Ciani szybko odwróciła się do towarzyszy z palcem na ustach. Nasłuchiwała przez chwilkę. Z głębi pokoju dało się słyszeć cichutkie dźwięki. Jakby coś skrobało w deski podłogi. Gestem pokazała na siebie, swoje oczy, a potem załom ściany. Ruszyła po cichutku w kierunku skąd dobiegały odgłosy. Powoli, skradając się krok po kroku tuż przy ścianie dotarła do narożnika. Zaczerpnęła powietrza, błyskawicznie zerknęła za róg i jeszcze szybciej wycofała się niemal przyklejając plecy do ściany. Natychmiast dała znak ręką, żeby nadal byli cicho i zanadto się nie spieszyli. Była w tak zwanej kropce. Nie mogła ich ostrzec, co kryło się w pokoju. Musiała zachować ciszę dziękując bogom, że nie została jeszcze zauważona. Miała nadzieję, że jej towarzysze zachowają się równie cicho i ostrożnie. Wtedy może będą mieli szansę zaatakować z zaskoczenia i rozprawić się z drapieżnikiem. Chyłkiem wycofała się z powrotem, cały czas z palcem na ustach nakazując im całkowitą ciszę. Tylko jak im przekazać bez gadania, to co zauważyła? Rozejrzała się, intensywnie główkując. Podłoga była brudna, pokryta warstwą starego kurzu. Idealne wprost podłoże do malunków. Szybko narysowała mały schemacik. Pokazała na wielonogie monstrum w rogu pokoju na rysunku. Niczym wędkarz, zademonstrowała wielkość stwora. Coś nie podobało jej się w wielkim zielonym dywanie, więc wskazując go, przekreśliła go rysując na nim wielki ostrzegawczy znak. To było wszystko, co potrafiła im przekazać. Wyprostowała się i otarła palce z kurzu. |
Garag obserwował szkic Ciani z uwagą analizując rozwiązania taktyczne owej sytuacji. Podszedł parę kroków bliżej tak by dłonią móc wskazać kilka swoich pomysłów. Głównym z nich było skupienie uwagi stwora na sobie gdy reszta z zaskoczenia obsypie go pociskami i strzałami. Na koniec wskazał pięścią na swój pancerz by podkreślić fakt, że da radę znieść wiele. Liczył na to, że wszyscy zrozumieli jego plan po czym ruszył ścieżką wytyczoną przez Ciani. Wyciągnął przed siebie młot i tarczę, będą w pełni gotowym do walki. ------------------------------------------------------ Ruch maksymalny w stronę stwora. Liczę na to, że reszta da mi wykonać ruch bez wyprzedzania mnie, więc idę normalnym tempem. Wiedza(taktyka)=automatyczny sukces za dostępność czasu i zarys sytuacji. Wszyscy otrzymują bonus +2 do obrony do czasu mojej następnej tury, licząc, że byłem pierwszy więc każdy będzie ją miał w swojej turze |
Pełen odwagi czyn Garaga przyniósł efekty, chociaż może nie do końca takie, jakich spodziewał się kapłan. Niewidoczny dla innych potwór ruszył w stronę krasnoluda. Nie pomogła ani zręczność, ani legendarna siła Garaga, który daremnie usiłował się wydostać z licznych lepkich splotów. Na podłodze też się ich trochę znalazło... ____________ Kolejność: Mrsanczo Lilith deMaus |
Tym razem to nie ja jestem w potrzasku – zaśmiał się z niedoli przyjaciela. Wyciągnął dłoń w jego stronę i pociągnął do siebie. Zaparł się nogami i wyciągnął towarzysza. Kleista biała siatka pokryła niziołka. Nie był to raczej dla niego problem. Strzepnął ostatnią nić pajęczycy i przygotował się na jej atak. Było naprawdę ogromnych rozmiarów. Zmusiło to malucha do rozmyślania czy jakiś wredny bóg nie chce mu narobić kompleksów. Ruch: Bieg Kostnica do Garaga. Rozplątanie go z sieci. |
Mag ruszył do przodu i lekko w prawo, aby znajdować się za krasnoludem i jednocześnie, móc posłużyć się magią. Kiedy tylko wyszedł na czyste pole strzału, i zobaczył z czym się mierzą podniósł rękę i wskazującym palcem pchnął trzy razy, a za każdym razem, palec jakby dotykał czegoś niewidzialnego. W tym samym momencie, czubek jego palca rozjarzał się czerwienią, i niewielki czerwony jarzący się grot, leciał z olbrzymią prędkością w potwora. |
Ciani ruszyła u boku Theodora, a kiedy ten zatrzymał się wyprzedziła go, zatrzymując się tuż obok podejrzanego zielonego dywanu. Ogromny pająk dotąd siedzący spokojnie w kącie pokoju, lazł już w ich stronę. Błyszczące ślepia łypały na nich bezdusznym owadzim spojrzeniem, a szczęki kłapały niecierpliwie, rwąc się do nowych, świeżutkich porcji mięsa, które same wpakowały mu się na obiad. Przykucnęła z łukiem w ręku ubezpieczając maga. Nad jej lewym uchem śmignęły trzy jarzące się czerwienią, ogniste pociski. Miała nadzieję, że to wystarczy, by załatwić szkaradnego stwora. Przez chwilę zastanawiała się czy graf eksperymentujący w ten sposób na żywych organizmach nie cierpiał czasem na jakiś chroniczny kompleks niższości. Gigantyzm tutejszego robactwa trochę ją... przerastał. Takie wynaturzone obrzydlistwo nie powinno chadzać po świecie. Trochę zrzedła jej mina, kiedy trafiony żarzącym się grotem pająk, zwinął odnóża i przetoczył się na bok. Nie zatłukł go Theo, więc musiała wziąć sprawy w swoje ręce. Majtający bezradnie owłosionymi łapami monstrualny czarny gnojek był stanowczo za blisko, a w każdej chwili mógł wrócić do formy i znów nabrać ochoty na zabawę w berka... gryzionego. Napięła cięciwę i wysłała w jego łeb, furczącą przyjemnie dla ucha, strzałę. Wyszczerzyła się mściwie. Grafowskie diabelstwo zadrgało, by po chwili definitywnie nakryć się nogami. ______________________________________ Ruch po przekątnej do dywanu (2 po skosie, 3 w górę) Celowanie: Kara -2 za odległość k12 = 9 -2 =7 (trafiony) k6 = 5 Obrażenia: 2k6 = 6+2 =8 k6 = 6 (za asa) k6 = 4 (za asa) 8+6+4=18 (trup na miejscu) |
Błyszczące ślepia przygasły, łapy ugięły się, a sekundę później wielki pająk z łomotem zwalił się na podłogę. Kończyny przez moment jeszcze poruszały się, aż wreszcie zamarły. Tajemnice komnaty stały przed śmiałkami otworem. |
Garag cieszył się, że tak szybko i lekko udało się pozostałym ubić stwora. Poszło dużo łatwiej niż się tego spodziewał, jak zwykle jednak nie tracił czujności. Gdy tylko z pomocą kompanów wydostał się z pajęczyny, dziękując za to skinieniem głowy, podszedł do tajemniczego dywanu. Ciekaw był cóż to za wielka pułapka tam na nich czyhała. Powoli uchylił jego krawędź, podnosząc ją lekko w górę. Liczył, że mimo małej ilości światła wpadającej pod materiał, jego krasnoludzki wzrok wystarczy by zajrzeć bardzo głęboko. Gdy tylko skończy z dywanem, miał zamiar zajrzeć do największej z szaf. Przy jego wzroście wydawała się tym większa i tym mocniej przyciągała jego uwagę. -------------------------------------------------------------------- Sprawdzanie pułapki pod dywanem, a potem szafy nr 2. |
Ledwo skończyli z pająkiem, Ciani już rozglądała się po komnacie. Jej wzrok od razu przyciągnęła duża pancerna szafa w dolnym rogu. Ominęła zgrabnie zasłaną pajęczynami plamę na podłodze i pod samą ścianą wysunęła się za róg. Tu trochę przykleiła się do lepkiej sieci, ale druga stopa oparta twardo na czystej już za narożnikiem posadzce pomogła jej się oderwać od świeżej jeszcze pajęczej sieci. W połowie drogi do celu zerknęła na pajęcze truchło. Jakoś nieswojo jej było przebywać blisko czegoś takiego. Pająk nie ruszał się, mimo jej najgorszych przeczuć, więc wślizgnęła się dalej w głąb pokoju, przeskakując nad leżącym jej na drodze, zamotanym w starej, zakurzonej pajęczynie, zszarzałym, wyschniętym ludzkim zewłokiem. Przy samej, okutej stalą szafie leżał drugi, poskręcany, zmumifikowany trup. Zdaje się, że koleżanka po fachu. Przesunęła dłońmi po nabijanej żelaznymi guzami, zdobnej w ornamenty i znaki herbowe grubej blasze. Martwa dziewczyna, musiała prawdopodobnie próbować otwierania sejfu i przy tej pracy zaskoczył ją pająk. Na podłodze przy szafie wciąż leżał otwarty zestaw narzędzi. Z racji profesji, jaką się parała Ciani, łatwo było jej odgadnąć do czego służyły. Tyle, że aby się włamać, najpierw należy namierzyć jakikolwiek zamek, a tego niestety nie było nigdzie widać. Obmacała dokładnie zewnętrzne ścianki sejfu i... w pewnym momencie poczuła drgnięcie pod palcami. Nacisnęła mocniej jeden ze stalowych guzów. Coś zazgrzytało. Fragment metalowej obudowy odskoczył lekko, odsłaniając otwór na klucz. Ciani uśmiechnęła się pod nosem. Obejrzała się na wszelki wypadek, mając ciągle w pamięci pozostałości poprzedniej włamywaczki. Tego się jednak nie spodziewała. - Garag zostaw to! - wrzasnęła widząc krasnoluda w najlepsze podwijającego dywan. Za późno. Powietrzem wstrząsnął huk wybuchu, a spod dywanu wyrwał się ognisty słup. Ciani odruchowo zasłoniła twarz przed gorącym podmuchem. __________________________________________________ ___ Włamywanie: k8+2 = 1 +2 =3 (nieudane) k6+2 = 3 +2 =5 (powtórka udana) |
Potężny wybuch zwrócił uwagę wszystkich. Gdy dym nieco się rozwiał, oczom poszukiwaczy przygód ukazał się... Garag. Ku zdziwieniu jego towarzyszy żył. Co więcej - nie był nawet zbytnio poszkodowany. No - może wyjąwszy odrobinę przypaloną brodę i szok w oczach. Krasnolud stał i z dość dziwnym wyrazem twarzy wpatrywał się w dość sporych rozmiarów dziurę wypaloną tuż u jego stóp. Dokoła niego fruwały przypalone kawałki dywanu. Parę podobnych osiadło na kolczudze i głowie krasnoluda. Miał szczęście, to mogliście zauważyć. Wiadomo, kto ma szczęście... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:27. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0