiał niestety poczekać..." -mówiąc to wskazuję na zbliżających się strażników - "Wygląda na to że tutejszym się mniej podoba nasze towarzystwo niż nam samym ... heh..." -urywam wymuszonym, krótkim śmiechem. Przesuwam się tak, by Frosht'ka zasłaniała mnie przed oczami strażników. Najdyskretniej jak potrafię chowam sztylet głęboko w rękaw szaty, po czym wymownie patrzę na Nią, by nic o tym nie wspominała. "Mam nadzieję że mnie zrozumie ..." |
Bast Nie mogąc się doczekać odpowiedzi ze strony Fosht'ki postanowiłem działać. Wyjąłem skrycie z plecaka podejrzanie wyglądające przedmioty i zostając z tyłu przykucnąłem od wracając się plecami do strażników pod pozorem wiązania butów, i zagrzebuje szybko trefny towar. Po czym wstaje i dokładnie zapamiętuje miejsce pogrzebania cennnego pakunku i dołączam do reszty grupy. |
Maureen Dziewczyna zauważa nerwowe reakcje grupy. Nic dziwnego. Taka wybuchowa mieszanka ras i charakterów może wzbudzać emocje. A ludzie są tylko ludźmi. Boją się. Są słabi w pojedynkę, za to mocni w grupie. To co nimi teraz kieruje, to pewnie bardziej lęk niż nienawiść. Maureen postanowiła zadziałać. Jako człowiek być może ma większe szanse na zapobiegnięcie konfliktowi, a kto wie, może i rozlewowi krwi. Wyszła parę kroków do przodu i stanęłą przed grupą. Ludzie czujnie gotują się do obrony. Dziewczyna spojrzała na potencjalnego przywódcę i rzekła: - Witajcie. Odłóżcie proszę broń. Nie mamy złych zamiarów. Dziś rano obudziliśmy się nagle na plaży i nie wiemy, gdzie jesteśmy. Nie znaleźliśmy się tu z własnej woli. Gdy tylko nadarzy się sposobność odejdziemy. Chcemy tylko zadać parę pytań - patrzy na tłum w oczekiwaniu. |
Fosht'ka Calcifer, zrób no dobrze temu dżentelmenowi. Zerknęła na Basta z uśmieszkiem. Kruk machnął dwa razy skrzydłami i wylądował mu na ramieniu. Co słychać? Gdy strażnicy się zbliżyli do grupy, chciała podejść i zagadnąć ich jako człowiek, jednak gdy Anzelm ukrył się za nią, postanowiła się nie ruszać. Rozpięła płaszcz, tak żeby jego poły jakoś tam zakrywały mężczyznę. Fosht'ka była szczupłą dziewczyną, ale pod płaszczem miała jeszcze kaftanik.. Może da radę, hehe. |
Żołnierze zatrzymują się parę kroków od Was, trzymając broń w pogotowiu. Są dobrze uzbrojeni i odziani, trzech z tyłu ma kusze, reszta broń podobną do sejmitara lub długie miecze. Człowiek wyglądający na dowócę wychodzi naprzeciw Maureen. Obrzuca Was wszystkich uważnym spojrzeniem, oceniając od stóp do głów. Zatrzymuje swój wzrok na elfach, na jego twarzy odbija się najpierw zaskoczenie a potem rozczarowanie. Po czym z lekko śpiewnym akcentem zwraca się do Maureen: - Nie obawiaj się pani - nie zaatakujemy nie sprowokowani. Dzieci powiadomiły nas o obcych stworzeniach na plaży a naszym obowiązkiem jest sprawdzać nawet plotki. Nazywam się Rufus i jestem dowódcą tutejszej straży morskiej. - skłania się lekko, nie spuszczając z Ciebie wzroku. Reszta mężczyzn obserwuje czujnie Waszą grupę, gotowa zareagować na każdy podejrzany gest. - Mówisz pani, że nie wiecie, gdzie jesteście - jak to możliwe? Nie należycie - a przynajmniej niektórzy z Was - do ras zamieszkujących tę wyspę; wasze strone też są nam nieznane. Jedyni obcy jacy tu się mogą znaleźć to rozbitkowie lub piraci. A ponieważ o tej porze roku nie zawijają już żadne statki kupieckie... - zawiesił wymownie głos. - Gdybyś mogła, Pani, rozjaśnić okoliczności waszego zjawienia się tutaj z pewnością ułatwiło by to nam rozmowę. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:27. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0