Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-11-2013, 19:18   #51
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Podsumujmy zatem. - Kallid z ponurą miną spojrzał na postrzępioną książeczkę, wyciągniętą z torby należącej ponoć do Lenory - wiedźmy, która ściągnęła z otchłani demona. - Tu jest opisane, jak przywołać demona, a według Brama trzeba wykonać te czynności w odwrotnej kolejności? Swoją drogą zabawna zbieżność - Bram i brama. Do piekieł.
Fradia postukała się po czole, w obrazowy sposób przedstawiając swoje zdanie na temat takich wygłupów.
- Na to wygląda - potwierdziła Egeria. - Trzeba obejść pentagram idąc w lewo najpierw dziewięć razy, potem siedem, a potem trzy. A na końcu zgasić świece.
- Zdmuchnąć? - spytał Kallid.
- Osioł - stwierdziła Egeria.
- Osioł ma zdmuchnąć? - zdumiał się Kallid.
- Ty jesteś osioł. “Sanguine virginis” oznacza krew dziewicy. Potrzebna jest krew dziewicy, żeby zgasić świece - wyjaśniła kapłanka.
Kallid wytrzeszczył na nią oczy. “Skąd ja ci tu dziewicę wezmę” zdawało się mówić jego spojrzenie.
- Na mnie nie patrz - Egeria uniosła dłonie. - Samara nie wymaga celibatu od swych kapłanów i kapłanek.
- Ja nic nie mówiłem - zapewnił ją Kallid.
- No to mamy problem - Tilney z zażenowanym wyrazem twarzy przeczesał dłonią zmierzwione jeszcze po szarpaninie z gwardzistą włosy. - Chłopaczek z pewnością jest dziewicem, ale nie utoczymy z niego dosyć krwi.
- Tam pisało “dziewica”, a nie... - Egeria zawahała się - każdy, kto jeszcze tego nie robił.
- Nie seksił się? - doprecyzował Kallid.
- Twoje słownictwo pozostawia wiele do życzenia - wtrącił się Aucassin.
- Och, znam wiele słów określających te czynności, zacny wierszokleto - zapewnił go Kallid. - Nie gorszych od tych twoich dyrdymałów. Zresztą. Jak byś tego nie nazwał, to i tak sprowadza się do pie…
- Zamknij dziób - uciszyła go Fradia.
- No co?! - nadął się młodzian.
- No nico - wtrącił się Moloss. - Tu nie pora na głupie żarty.
- To co niby mam robić? - powiedział Kallid. - Wszak wszyscy wiedzą, że dziewice dawno wymarły. W Burnspear stoją takie kamienne lwy, co to niby mają ryczeć...
- Już nic nie mów dalej - westchnął Mark.
- I ty przeciwko mnie? - oburzył się Kallid. - Już nic nie powiem.
- No wreszcie - ucieszył się Walter. - Jak mały chłopiec - westchnął.
- Cholera jasna! - zaklęła cicho Fradia. - Niezłe bagno. Jeśli zostawimy to… to przejście otwarte i coś zacznie z niego wyłazić, to… Szlag by to! - Trudno było powiedzieć czy mówiła do reszty zebranych czy do siebie.
- Może spróbujmy jednak z tym dzieciakiem - zaproponował Kallid.
- Nie! - Egeria stanowczo wyraziła swój sprzeciw. - Jest za mały. Nie można go tak wykrwawić. Zresztą - dodała - nie zdobyłabym się na to, żeby zrobić coś takiego dziecku. Nawet, gdyby to mogło zadziałać. Jestem pewna, że to musi być krew kobiety.
Cisza, która zapadła wyrażała aż zbyt wyraźnie ogólną konsternację.
- Dużo tej krwi trzeba? - Drżący głos Thyone zabrzmiał niemal, jak pisk. Odchrząknęła.
- Musi zgasić płomień kolejnych pięciu świec z ramion pentagramu i spłynąć na ziemię, żeby ją oczyścić - odpowiedziała kapłanka.
- Tttooo... bbardzo dużo... - powiedziała niepewnie bardka.
- Nie, skąd - zapewniła ją Egeria. - Z większych opałów ludzie wychodzili cało. A czemu pytasz?
- Możemy pogadać na osobności? - poprosiła bardka.
Egeria spojrzała na nią nieco zaskoczona.
- No... możemy - powiedziała po sekundzie wahania.

- O czym one mogą tak długo gadać? - spytał niezawodny Kallid, który natychmiast zapomniał o obietnicy nieodzywania się. Łotrzyk wpatrywał się w dwie pogrążone w rozmowie, ledwo widoczne sylwetki. - Może by tam podejść? Jeszcze coś je zeżre...
- Chyba ciebie zżera ciekawość - stwierdziła Fradia. - Siedź na zadku i czekaj. Jeśli będą chciały, to się z tobą podzielą informacjami.
- A jeśli nie zechcą?
- To umrzesz, nie zaspokoiwszy ciekawości - stwierdziła pogodnie Fradia.
Kallid obrzucił ją ponurym spojrzeniem, a potem wbił wzrok w Egerię i Thyone. A te, jakby złośliwie, nie kończyły rozmowy.

- No, nareszcie - westchnął łotrzyk, gdy bardka i kapłanka skierowały się w stronę obozowiska.
- Co to za tajemnice? - zapytał kiedy dostatecznie zbliżyły się do ogniska.
Bardka otworzyła usta, by mu odpowiedzieć, ale zamknęła je jeszcze szybciej.
- Thyone się zgodziła - oznajmiła Egeria.
- Na co? - zdumiał się Kallid.
- Odda swoją krew - Kapłanka obrzuciła zebranych pełnym powagi spojrzeniem.
- A po co nam, na demony, jej krew? - Kallid wytrzeszczył oczy. - No masz… - dodał po dłuższej chwili konsternacji - teraz, to ja zdębiałem.
- Co się tak gapisz? - obruszyła się Thyone. - Zamknij usta. Ślina ci kapie. - Pokazała mu język.
- No, wiesz... Przepraszam - wyjąkał. - Skąd miałem wiedzieć? No skąd?
- No jasne. Skąd niby miałbyś wiedzieć - mruknęła bardka.
- Na czole nie masz napisane - odwarknął Kallid. - Pod spódnicę ci nie... - Umilkł, przytłoczony ciężkim spojrzeniem Thyone. - No przepraszam, przepraszam. PRZEPRASZAM!
- Dajcie już spokój - wtrąciła się Egeria. - To nie czas na wyjaśnianie sobie takich subtelności.
- Znowu ja jestem wszystkiemu winien - naburmuszył się Kallid, a potem usiadł udając, że cała sprawa go nie interesuje.
- Dobra. Zastanówmy się może najpierw, jak to zrobić - zaproponował Aucassin.
- Jak to “jak”? - powiedziała Thyone. - Ciachniecie, utoczycie mi krwi do garneczka i już. W czym tu problem?
- W zatamowaniu dużego krwotoku - oświeciła ją Egeria. - Mówiłam, że kilka kropli tu nie wystarczy. - Kapłanka przytrzymała w swojej ręce dłoń Thyone i pogłaskała ją miękko.
Mina bardki nieco zrzedła.
- Dużo, powiadasz? - powiedziała po chwili niepewnie. - A zostawisz mi jej choć trochę? - dodała cicho. Bardzo cicho.
- Postaram się - uśmiechnęła się kapłanka. - Nie martw się na zapas. Przecież nie chcemy zrobić ci trwałej krzywdy.
Thyone przełknęła ślinę.
- To kiedy zaczynamy? - spytała. - Może od razu, zanim stracę odwagę.
- A może jeszcze trochę poczekać? - odezwał się Walter. - Żeby świece jeszcze trochę się wypaliły - dodał, kiedy wzrok wszystkich spoczął na nim. - Im więcej świecy się wytopi, tym mniej będzie trzeba krwi - wyjaśnił.
Egeria pokręciła głową.
- W ten sposób najlepiej by było czekać, aż same zgasną - powiedziała. - Ale to nie działa w ten sposób. Poza tym one się palą naprawdę wolno.
- No i chyba lepiej nie czekać do świtu? - zapytał Tilney. - Nad ranem może zacząć wiać, a wtedy zdmuchnie nam świeczuszki i będzie po sprawie.
- Kolejny dowcipny - powiedziała Egeria. - Nie chodzi o to, by je zgasić, tylko o to, by zrobić to w określony sposób. Inaczej nie zadziała.
- No przecież mówię - odburknął zdziwiony wojak.
- Może jednak teraz? - powtórzyła Thyone. Tym razem energiczniej. - I spróbujcie mnie przy tym nie zabić, dobrze?
- Obiecuję - zapewniła Egeria.
- Nie mogę na to patrzeć!. - Kallid zerwał się z ziemi. - Sprawdzę okolicę - powiedział.
- Nie będzie czasem za ciemno? - Aucassin wskazał na chmury, co rusz przykrywające księżyc.


Egeria pokręcił głową.
- Starczy mi światła - zapewniła.
Thyone spojrzała żałośnie za oddalającym się Kallidem.
- No tak. To typowe. Kiedy go potrzebujesz najbardziej, on sobie znika. Mógłby przynajmniej potrzymać za rękę - westchnęła.
Egeria pocieszającym gestem położyła jej dłoń na ramieniu.
- Za bardzo cię lubi - szepnęła. - Mogę się założyć, że najchętniej by ci nie pozwolił.
- Skoro tak mówisz... - W głosie bardki brzmiała co najmniej wątpliwość. Cały ocean wątpliwości. - Tnij. Chcę mieć to już za sobą.
- To nie będzie bolało - zapewniła ją kapłanka.
- Każdemu to mówisz? - z wyraźną kpiną spytała Thyone.
- Wiara w medyka, to połowa sukcesu - wtrącił się Mark. - Zostanę tu i przypilnuję, żeby ta wampirzyca nie utoczyła ci za dużo krwi. A wy - spojrzał na resztę kompanii - chwilowo proszę stąd zniknąć.
- Przygotujcie dla rekonwalescentki pożywny rosołek - powiedziała Egeria. - A teraz sio stąd.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172