|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-07-2011, 21:37 | #11 |
Reputacja: 1 | O czym świadczy mój opór? O dumie, hardości młodego wieku, czy głupocie, albo mizantropii? Otóż opór świadczyć będzie o mojej chęci życia, życia mimo wszystko. Bunt jako jedyna droga w bezsensownym życiu. Pozbawiony wyboru mogę żyć i żreć, w końcu trawić swój własny umysł, zjadać mentalność wolnego człowieka. Cierpienie to niewola, melancholia to klatka. Nie widząc innego sensu będę stawać w szeregu z własną śmiercią, rzucać wyzwanie życiu. Wszystko jedynie po to, aby móc powiedzieć sobie, że nie skuliłem się jeszcze w kącie celi, jeszcze podejmuję własne decyzje. Ile lat już się tak miotam? Chociaż czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Zdaję sobie sprawę z tego, że tonę w gównie, że jestem jak pozbawiony celu starzec. Tak, celem musi być bunt. Nawet teraz jedynie rozczulam się nad sobą, zamiast coś robić, tworzyć, żyć, umierać. Ja stoję w miejscu, w więzieniu, które sam dla siebie wybrałem. Pozostaje bunt. Bunt ponad życie? Bez życia jest niczym, więc jak to? Czy to jest tchórzostwo? Bunt nie istnieje bez życia, jeżeli oglądają go jedynie brudne ściany piwnicy. Rozsądek to tchórzostwo. Tam, w knajpie wszystko wyglądało inaczej. Alosza miał życie w swoich rękach, decydował o sobie, mając realne możliwości wyboru. Tutaj wszystko zwaliło się na pożałowania godną kupę gruzu, gdzie można umrzeć w zgodzie z samym sobą, albo przeżyć, poświęcając swoją godność. Kiedy to rany na honorze przestały trapić zwykłych ludzi, w którym momencie duma stała się idealnie regenerującą się płaszczyzną prób i błędów? Wampir nie mógł tego zrozumieć. Wiedział jedynie, że nie jest typem osoby, jakim od zawsze chciał być. Pragnąć umrzeć z czystym sercem, czy to tak wiele? Alosza wielokrotnie chciał w imię godności zakończyć swój żywot, jednak nigdy nie potrafił znaleźć w sobie odwagi. Wyniosłe ścierwo, nawet nie wiesz, jak to jest nie potrafić ani żyć, ani umrzeć. Tacy, jak ty patrzą daleko, poza horyzonty, jednak nigdy nie spoglądają pod nogi. Właśnie tutaj mogę nad tobą zwyciężyć, to jest moja droga do wiktorii. - Myślisz, że przekonasz mnie torturami? – płomień zapalniczki odbijał się w oczach Aloszy. – Musiałbyś wymyślić coś bardziej oryginalnego. Mimo wszystko ogień, nawet tak żałośnie niewielki, lizał ciało powodując ogromny ból. Wampir musiał zaciskać zęby, żeby nie krzyczeć. Zapalniczka to niezbyt trafione narzędzie tortur, ale Alosza nie miał zamiaru znosić tego dłużej. Nie musiał niczego do udowadniać, nie im. Uśmiechnął się tylko pośród grymasów bólu, zdmuchnął mokre od potu włosy z czoła. - Skończmy ten cyrk, zapalniczką mógłbyś mnie tak smażyć godzinami, ale po co? – Alosza starał się brzmieć jak najbardziej naturalnie, co wcale nie było prostym postanowieniem. Stał tuż przed ultimatum, jakie stary wampir lada moment mógł mu postawić. – Przyłączę się do ciebie, dobrze. W tej chwili Aleksy rozmyślał jedynie nad tym, jak bardzo okaleczył swoją dumę. Tak, to wszystko samo wyjdzie na jaw, jednak czy warto ryzykować szok i kolejne chwile mizantropijnego gniewu? Mniejsze zło również boli, czasami okropnie. - Zabierz ode mnie tych małpoludów, coś za coś, racja? Musimy ustalić wiele rzeczy, a brudna piwnica to nie miejsce, gdzie rozmawia się o interesach – Alosza wciąż starał się opanować emocje. – Ale nie myśl, że już mnie masz. Będziesz musiał oczarować mnie swoimi planami, abym podchodził do tego wszystkiego z równym zaangażowaniem, co ty. Ostatnio edytowane przez Minty : 04-07-2011 o 21:58. |
04-07-2011, 22:58 | #12 |
Reputacja: 1 | Dante nie rozumiał tej sytuacji. W ogóle nie kumał co się dzieje. Poczuł narastającą wściekłość. Rzucił się na wilka obnażając kły. Wzniósł rękę do uderzenia, jednak wtedy stracił równowagę, bo jego nowe ciało wymagało wszystkich czterech. Wywalił się na pysk. Przez sekundę zastanawiał się co się stało, ale po chwili gniew znów przysłonił rozsądek. Z dzikim warkotem zaatakował... Walka była... dziwna. Starczy powiedzieć, że pod koniec oba wilki padły, ale nie od ran, a od zmęczenia. Szarpały się, padały, skakały... to wyglądało bardziej jak zabawa, wygłupy. Nie poważne mordobicie. Ostatecznie Dante stracił ochotę do walki. Oponent wyraźnie też nie byłw stanie już walczyć. Firebridge powoli wyczłapał z pomieszczenia ze zmasakrowaną dziewczyną |