|
Oksydianin spojrzał na Lakoni: - Jeśli tamta grupa podąża w tę stronę to może na nas trafić nawet jak będziemy ze zgaszonymi lampami. Po drugi brak światła nie najlepiej na mnie działa w pomroce. Faktycznie Savie Nevardzie warto by było ujrzeć, kto tu zmierza nim dotrze do nas. Ja jednak nie jestem na tyle sprawny by móc ich podejść samemu nie dając się zobaczyć. Po za tym jak by mnie w ciemności ujrzano można by mnie łatwo z tworem pomroki pomylić - Na ostatnie słowa oksydianin się skrzywił. |
Nie było chętnych, żeby iść za nim. Sav się tego spodziewał. Lepiej siedzieć spokojnie i czekać, aż przyjdą do nich... kimkolwiek oni byli. Jak dotąd w Pomroce nie spotkało go nic dobrego, więc i przybysze z lampami wydawali mu się zagrożeniem. Zresztą w jego profesji lepiej było dmuchać na zimne niż potem żałować, że nie wzięło się pod uwagę czegoś, co wydawało się nieistotne. - Rozumiem. W takim razie sam pójdę to sprawdzić. Dam chyba radę zakraść się do nich niezauważenie - powiedział po chwili i zaczął działać. Obejść grupę i sprawdzić, co to za jedni, nie powinno to być nic trudnego... w normalnych okolicznościach. Zabrał ze sobą swoją lampę, bo mogła okazać się użyteczna, ale ją zgasił. Zakradania się, gdy w ręce trzymasz lampę widoczną w całej okolicy, nie byłoby mądre. Jednak gdyby w mroku coś spotkał światło mogło go uratować, jeśli zdążyłby zapalić lampę. |
- Zatem wracajcie - rzekł Vigo bez cienia wyrzutu w głosie - Ja nie zamierzam tego tak zostawić. Rytuał wciąż trwa i inne ofiary mogą być jeszcze trzymane w chatach. Jeśli wystarczy wam rzut oka, by wyciągnąć wnioski, lepiej też wracajcie do miasta. Ta wyprawa się nie uda, jeśli obawiacie się zbadać sprawę dokładnie. Choć był świadom że sam przeciw tubylcom nie ma szans, to jednak nie tylko po to tu byli by ich mordować. W pamięci miał sen zesłany mu przez Alistar. Nie miał wątpliwości że to jest właśnie chwila którą ujrzał. Proroczy wid jakiego doznał teraz nabierał kształtów. Wyciągnął z plecaka hubkę i krzesiwo, bandaże oraz buteleczkę oleju. Sprawdził czy lampa oliwna jest na swoim miejscu przy pasie. Następnie wylał z manierki trochę wody na ziemię, zamierzał dłonią i zaczął nacierać błotem twarz. Włosy przykrył kapturem. - Zamierzam zakraść się do tych chat i sprawdzić, czy nikogo tam nie trzymają. Jeśli widzimy się po raz ostatni, życzę wam powodzenia drużynnicy. W przeciwieństwie do reszty, zaczął obchodzić polanę, by znaleźć najlepsze i najmniej strzeżone dojście do chat. Zamierzał je po kryjomu sprawdzić w poszukiwaniu ofiar na ciałopalenie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:33. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0