lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [płaszcz i szpada] Terra Nova Incognita (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/10959-plaszcz-i-szpada-terra-nova-incognita.html)

Wnerwik 04-04-2012 23:20

Robinson skradał niczym rasowy złodziej. Ukradkiem, tuż przy ziemi, przemykał od jednej osłony do kolejnej. Starał trzymać się w cieniu, tuż przy ścianach zniszczonych budynków. Całe szczęście, że jego błękitny mundur był nieco przybrudzony, dzięki czemu łatwiej się wtapiał w otoczenie.
Ufając własnym umiejętnościom nie zauważył, że został spostrzeżony przez piratów. Spokojnie "zakradł" się za ich plecy. Miał zamiar ich spokojnie obserwować... lecz nagle jak coś nie huknie! Słysząc wystrzały Anthony opuścił "bezpieczną kryjówkę" i wybiegł na placyk, gotów poharatać każdego zmykającego z pola walki pirata - obojętnie czy ten był kaleką czy nie.
Jeśli jakiś łachmyta napatoczy mu się pod rapier to zamierzał go ranić, lecz nie zabić.
Martwych trudno przepytać. A od piratów nie dowiedzieli się jeszcze wszystkiego. Niby to Robinson był wojskowym, a jednak w przeciwieństwie do swych towarzyszy starał się najpierw porozmawiać, a dopiero potem strzelać. Może to dlatego, że nie miał przy sobie żadnej spluwy?

JanPolak 05-04-2012 00:14

Grupa na wyspie

Zabrzęczała zwalniana cięciwa. Wypuszczona strzała śmignęła ku drewnianej nodze, przewracając jej właściciela. I wtem wypaliła broń ognista, w dłoniach zalśniły rapiery. Wrzaski, krzyki, szamotanina. Trzech nieprzygotowanych do walki dżentelmenów nie miało szans z przeważającymi siłami. Nim wśród skał wybrzmiał pogłos wystrzałów, napadnięci leżeli już na ziemi. Jednooki był lekko ranny, ale mógł chodzić. Jednonogi, również lekko ranion,stracił jednak protezę i nie potrafił się podnieść. Najkrwawiej walkę przepłacił właściciel papugi, którego muszkietowa kula ugodziła z taką mocą, że padł nieprzytomny z ran. Tymczasem papuga, nie ucierpiawszy w wymianie ognia, odlatywała w dal, skrzecząc:
- Bwah! Dziesięć w skali Beauforta!

Wnerwik 05-04-2012 00:33

- Nie ma żadnej chwały w zwyciężeniu kaleków - stwierdził były oficer piechoty morskiej. Pokonanie grupki domniemanych piratów nie stanowiło żadnego problemu dla ich drużyny. Jeden pirat został postrzelony, reszta zaś została szybko powalona przez duet Shatterland-Robinson.
- Niech ktoś zestrzeli tego irytującego ptaka - rzucił do muszkieterów. Niby nie powinni zwracać na siebie uwagi, ale skoro już to zrobili... Właściwie to powinien im wygarnąć, że powinni trochę poczekać z ostrzałem, by się nie zdradzać... Ale zrobi to później. Teraz należało przepytać więźniów. Trzeba było uczynić to w miarę sprawnie, wszakże w okolicy mogło się czaić więcej morskich rozbójników. Choć jeśli cała banda była w takiej kondycji jak pokonani żeglarze to raczej nie mieli się czego obawiać.
Robinson przytknął czubek zakrwawionej szpady do szyi jednookiego, jako stanowiącego obecnie największe zagrożenie (reszta piratów nie za bardzo mogła chodzić), gotów jednym pchnięciem pozbawić go życia.
- Gadaj kim jesteście, do jakiej należycie bandy i czego tu szukacie. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że jesteście zwykłymi osadnikami przybyłymi tu na niewinną wycieczkę, więc lepiej gadaj prawdę.

JanPolak 05-04-2012 10:22

Jednooki, niezbyt ciężko ranny, okazał się najbardziej rozmownym z jeńców:

- Jak już mnie pokonałeś, to sobie chociaż nie kpij. Jesteśmy z Czarnych Żmij, pływamy pod Rosą Blade. Nie wiedzieliśmy, że wasza banda działa w okolicy - pokonany najwyraźniej w dalszym ciągu brał bohaterów za konkurencyjną grupę piratów - Opatrz mnie! Arr... Opatrz go - wskazał na nieprzytomnego - nie daj zdechnąć jak psu. Czegoście nas atakowali? Mówiłem, że tu nic nie ma.

Piter1939 05-04-2012 11:00

Piotr zadowolony z celnego strzału zawiesił muszkiet na plecach i podszedł do najbardziej rozmownego pirata. Wsłuchał się w rozmowę towarzysza po czym wtrącił:

-My tu szukamy zaginionych kolonistów i paru żołnierzy. Wy mówicie, że nic tu nie ma. Nie mogę w to uwierzyć. Może wasza banda ich wyrżnęła? Powiedz lepiej prawdę to unikniesz śmierci w strasznych męczarniach.

To ostanie Piotr starał się podkreślić, by wywołać odpowiedni efekt.

JanPolak 05-04-2012 11:17

Na widok Piotra przesłuchiwany się zdziwił.

- Ej, ty nie jesteś piratem! Masz mundur... Kim wy jesteście? Ech, to wszystko przez tę durną babę! Mówiła, że będą tu koloniści... nieliczni... łatwy łup. Ale tu nie ma niczego. Ta kolonia jest wymarła.

Jeszcze raz skinął na nieprzytomnego towarzysza.

- Opatrzcie. Nie dajcie zdechnąć w tym przeklętym miejscu.

abishai 05-04-2012 12:00

Podczas, gdy reszta zajęła się przesłuchiwaniem. Robert zabrał się za rannych.
Co prawda medykiem nie był, ale podstawy opatrywania rannych zgłębił i... niczym magik cyrkowy wyciągnął z cholewy buta lniane bandaże.
Jak je tam ukrył ?
Chyba czarami je wcisnął. Tak czy siak zajął się ranny na tyle na ile potrafił.
Najgorzej było z postrzelonym przez de Banxa. Rana wyglądała paskudnie.
-No cóż. Zaniosę tego biedaka na nasz okręt. Tam mu może pomogą.- rzekł szlachcic, choć nazywa okrętem łajby na której przypłynęli było mocno przesadzone.
Ale nie widział powodu, by zdradzać zbyt wiele faktów. Lepiej pozostawić resztę pokonanej kompanii w błogiej niewiedzy.

Wnerwik 05-04-2012 16:36

Jak na razie jesteś na dobrej drodze do "odkupienia". Mów dalej to może rzeczywiście nie damy ci zdechnąć - rzekł Anthony, wycierając krew ze szpady o jego koszulę, by potem schować ją do pochwy. Choć nie dawał tego po sobie poznać to walka wprawiła go w dobry nastrój. Gdyby jeszcze walczył z Iberyjczykami, na królewskim okręcie, a nie z kalekimi piratami w zabitej dechami dziurze...
- Nie myśl sobie, że te bandaże są po to by cię uratować. Po prostu nie chcemy byś zdechł podczas przesłuchania... - Rzucił do jednookiego, w czasie gdy Robert go opatrywał. Robinson nie spodziewał się takich umiejętności po szlachcicu. Nie sądził, że jakikolwiek szlachetnie urodzony posiada umiejętności, dzięki którym może w jakiś sposób pomagać innym (prócz miłościwego króla, oczywiście). Nadal nie darzył de Marsac'a zbytnią sympatią, ale zaakceptował go jako członka drużyny.

Gdy szlachcic skończył opatrywać jeńca Anthony przykucnął przy nim i kontynuował przesłuchanie.
- Jaka baba? Ilu was jest? Gdzie jest wasz statek? Gdzie koloniści? - Anthony miał wiele pytań. I nie miał oporów by posunąć się do przemocy by zdobyć na nie odpowiedź...

Vantro 05-04-2012 19:30

Robin opuściła łuk i zdjęła strzałę z cięciwy. Przesunęła łuk na plecy, a strzałę schowała do kołczanu. Latająca i krzycząca papuga przyciągnęła jej uwagę bardziej niż lezący na ziemi piraci. Przecież z nimi już sobie poradzili, a towarzysze dziewczyny już otoczyli leżących na ziemi mężczyzn. Nie spodobało jej się wykrzyknięte przez Robinsona "- Niech ktoś zestrzeli tego irytującego ptaka"
Cóż bowiem winny jest ptaszek, że z piratami przebywa?
Dziewczyna podniosła do góry dłoń w której trzymała kawałek chleba wyciągnięty z kieszeni i zaczęła kusić papugę:
- Ciiiiiiip, cip, cip... no chodź tu ptaszyno bo cię kto jeszcze zestrzeli. Cip, cip, ciiiiiiiiiiiip...

kanna 06-04-2012 22:49

Rosalinda z duża uwagą wysłuchała kwiecistej wymowy, jaką zalał ją Rutger Rott. Barwność porównań i mnogość przykładów upewniły ja, że mężczyzna miał bogate doświadczenie w temacie ludzkiej seksualności. Nie tylko ludzkiej, po prawdzie.

- Rozumiem teraz, czemu fach barmana obraliście – powiedziała z miłym uśmiechem – żadna owieczka ani inne gospodarskie zwierzę nie było by przy was bezpieczne… Wzruszające, że tak was los tych stworzeń porusza. Nieczęsto tak wrażliwych mężczyzn się spotyka. Chętnie dotrzymałabym wam towarzystwa i o innych waszych dolegliwościach posłuchała, ale niestety obowiązki mnie wzywają.

Wstała.

- Czy bylibyście uprzejmi wskazać mi drogę do prochowni?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:27.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172