Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-08-2011, 19:40   #81
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Zibi spojrzał zimno na chłopaka. Może był dziwkarzem, a może tylko miał powodzenie u kobiet. Nie obchodziło go to. Tak czy inaczej zaczął jakieś oskarżenia.

-Posłuchaj sobie, dupku.- zaczął, ignorując wchodzących do środka policjantów.-W swoim braku jakichkolwiek zasobó inteligencji nie zauważyłeś jednego. Jeden, to były triady. Dwa, nie miali masek.

Bawidamek zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc o co chodziło szulerowi.

-Widzę że dalej nie rozumiesz. To byli chińscy gangsterzy. Tacy niestety przywieźli maniery z ojczyzny. Wpadają, rabują i zabijają świadków. Bo u nich łatwiej jest zabić niż załatwić sobie przebranie. Teraz rozumiesz, głupku?

Głos polaka mógłby kroić cegły.

-Wybiliby nas wszystkich. Po prostu, rutynowo. Tak jak zabili faceta któy siedział obok mnie. "Zabiliśmy jednego? Więc czemu nie zabić wszystkich?"
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 05-08-2011, 14:37   #82
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Fabryka Cabbie

Slevin musiał sie prawie natychmiast schować, chińczycy byli przygotowani na takie numery. Jedyne straty, jakie wyrządizł im Slevin, to zbita przednia szyba oraz ołów w nodze chińczyka na pace, kiedy kule przesżły przez całą kabinę i wyleciały tylną szybą. Trafił dokładnie pomiędzy kierowcę i pasażera, im się nic nie stało. Kierowca nawet na chwilkę nie przestał cofać, pedał sprzęgła był tylko lekko wciśnięty, jechał dość szybko. Po chwili wykęcił, Slevin, przesunął się do innego okna, już miał się wychylić, gdy chińczyk puści serię po oknach, tłukąc to, które było nad Slevinem, zasypując go odłamkami i fragmentami, ostrymi jak brzytwa. Jeden rozciął płytko skroń zaczęła płynąć niewielka strużka krwi.

Gdy chińczyk przestłą strzelać, wychylił się. Samochód wyjechał z hali, zniknął gdzieś za rogiem.

Kasyno.

Chłopak nie miał żadnych argumentów więc przymknął gębę. Do kasyna wpadło najpierw czterech funkcjonariuszy, podem doszło jeszcze dwóch, ubranych po cywilnemu.

Chińczyk, którego Dorian dusił, odzyskiwał powoli przytomność.
-On był z nimi - wskazał Ed na chińczyka, dwóch policjantów nie bacząc na jego stan przygniotło go twarzą do podłogi i spięli kajdankami ręce z tyłu. Pociągnęłi, dość brutalnie i wyprowadzili.

Do Zibiego podszedł jeden z tych dwóch po cywilnemu, machnął odznaką:
-Detaktyw Cahl, standardowa procedura, ,mam kilka pytań, które skrócę do jednego. jendym słowem, co tu się do cholery stało? - trącił butem chińczyka, który zdechł kilkanaście sekund wcześniej.

Cahl, jak ocenił go Zibi, był to dość rosły mężczyzna po czterdziestce, prawie łysy, ale z zarostem okalającym usta. Był oschły, można by powiedziec, znudzony swoją pracą.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 07-08-2011, 11:40   #83
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Zibi spojrzał ponuro na Eda.

-Na początek, delikatniej z weteranem. Uratował nam wszystkim dupy. Potem wszystko wyjaśnię...- mężczyzna spojrzał ponuro na widoczne zza stolika buty Sama.

-Dobra, jego potem spytam, teraz pytam ciebie. Od początku.

-Siedzimy sobie gramy, a tu nagle wpadają niezamaskowani, uzbrojeni chińczycy i na wstępie zabijają sama.- głową wskazał na ciało chłopaka.- Z tego co zrozumiałem, ten z karabinem który jeszcze żyje, mógł strzelać wedle własnego uznania.

Cahl kiwnął głową, po chwili wyjął notes i skreślił na szybko kilka słów na krzyż.

-Kontynuuj.

-Zareagowałem instynktownie. Odebrałem najbliższemu karabin i rzuciłem go Edowi. Ten zastrzelił jednego z chińczyków. Drugi wziął Nicka za zakładnika. Chciałem żeby strzelił do mnie i zacząłem na niego biec.- przerwał, masując skronie. Pogrążał się, przynajmniej wedle własnego mniemania.- Zamiast do mnie, strzelił do Nicka, pozbawiając się osłony przed Edem. Staruszek zastrzelił gnoja...

Opadł ciężko na fotel.

-Wiem że to pozostaje do pana oceny, ale najpewniej wybiliby nas żeby pozbyć się świadków.

-Dlaczego chciałeś, żeby do ciebie strzelił?

-Lubiłem Nicka.- odpowiedział krótko.- Nie chciałem by zginął. Albo adrenalina mnie ogłupiła.

-A może coś innego?

Zibi westchnął. Zrobi z siebie kretyna, ale to nie ważne. Teraz, nie wiedzieć czemu, miał to w dupie.

-Uczyłem się chyba we wszystkich szkołach walki wręcz i sądziłem że zdołam uniknąć pocisku, dając jednocześnie Edowi szansę przestrzelania dłoni chińczyka.- uśmiechnął się w stylu "teraz możesz się śmiać".

Policjant się nie zaśmiał, nawet nie zmienił zbytnio miny. Zapisął znowu coś w notesie.

-Dobra, nie mam na razie więcej pytań. Twoje dane osobowe? I Adres.


Zibi podał je spokojnie, sięgając po swojego niedopitego drinka.

-Triady popieprzyło?- zapytał niby sam siebie, ale odpowiedź ze strony policjanta byłaby miłą premią.

-Dla mnie to prawie wszyscy w tym mieście są pieprznięci - odparł - Jesteś wolny, zamelduj się jutro o dwunastej na komisariacie w Downtown. Pytaj o mnie, niech cię zaprowadżą do mojego biura, jak przesłucham tego z Triady to może zadam kilka dodatkowych pytań.

Zibi skinął głową i z umiarkowanym entuzjazmem wstał z krzesła. Jednocześnie zabrał swoją marynarkę i ruszył do drzwi. Odruchowo włożył kelnerce dwadzieścia dolarów do ręki i wyszedł z kasyna. Dziewczyna była w takim szoku że pewnie nawet tego nie zauważyła. Sam Dorian miał teraz ochotę tylko na prysznic. I może dużą, czarną kawę.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 08-08-2011, 13:15   #84
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Wojna w centrum miasta. Tylko tak to było można nazwać, w końcu ten cały bałagan i walające się wszędzie śmieci. Dymiące wraki samochodów i wybuchające baki, wypełnione benzyną. W dodatku pojazd ze skośnookimi najeźdźcami, nic nie robił sobie z ostrzału. A teraz, po prostu wycofywał się jakby nigdy nic.

„Zatrzymam skurwieli, po prostu zatrzymam” – obiecał sobie.
Jak każdy najemnik, nie lubił kiedy zabijają mu pracodawcę. Zwłaszcza, kiedy miał mu zapłacić. Slevin wyskoczył przez okno i pognał w kierunku bramy. Hala coraz bardziej wypełniała się dymem. Pick-up jechał, ale faktem było że jechał powoli.

Dociskając karabin mocno do ramienia, lewą ręką złapał się za drugą rękę. W ten sposób lufa, leżała w okolicach łokcia owej ręki, dając jej dodatkową podpórkę. Sposób rzadko używany przez zwyczajnych najemników, no chyba że było się weteranem wojennym.
Chwila mierzenia w kierowcę, wstrzymanie powietrza… Slevinowi wydawało się to wiecznością, lecz tak naprawdę cała akcja trwała sekundy. W kierunku pick-upa poleciało jeszcze kilka, mierzonych serii.

On sam miał już nauczkę, żeby na następną akcję kupić kilka granatów, najlepiej błyskowo hukowych i rozpryskowych. Wtedy, ślepych i głuchych Chińczyków wytłukł by jak karaluchy. Małe, żółte karaluchy.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 08-08-2011, 20:02   #85
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Fabryka Cabbie.

Dzisiejszy dzień zaczął się fatalnie. Niestety nic nie zapowiadało poprawy. Slevin wystrzelił do końca magazynek, kóry niestety nie zmienił jego sytuacji. Cavalcade FXT nadal, choć powoli przyspieszał, i za nim Slevin włożył kolejny magazynek, samochód był już poza skutecznym zasięgiem karabinu. A przecież trafił.

A co się działo w samochodzie chińczyków? Odpowiedź jest prosta. Kitajec, co siedział na pace, i był ranny w nogę, zamiast siedziec spokojnie na dupie, przesiadł się na drugą stronę wozu, zasłaniając kierowcę. Oczywiście nie była to dobra decyzja, każde obciążenie szkodziło tylnemu lewemu kołu. Chińczyk za kierownicą miał chyba najwięcej rozumu, zaraz mu kazał przejść na prawą stronę. Lecz zanim ten zdążył przesunąć się za pasażera, Slevin potraktował go ołowiem w ilości śmiertelnej, razy 3. Zwalił się i tylko tylna klapa uniemożliwiała zaprzyjaźnienie się zwłok z asfaltem.

Samochód jechał dalej.

-Kurwa!

Kasyno.

-Teraz ty, co tu się stało - kontynuował przesłuchanie Cahl, tym razem pytał Eda.
-No więc, siedziby, gramy, a tu jakiś hałas i do środka wpadają Azjaci, cholerne Kitajce. Nasz przyjaciel wstał, a ten którego właśnie wyprowadizliście zastrzelił go, po prostu. Potem jeszcze krzyczał ręce do góry itd. A ci dwaj, co tam leżą, zajęli się kasą za ladą. Tak w ogóle ten z karabinem to nie potrafił nawet trzymać karabinu, robił to cholernie niefachowo. Gdy tylko zbytnie się zbliżył, przewaliliśmy stół i wyrwaliśmy mu karabin, chińczyk został tak postawiony, że zasłaniał Doriana, jak złapałem za karabin i zastrzeliłem jednego chinola, drugi padł schowął się za ladą i wyszeł z Nickiem jako zakładnikiem. Potem Dorian chciał go sprowokować i obalił tego co żyje, a ja miałem go zastrzelić, był przeciez niebezpieczny. A ten skurwiel najpierw zastrzelił Nicka, a dopiero potm zaczłą strzelać, i to do mnie. Ja trafiłem pierwszy. Potem ten tam z tyłu zaczął się burać i wpadliście wy.
-Dzięki to wystarczy. A ty? - Cahl zagadał do tego z tyłu.
-Oni ich sprowokowali i ...
-Ja się pytam od początku.
Więc musiał mu streścić to samo zdarzenie, Cahh miał już trzy naoczne, zbieżne relacje.
-A jako ten chińczyk trzmymal karabin? - detektyw zadął mu dodatkowe pytanie.
-Nie wiem, nie potrafię za bardzo strzelać, poza tym oni mi zasłaniali widok.
-Czyli mógł byc nieobeznany z używaną bronią?
-Noo...
-Czyli to, jak zareagowali ci obecni tutaj panowie mozna uznać za środek konieczny?
Ten już nie odpowiedział.
-Dziękuję - zakończył Cahl.

Potem były już formalności, Ed pojechał do szpitala, żebu mu zszyli ramię, natomiast do drugiej karetki zapakowano 4 worki z ciałami.

Klub Patiomkim

-Kurwa, świat oszalał - Michaił nalewął kolejną setę.
Zadzwonił telefon.
-No co tam? No brawo, w końcu się zdecydowałeś... Ok, o 18. będziemy, poinformuję chłopaków... Jak to, on też?... Dobra, on teź będzie, a tak w ogóle przestań byc tak tajemniczy. Do do wieczora. - zakończył rozmowę..

Po chwili zaczął kolejną.
-Nikita, weź dwóch ludzi i migiem do klubu. - nie kontynuował dalej, nie chciał tracić czasu. Nikita to nie policjant, zrozumie.

I jeszcze jedno połączenie. Teoretycznie ostatnie.

Ulica przed Kasynem.

W kieszeni Doriana zadzwonił telefon. Michaił.
-Dorian, sprawa jest pilna, bądź jak najszybciej w klubie, sprawa jest pilna, o forsie pogadamy poźniej.
...
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 10-08-2011, 11:52   #86
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Zibi zmarszczył brwi.

-Ale co się dzieje? Bo tryiady zrobiły masakrę w moim ulubionym lokalu...

-A my chcemy zlikwidować źródło dzisiejszych problemów. Nie tylko ty masz problem, Chińczycy panoszą się po całym mieście.

-Jaką robotę chcesz mi wcisnąć?- zapytał, już serio zmęczony dzisiejszym dniem.

-Chodzi o Hendersona. On, wraz ze swoimi kolegami jest sprawcą całego dzisiejszego zamieszania. Chcemy go, że się tak wyrażę, skazać.

-A dokładnie w jaki sposób? I co ja mam do tego?

-Domyślam się, że podczas ostatnich dni dużo z nim przebywałeś. Wobec ciebie będzie mniej podejrzliwy niż do moich towarzyszy. Nie zamierzamy go tam zabijać, chodzi tylko o jego porwanie.

-Rozumiem... Mam go stamtąd wyciągnąć, czy co?

-Głównie uśpić jego czujność, a najlepiej obezwładnić, licze że temu podołasz. Wpadaj do klubu, trzeba to omówić, a nie jest to robota dla jednej osoby.

-Dobra... Niedługo będę... Tylne wejście?

-Tylne wejście czego?

-Waszego klubu. Wolę nie rzucać się w oczy.

-Dobra, w porządku, właź od tyłu. Tylko nie bierz swojego motocykla, on też rzuca się w oczy, poza tym nie będzie potrzebny.

-Dobra... Do zobaczenia.

-Cześć.

Dorian pomasował skronie i rozłączył się. Dość szybko przebrał się w odpowiednio stonowane ciuchy i zadzwonił po taksówkę. Nie miał już nawet ochoty męczyć hindusa który spóźnił się kwadrans. Obcokrajowiec i tak był już wyraźnie zdenerwowany.

-Przeprasiam, przeprasiam…- zaczął na wstępie, ale Zibi podniósł tylko dłoń i opadł na tylne siedzenie.

-Klub Patiomkin…

Po kwadransie był już na miejscu, a gdy wszedł jeden z chłopaków Michaiła prowadził go już do biura szefa.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 11-08-2011, 21:21   #87
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Samochód mu odjechał, a on został z niczym. A skoro już wystrzelał tyle kulek, postanowił wystrzelać je wszystkie, a i tak dorwie tych sukinkotów. Tak mu dopomóż broń palna i proch strzelniczy.
Pierwsze co zrobił, to pobiegł do samochodu. AK rzucił na siedzenie pasażera, on sam usiadł za kierownicą, uprzednio wyjmując Sig Sauera i otwierając okna. Silnik zaskoczył od razu. Opony zabuksowały z piskiem na asfalcie, ale szybko złapały przyczepność i samochód wystrzelił do przodu.
Droga okazała się zakorkowana, jak zawsze o tej porze dnia.

Nie czekał aż na jednym z pasów, zrobi się dla niego miejsce, tylko od razu wpadł na pobocze. Noga, wgniatała pedał gazu aż do samego końca, a biegi były przeciągane prawie do granic. Ale krążownik szos, jechał. I to coraz szybciej. Mijane, jadące przepisowo pasami samochody, śmigały mu z zawrotną prędkością.

Nie wiele przed miastem, gdzie pobocze przemieniało się w chodnik, w końcu jednak zrównał się z samochodem żółtków. Wystawił rękę z pistoletem przez szybę i wystrzelił w kierunku pasażerów.
On naprawdę nie lubił, kiedy okradało się jego pracodawców.
Tym bardziej, kiedy mu nie zapłacili.

Był gotowy na to, że żółci mogli by chcieć go staranować lub pasażer do niego strzelać. Był skupiony do granic możliwości i gotowy do strzelania, nawet do wystawionego przez żółtego łokcia przez otwarte okno.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 11-08-2011, 22:59   #88
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Pogranicze Chinatown

Dojazd do Great City z północy w godzinach szczytu to istny horror, zwłaszcza że prawie od razu wjeżdza się do centrum, więc i sygnalizacji świetlnej jest dużo.

To, że Slevin dojechał poboczem, to istny cud - nieutwardzone pobocze, do tego znaki, podczas jazdy słyszał drobne kamyki obijające się o podwozie. Do samochodu żółtków miał blisko, zaraz wjedzie na chodnik, a do mostu jeszcze trochę - niespełnione plany urbanistyczne, przez co ten chodnik na północ od Mostu północnego prowadził do nikąd. Całe szczęście że lamp nie zamontowali, wtedy byłby horror.

Gdy najemnik zrównał się Chińczykami, strzelił, nie trafił, kula przeleciała przed głowami przelatując na drugą stronę. Chińczycy się zorientowali, mieli wąskie pole manewru, Slevin dalej strzelał. Pasażer już zdążył wystawić lufę karabinu przez okno (nikt nie mówi, że strzelanie w takiej pozycji jest proste), gdy kule Slevina strzaskały mu bark. Slevin musiał Przerwać strzelanie, za nadto zbliżył się do jezdni, i musiał wyminąć znak. Zarzuciło mu tyłem, ale jakoś zdąłał odzyskać kontrolę nad pojazdem.

Kierowca Cavalcade nie miał zbyt wielkiego pola manewru, zewsząd jechały pojazdy. Skręcił w prawo, taranując Slevina. Slevin zdążył jeszcze wystrzelić kilka kul, gdy Cavalcade zjechałł z drogi, niszcząc cały lewy bok przed drzwiami kierowcy w samochodzie Slevina. Do mostu zostało jeszcze kilkadziesiął metrów. Cavalcade skręcał dalej. Kolejnym następstwem nieprzemyślanej urbanistyki było wykarczowanie i splantowanie terenu przed samym mostem.

To, co działo się w środku Cavalcade, nie było ciekawe. Jeden z ostatnich pocisków Slevina trafił prosto w cel, w głowę kierowcy, kiedy ten zaczął skręcać w prawo. Kierowca opadł na skręconą kierownicę, a jeszcze przytomny pasażer próbował zapanowac nad pojazdem, lecz w wyniku rany miał sprawną tylko jedną rękę, a na dodatek karabin zsunął mu się z kolan i kolba zatrzymała się na prawej stopie martwego kierowcy. Pasażer tego nie widział i próbując zdjąć kierowcę z kierownicy, mocniej docisnął pedał gazu - karabin zadziałał jak popychacz.

Samochód spadł z umocnionego brzegu do wody, prędkość dodatkowo spowodowała, że spadł do Great River kilka metrów od brzegu, gdzie rzeka miała już pewną głębokość. W wyniku strzelanin samochód nie miał już ani jednej szyby, woda gwałtownie i szybko wdarła się do wnętrza. Drugi chińczyk nie przeżył, z powodu niezapiętych pasów w chwili zderzenia w wodą poleciał na deskę rozdzielczą, wypuścił całe powietrze z płuc i w tej samej chwili zalała go woda. nie miał szansa, zwłaszcza, że samochód wpadł do wody prawie pionowo.

Po mniej więcej 10-15 sekundach na wodzie unosiła się jedynie plama paliwa, która wypłynęła z przedziurawionego baku, oraz martwy chińczyk, który przez całą drogę leżał na pace. Miał przed sobą jeszcze defiladę przez całe miasto, prąd rzeki znosił go powoli w kierunku Missisippi i dalej do Zatoki Meksykańskiej. Oczywiście, jeżeli nikt go wcześniej nie wyłowi.

To nie była jedyna tragedia tego dnia. Nie wszystkie kule Slevina trafiły w cel, niektóre przeleciały przez kabinę FXT Cavalcade. Na drugim pasie ruchu zdarzył się wypadek, karambol kilku samochodów. Kierowca jednego z nich miał mały otwór w lewej skroni.Koroner wyciągnie mu za kilka godzin pocisk kalibru 9mm.

Klub Patiomkin

Michaił bez słowa postawił przed Dorianem kieliszek i nalał wódki.
- Sam widzisz co się dzieje - zaczął, bez typowe humoru w głosie - Triady dorwały się do broni i nie bacząć na ewentualne konsekwencje zaczęły ustawiać miasto. Na razie czekamy jeszcze na chłopaków, muszą tutaj dotrzeć, Chińczycy do nich strzelali, generalnie straciłem jednę kryjówkę i troche towaru. Ale to jest biznes, raz na wozie raz pod wozem. Ale od dzisiaj Triada to cholernie nieuczciwa konkurencja, jak kurwa co daje za darmo. Znasz Nowaka?
-Tego z Levington?
Michaił kiwnął głową.
-Widziałem go wtedy u Hendersona, przy stole do pokera. - odpowiedział Zibi.
-Czyli wiesz o kogo chodzi. Bynajmniej jakiś czas temu zaczęliśmy ze sobą współpracować. Generalnie wymiana informacji, przy czym nie wchodzimy sobie w interesach, pod tym względem Nowak przyjął ciekawą taktykę. Cóż, nadal się dziwię, dlaczego on nie jest prezydentem, skoro nawet taki szamam z Illinois może nim być. Generalnie pracował nad pewnym człowiekiem, kimś, kto miał kłopoty z Triadą. Dzięki tobie Dorian, udało nam się go połączyć z Hendersonem, przez co cała sytuacja się wykrystalizowała. Nadążasz?
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 13-08-2011, 22:54   #89
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Zibi pokiwał ostrożnie głową.

-A co to dokładnie za człowiek?- zapytał, upijając łyk wódki.

Michiał rozłożył ręce.
-Dzisiaj wieczorem sie dowiemy, Nowak nie chciał mi za cholerę zdradzić jego danych osobowych.

-Rozumiem... A jaką rolę w tym wszystkim będę miał ja?

-Henderson ci ufa?

-Tak. Z resztą i tak musze do niego iść, bo wisi mi dwa tysiące.- odpowiedział krótko.

-No właśnie, tylko nie miej pewności, że ci zapłaci, niewiadomo czy będzie miał przy sobie kasę. Coś mi się tak widzi, że jak sytuacja się ustabilizuje, każdy z nas będzie o wiele bardziej bogaty. Wracając dlaczego ty, przypuszczam, że Henderson wie, co się dzieje na ulicach. Wspominał przecież, że nie znosi Chińczyków. Nie wiem czy ma broń, ale może byc cholernie nerwowy, nieprzewidywalny. A jak tobie ufa, to nie będzie ciebie podejrzewał, przez co ułatwisz nam zadanie. Najlepiej będzie jak go zdołasz obezwładnić.

-W jego biurze? A potem co? Wyniosę go w dywanie?- uśmiechnął się lekko, wspominając o sposobie pozbycia się jednego z przywódców ZSRR, jeszcze za czasów komunizmu.

-Dlatego nie jedziesz tam sam. Będziemy mieli furgonetkę, zapakujemy go od tyłu. Dodatkowo w budynku na pewno będzie ten na dole oraz jego sekretarka.

-Nie sądzisz że mogą stanowić jakiś problem... ?- ostrożnie zasugerował że sekretarka może przypadkiem zadzwonić po gliny.

-Nie zamierzamy ich zabijać. Ale na razie poczekajmy aż przyjedzie Nikita z ludźmi, wtedy ustalimy co i jak.

-Może lepiej byłoby go gdzieś wywabić, czy coś?- Dorian pogładził się po szczęce.

-Najpierw to trzeba by go wywabić. Tylko że to jest równie niebezpieczne. Chińczycy szaleją po mieście, jedynie w tej nieiwelkiej okolicy wokół klubu panuje spokój. Dodatkowo policja, wystarczy że na chwilę nie dopilnujemy, krzyknie, i zaraz zleci się policja, najpewniej od rana na ulicach są wszystkie jednostki.

-Ja pierdolę...- Zibi westchnął, przytłoczony tym wszystkim.- Nie możecie odłożyć trochę tego karania senatora?

-Dorian, nie chcemy, nie możemy, już czekać. Henderson kręci coś z Kolumbijczykami, a nikt ich tutaj nie chce. Wyjrzyj przez okno. Od pewnego czasu to miasto zanurza się coraz głębiej w gównie. Na dodatek, jesteśmy na uwadze wojskowych. Ktoś wczoraj, albo dzisiaj w nocy włamał się do magazynów Gwardii Narodowej. I tą broń mają teraz chińczycy. To oznacza Sajgon, a ja nie chće się stąd ewakuować. Wiesz kto jest teraz burmistrzem?

Zibi zmarszczył brwi. Znał nazwisko, ale nic więcej.

-No niby...

-Facet nazywa się Rundberg i na każdą taką sytuacją trzęsie swoim dupskiem. Siedzi teraz pewnie w ratuszu i panikuje. To panikarz. Dodatkowo ten facet ma pewien wpływ na szefa policji w Great City. Poskładaj to sobie do kupy. A teraz skończmy gadać, napijmy się, dokończymy jak zjawi się Nikita. - Michaił polał jeszcze jedną kolejkę.

-Wolałbym jednak nie. Wole być trzeźwy w czasie porwania. Albo nie mieć kaca... Chociaż.- Zibi podał rozmówcy szklankę.- Do połowy.

-Jak chcesz.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 16-08-2011, 14:00   #90
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Slevin walił rękoma po kierownicy, po desce rozdzielczej i w dodatku przeklinając wszystko, na czym świat stoi. Dosyć że nie dostanie złamanego centa, to jeszcze będzie musiał naprawić samochód i kupić amunicję, za i tak kurczące się środki finansowe.

„Pierdolone żółtki” – szeptał, nim zdał sobie sprawę że lepiej wynosić się z miejsca zdarzenia.
Z pewnością, gliny już tu zmierzały.

Przypomniał sobie, że jest blisko warsztatu Gibsona, tam też pojechał. Samochód długo rzęził i nie chciał odpalić, ale w końcu się to udało. Wrzucił pierwszy bieg i pojechał w kierunku kumpla.
Miał nadzieję że będzie miał jakąś apteczkę w warsztacie i nie zedrze z niego skóry, gdy weźmie się za naprawę samochodu.

Przejeżdżając koło zatopionego samochodu, starał się wypatrzeć czarną torbę z towarem. A nóż, wypłynie i uda mu się ją wyłowić. Opchnął by ją hurtownikowi od którego towar brał Młody, diler z jego bloku. O ile by ją wypatrzył.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172