Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-05-2006, 20:12   #61
 
Azazel's Avatar
 
Reputacja: 1 Azazel ma wyłączoną reputację
Robin Crawford
Robin był równie zmęczony jak wszyscy i miał zamiar odpocząć by mieć siły na ciężki kolejny dzień. Jako żołnierz potrafil spać w każdych warunkach i był to sen regenerujący, a jednocześnie lekki. Dlatego otworzył oczy gdy usłyszał głos kompana z sąsiedniej pryczy. Gdy Wadim zasnął znów spokojnie Crawford zaczął rozmyślać po co się w to właściwie pakował. Było mu dobrze na froncie. Niebezpiecznie, ale przynajmniej nikt Cię nie bił kolbą po brzuchu, nie kopał w jaja i nie kazał tachać kamieni. Czuł się zaszczycony tym, że dostał się do tej "elitarnej" jednostki, ale czy coś oprócz tego osiągnie? W takich momentach kryzysu przpominały mu się słowa poprzednich dowódców - Im lepiej będziecie weyszkoleni, tym szybciej skończy się wojnai tymszybciej wrócicie do domu do żonki. Crawford nie miał żonki, rodzice nie żyli, więc nie było do czego wracać. Ale z chęcią siedziałby teraz przy kominku i palił fajeczkę, z psem śpiącym u stóp. Dlatego zdecydował, że włoży całą swoją determinację w to szkolenie. Nie żeby być najlepszym, ale żeby być w pierwszej dziesiątce. Pierwsza dziesiątka...
Z ta myślą powtórnie zasnął. Nie miał zamiaru wspominać Wadimowi, co zobaczył. Może przy okazji zapyta go o wydarzenia z przeszłości. Ale nie teraz. Muszą się lepiej poznać... Już spał.
 
__________________
Następnie Aaron rzuci losy o dwa kozły, jeden los dla Pana, drugi dla Azazela. Kozła wylosowanego dla Azazela postawi żywego przed Panem, aby dokonać na nim przebłagania, a potem wypędzić go dla Azazela na pustynię.
/Kp 16;8,10/
Azazel jest offline  
Stary 10-05-2006, 20:22   #62
 
SHAQER's Avatar
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
Niektórzy może byli zdziwieni tym faktem, ale nie obudziło ich wściekłe wejście Douglasa. Ba właściwie nic ich nie obudziło spali jak zabici. Aż na zewnątrz dało się słyszeć dźwięk trąbki. Nadeszła pora apelu. Ciche gwary rozmów wypełniły cały barak, gdy wojskowi zaczęli się ubierać. Jedni robili to bardzo szybko jakby sam kapitan się im przyglądał, a inni natomiast robili to bardzo nieśpiesznym tempem. Frank był gotowy już przed odgłosem trąbki. Ubrany schludnie i po wojskowemu. Ubranie jak i buty były w nieskazitelnym porządku jakby wstał o wiele wcześniej niż oni i doprowadzał swoje oporządzenie do stanu idealnego. Uśmiechał się do zaspanych towarzyszy i czekał aż tak jak on będą gotowi.
 
__________________
It`s not a vengance, It`s Punishment
SHAQER jest offline  
Stary 10-05-2006, 21:49   #63
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Wadimowi wydawało się, że ta noc trwała dłużej niż zwykła. Pewnie dlatego, że przez pierwszą część dręczył go ten sam koszmar co zawsze, ale mimo tego udało mu się porządnie wyspać. Otworzył oczy i gdy ściągał z siebie koc czuł prawie wszystkie swoje mięśnie. Widząc, że wielu jego towarzyszy ma podobny problem powiedział U nas w Rosji wiemy jak się zwalcza zakwasy - tak samo jek kaca - klinem. Poczem zaczął się rozciągać. Niektórzy krzywili się widząc jak wygina swoje cialo. Po jeszcze kilku szybkich ćwiczeniach fizycznych ubrał się i wyszedł razem z resztą chłopaków. Nie wiedział jeszcze co teraz będzie, ale jak na razie wszystko pozytywnie go nastrajało - dźwięk trąbki był niemal kojący, a po wyjściu okazało się, że przez chmury świeci słońce i jakby można powiedzieć: Przyroda budzi się do życia. Odegnało to jego obawy na przyszłość i dało mu nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie sensowniejszy niż wczorajszy.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 10-05-2006, 23:26   #64
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Pierre Cognard

Gdy usłyszał głos trąbki już od pewnego czasu nie spał. Jednak nie mógł się ruszyć. Tak jak wczorajszego wieczora nie było jeszcze tak źle po szkoleniu, jakie zaserwował im Douglas, tak teraz czuł się potwornie. Z trudem podniósł się i usiadł na łóżku. Przetarł oczy i dostrzegł barczystego mężczyznę, posturą mniej więcej równego Keganowi. Pierre jeszcze chyba go nie znał. Nie pamiętał, aby wtaczał z nimi kamienie. Mniejsza z tym... Skupił cały wysiłek woli aby wstać z łóżka. Gdy już stał, znieruchomiał na chwilę, pozwalając mięśniom na chwilkę się odprężyć. Podniósł okulary ze stolika i założył. Postanowił w miarę szybko doprowadzić się do porządku i ubrać się do apelu. Powolnymi ruchami, które co rusz sprawiały mu ból wdziewał kolejne elementy uniformu. Potem usiadł ponownie na łóżku i zerknął na swoje stopy. Były trochę opuchnięte po bieganiu z kamyczkami w butach, jednak nie było aż tak źle. Nie bolały go zbyt mocno. Owinął stopy onucami i włożył buty. Po chwili stał już obok łóżka ubrany jak należy. Zerknął na Johna.
- I jak tam brzuch? - zapytał - Mocno cie wczoraj rąbnął, mon ami.
 
Malekith jest offline  
Stary 11-05-2006, 22:10   #65
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Zbyszek spał jak na swoje standardy jak zabity, to znaczy jak nakrył głowę z wieczora, tak przeleżał do rana. Co wcale nie znaczyło, że czujnego snu nie mąciły mu odgłosy innych osób śpiących na sali, ale przywykł już odróżniać w stanie pół-snu odgłosy mogące być zagrożeniem, nawet wtedy instynkt przetrwania go nie zawodził. Przynajmniej nie zawiódł do tej pory...
Na dźwięk trąbki leniwie otworzył oczy, mile zaskoczony brakiem brutalnej pobudki w środku nocy albo z samego rana. Zsunął się z pryczy, przeciągnął, zrobił kilka energicznych skłonów i przysiadów, po czym sięgnął po mundur. Rozweseliła go uwaga Wadima.
- To po przetrenowaniu mięśni przetrenowuje się wątrobę, niech też nie próżnuje!
Zakrzyknął wesoło, ze śmiechem. Zamierzał wyskoczyć jeszcze przed apelem pod pompę i przemyć twarz zimną wodą. Na szczęście dziedziniec gdzie znajdowała się studnia i tak musiał przemierzyć, żeby dotrzeć na zbiórkę, choć miał nadzieję, że zdąży wrócić do baraku żeby porządnie się wytrzeć, zamiast otrząsać się panicznie z wody, starając się przy tym nie zmoczyć munduru. W pośpiechu dopinał sprzączki ubrania i składał pościel.
 
inwyt jest offline  
Stary 12-05-2006, 12:50   #66
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Wadim widząc Zbyszka pod pompą pomyślał, że faktycznie, dobrze by było się umyć. Jego stare spodnie nie były w najlepszym stanie. ~Mógłbym je po prostu wyrzucić, ale hmm, mogą się jeszcze do czegoś nadać.~ w myślach postanowił chociaż je wypłukać, kiedy będzie czas. Na razie sam poszedł się trochę obmyć. Na uwagę Zbyszka uśmiechnął się Chodziło mi o to, że jak cię nawalają mięśnie, to ignoruj to i daj im jeszcze wysiłku. Tak to uporasz się z zakwasami szybciej i więcej ci pójdzie w mięśnie. Choć jak widzę nie jesteś tak wypompowany jak reszta... To Ciebie przywieźli trochę później tak? Faktycznie... Ciekawe co teraz będzie - klasyczny tor z przeszkodami czy coś specjalnego? Frank pewnie wie trochę więcej - on już na pewno będzie w tym oddziale.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 12-05-2006, 13:52   #67
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
John Breck-Thomas
- Kolejny pierdolony dzień...- mruknął John, gdy tylko się obudził. Gadał tak jakiś Szkop na Bismarcku, z którym musiał spać w jednej kajucie- facet kantował w karty jak nikt, ale potem- kiedy ocalał- gratulował Breckowi jego pracy. Ponoć "Nawet śmierdział jak Austriak".
Ale nie to było jego największym problemem- o wiele gorszym od pesymizmu były wielkie zakwasy. Zaczął powoli- delikatnie ruchy rękoma, a gdy słońce wstawło i ktoś pomyślał o trąbieniu na apel John był już w miarę sprawny- przynajmniej w pozycji leżącej ruszał swobodnie rękami. Lecz prawdziwy koszmar to podniesienie się...
Delikatnie schylił się, by usiąść na łóżku- i mało co nie obudził wrzaskiem całego baraku. Szybko podwinął bluzkę- tylko siniec, ale bolał jak postrzał. Żołądek wariował- ciągle chciało mu się rzygać. No ale cóż, to wojsko. Trwa wojna. Czy chęć na małe heftanko powinno przeszkadzać żołnierzom? Nie, raczej nie... Dzięki Bogu był przygotowany na coś takiego...
Gdy szykował się do prawdziwego aktu masochizmu jakim były jego "ćwiczenia wytrzymałości przeciwbólowej" podszedł do niego ten francuzki szpieg. Słysząc jego słowa wypowiedziane życzliwym tonem, Johnny uśmiechnął się kwaśno i mruknął:
- Gdyby rąbnął mocniej, nie miałbym już praktycznie żołądka... Ale wojak musi być twardy, przez generałowie przez sraczkę nie odwołują szturmów.- zaśmiał się Szkot, poczym zamknął oczy i wciągnął powietrze. Chwila skupienia, przygotowanie na to co go czeka...
Wyskoczył z łóżka- w jego oczach pojawiło się trochę łez, ale zostały tam. Wszyscy patrzyli się zdziwieni na szkockiego wojaka. Ale to nie wszystko...
Szybko porwał pozostawioną na stoliku tackę, na której wczoraj "podano" im kolacje, podszedł bardzo powoli do ściany, oparł się o nią, chwycił tackę oburącz i...
Raz, dwa, trzy... Oczy młodego wojaka, całe już przekrwione, ale widział, że musi rozruszać tamte okolice- to kwestia mięśni. Cztery, pięć, sześć... Czuł, że zaraz zemdleje... Siedem, osiem, dziwięć i dziesięć... Szkot powoli osunął się na ziemię... Widział, że za chwilę ból minie i będzie zdolny do "życia".

Rzeczywiście- po 3 minutach JBT poderwal się nagle na równe nogi- ból nie opuścił go, ale był kilkanaście razy mniejszy. Szybko zaścielił swoje łóżko, poprawił mundur (w którym- jak to często robił- postanowił spać) i wybiegł na apel. Szybko ustawił się w szeregu- mało co, a byłby spóźniony. A jak za takie rzeczy kara Douglas wiedział już dobrze...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 12-05-2006, 15:51   #68
 
Bladowicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Kegan Hughes

Kegan podobnie jak Frank przywykły był do wojskowego drygu, dlatego też gdy rozbrzmiały dźwięki trąbki, obmywał swoje ciało lodowatą wodą z pompy. Pomocnym był fakt, że łóżko, które wybrał Frank, znajdowało się na wprost okna wychodzącego na wschód, co skutecznie budziło o brzasku.
Tak czy inaczej, gdy zabrzmiała pobudka, zanucił odmienną wersję melodii, granej mu niegdyś w innym miejscu:
- Ja tu trąbię pół godziny, a wy śpicie talalalaa, Pobudka Wstawać . - Zakrzykną do siebie, na tyle cicho, by trębacz nie uznał, iż ktoś wchodzi w jego kompetencje.
Przywdział, świeżo poprawioną koszulę mundurową, poprawił wszystkie guziki, sprawdzając czy któryś nie planuje odpaść, wygładził materiał opięty na wielkim cielsku, z głośnym charkotem zebrał ślinę, spluną na ziemię i dopiero teraz ruszył na miejsce zbiórki
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline  
Stary 12-05-2006, 18:19   #69
 
Azazel's Avatar
 
Reputacja: 1 Azazel ma wyłączoną reputację
Robin Crawford
Co do... Crawford był zaspany i nie zdawał sobie w pełni sprawę z tego ,gdzie się znajduje. Gdy zauważył Kegana wychodzącego z baraku na zbiórkę zawołał
Cholera, zaspałem! Weź go kurwa zagadaj, ok? Postaram się przemknąć
Strach przed tym co zrobi mu Douglas jeżeli odkryje jego spóźnienie zniwelował ból w mięśniach. Ubrał jak najszybciej nowy mundur, jednocześnie patrząc był leżał odpowiednio. Do tego Douglas też mógł się doczepić.
Biegiem pokonał odcinek między barakiem a pompą. Tam kilka sekund zajęło mu wypłukanie z twarzy resztek snu. potem pędem poleciał na zbiórkę.
 
__________________
Następnie Aaron rzuci losy o dwa kozły, jeden los dla Pana, drugi dla Azazela. Kozła wylosowanego dla Azazela postawi żywego przed Panem, aby dokonać na nim przebłagania, a potem wypędzić go dla Azazela na pustynię.
/Kp 16;8,10/
Azazel jest offline  
Stary 12-05-2006, 20:36   #70
 
SHAQER's Avatar
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
Frank dwoił się i troił pomagając kompanom podczas szykowania się na apel. Za główna pomoc służyło jego oficerskie oko wyszukujące wszelkie niedoskonałości w ubiorze czy też nierówno pościelone łóżko. Był równie czepialski jak Douglas lecz w taki miły sposób. Wszyscy chętnie słuchali jego porad gdyż lepiej by on coś zauważył niż potem pchać ponownie kamyczek.

- Dawać chłopaki. Ja wiem, że to nie rewia mody, ale jak tak wyjdziecie żołnierzu to będziecie pierwszymi którzy podejdą do tego pięknego dzwonka. Hej Ty tam. Robin prawda? Ubieraj się szybciej, bo jesteś ostatni. Nie przejmuj się wyłaź.

Frank poczekał aż guzdrała wyszła w końcu z baraku i sam opuścił go na końcu sam w ten sposób przyciągnął wzrok podejrzanie szczerzącego się Douglasa. Gdy już wszyscy stanęli na baczność powiedział zbyt ciepłym głosem.

- Mam nadzieje, że mój wspaniaÅ‚y oddziaÅ‚ wyspaÅ‚ siÄ™ jak należy. DziÅ› caÅ‚y dzieÅ„ ćwiczeÅ„ przed wami i w barakach bÄ™dziecie dopiero późnym wieczorem. Z prawdziwÄ… „PrzykroÅ›ciÄ…” muszÄ™ wam powiedzieć, że przespaliÅ›cie Å›niadanie. No cóż jutro też jest dzieÅ„ i może wtedy uda wam siÄ™ coÅ› przekÄ…sić. Ale wasz dzielny bez stresowy wojak – Tu wskazaÅ‚ na spokojnie stojÄ…cego Franka – jako żoÅ‚nierz, który ma czas na wszystko poza przyjÅ›ciem na zbiórkÄ™ zje sobie wasze porcje. Å»yczcie mu smacznego chÅ‚opcy.

Uśmiechnął się, lecz stłumił chichot gdyż z domku powoli wyłaniała się sylwetka majora. Był jeszcze daleko, lecz przez tłum przetoczyła się fala szeptów wyrażających dezaprobatę.
 
__________________
It`s not a vengance, It`s Punishment
SHAQER jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172