Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-06-2015, 15:44   #11
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Po długiej wizycie u lekarza i nie lada łataniu, Marco w końcu dostał się do hotelu który gościł w sobie biuro Iruty i Lorenzo. A tam gdzie Iruta, tam też Elise.
Kobieta czekała już przed wejściem, spokojnie paląc papierosa. - Yo, cwaniaku. - przywitała się, wyraźnie zadowolona z niemal natychmiastowego tępa działania jakie podjął Marco.
- Witam, panno Winner - przywitał się uprzejmym kiwnięciem głowy. Spod kołnierza nowego białego płaszcza wystawał owinięty dookoła karku bandaż, jednak poza tym mafiozo wydawał się być w dobrej formie. Solidna dawka morfiny od doktora Salvatiego musiała uśmierzyć ból na dobra chwilę. - Dostarczam przesyłkę - dodał wyciągając w jej kierunku sporą walizkę do której wcisnął krwiożerczą lalkę. - Z przyjemnością się jej pozbędę. W środku jest też plik ze zdjęciami transakcji dokonanych przez Talona. Jeśli chcesz możemy od razu spróbować wypytać Lorenzo co o nim wie. Sam jestem ciekaw co knuje gość którego zabawka o mało co nie pożarła mnie żywcem.
-Jeżeli włożyłeś zdjęcia razem z lalką to wolałabym nie. Najpierw trzeba znaleźć dobry sposób na to, aby ją otworzyć. - westchnęła Elise. - Stawiam stówę że to dziadostwo tylko udaje martwe. Albo powoli sie regeneruje. Nigdy w życiu nie widziałam zniszczonego artefaktu. Tym bardziej od miernego strzału z pistoletu.
- Widzisz co mi zrobiło kilkoma ugryzieniami - odparł mężczyzna, wskazując palcem na bandaże. - Gdyby wtedy nie zdechło, to mógłbym teraz z tobą nie rozmawiać. A jeśli z jakiegoś powodu chciało żebym je ze sobą zabrał, to mogło dać mi znać w dużo milszy sposób.
-Przydałoby się więcej o niej wiedzieć. - westchnęła Elise. - Zawsze możemy spróbować sprzedać ją Irucie. Jest teraz w biurze. Albo przynajmniej zapytać na jej temat.
- Chętnie - pokiwał głową tatuażysta. - Mam nie wspominać że to zlecenie od ciebie?
-Oczywiście. - przytaknęła.
Przejazd do Iruty to dość długa chwila w windzie hotelowej. Mężczyzna miał swoje biuro tuż pod piętrem dla vipów, co oznaczało przedostatni poziom budynku. Było już dość późno, słońce powoli zachodziło za oknami, gdy Winner otworzyła drzwi do gabinetu. - Oy, patrz kto do nas wpadł.
Iruta przekręcił krzesło od komputera w stronę drzwi, dość znudzonym spojrzeniem przyjżał się Marco. Wysoki kołnierz azjatyckiego odzienia zasłaniał jego usta. - Yo. - przywitał się, nieco zwawszym, choć w dalszym ciągu pozbawionym inspiracji tonem.
- Konnichiwa - przywitał się mafiozo, podchodząc do biurka na którym położył walizkę.
-Ye, ye, Ialiano. Gdzie moja pissua? - zmróżył oczy Iruta.
- Przyszedłem z czymś co może cię zainteresować - odparł Włoch, otwierając walizkę.
Natychmiast rozległ się syk gdy stworzenie chciało wyskoczyć na wolność. Przewidując, że to może się zdarzyć. Marco natychmiast opadł na teczkę całym ciałem, przytrzaskując non-stop wierzgajace łapska kreatury. Iruta zmyślnie odepchnął krzesło do tyłu, łapiąc w rękę parasol który opierał się o biurko.
-To..co teraz? - spytała Elise, widząc, że kreatura nie chce sie uspokoić.
- Macie coś czym moglibyśmy ją związać? - zapytał mafiozo, wskakując zręcznie na biurko by usiąść na walizce. - To coś to artefakt który udało mi się znaleźć - wyjaśnił, zwracając się do Iruty. - Tylko nie mam pojęcia jak go kontrolować. Miałem nadzieję że z twoją pomocą uda się wykombinować co można z nią zrobić.
-Może spytaj Talona? - zasugerował Iruta przenosząc wzrok na Elise - Szkatułka w dolnej szufladzie, kajdanki. - polecił.
Westchnął potem dla zregenerowania sił i wrócił do tematu. - Animowane artefakty są często jak zwierzęta. Jeżeli w zestawie nie ma smyczy to musiałbyś ją wytresować. - wyjaśnił.
- Wytresować? - zdziwił się Marco, kiwając się do przodu i do tyłu na walizce. - Gdyby to było zwierzę, to nie ma problemu, ale nie wydaje mi się żeby lalka przejmowała się razami, albo miała ulubione przysmaki - zastanawiał się na głos. - A tak w ogóle skąd wiesz o Talonie? Twój znajomy? - zapytał zaciekawiony.
-Niezbyt. Klient Lorenzo, to po drodze go poznałem. - dwójka była w końcu partnerami. W mniejszym lub większym stopniu. - Nie wiedziałem, że już komuś podpadł.
Elise przyszła z dwoma, potwornie starymi, wręcz średniowiecznymi kajdanami połączonymi gruby, pordzewiałym łańcuchem. Podała je Irucie, którzy założył je na ręce lalki. Ta natychmiast przestała się ruszać.
- Jeszcze nie podpadł, ale powiedzmy że nie lubię gdy wiem o kimś mniej niż o tobie - stwierdził tatuażysta, wyciągając z kieszeni płaszcza pistolet i ostrożnie podnosząc się z walizki przyłożył go do szpary czekając na ruch lalki.
Lalka siedziała zastygła w miejscu niczym kamień. Jej wyraz twarzy przypominał ten który miała, gdy atakowała Marco.
- A jednak podbierasz mu artefakty. - wytknął Iruta. - No chyba, że sama ci wlazła pod nogi.
- W sumie bardziej to drugie - przytaknął mafiozo przyglądając się uważnie lalce z lufą pistoletu przyłożoną do plastikowej główki. - Czyli nie masz pomysłu co z nią zrobić? Żadnego zaklęcia ani nic z tych rzeczy?
-Co ja, czarodziej? - zaśmiał się. - Mam wiele rzeczy. Głównie wiedzę. A co? - Iruta miał tą dziwną aurę, albo może raczej nie pilnował swojego głosu równie dobrze co twarzy.
Można było łatwo się domyślić, kiedy ma ochotę się uśmiechnąć.
- Cóż, skoro tak to co mógłbyś mi powiedzieć o Talonie? - zapytał Marco zaciekawiony. - Może jego rysopis albo sprawę którą miał do załatwienia u Lorenzo?
- Nie wiem czy bym mógł, zajęty jestem. - stwierdził Iruta. - Jak bardzo ci zależy? - spytał.
- Jeśli mowa o nowym artefakcie dla naszej rodziny to powinieneś wiedzieć że cena nie gra roli - uśmiechnął się pod nosem mafiozo, sięgając za pazuchę spod której wyciągnął książeczkę czekową i złożył podpis na jednej z kartek którą położył na biurku Iruty. - Sam wpisz ile chcesz - oznajmił.
-No chyba nie myślisz że dam ci po prostu kupić ode mnie cudzy artefakt? - odpowiedział Iruta. - Kto by nie był jego właścicielem przyleciałbym za mną dość rozwścieczony.
- Oh, nie sądzę by do kogokolwiek przyleciał - odparł Marco uśmiechając się wymownie. - Poza tym chcę tylko informacji o nim. Informacje o ludziach również sprzedajesz, czyż nie? Gdybyś zawsze martwił się tym że kogoś zdenerwujesz, to musiałbyś wiecznie trzymać gębę na kłódkę.
- Co nie zmienia faktu że kredyt nie jest mi specjalnie potrzebny. - Iruta podniósł głowę lalki, przyglądając się jej z uniesioną brwią. - Może ją być odsprzedał? Chyba nie jest ci aż tak potrzebna?
- Cóż… - zastanowił się tatuażysta. - To bardzo ładna zabawka, ale jeśli załatwiłbyś mi z w zamian coś innego, to myślę że mógłbym się z nią rozstać - stwierdził sugestywnym tonem. - To co zwykle. Ile byłbyś w stanie wykombinować i na kiedy?
-Przynajmniej kilka litrów. Od tygodnia do dwóch, zależy czy dostawy portowe będą działać bez szwanku. - wzruszył ramionami Iruta.
Elise dyskretnie i delikatnie kopnęła Marco w nogę, poprawiając się i podnosząc, aby usiąść na krześle.
- W takim razie daj mi znać gdy załatwisz towar, a ja w międzyczasie grzecznie zapytam byłego właściciela lalki czy ma dla niej jakąś smycz - stwierdził mafiozo, wpychając ręce zabawki z powrotem do walizki którą zatrzasnął, zamykając dokładnie wszystkie spusty. - Choć ostrzegam że jeśli znajdę sposób na jej kontrolowanie to cena za w pełni funkcjonalny artefakt wzrośnie, więc lepiej przygotuj jakieś gratisy jeśli ci na niej zależy - dodał, zabierając walizkę i odwracając się w kierunku drzwi. - A teraz pójdę porozmawiać sobie z Lorenzo. Możliwe że i tak wie więcej na temat tego całego Talona niż ty skoro miał z nim jakieś interesy.
-Eh? Dobra, zaprowadzę cie. - Elise brzmiała jakby znudzona krótką wizytą Marco. Owszem udała się za mężczyzną w stronę Lorenzo, potrzebowali pójść piętro wyżej, ale ledwo oddalili się od biura Iruty a Winner złapała krawat mafiozy i pchnęła go w stronę ściany. - Co ty kurwa wyprawiasz? Miałeś ją wyhandlować na informacje o Talonie.
- Spokojnie, panienko - odparł tatuażysta z cwanym uśmieszkiem. - Przecież Iruta sam powiedział że zna go tylko przelotem. Nie tak mówi handlarz który rzeczywiście posiada coś na czym zależy klientowi. A taki artefakt jest wart dużo więcej niż jakieś tam informacje z drugiej ręki - dodał, klepiąc lekko walizkę. - Poza tym mamy przecież listę osób z którymi Talon robił interesy. One powiedzą nam o nim dużo więcej za znacznie niższą cenę. Ponadto sam zamierzam go dalej śledzić dopóki nie dowiem się jak kontrolować to straszydło i będę cię na bierząco informował o wszystkim czego się dowiem. Możesz uznać to za gratis z mojej strony.
- Wybrałam najgorszego kretyna. - westchnęła Winner. - Założe sie, że ten skurwol przypomniałby sobie, że chodził z nim do tej samej klasy w szkole gdybyś tylko postawił mu odpowiednią propozycje. Nie niedoceniaj Iruty. - poleciła na przyszłość. - Zresztą, dobrej zabawy. Koniec końców nic nie dostaniesz jeśli nic nie osiągniesz. - uśmiechnęła się, odwracając na pięcie w stronę gabinetu jej szefa.
- Miłego dnia, panno Winner - rzucił mafiozo za odchodzącą kobietą, ani na moment nie tracąc swego uśmieszku. Dostał już swoją zapłatę. W końcu niecodziennie zdarzało mu się otrzymać darmowy cynk o człowieku spoza mafii w posiadaniu artefaktu. A teraz gdy Elise się od niego odczepiła mógł zająć się Talonem po swojemu, tak jak lubił. Udał się więc czym prędzej do Lorenzo który od zawsze był jego ulubionym informatorem i dostawcą dóbr wszelakich.
Ku szczęściu Marco, Lorenzo był teraz wolny. Jak mu powiedziano przed drzwiami do apartamentu handlarz był z kimś umówiony za jakieś półtorej godziny, więc dla mafiozy mógł na tą wizytę znienacka przeznaczyć najwyżej jedną.
Lorenzo, jak to zwykle bywa, rozsiadł się po prostu w cholernie drogim fotelu ubrany w strój marek przyznających status. Jego dwóch przystojnych, ale przede wszystkim silnych ochroniaży stało za nim...bardziej ku formalności niż z uwagi na rodzaj dyskusji. Mężczyzna lubił po prostu wyglądać specjalnie przy każdej jednej okazji. Uśmiechnął się szeroko. - Witam mężczyznę z mojej ulubionej mafii, czym mogę ci pomóc? - światło wręcz błyszczało odbijając się od złotych zębów. Były równie sztuczne co to, najpewniej już standardowe zdanie które słyszał przedstawiciel każdej z mafijnych rodzin.
- Jak zawsze konkretny - pokiwał głową z zadowoleniem tatuażysta. - Acz dzisiaj nic wielkiego. Dowiedziałem się z pewnych źródeł że człowiek zwany Talonem miał u ciebie interesy. Czy miałbyś coś przeciwko gdybym trochę o niego wypytał?
Lorenzo westchnął. - Niestety miałbym. Zresztą, sam siebie zapytaj. Kupował byś u mnie gdybym wszystkim rozpowiadał co i jak na twój temat? - wzruszył ramionami mężczyzna.
- Są stali bywalcy i przelotni klienci - odparł Serpe. - A żeby stali bywalcy takimi pozostali trzeba dbać o ich potrzeby, czyż nie? O członków Scacchi bym cię nie pytał, ale ten gość to przecież nikt szczególny.
- Ja nie wiem czy on jest szczególny. On tu tylko kupuje. - stwierdził Lorenzo. - Masz ci, wygadałem się. Coś jeszcze? - uśmiechnął się.
- Cóż, i tak prędzej czy później się dowiem czym handlował. Miałem tylko nadzieję że wcześniej - westchnął Marco, kręcąc głową. - W takim razie co mógłbyś mi powiedzieć o… animowanych artefaktach? - zapytał, wyraźnie akcentując ostatnie dwa słowa.
Twarz handlarza wyjawiała spore zdziwienie. - Szczerze mówiąc ani razu nie handlowałem artefaktem, tym bardziej jakimś animowanym. Straszny koncept. Bo co to ma mieć? Dusze człowieka w środku czy inne diabelstwo? - stwierdził. - Co, są plotki o jakimś nowym w mieście?
Mafiozo nic nie mówiąc wskazał podbródkiem na dwóch goryli dealera, a następnie na drzwi i uśmiechnął się nieco szerzej.
Lorenzo machnął ręką, a dryblasi spokojnie opuścili pomieszczenie. - co żeś wywęsił?
- Informacje za informacje? - zaproponował Marco. - Powiedzmy że i jedne i drugie są powiązane z naszym wspomnianym wcześniej znajomym.
Mężczyzna zaprzeczająco pokiwał głową - Ani trochę mnie nie interesuje taki biznes. To działka japończyka. - westchnął, pochylając się w stronę Marco. - Słuchaj, jak ci tak bardzo zależy, to moglibyśmy zrobić to inaczej. Przysługa za przysługę. Przynajmniej wtedy znajdę coś, co będzie nas kosztować tyle samo.
- Co masz na myśli? - zainteresował się mafiozo. - Ja też nie wiem czy twoje informacje okazałyby się dla mnie użyteczne. Ale wiesz że dobry ze mnie samarytanin. Lubię wyświadczać przysługi jeśli tylko ktoś potrzebuje mojej pomocy - stwierdził, szczerząc wesoło nieprzeciętnie ostre kły.
- Dostałem dzisiaj telefon od mojej małej dziuni. Gdzieś kilka godzin temu. - mówił nieco cichszym głosem, jakby oczekiwał odmowy od samego początku. Dawało to pewną zapowiedź jego propozycji. - Jakiś pajac z waszej mafii bawił się dzisiaj w dokach. Zamordował jej nowego chłopaka, i teraz mi chodził cała rozpłakana i zdesperowana. Nie mówię ci żebyś go zabijał, bo mnie Rosso rozszarpie na kawałki, ale jakbyś mu palca uciął, to moglibyśmy pogadać o tych ptaszkach co mi tu wlatują na zakupy.
- Taki deal powiadasz? - zastanowił się tatuażysta, gładząc sie po brodzie przez dłuższą chwilę. - Wiesz o kim konkretnie mowa? Jeśli to nikt ważny to mogę zaaranżować nawet jego niewyjaśnione zniknięcie.
- Ehh, nie do końca. Nie wiem czy go widziałem u siebie. Wygląda podobnie do ciebie, choć inny garniak nosi. Czarne włosy, wasz cały geniusz. Była z nim też Anna. Jej palec też może być. Coś czym tatuś może pokazać, że sie nie pierdoli.
- Tak, brzmi jak poważna sprawa - kiwał głową ze zrozumieniem mafiozo. - Wiesz, nie zrobiłbym tego dla byle kogo. Jeśli Rosso by się dowiedział to również mógłbym mieć nóż na gardle. Ale my jesteśmy przyjaciółmi, co nie, Lori? Przyjaciele robią dla siebie rzeczy których nie zrobiliby dla nikogo innego - kiwał dalej głową z poważną miną. - Więc oczywiście zobaczę co da się zrobić.
- Ryzykuję tyle samo. Jak się ludzie dowiedzą, że sprzedaje informacje, to zaraz będę miał na karku całe gangi. Liczę na ciebie, chłopie.
 
Eleishar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172