lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Anime] Tower of God - Inna opowieść [+18] (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/15940-anime-tower-of-god-inna-opowiesc-18-a.html)

Ryo 12-04-2016 13:02

Ryo i Borgor kierowali się zawijasami korytarza. Nic nadzwyczajnego nie zaobserwowali, ani nie usłyszeli. Monotonny spacer został zakończony na rozstaju dróg. Musieli zdecydować, w którą stronę się udadzą. Zdecydowali skręcić w prawo. Oni również znaleźli się w sali przypominającej tą, w której startowali. Po bliższym zbadaniu okolicy - co zrobiła kobieta, w formie cienia - okazało się, że znajdowała się tutaj skrzynia. Cień prześlizgnął się do skrzyni, aby ją otworzyć, kiedy upewnił się, że nikt podejrzany nie czaił się w pobliżu.
- Uważaj Ryo, skrzynia jest zabezpieczona pułapką. - Ishir ostrzegł dziewczynę, przy pomocy latarni. - Pod nią jest mechanizm naciskowy.
- Czyli muszę ją przesunąć?
- To z pewnością uruchomi pułapkę. Wyjęcie czegoś ze środka lub wsadzenie też. Musisz zablokować jakoś mechanizm, by się nie poruszył.
- Gdzie ten mechanizm?
- Cała skrzynia na nim stoi. Czymś ostrym powinno ci się udać dostać do niego, jak zrobisz dziurę w podłodze jakieś pięć centymetrów od skrzyni.
- Borgor, potrzebuję twojej pomocy. Przydałoby się zrobić dziurę w podłodze pięć centymetrów od skrzyni. Muszę się dostać do mechanizmu pułapki. - Ryo odezwała się do Borgora.
Obrońca kiwną głową i podszedł do skrzyni. Zamiast uderzyć pięścią w podłoże, użył swojej roślinności.
- Jak zablokować mechanizm? - spytał się latarnika.
- Musisz uniemożliwić mu podniesienie się i opuszczenie.
- Mhm. - Po chwili po drugiej stronie skrzyni wystrzelił w górę korzeń. - - Zrobione. - poinformował pokemon.
Ryo otworzyła skrzynię i skonfiskowała jej zawartość. W środku znalazła dwie złote kule.
- Te kule są całe ze złota i… nie wydaje się by miały coś robić. - usłyszała głos Ishira.
Dziewczyna dała jedną kulę Borgowi, drugą zaś zostawiła dla siebie. Schowała ją do ATSa.
- Idziemy dalej - zadecydowała, zamykając skrzynię. Ryo wybrała pierwszy korytarz po jej prawej stronie, by użyć techniki zakrzywiania perspektywy, by zwiększyć sobie zasięg wzroku.
Korytarz, który wybrała okazał się pusty, przynajmniej w zasięgu jej wzroku. Mieli wybór. Dziewczyna widziała wejścia do dwóch sal oraz zakręt. Zdawało jej się, że coś słyszy. Nie potrafiła jednak określić skąd dochodzi dźwięk, ani co jest jego źródłem. Hałas dobiegał z trzeciego, niesprawdzanego korytarza. Borgora przywołała do siebie kiwnięciem palca.
- Trzeba będzie uważać - zasygnalizowała pokemonowi. Słyszała coś jakby stukanie… kroki… uderzenia broń o broń… Strażnik czy drużyna żółtych?
Musiała to sprawdzić.
- Pójdę sprawdzić - w końcu była od brudnej roboty. - Uważaj na siebie, postaram się wrócić za chwilę - rzuciła do Borgora i w cienistej postaci prześlizgnęła się do korytarza, z którego wydobywały się dźwięki. W razie czego ucieknie z powrotem.
Minęła jedną salę. Była pewna, że to nie z niej napływają dźwięki. Dopiero sala na północy okazała się zawierać w sobie źródło odgłosów. Ryo po raz kolejny zastosowała sztuczkę związaną z przenoszeniem wzroku, tym razem na północną salę. Sama zaś nie zamierzała się wychylać z ulubionych cieni, ani wyglądać zza węgła, gdy nie musiała.
Zobaczyła tam obrońcę drużyny żółtej walczącego z obrońcą i latarnikiem drużyny niebieskiej. Byli tak zajęci sobą, że nie zwracali uwagi na otoczenie. Jeśli miałaby trochę szczęścia, może udałoby się jej pokonać latarnika z zaskoczenia, zdobyć jego mapy i uciec?
Ryo przygotowała broń palną. Wiedziała, że to głośne ustrojstwo jest. Niemniej skuteczne, a o to chodziło. Zamierzała wykorzystać fakt, że gdzie trzech się bije, tam czwarty korzysta, juma i spierdala. Postanowiła pomóc żółtemu i zlikwidować z zaskoczenia latarnika. Przemknęła do pomieszczenia jako cień, omijając sześciany Davkasa. Zamierzała strzelić mu prosto w łeb, a jak się nie uda, to wpakować ołów na tyle porządnie, żeby diablik padł “martwy”, po czym błyskawicznie, tu gdzież natychmiastowo uciec z pomieszczenia.
Plan był ryzykowny. Temu nie dało się zaprzeczyć. Jednak dzięki zbiegowi okoliczności ryzyko spadło o kilka poziomów. Latarnik bowiem wybiegł z pomieszczenia pozostawiając obrońcę samego. Jego latarnie wyczuły Ryo, jednak było za późno na działanie. Strzał z pistoletu odbił się echem, a mózg diablika ochlapał wyjście z sali. Zwiadowczyni pozostawiła drużynę niebieskich bez kontaktu ze sobą.
Natychmiastowo cień uciekł do Borgora. Oddalił się znacznie od przejścia do sali północnej, dopiero gdy znalazł się znacznie bliżej swojego obrońcy niż tamtych, raportował na szybko.
- Załatwiłam latarnika niebieskich - Ryo powiadomiła Ishira przez latarnię. - Tylko natknęłam się przypadkiem na obrońców, żółtego i niebieskiego - dodała. - Ishir, spytaj się naszych, czy kogoś po drodze nie spotkali. Prawdopodobnie będziesz musiał się przygotować na starcie. - po czym wtopiła się w cienie. - Borgor niech uważa na “niebieskiego” obrońcę.
- Dobra robota, skarbie. - usłyszała ze swojej latarni. - Tamci spotkali szkieleta, który skierował się w ślepe korytarze. Pewnie w końcu zacznie kierować się w moją stronę. Będę uważał. Nie martw się. Borgorowi już przekazałem, chociaż wątpię, by niebieski wyszedł stamtąd “żywy”
- W moim zasięgu jest co najmniej niebieski obrońca i żółty obrońca, nie wiem o reszcie dodatkowego towarzystwa. Zastanów się, z kim się zamienisz miejscami, jak cię odwiedzi szkieletor - Ryo nasłuchiwała w międzyczasie, czy w jej kierunku ktoś nie nadchodzi. Wkrótce miała plan przeteleportować się w cieniach tak, by ominąć przejście na północ i zbadać dalsze korytarze. - Co tam u Borgora?
- Borgor czeka na ciebie, przekazałem mu, by udał się na południe. Znalazł się w kolejnej sali. - wyjaśnił chłopak.
Podróż dziewczyny nie trwała długo. Znalazła się w ślepym zaułku. Musiała zawrócić.
Co też zresztą uczyniła, teleportując się na miejsce i pędząc w ciemnościach w kierunku Borgora. Pistolet miała w pogotowiu, tak na wszelki wypadek.
Po drodze minęła obrońcę żółtych, który kierował się w tym samym kierunku co ona. Z tą różnicą że zamiast skręcić na południe on szedł na zachód. W stronę sali, w której zaczęli, jednak niekoniecznie musiał tam trafić. Bez względu na wszystko postanowiła wrócić do Borgora, z taką różnicą, że musiała sprawdzić północny korytarz, żeby nie natknąć się na Agastyrosa. Ponownie użyła techniki z przenoszeniem wzroku na północny korytarz. A co tam zobaczyła? Miłą niespodziankę - bowiem tam leżało “truchło” “centaura”. Kolejny niebieski zdjęty z głowy.
- Niebieski obrońca padł. Żółty obrońca musiał go załatwić - poinformowała Ishira, chowając się w cieniu. Potem szybko wróciła do Borgora.
Spotkała się z obrońcą. Pokemon w między czasie zbadał pomieszczenie, nie odkrywając niczego ciekawego. Z tej sali mieli wyjście na południe lub na zachód, by odkryć mrok.
Dziewczyna wybrała na chybił-trafił południe.
I wielkie zaskoczenie, kolejna sala. Z trzema wyjściami na zachód i jednym na południe. Jednak ważniejsze od tego był fakt, że w sali znajdowała się skrzynia i… strażnik.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/3e/2b/b4/3e2bb4b7ee39fc57c36e1ba4efe7bca0.jpg[/media]

Wyglądał jak zmutowany baran, na którym ktoś przeprowadził szalone eksperymenty. Potężnie zbudowane kończyny i zaokrąglone kły. Sierść - koloru brązowego - była jedynie na grzbiecie. Spomiędzy wystających kłów, ściekała ślina. Stojąc na czterech łapach miał trochę ponad dwa metry wzrostu. Ryknął głośno i zaszarżował na dwójkę regularnych.
- Radzę nie dać się trafić. - usłyszeli głos Ishira.
Bestia pędziła tak szybko, ze nawet nie było sensu nawiązywać rozmowy z Ishirem. Trzeba było bawić się w torreadora połączonego z paleniem pyska potwora. Chociaż lepiej by było, jakby Borgor dopomógł. Ryo odskoczyła w bok. Miała kolejny ryzykowny pomysł i zamierzała jak zawsze ten głupi pomysł zrealizować. Chciała dosiąść potwora, by ten nie mógł jej ubić.
- Borgor, dosiądę bestii, potrzebuje twojej siły, by potwora przetrzymać.
Pokemon skinął głową. Złączył przed sobą ramiona, tworząc kolczastą tarczę. Krzyknął do bestii, a ta zaszarżowała na niego. Zderzenie tej dwójki wybiło w ścianie dziurę obrońcą, a strażnika odsunęło o kilka metrów i ogłuszyło, dając szansę na realizację planu.
Zaraz jak tylko paskuda została ogłuszona, Ryo dosiadła ją. Wyciągnęła pistolet i strzeliła potworowi do lewego ucha, aby rozwalić mu głowę i mózg. Gdyby jednak i to nie zadziałało… zamierzała jeszcze bardziej zaryzykować. Tym razem musiała się mocno trzymać, aby bydle ją nie zrzuciło.
Zwiadowczyni miała szczęście. Bestia jeszcze chwilę była ogłuszona, dzięki czemu strzelenie w ucho udało się bez trudu. Jednak kula nie dotarła do mózgu - jeśli w ogóle jakiś strażnik miał - lecz wyszła przez czaszkę. Ryo niemal sama siebie nie zastrzeliła. Ból sprawił, że stwór doszedł do siebie. Postanowił z rzucić kobietę ze swojego grzbietu, tarzając się grzbietem po podłodze. Borgor w dalszym ciągu tkwił wbity w ścianę. Jednak drobne poruszenia świadczyły, że nie odpadł jeszcze z rozgrywki.
Czyżby ta bestia naprawdę nie miała mózgu? Skoro nie głowa była jego słabym punktem - to co wówczas? Ryo dobyła ostry nóż w rękę i postanowiła zająć się potworem w międzyczasie. Zaczęła się ostra jazda na psychodelicznym rodeo. Kiedy potwór przetoczył się na grzbiet, zwiadowczyni w tym samym momencie zmieniła miejsce uczepienia się, przeskakując na brzuch potwora. Nie miała zamiaru dać się trafić. Może latarnia Ishira przeskanowałaby strażnika w międzyczasie?
- Skan, proszę - rzuciła do latarni.
Zamierzała skorzystać z pomocy cienia, wydłużając sobie niejako rękę. Ostrze noża celowało w gardło maszkary, tam, gdzie normalnie świniak mógłby mieć tętnice.
- Wygląda tak, jakby był… mięsnym robotem. Wszystko co ważne jest w brzuchu. Dobrze chronione. Reszta jest na pokaz.
Zatem trzeba było rozpruć brzuch stwora. Tutaj nie starczyłby nożyk - trzeba było zaopatrzyć się w większy. Ryo dobyła miecz, by dobrać się do swoistego nadzienia. Nawet nie czekała na zaproszenie, zamierzała sprawić, by przeciwnik tarzał się na grzbiecie i dał jej odsłonić swoje… wnętrze.
Miecz jednak odbił się od tego, z czego zbudowany był brzuch bestii.
- To nie jest metal. Moja baza wypluła mi nazwę, ale mnie ona nic nie mówi. Herogx.
- Mnie też nic nie mówi. Ale cokolwiek to jest… nie powinno za długo potrzymać - warknęła pod nosem, nieco bardziej rozeźlona niż chwilę temu. Nie podobało jej się to nic a nic. - Borgor, może tobie coś mówi “Herogx”? - rzuciła w międzyczasie do obrońcy, jej samej zaś strzelił się do głowy pomysł. Niemniej musiała się skupić na tym, by dziad jej nie załatwił. Postanowiła spalić brzuch bestii.
Borgor coś burknął niewyraźnie, gdy w końcu udało mu się odpaść od ściany. Raczej nie miało to nic wspólnego z “Tak” lub “Nie”. Widać było, że uderzenie go zabolało.
Próba ognia powiodła się doskonale. Przynajmniej jeśli idzie o dostanie się do tego dziwnego Herogx. Ryo musiała zeskoczyć z bestii, by samej się nie spalić. Wszystkie bestiopodobne elementy spłonęły. Pozostała jedynie kula. Równie wysoka co Ryo i tyleż szeroka. Wykonana z dziwnej substancji, która zdawała się być ciekła, ale jednocześnie utrzymywała kolisty kształt. I z całą pewnością była ognioodporna.
Ciekawe, czy ta kula była mieczoodporna.
- Skan, proszę.
Ryo cięła w kulę z lewej w dół, po skosie.
Cięcie pozostawiło ślad w substancji… który niemal natychmiastowo został zalany.
- Nie chcesz skanu, naprawdę nie chcesz. Załamiesz się jak powiem ci ile ubyło.
- Dawaj, nie pierdol. - przerwała Ishirowi.
- 0,001% substancji.
Dalsza rozmowa raczej była niewygodna, bowiem kula zaczęła się kręcić po całej sali. Ryo musiała się skupić na unikach.
- Chyba przydałabysię… elektryczność - rzuciła do latarni w przerwach. Ogień nie działał. Miecz nie był skuteczny. Nie sprawdzała ciemności, błyskawic…
- Ishir, zapodaj Borgorowi… żeby spierdalał… i nie dotykał kuli. - zapodawała w przerwach, unikając kuli. - chyba że ma jakiś pomysł… jak to załatwić.
Borgor ryknął wkurzony i zaszarżował na kulę.
- Nie będziesz mną po ścianach rzucał ciulu! - jego ręka zmieniła się w stal i walnęła w strażnika. Ryo poczuła siłę uderzenia w kościach. Kula gruchnęła w ścianę, na której się rozpłaszczyła przypominając obecnie bardziej prostopadłościan. Przynajmniej przestała się ruszać, jednak nic więcej to nie dało.
- Czekaj, zaraz tam będę. Szkielet przyszedł. Dużo metalu ma… biedaczek. - usłyszała wesoły głos Ishira. A później odgłos eksplozji. - Przekaż Borgorowi, by się nie ruszał. Zaraz się z nim zamienię, bo obrońca żółtych się zbliża. - Po dłuższej chwili zamiast pokemona w sali znajdowała się baza operacyjna latarnika z nim w środku. - Cześć kochanie. Jak tam walka?
- Sam mogłeś mu to przekazać. Cześć, kochanie - rzuciła do Ishira. - Bijemy. Ogień na to coś nie działa. Gromu nie testowałam, ciemności też - Ryo dobyła ponownie miecza. - naelektryzujesz mi ostrze?
Chłopak wziął od dziewczyny miecz i przejechał po nim ręką pokrytą niebieską elektrycznością. Została ona przekazana na ostrze. Sam też dobył wsadzoną za pas broń.
- Ej, pobudka. - zwrócił się do niej. Po broni przebiegły pioruny, tak jakby broń właśnie się budziła i nie była z tego zadowolona. Następnie wystrzelił z niej słup elektryczności, która uformowała prawidłowe ostrze miecza.
- To ja biję elektrycznością, a ty mrokiem. Na trzy. Raz, trzy! - krzyknął szarżując na byłą kulę.
I zaszarżowali wspolnie na to dziwne cos. Ryo ciela najpierw elektrycznoscia, a potem pokrywajac ostrze katany ciemnoscia - mrokiem.
Cięcia tymi żywiołami były zdecydowanie efektywniejsze niż zwykłym mieczem, jednak niewystarczająco. Ishir i Ryo postanowili posłać w strażnika bezpośrednią wiązkę odpowiadających im elementów. To już przyniosło konkretny efekt. Jeszcze jedno uderzenie sprawiło, że strażnik zniknął zupełnie. Pozostawił po sobie hologram mapy, który również po chwili zniknął.
- No to mamy kolejną część. - ucieszył się Ishir. - Dobra robota, skarbie.
- Informuję, że wszyscy strażnicy zostali pokonani. - usłyszeli głos dyrektora.
Dziewczyna podeszła do skrzyni chronionej przez strażnika i opróżniła ją.
W skrzyni znajdowała się jedna złota kula. Ryo początkowo nie wiedziała, komu ja dać, sobie czy Ishirowi. Stwierdziła po chwili, ze da ją latarnikowi. Chłopak przyjął ją, dziękując.

Karmazyn 12-04-2016 23:14

Pierwsze piętro: Labirynt - nowy cel.
W czasie gdy regularni walczyli z labiryntem, strażnikami i sobą nawzajem, cała ósemka rankerów siedziała przy stole w sali powitalnej i podziwiała zmagania swoich podopiecznych. Obserwowali wszystko na wielkich monitorach, z możliwością wybierania dowolnej sceny w dowolnym czasie. Naturalnie wszyscy zajadali popcorn. Dyrektor i Barbara popcorn kukurydziany. Hargur, P-742 i Ihthiegyh popcorn mięsny. Rider jadł ognisty, a Shukaku kamienny. I jak wśród każdych kibiców toczyły się różnego rodzaju rozmowy, mniej lub bardziej na temat odbywającego się egzaminu.
<style type="text/css">p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }a:link { }</style>
– Twój chłopak nawet dobrze się sprawuje, Basiu. – Syrion rzucił do nauczycielki zwiadowców. – Zresztą twoja uczennica też sobie radzi.
– To nie mój chłopak staruchu. – odburknęła okularnica. – Ostatnio mnie nawet olewa.
– Przeleciał i zapomniał. Typowy facet. – westchnęła mackowata. Nie wiadomo czy był to zarzut dla męskiej części grona pedagogicznego, czy dla Barbary.
– Nie przeleciał mnie, ty stara ropucho. Pewnie zazdrosna jesteś, że mam kandydata na chłopaka?
– Nie. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie mam kandydata, tylko chłopaka. I też wśród regularnych. – odparła spokojnie władczyni shinsu.
– Ta, a kto by chciał ruchać się z taką dżdżownicą jak ty?
– Panie, spokój. Nie czas na rozmowy, kto, z kim i dlaczego. Zajmijcie się rozmowami na temat testu. – wtrącił się dyrektor. – Zamiast się kłócić, to może mały zakład?
– Niby o co mamy się zakładać? – spytał, zdziwiony – prawdopodobnie, dokładniejsze wskazanie emocji uniemożliwiała jego maska – P – Mamy w labiryncie czterech żółtych z czterema mapami i sześciu czerwonych z trzema mapami. To chyba wiadome kto zwycięży.
– Nie bądź taaaki pewny młodzieńcze. – zabrał głos Sun. – Chcę zauwaaażyć, że Ishir pokonaaał szkielet bez większego wysiłku.
– Tak, ale tylko dlatego, że kazał Aquarius użyć swej wody, w okolicy jego bazy. No i szkielet ma w sobie sporo metalu. To czyste szczęście.
– Przypominam ci, P, że w Wieży równie ważne są umiejętności co szczęście. – odezwał się Syrion. – Ale możemy sprawdzić ich. Wpuśćmy Go. – duża litera aż uderzyła w tym zdaniu.
– Jesteś pewien, szefie? – zabrał głos milczący do tej pory – co chyba było cechą klasową obrońców – Shukaku. – Czerwoni mogą nie być w stanie go pokonać.
– Może zachęci cię fakt, że stawiam milion kredytów na czerwonych. Ktoś się przyłączy?
Po stronie czerwonych oprócz dyrektora opowiedzieli się Barbara, Hargur i Sun. Ihthiegyh, P-742, Rider i Shukaku po stronie żółtych.

– No to załatwione. – kontynuował Syrion. – Może odsłonimy im cały labirynt, co wy na to?
Gdy inni potwierdzili, mężczyzna włączył stojący przed nimi mikrofon.
– Proszę o uwagę. Jesteśmy zadowoleni z dotychczasowego przebiegu egzaminu. W grze pozostała drużyna czerwona i żółta. W związku z tym i pokonaniem strażników postanowiliśmy wprowadzić do labiryntu pewne… stworzenie. Każda z drużyn po kolei będzie miała za zadanie znaleźć go i pokonać. Dla was będzie to mgnienie oka, jednak my będziemy liczyć czas. Ta, która zrobi to najszybciej, otrzyma… podwójną nagrodę. 120 punktów i 2400 kredytów do podziału oraz… dwie mapy. By ułatwić wam zadanie, latarnicy otrzymają na swoje latarnie pełną mapę labiryntu. Informuję również, że stworzenie nie będzie znajdować się w ślepych korytarzach oraz nie będzie mógł dwa razy przejść przez ten sam korytarz lub być w tej samej sali. Ponadto labirynt został oczyszczony z pokonanych regularnych oraz strażników. Pozwolimy też latarnikom rozmieścić dowolnie członków swoich drużyn. Życzę wam szczęścia. Przyda się wam.

~*~*~*~*~*~

Ishir spojrzał do swojej bazy operacyjnej. Rzeczywiście labirynt został całkowicie odkryty, zupełnie jakby zdobyli wszystkie mapy.

[media]http://i.imgur.com/2CzLADY.jpg[/media]

W tym samym momencie do sali, w której latarnik i zwiadowczyni drużyny czerwonych toczyli bój ze strażnikiem – który zgodnie z zapowiedzią dyrektora zniknął – weszła grupa Vixena.
– O dobrze, że jesteście. – przywitał ich Ishir. – Mamy do sprawdzenia trzynaście sal i w cholerę korytarzy. Czyli przypada po dwie sale na osobę i ktoś musi sprawdzić trzy. Jakieś preferowane miejsca, gdzie mam was wysłać?
<style type="text/css">p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }a:link { }</style>

Ryo 15-04-2016 12:17

- Poszłabym szukać tego ciecia - odparła po chwili namysłu Ryo. - W razie czego poproszę o wymianę. - rzekła do Ishira.
- Za dużo czasu ci to zajmie. Dzielimy się i szukamy, wybierając takie ścieżki, by cieć nie miał możliwości pojawić się na sprawdzonym już terenie. - odparł tamten.
- Zostaliśmy my i drużyna żółtych - mruknęła Ryo. Tak powtórzyła parę razy w myślach. - Co z Borgorem? - spytała po chwili latarnika. W tle słychać było czkanie Vixena.
- Coś się stało? - to był głos pokemona dobiegający z jednej z latarnii.
Ryo też przez chwilę słyszała, że Vixen czka.
- To pewnie jakaś duża, niewidzialna mucha tak głośno czka - stwierdziła zwiadowczyni, olewając Vixena. - Ishir, zlokalizowałbyś Borgora?
-Ishir, prze*hic*nieś mnie gdziekolwi*hic*ek i lepiej zrób to *hic* szybko. - wycedziła niewidzialna mucha, nie wiadomo czy bardziej rozdrażniona zachowaniem Ryo czy kolejnym nawrotem czkawki.
- Jest tam, gdzie byłem ja. Nie ruszał się stamtąd. - odparł tamten, przez chwilę piorunując Ryo wzrokiem.
- Może zostawimy go tam, by szukał najbliższe sale. Ja wezmę czwórkę - zadeklarowała się Ryo, praktycznie całkiem spontanicznie. Nie spodziewała się w tej chwili tego po sobie. - Co? - spytała się ze zdziwieniem Ishira.
- Ty dobrze wiesz co. - odparł tamten, karcąc dziewczynę palcem. - To sprawdź jeszcze trójkę. Ja zajmę się salami pięć, siedem i jedenaście. Vixen dwanaście i trzynaście. Gotowy?
-Bard*hic*ziej już nie będę.- odparł smokowiec łykając tabletkę na czkawkę, dobrze że wziął je na test. Chłopak wcisnął przycisk w bazie i smokowiec zniknął.
- Nie wiem co - zwiadowczyni wzruszyła ramionami. Wzrok zasugerował, aby Ishir nie ciągnął dalej tego tematu.
- Mniejsza o to. Zaczniesz w trójce. Wydaje mi się, że dzięki temu trudniej będzie przemknąć się stworowi przez teren, który już sprawdziłaś.
- Niech będzie.
- Przejdź do czwórki wschodnim korytarzem, a później wróć do trójki północnym. Dam znać Borgorowi, by zrobił podobnie, ale z jedynką i dwójką. Gotowa?
- Dawaj - Ryo zrobiła się dziwnie zacięta.
Ishir nacisnął coś w bazie i dziewczyna zniknęła. Pozostała część drużyny również została rozdzielona do sprawdzenia odpowiednich sal. Zabawa w kotka i myszkę - a raczej w regularnych i bestię - rozpoczęła się. Mijała minuta za minutą. Przez ten czas co po niektórzy mogli zobaczyć potwora, jedynie jakby spojrzeli w lustro. Nigdzie nie było widać ani tym bardziej słychać niczego mogącego być ostatnim przeciwnikiem w czasie tego egzaminu. Ishir wykazał prawdziwe zdolności przywódcze. Kierował swoją drużyną. Za każdym razem umożliwiając poszczególnym czerwonym podjąć ostateczną decyzję. Jednak nic to nie dawało. Regularni zaczęli tracić nadzieję, gdy odezwał się Borgor:
- Znalazłem go.
Ishir zarządził, by cała drużyna ruszyła w stronę pokemona. W międzyczasie zamienił miejscami Vixena i Purrra, tłumacząc się dostosowaniem szybkości do odległości od celu.
Vixen zerknął na mapę żeby znaleźć najkrótszą trasę i ruszył biegiem do sali w której zaczęli.
-Jakieś wskazówki?- zapytał Ishira przez latarnię, może zdążył już zrobić skan.
Ryo również pobiegła w kierunku Borgora. Nie miała jakoś specjalnie daleko do niego. Musiała jednak mieć na uwadze to, że cokolwiek to jest…
- A jak to coś wygląda?
- Eee…. kula z czterema nóżkami. Wielkości… kilku centymetrów. - Ishir był wyraźnie zdziwiony tym, co przyniósł jego skan.
- Coś więcej?
- No ma siłę kilkucentymetrowej kulki z czterema nóżkami. Taką samą szybkość. Coś tutaj nie gra. Uważajcie na niego.
- Heh, dobra - Ryo miała powoli dość tego testu. Może w tym absurdzie jakaś metoda się znajdowała. Postanowiła uważać na wszystkie małe, podejrzane kulki z czterema nóżkami.
Podejrzanych kulek z czterema nóżkami nie było. Niepodejrzanych kulek z czterema nóżkami również. Z resztą nie było żadnych kulek. Dopiero w sali, w której zaczynali egzamin wszyscy członkowie drużyny czerwonej zobaczyli… bestię.


Stwór był ciemno granatowy, niemal czarny. Nóżki były żółte. Podobnie jak dwa rogi na górze. I było też oko. O czerwonej źrenicy. Stworek był bardzo mały. Nawet Purrr był od niego wyższy dwukrotnie.
- Y… co mamy z tym zrobić? - Ishir wyraźnie był zdziwiony stworem.
-Rozdeptać?- podsunął Vixen gotów swój pomysł wprowadzić w życie o ile nikt nie zacznie protestować.
- Potraktujmy z buta. Ogień też będzie dobry - Ryo przekazała przez latarnię Ishirowi.
Vixenowi nikt nie przeszkodził w realizacji swojego planu. Stworzonko zniknęło pod łapą smokowca. Łowca nawet tego nie odczuł. Z resztą nie tylko on. Gdy podniósł nogę, okazało się, że kulce nic nie jest.
Ryo zastanawiała się przez moment. Postanowiła zaatakować kulkę z zaskoczenia za pomocą… ciemności. W końcu cienie też przecież mogły cierpieć głód.
Jednak stworkiem najeść się nie mogły. Miał on bowiem w poważaniu wszelkie ciemności i mrok. Cwane stworzonko, miało w dupie wszelkie próby znęcania się nad nim. Ryo też zaczęła mieć to wszystko gdzieś.
- Mogę się z tym pobawić? - Ryo wpadła na głupi pomysł, żeby z kulką się… pobawić. Wziąć ją do swoich niecnych łapek - a może będzie miała nowe zwierzątko czy coś?
- Ja też chcę się z nim pobawić. - rzuciła Aquarius. Syrena chyba miała jakąś słabość do stworzeń mniejszych od niej.
- Pobawimy się wspólnie - zadecydowała Ryo. - Tylko nie wiem, co takie maluchy lubią jeść. - wzięła tą śmieszną kulkę w łapy i oglądała ją ze wszystkich stron. - A może lubi łaskotki? - postanowiła sprawdzić, czy takie stworki mogą mieć łaskotki.
Brak posiadania jakichkolwiek mięśni odpowiedzialnych za mimikę sprawił, że trudno było powiedzieć czy stworek miał łaskotki. Jedynie oko latało po wszystkich zebranych. Może kogoś szukało. Może zwyczajnie było ciekawskie. Kto to wie.
Ryo postanowiła pogłaskać stworka. Stworek dał się pogłaskać. Wyraźnie mu się to spodobało, bo zaczął łasić się do ręki kobiety. Aqarius również zaczęła go głaskać. Sądząc po podskokach, potworek był w siódmym niebie.
-To konkurencja na czas i mieliśmy to pokonać, a nie głaskać, no chyba że od tego zdechnie.- przypomniał Vixen niespecjalnie zadowolony z postępów jakie czyniła żeńska część drużyny.
Potworkowi wyraźnie to się nie spodobało. Wybił się gwałtownie z rąk zwiadowczyni i grzmotnął smokowca w brzuch. Pokonanie dystansu między środkiem sali a najbliższą ścianą nie zajęło łowcy nawet sekundy. Na szczęście nic mu się poważnego nie stało. Stworzonko jakby nigdy nic, wróciło na rękę Ryo i domagało się dalszego głaskania zarówno od niej jak i od syrenki.
- Ow, ty też nie lubisz Vixena? - Ryo pogłaskała stworka po łebku. - Jak mu damy na imię? - zapytała się syrenkę, jak gdyby nigdy nic. - A może ma już imię?
-Ishir twoje latarnie są do dupy, mówiłeś że nie jest silniejsze niż wygląda.- smokowiec wstał powoli trzymając się za brzuch.
- Nie są do dupy, tylko on stał się nagle silniejszy niż wygląda. Ale tylko wtedy, gdy w ciebie uderzył. Teraz dalej jest słaby. - latarnik chyba pogubił się w całym tym… wszystkim.
- Hm… Oczko? - zaproponowała Aquarius.
-Króliczy bobek.- Vixen popisał się kreatywnością, zdaje się nie polubił małej paskudy.
- Hmmm… - Ryo nigdy nie uważała się za mistrza w nadawaniu komuś imion. Ciekawe, po kim to miała. - Może być Oczko - zgodziła się na imię dla potworka. - Albo Trickster.
- Oczko. - odezwał się niespodziewanie Borgor. Podszedł do stworka i również go pogłaskał.
- Wiecie co… chyba mam pomysł. Pokonać może nie znaczyć, że trzeba go pobić, co nie? - stwierdził Ishir. - Może jego słabością jest właśnie głaskanie… No dalej, głaskać po kolei. - dodał, samemu stosując się do swoich słów.
-Jeśli od tego zdechnie…- gad był sceptyczny ale postanowił spróbować zbliżając się do kulki ostrożnie.
Kulka odwróciła swe oko w stronę smokowca. Tylko on jeszcze jej nie pogłaskał. Pokryta łuska pazurzasta dłoń dotknęła kulki gładząc delikatnie jej powierzchnię.
Stworzonko podskoczyło radośnie, a nad jego głową pojawił się hologram mapy. Najwyraźniej czerwoni zakończyli egzamin. Pozostawiało czekać jedynie na wyniki. Stworek tym czasem domagał się dalszej uwagi. Najlepiej od wszystkich jednocześnie. Ryo wcale nie przestała głaskać i bawić się z Oczkiem, nawet kiedy egzamin się skończył.
- Ale z ciebie pieszczoch.
Aquarius odstąpiła od stworka, widzą lekko niezadowoloną minę Purrra. Najwyraźniej był zazdrosny o Oczko. Za to Borgor wydał się niezwykle zainteresowany małym potworkiem. Siadł obok Ryo i również głaskał stworka. Robił to niezwykle delikatnie jak na istotę, która dotykając kogoś generuje siłę uderzenia. Tylko Vixen patrzył na pozostałych członków drużyny jakby powariowali, ale jednego był prawie pewien, żółci nie wpadliby na pomysł żeby to głaskać, chociaż... też mieli kobiety w składzie więc kto wie.
- Ciebie też lubi - stwierdziła Ryo do Borgora. - chciałbyś się nim zająć? - spytała drużynowego obrońcę odnośnie opieki nad Oczkiem, tym razem na serio.
- Tak. - padła zdecydowana odpowiedź. Jakaś nuta w głosie pokemona świadczyła o tym, że ktokolwiek, by mu to uniemożliwił mógł liczyć na ból.
Zwiadowczyni miała nadzieję, że latarnik nie będzie zbyt zazdrosny, niemniej na wszelki wypadek wręczyła Oczko do łap Borgora, uprzednio głaszcząc małego potworka po łebku.
- Leć mały - wręczyła Oczko Borgorowi, sama zaś podeszła do Ishira. Szepnęła mu do ucha. - Mam nadzieję, że nie jesteś zbyt zazdrosny o mnie?
Po raz pierwszy na twarzy Borgora pojawił się uśmiech, gdy delikatnie wziął stworka. Fakt, że Oczko przetrwało zgniecenie przez Vixena widać do pokemona nie przemawiał.
- A chciałabyś bym był? - latarnik odparł również na ucho.
- Czemu chciałabym chcieć? - paluszki Ryo człapały po ramieniu Ishira, po drodze powoli zmieniając się w bardziej drapieżne wersje siebie. Po kilku ich kroczkach Ryo miała już łapę z cholernie ostrymi pazurami. Łapa w tym momencie zniknęła z ramienia Ishira. - Nie - cmoknęła Ishira w policzek.
- Tę kwestię omówimy później na osobności. Dobrze diabełku? - szepnął chłopak.
- O, przeszedłeś do diabełka? Ja diabełkiem? - Ryo zachichotała, jakby Ishir żartował, wciąż jedną łapę chowając przed wzrokiem wścibskich.
- Moje latarnie są dobre. I widziały twoją rączkę. Ale o tym też pogadamy na osobności.
- Em, skoro pogadamy o tym później, to czy ci, co *wygrali* ten test mieli dostać dwie mapy czy to ma się później rozstrzygnąć? - Ryo spytała się po chwili Ishira.
Latarnik pogrzebał chwilę w bazie.
- A tak. Mamy w sumie sześć kawałków. Ale decydujący miał być czas.
- Ile nam to zajęło?
- Ej, co jest. Eh. Wyłączyli wszelkie zegary. - westchnął chłopak.
- Dziwne… niech ogłoszą wyniki - mruknęła. Miała ochotę na jedzenie i spanie, nie chciało się jej już siedzieć w tym głupim labiryncie. - wolałabym pójść poświętować - ziewnęła i wyciągnęła się.

Jak na życzenie, drużyna czerwonych poczuła, że jest przenoszona. Tuż przed teleportem Borgor z obawą w oczach spojrzał na Oczko. Ono również zostało przeniesione. Wszystkie drużyny pojawiły się w sali powitalnej. Tam znajdowali się wszyscy rankerzy w akademii.
- Gratuluję zakończenia pierwszego egzaminu. - zaczął przemowę Syrion. - Wiem, że nie wszyscy go ukończyliście w spodziewany przez siebie sposób, ale jestem zadowolony z waszych postępów. Z jednym wyjątkiem. Wrrr, twoje aroganckie podejście do swojej drużyny przyczyniło się do jej całkowitej porażki. Podobały mi się zagrania niektórych z was i jestem zadowolony z waszej pomysłowości. Nim ogłoszę wyniki, ktoś chciałby się czymś podzielić?
- Ishir, zechciałbyś się czymś podzielić? - Ryo zadała Ishirowi pytanie półgębkiem. - Bo ja nie.
Ishir jedynie spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się zawadiacko.
- Czy Oczko może zostać ze mną? - spytał Borgor bawiąc się z ostatnim strażnikiem.
- Tak, nie widzę problemów. Jednak na czas egzaminów musisz się z nim rozstawać.
- Dziękuję. - odparł obrońca znów się uśmiechając.
- Ja chciałbym pogratulować czerwonym tego chytrego planu. - odezwał się szkielet. - Następnym razem będę uważał na was. - to chyba był komplement.
- Ktoś jeszcze? - spytał dyrektor.
- Ile warte są złote kule, które się zdobyło podczas testu?
- Złote kule są warte tyle za ile je sprzedacie. Nie mają ustalonej ceny. - padła niezbyt precyzyjna odpowiedź.
- Komu sprzedać?
- Hargur skupuje je za 200 kredytów. Poza akademią możecie znaleźć kogoś, kto kupi je za większą sumę.
Nikt się nie odezwał.
- W takim razie przejdźmy do ogłoszenia wyników. Zwycięzcą egzaminu labiryntu jest… - zrobił teatralną przerwę - Drużyna czerwonych. Muszę też pogratulować wam, gdyż jako jedyni pokonaliście Oczko. Nikomu w historii tej akademii to się nie zdarzyło. Za to drużyna - nie indywidualnie, lecz całościowo otrzymuje sto punktów.
- Ow… - Ryo zdziwiła się. - Fajnie. Ishir, chodźmy coś zjeść - rzuciła to do ishira, jak gdyby nigdy pokonanie niezniszczalnego stwora było błahostką.
- Możemy? - spytał chłopak dyrektora.
- Tak. Dzisiaj już nic od was nie będziemy chcieli. Jutrzejsze zajęcia również będą luźniejsze. Omówicie z nauczycielami swoje błędy w czasie testu.
- Chodźmy już, mam dość na dzisiaj - zdecydowała Ryo, kierując się do drzwi sali audytoryjnej. Vixen również udał się do wyjścia tyle że tego prowadzącego na zewnątrz akademii. Gdzie był i co robił najlepsi zwiadowcy nie wiedzą.

Agape 17-04-2016 18:23

Na niebie świecił księżyc, w koło szumiały drzewa, a widok na rozświetloną ulicznymi światłami wioskę był przepiękny. Smokowiec siedział na szczycie wzgórza, było dokładnie tak jak wtedy kiedy przyszedł tu pierwszy raz z Barbarą, no poza tym że Barbary nie było. A przynajmniej tak się mu wydawało. Nie wyczuł jej żadnym ze swych zmysłów. Musiała bardzo dobrze ukryć swą obecność. Poczuł ją, dopiero gdy objęła jego szyję i przytuliła się do jego pleców. Był tym faktem zaskoczony. Dotyk jej piersi podziałał pobudzająco, Nie poczuł jej skóry. Skrywał go jakiś materiał. Nic nie mówiła, jedynie się przytulała. On też przez dłuższy czas milczał, było całkiem miło. Ale ta chwila nie mogła trwać wiecznie.
-Co tu robisz?- spytał miękko.
- Tęskniłam za tobą, wiesz? - powiedziała z lekkim wyrzutem w głosie. - Czemu przestałeś ze mną się widywać?
-Sam nie wiem… chyba po prostu mi przeszło.- odparł szczerze, wciąż patrząc w dal.
-Co ty we mnie widzisz?- spytał po chwili, zdaje się inspirowany słowami Ryo.
- Smoka, który może mnie przytulić. - odpowiedziała. Chyba usłyszał w jej głosie smutek. - Wiem, że to nielogiczne, ale czuję się przy tobie bezpieczna.
-Nie jestem smokiem.- poprawił ją, wyraźnie rozczarowany tym faktem.
-Masz rację to nielogiczne, jesteś rankerką możesz mnie pokonać jednym palcem. To ja jestem bezpieczniejszy z tobą.- argumentował próbując podejść do sprawy racjonalnie.
- Wiem, że nie jesteś smokiem, tylko smokowcem. - stwierdziła kobieta. Puściła łowcę i stanęła przed nim. Ubrana była w zieloną, zwiewną sukienkę sięgającą do kolan. Odzienie posiadało lekki dekolt, który niespecjalnie eksponował jej piersi. Jej brązowe włosy były falowane, swobodnie opadając na jej ramiona.
- Podobasz mi się takim, jakim jesteś. I nie obchodzi mnie, że jestem silniejsza. - usiadła na jego kolanach, wtulając się w jego tors. - Mogę tak posiedzieć? - spytała.
-Możesz.- zgodził się jak zawsze, Barbarze nie potrafił odmówić, a kiedy usiadła objął ją ramieniem.
- Będziemy się znów często widywać?
-Będziemy się widywać.- powtórzył niczym echo, dotykając pyskiem jej brązowych włosów. Były miękkie i pachniały ładnie.-Na pewno znajdziesz jakiś sposób.- dodał tajemniczo.
Nic nie odpowiedziała, jedynie dała mu buziaka i mocniej się w niego wtuliła. Vixen otarł się pyskiem o policzek kobiety, zupełnie jak kot wyrażający zadowolenie z czyjegoś towarzystwa, strącając jej przy okazji okulary. Buziaka oddać nie był w stanie.
- Świetnie poradziłeś sobie na teście, wiesz? - zagadnęła kobieta, zakładając ponownie okulary.
-Wiem.- gad uważał że zrobił wszystko najlepiej jak potrafił i nie widział potrzeby by to ukrywać.
- Co powiesz na romantyczny spacer w świetle księżyca? - spytała zwiadowczyni.
-Z przyjemnością.- odparł a potem jakby sobie coś przypomniał.
-Pamiętasz ostatnim razem kiedy tu się wybraliśmy obiecałem, że dowiem się jak długo jesteś w wieży i dlaczego akurat na tym piętrze? Dowiedziałem się że jesteś całkiem wiekowa, 1492 lata w samej wieży i że tu zaczynałaś.- oznajmił, chociaż nie czuł już potrzeby by zaimponować Barbarze ani nie liczył na żadną nagrodę.
- I dlatego mnie unikałeś? Bo jestem dla ciebie za stara? - spojrzała mu w oczy wyczekująco.
-Możliwe. Półtora tysiąca lat to spora różnica wieku nie sądzisz? Ale świetnie się trzymasz jak na taką staruszkę.- postanowił nie podchodzić do pytania zbyt poważnie.
- A idź ty gówniarzu jeden. - pstryknęła go w czubek pyska. - Moje ciało nie ma więcej niż trzydzieści lat. W Wieży nikt się nie starzeje.
-Już nigdy nie dowiem się jak długo żyją smokowcy. Szkoda.- zauważył. -Jeszcze żaden nie umarł ze starości.
-Nawet jeśli nie liczyć lat spędzonych w wieży i tak jest między nami spora różnica.- wrócił do tematu.
- I co, aż tak ci to przeszkadza? - spytała teatralnie mrugając oczami i uśmiechając się słodko.
-Mnie? Wcale.- zapewnił- ale są osoby które dostają wścieklizny na samą myśl o nas razem. Coś czuję że czkawka jeszcze długo będzie mnie męczyć.- uśmiechnął się gorzko.
- Nie przejmuj się nią. - Basia wiedziała o kogo chodzi. - Wiesz różne osoby trafiają do Wieży. Ona zdaje się być z jakiegoś rodu ninja. Przeszkadza jej nasz kontakt, byś nie ukradł tradycyjnych technik. - wyjaśniła. - Jest… o ciebie zazdrosna.
-Nie wiem co to ninja i niczego jej nie ukradłem. Uwzięła się i tyle.- Vixen wyraził swoje zdanie. -I nie martw się potrafię ją ignorować dużo lepiej niż ona mnie. Zresztą niedługo ten problem zniknie.- zapewnił, nie chciał już ciągnąć tematu uprzedzonej do niego zwiadowczyni.
-Ładnie ci w tej sukience, naprawdę ładnie. I chyba wcale nie aż tak niewygodnie?
Kobieta okręciła się dookoła. Sukienka uniosła się lekko do góry, odsłaniając kawałek ud.
- Dzięki. Słodki jesteś. No jakbym dłużej pochodziła, to może bym się przyzwyczaiła. - westchnęła. - A właśnie, obiecałam ci nagrodę za informacje o mnie. Co chcesz ode mnie dostać? - spytała tonem, który raczej nie wskazywał, że zależy jej na seksie.
-Hmm… zabierz mnie w swoje ulubione miejsce.- zaproponował, a zanim Barbara zaczęła protestować dodał -Nie chodzi mi o twoje łóżko.
- A co jeśli moim ulubionym miejscem jest moje łóżko? - spytała, uśmiechając się lekko.
-Naprawdę? Myślałem że nie mówiłaś poważnie.- zdziwił się. - Dlaczego tak bardzo je lubisz?- chciał wiedzieć.
- Jakbyś je zobaczył, to byś zrozumiał dlaczego. - kolejny uśmiech, tym razem tajemniczy pojawił się na twarzy zwiadowczyni. - Ale jeśli nie chcesz, to może coś wymyślę.
-Zaintrygowałaś mnie. Chcę zobaczyć twoje łóżko.- zdecydował, naprawdę był ciekaw czy jest w tym meblu coś niezwykłego, czy też to tylko blef Barbary. Zbliżył się do niej by mogła chwycić go pod rękę. Co Barbara zrobiła. Razem wrócili do akademii. Skierowali się do sali zwiadowców. Gdy weszli do środka, rankerka podeszła do jednej ze ścian. Coś na niej nacisnęła - Vixen nie zauważył co. W ścianie otworzyły się ukryte drzwi. Kobieta zaprosiła go do środka.
Smokowiec przekroczył próg i stanął zszokowany. Pokój był… smoczy. Innego słowa nie potrafił znaleźć. Motywy ze smokami były wszędzie. Wyrzeźbione na meblach, zwisające z sufitów, nawet namalowane na ścianach. I było łóżko.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/36/c4/29/36c429e17807c5fcecb201309fe61aad.jpg [/media]

Było to łoże z baldachimem, na którym znajdowała się rzeźba - jakżeby inaczej - smoka.
- I jak się podoba? - spytała siadając na skrzyżowanych nogach na łóżku.
-Ekhm…- Vixen głośno przełknął ślinę. Wiedział że Barbara lubi smoki, to chyba był główny powód dla którego zwróciła na niego uwagę, ale nic nie przygotowało go na to co właśnie zobaczył. Ona miała najprawdziwszą smoczą obsesję!
-Zaczynam się zastanawiać czy nie chcesz mnie przypadkiem wypchać i dołączyć do kolekcji.- palnął głupio, zdecydowanie czuł się w tym miejscu nieswojo.
- A czemu miałabym cię wypchać? - spytała zdziwiona. - Taki przystojny facet nie może być wypchany. Co najwyżej ty możesz spróbować wypchać mnie. - uśmiechnęła się, znacząco patrząc na krocze smokowca. Ten chyba nawet tego nie zauważył wodząc wzrokiem po kolejnych niekończących się przedstawieniach smoczego gatunku obecnych na każdym calu kwadratowym powierzchni, to nie było normalne, w tej chwili zdecydowanie nie miał ochoty na amory, chciał wyjść.
-Dlaczego smoki?- zapytał nie oddalając się od drzwi.
- Bo mi się podobają. Są takie silne i majestatyczne. No i mają w dupie co inni o nich myślą. - wyjaśniła Basia. - Chodź, zrobisz mi masaż. - położyła się na brzuchu.
-Nigdy nikogo nie masowałem, nie boisz się że cię pokaleczę?- zapytał jakby wbrew sobie postępując kilka kroków do przodu, zachowywał się jakby Barbara rzuciła na niego jakiś urok, kiedy przez kilka dni się nie widywali jej wpływ osłabł, ale teraz wszystko wróciło z nową mocą, nie potrafił jej odmówić.
- Za każdą ranę będziesz mnie tydzień na barana nosił. - rzuciła swobodnie kobieta.
-Niech ci będzie.- siadł koło niej na jej ulubionym łóżku i zaczął masować jej ramiona, Barbara bez problemów mogła poczuć że mówił prawdę i absolutnie nie ma w tym żadnej wprawy.
- Troszkę mocniej, nie wbijaj pazurów tylko palce. - instruowała go rankerka. - O, tak dobrze. - westchnęła zadowolona, po czym zaczęła mruczeć niczym kot. Łuskowate łapy powoli przesuwały się w dół na plecy, ciało Barbary nie ucierpiało ale o sukience nie można już było powiedzieć tego samego, zielony materiał był teraz pozaciągany jakby kot urządził sobie z niego legowisko. Kobieta na chwilę uwolniła się spod rąk smokowca. Zdjęła z siebie sukienkę pozostając w samej bieliźnie - również zielonej. Vixen przez chwilę zastanawiał się, czy nie zakrywała ona więcej niż pierwszy strój, w którym zobaczył zwiadowczynię, po czym stwierdził że tak jest w istocie.
- Teraz będzie ci wygodniej. - rzuciła, znów kładąc się na brzuchu. Gad ćwiczył się więc dalej w roli masażysty, ale bez ochronnej warstwy materiału na gładkiej skórze kobiety szybko zaczęły pojawiać się zadrapania, niewielkie i płytkie jakby pozacinała się papierem.
- No i co robisz? Nie pazurami, tylko dłońmi. Rób kółka na moim ciele. A najlepiej jeździj językiem. - stwierdziła Basia. Bardziej szło jej o zwiększenie doznań niż zdobyte zadrapania.
-Mówiłem że nie umiem.- rola jaką wyznaczyła mu kobieta wyraźnie nie leżała Vixenowi.
- Dobra, to do końca piętra nosisz mnie na barana. A teraz kładź się obok i mnie przytul. Mocno i czule, dobrze? - poprosiła, kładąc się na lewym boku.
-A może ty mnie pomasujesz i pokażesz mi jak to się powinno robić?- zaproponował kładąc się obok niej, nie żeby nagle nabrał ochoty do nauki, po prostu chciał mieć trochę przyjemności dla siebie.
Kobieta spojrzała mu w oczy i zatrzepotała rzęsami.
- No nie wiem, musiałbyś mnie ładnie poprosić.
-Ty nie musiałaś.- zauważył patrząc w jej brązowe oczy zasłonięte szkłami.
- Ale to mój pokój. I jestem od ciebie starsza. - stwierdziła, dając mu buziaka.
-Ponoć to nie ma dla ciebie znaczenia.- odpowiedział przeciągając językiem po jej policzku i przekręcił się na brzuch.
- To był pocałunek? - Basia poderwała się na łóżku energicznie.
-Tak jakby, wiesz że nie mogę cię pocałować.
Kobieta usiadła okrakiem w pasie smokowca, ten rozłożył skrzydła tak że zwisały teraz po obu stronach materaca. Jej ręce zaczynały delikatnie masować ramiona łowcy. Po chwili zaczęły się zniżać na plecy i skrzydła. Vixen poczuł też dotyk ust Barbary na swoim ciele. Tak jak sam jeszcze nigdy nikogo nie masował tak też nikt jeszcze nie masował jego. Musiał przyznać że było to bardzo przyjemne, jego fioletowe ślepia zamknęły się, a na pysku pojawił się błogi uśmiech, było mu dobrze i chciał żeby to trwało jak najdłużej. I trwało, przynajmniej do czasu aż każdy kawałek jego pleców i tyłu skrzydeł nie zostało wymasowane i wycałowane.
- Już się nauczyłeś? - spytała, opadając na jego plecy. Zamiast odpowiedzi usłyszała jedynie równy oddech śpiącego smokowca.
- Ech, ci mężczyźni. Trochę przyjemności i już śpią. - westchnęła. Udało jej się wepchać pod bok Vixena, przytulając się do niego. Na koniec dała mu jeszcze całusa i przykrywszy się jego skrzydłem jak kołdrą położyła się spać.

Ryo 18-04-2016 18:10

Ishir po zamknięciu za sobą drzwi podszedł do Ryo. Złapał ją w udach i podniósł do góry, dzięki czemu jej głowa znalazła się wyżej niż jego.
- To od czego zaczynamy ślicznotko? Od zaległości, przyjemności czy kary? - spytał spoglądając jej w oczy.
- Zdefiniuj “zaległości”.
- Czy ja wiem. Masaż może? Chyba trochę go sobie wisimy, prawda? - zapytał, całując kobietę w szyję.
- Aaa, rzeczywiście - Ryo przytuliła się do Ishira. Czuła się totalnie nudna, bez pomysłu na wieczór, całą kreatywność musiało z niej wyssać Oczko. - To co, rzucamy orzeł-reszka, kto pierwszy kogo masuje? - w międzyczasie przetrzepała ATS, ale nie miała tam niczego ciekawego, co by się nadawało do rzucania. Aczkolwiek - Ty pierwszy mnie masujesz - okazało się, że jednak moneta do niczego się nie przydała. Tak się jej ubzdurało od razu.
- Mhm. - wymruczał zajęty całowaniem szyi. Podszedł do łóżka, na którym delikatnie usadowił Ryo. Siadł za nią, zabierając się do masażu. Najpierw zaczął od barków. Później schodził coraz niżej. Nie tylko jego ręce pieściły ciało zwiadowczyni ale też usta. Mogła w końcu odstawić myśli o akademii, teście i innych bzdurach związanych ze wspinaczką. Stwierdziła, że ubrania za bardzo przeszkadzają w pieszczotach Ishira, więc stopniowo zwiadowczyni traciła ubrania. Później na przeszkodzie Ishirowi stała bielizna, ale też niezbyt długo - w końcu już raz miał do czynienia z jej nagością.
- Nie za ciepło ci, Ishir? Może ci pomóc? - Ryo zachichotała i wyszeptała te słowa latarnikowi. Miała na myśli rozebranie go.
- Tak szybko chcesz zmienić się rolami? - odparł chłopak, zajmując się lędźwiami dziewczyny. - Nie będę narzekał.
- Tak sobie pomyślałam, że chyba nie jest ci zbyt wygodnie w tym ubraniu, nieprawdaż? - Ryo sama obsłużyła się, jak chodziło o pozbawienie Ishira górnej części ubioru. - A, przypomniało mi się, że chciałeś o czymś ze mną pogadać na osobności. - wygięła się delikatnie do tyłu, żeby się ”połasić” do “blondyna”, pomasować burzą czarno-białych (hę?) włosów.
- Dobrze wiesz o czym i nie rozmawiać, tylko dać ci klapsa diablico. - odparł chłopak, przystępując do działania. - Czuj się ukarana. - teraz ręce chłopaka przeszły na piersi dziewczyny. Jego usta znów całowały jej szyję i kark.
- Eh, chyba… nie za bardzo ci idzie… to karanie - zachichotała dziewczyna, której włosy w coraz mniejszym stopniu były czarne, a stawały się białe. Drobne dłonie zastąpiły szponiaste łapy, choć niemniej kształtne od swoich poprzedniczek. Łapa pogłaskała policzki Ishira, tymczasem Ishir dostrzegł parę najprawdziwszych, krętych rogów wyrastających z głowy zwiadowczyni. - Może powinniśmy się zamienić miejscami? - nieco drapieżniej przyciągnęła do siebie głowę latarnika tak, by ten spojrzał jej w oczy, które przybrały kolor jej włosów. W mgnieniu oka Ishir leżał na łóżku, szybko stracił odzienie i niebawem po tym dostrzegł, że białowłosa dziewczyna go dosiadła. Szybko zjechała na dół, jej piersi pomasowały jego klatkę piersiową, zaś Ishir usłyszał, że Ryo mu szepcze do ucha. - Brakuje mi tutaj kajdan - i jak to powiedziała, chłopak został oplątany powrozami utkanymi z czystego mroku. Dziewczyna przygryzła mu delikatnie ucho, a potem językiem masowała mu szyję. Zachichotała, po czym zamruczała. - Wiesz, gdybym cię mniej lubiła, pewnie zaczęłabym cię oprawiać na obiadek, taki smakowity z ciebie kąsek. A tak to za bardzo cię lubię, żeby cię zjeść, wiesz o tym - jej usta zajęły wargi latarnika. Po długim pocałunku z języczkiem dodała. - Mrrrr - łapy dość drapieżnie, ale wprawnie masowały mu szyję, barki, wędrowały mu po ciele, nogi oplotły mu biodra i nogi, zaś Ishir w międzyczasie zagłębił się w swoją kochankę.
Ishir zaczął rytmicznie pracować biodrami. Nie było widać by choć trochę bał się formy Ryo. Wręcz przeciwnie. Podniecała go. Udało mu się nawet wyswobodzić z więzów, które blokowały mu ręce. Pochwycił gwałtownie kobietę i przerzucił. Teraz on zamierzał przejąć kontrolę. Jego usta naparły na usta diablicy. Ręce zacisnęły się na jej piersiach. On tymczasem bardziej naparł biodrami, zagłębiając się w zwiadowczynię jeszcze bardziej. To swoiste siłowanie podobało się jej na tyle, że przyciągnęła do siebie jeszcze silniej Ishira. Pazury wbijały się w plecy latarnika, kończyny oplatały chłopaka mocniej niż chwilę temu, a ucisk przybierał na sile wraz ze wzrostem podniecenia. Piersi nabrzmiały na tyle, że chłopakowi wydawały się większe niż przedtem, a ciało zaczęło wydzielać więcej ciepła. Po chwili Ishir znów znalazł się na dole, a dziewczyna zaczęła go energicznie ujeżdżać, w międzyczasie jęcząc z rozkoszy. W końcu opadła na Ishira, ciężko dysząc - na końcu ucałowała go długo i namiętnie; jeszcze przed chwilę mruczała i łasiła się do klatki piersiowej, tam gdzie biło serce Ishira. Po drodze szpony zadrapały trochę bark i okolice mostka, jakby Ryo walczyła ze sobą, żeby chłopakowi nie dobrać się żywcem do serca. w międzyczasie robiły szarowłosemu swoisty masaż torsu.
Latarnik uniósł się do siadu. Namiętnie i natarczywie ucałował dziewczynę w usta. Jakoś specjalnie nie przejmował się zadrapaniami na swoim ciele.
- Moja diablica. - wyszeptał jej do ucha, lekko gryząc je przy okazji.
Diablica oplotła go nogami w biodrach, lekko się huśtając na Ishirze. Łapy wędrowały po jego plecach, masując go zdecydowanie i z werwą. Po drodze zadrapała go parę razy na tyle, że z ran wydostała się krew. Ryo ustami zaś masowała mu szyję i ucho.
- Mój Ishir - zamruczała mu do ucha. - Już cię nie oddam, bo jesteś mój, wiesz o tym?
- Mam się bać, czy cieszyć kochanie? - spytał chłopak, zaciskając ręce na pośladkach kobiety.
- Bać? - kobieta wyszeptała to groźniejszym szeptem. - Przyszło ci do głowy, żeby się… mnie… bać? - jej piersi masowały klatkę piersiową, zaś rozlegające się z jej ust pomruki zadowolenia świadczyły o tym, że było jej dobrze. - Mmmm, kochasz mnie i boisz się mnie… To dość… chyba dziwnie brzmi, nie uważasz? - wyszeptała mu do ucha, które mu delikatnie polizała.
- Skądże. - pocałował ją w usta. - Nie boję się ciebie. Jesteś bardzo seksowna diablico. - znów pocałował. Rękami jeździł od karku po pośladki masując ciało.
- Mmmm… zrób mi masaż - diablica spojrzała Ishirowi w oczy. Nie była to prośba, raczej polecenie, ale przy okazji tak słodko spojrzała mu w oczy…
- Masaż, której części twojego seksownego ciała?
- Mmmrrr, całego - jęknęła, wtulając się mocniej w Ishira. Było jej tak dobrze.
- Od czego zacząć, skarbie? Może od stóp? - lekko pogilgotał ją. - Może od pośladków? - delikatnie przejechał dłońmi po nich - Może od piersi? - dłońmi objął je, chwytając palcami sutki. - Może od szyi? - ucałował ją, owiewając jednocześnie swoim oddechem.
Dziewczyna ułożyła się na brzuchu, rozłożyła nogi szeroko i rzuciła:
- Od piersi.
Chłopak zbliżył się do swej kochanki. Zaczął całować ją od stóp, poruszając się w górę. Gdy dotarł na poziom piersi, ułożył się nad kobietą. Wszedł w nią delikatnie, bardziej romantycznie niż za pierwszym razem. Ręce wsadził pod nią, spełniając jej prośbę. O to jej chodziło. Poprosiła o troszkę więcej ładunku. Włosy jej nieco ściemniały, przybierając barwę popiołu. I tym razem Ishir spełnił prośbę. Ręce pokrył mocniejszy ładunek. Z resztą nie tylko ręce, chociaż tam ładunek był słabszy. Nie chciał zrobić swej lubej krzywdy. Przez chwilę delektowała się masażem, po czym nagle włosy znów przybrały u niej śnieżnobiałą barwę, Ishir znalazł się na plecach przygnieciony diablicą, u której żądza znowu wzięła w górę. Tym razem siedziała mu na brzuchu, niemniej nie naciskała na niego zbyt mocno. Burza białych włosów okalała jej część twarzy, a część dziko się sczochrała. Łapy przygwoździły chwilowo ręce Ishira do materaca, a piersi dziewczyny znalazły się przed twarzą latarnika. Który nie zamierzał próżnować. Podniósł głowę i zaczął ssać sutki białowłosej. Dwie półkule o dziwo dość szybko zniknęły i zaczęły się oddalać od twarzy chłopaka. Za to perła kobiecości znalazła się niedaleko przed jego ustami. Językiem najpierw przejechał po udach, kreśląc kręgi. Później zaczął się zbliżać coraz bardziej do właściwego celu. Jednak robił to powoli, jakby drażniąc się z dziewczyną. Raz język już niemal, niemal dotykał łona kobiety, by po chwili cofnąć się. W końcu jednak Ryo dostała to czego oczekiwała. Najpierw delikatnie na zewnątrz, by później zagłębić się do środka. Co spowodowało u niej kolejną falę niesamowitej rozkoszy. Tak trwało przez długą chwilę przepełnioną pomrukami i jękami. Po orgazmie Ryo opadła, tym razem ze swymi zwyczajnymi czarnymi włosami, bez rogów, z ludzkimi dłońmi i normalnymi oczami.
Chłopak oparł się obok swej partnerki, pocałował ją w czoło.
- Cieszę się, że mogłem cię zadowolić.
Ryo wyglądała na lekko oszołomioną, wtuliła się w Ishira.
- Coś się stało, skarbie? - spytał zdziwiony postawą dziewczyny.
- Em, chyba naprawdę odleciałam - wybełkotała. - całe szczęście, że nie za daleko - westchnęła, wtulając się w Ishira.
- Nie przejmuj się. Biała byłaś urocza. - chłopak objął dziewczynę mocno.
- Bardziej szalona.
- I drapieżna. - zwiadowczyni mogła wyczuć rany na plecach kochanka.
- Ishir, ja cię podrapałam do krwi. Przepraszam.
- No wiem. Nie przejmuj się. Mam nadzieję, że następnym razem będzie mniej drapania a więcej pieszczot. - znów ją ucałował w czoło. - Do rana się zagoi.
- No tego, chyba zapomniałam cię uprzedzić o swojej przypadłości.
- Nie ukrywam, miła niespodzianka. Chyba powinienem odczytać to jako komplement.
- Dobrze, że to tutaj się stało - mruknęła do Ishira. Jej dłoń znów zmieniła się w łapę z pazurami.
- Jeszcze ci mało, kochanie? - spytał, lekko klepiąc ją po pupie.
- Lepiej by moja ręka wyglądała jak ręka - kochanka masowała mu delikatnie przyrodzenie.
- No i wygląda. Jak ręka diablicy. - palce chłopaka zaczęły jeździć po dolnych wargach kobiety.
Zwiadowczyni po drodze niechcący zadrapała jądra Ishirowi.
- Shhh, przepraszam - przytuliła chłopaka.
Ten sprawiał wrażenie jakby się skurczył.
- Chyba jednak by ręka wyglądała jak ręka Ryo. - wypowiedział z lekkim grymasem bólu na twarzy.
- O tym mówiłam - westchnęła zasmucona. Postanowiła go lekko podrapać po plecach. - Ja nad tym nie do końca panuję i nie mam pojęcia, do kogo z tym pójść.
- Mhm. To skoro zrobiłaś mi ziaziu to mnie pocałuj by nie bolało. - rzucił zaczepnie. - A to pomogę ci opanować. - zaoferował.
Brunetka zanurkowała, aby ustami i językiem delikatnie pomasować poranione klejnoty Ishira. Po chwili wynurzyła się, aby w cztery oczy z nim pogadać.
- W jaki sposób chcesz mi pomóc to opanować?
- Coś się wymyśli. Zamknę cię w klatce, czy coś. Ale nie teraz. - głową przytulił się do piersi dziewczyny.
- Zamknąć w klatce? - spytała z jawnym oburzeniem Ryo. - Ja jakiś zwierz jestem, żeby mnie w klatce zamknąć? - część włosów pojaśniała znacznie, tak samo jak i oczy, które się zwęziły.
- Nom, i trzymać cię jako mój skarb, by nikt cię nie ukradł. - odparł. Jego palce czule pieściły wzgórek łonowy dziewczyny.
- To ty jesteś moim skarbem, ja chciałam cię trzymać w klatce - twarz dziewczyna przybliżyła się, jej rysy zaostrzyły się, a oczy stały się białe. Ishir powoli odzyskiwał swoją ulubioną diablicę. - A do nogi przyczepić diamentową kulę - pocałowała namiętnie, pieszcząc palcami górną część ciała latarnika.
- Diamentową kulę… - zdawał się lekko zdziwiony. Jego ręka zaprzestała ruszać się przy kroczu zwiadowczyni. - Ryo… - wyszeptał imię, wprost do ucha kobiety. Zupełnie jakby chciał ją z powrotem przywołać.
- Jestem cały czas - wygląd dziewczyny nie zmienił się specjalnie. - Ishir - odszeptała latarnikowi. Jej noga zahaczyła o biodro szarowłosego, a piersi dotknęły jego ciała. Jednak miał wrażenie, że jest bardziej zwyczajną sobą, i też powoli do takiej postaci wracała. Po chwili pocałowała go.
Pocałował ją. Długo i namiętnie. Palce zagłębiły się w jej łono, a usta chłopaka zeszły do poziomu piersi. Pieścił przez dłuższą chwilę codzienną zwiadowczynię, która ocierała się o jego dłoń. Odgięła się do tyłu i chwilowo tak się gimnastykowała. Jedna stopa zawadziła o bark chłopaka. Po tym Ryo wróciła na miejsca, użyła ponownie mroku do spętania chłopaka i znów zmienił się jej wygląd na ten niecodzienny. Będąc w tym stanie ponowiła kolejną dawkę dzikich figli…

~*~*~*~*~

Ryo i Ishir, już ubrani, siedzieli wtulenie w siebie na łóżku chłopaka.
- Dobrze, kochanie, to powiedz w jakich okolicznościach stajesz się biała. - spytał latarnik. Najwyraźniej chciał rozwiązać problem dziewczyny jak najszybciej.
Dziewczyna westchnęła.
- Mogę w dowolnej chwili stracić nad sobą kontrolę, ale przeważnie wtedy, gdy jestem dość mocno nabuzowana. Podczas pieprzenia, podczas ostrej walki, w razie poważnego zagrożenia, a też nie zawsze - wyjaśniła. - Ech, wiesz Ishir. Podczas pierwszego drużynowego testu trochę minęłam się z prawdą, ale po to, by szybciej zdać test. Jestem człowiekiem, ale nie do końca. Moja matka hajtnęła się z demonem, i jestem jaka jestem.
- Mam nadzieję, że nie pójdziesz w jej ślady, bo ja z demona w sobie nic nie mam. - rzucił wesoło chłopak. - Nie martw się. Coś na to poradzimy. Mocno nabuzowana… pieprzenie, ostra walka… chyba przejdziemy się do dyrektora, by trochę pozmieniał ustawienia naszych opasek i zobaczymy co się da z tym zrobić. Ale uprzedzam, może być nieprzyjemnie czasami.
- Ale po co zmienić opaski? O co chodzi? - Ryo nie rozumiała, co chodzi Ishirowi po głowie.
- Żebyś mnie nie zabiła w czasie seksu i żebym ja ciebie nie zabił w czasie walki. Będziemy generować sytuacje, w których możesz się zmienić, ale będziesz się starać nad tym zapanować.
- Możemy z tym iść do dyrektora, pogadać o tym. Wie o moich przemianach.
- To pójdziemy. Chcesz dzisiaj, czy jutro?
- Możemy nawet dzisiaj się przejść.
- To chodź. - chłopak wziął ją za rękę. Po chwili znaleźli się w gabinecie dyrektora. Oczywiście nie obeszło się bez łapówki dla bibliotekarza.
- W czym mogę pomóc? - spytał Syrion.
Ryo trąciła Ishira w znaczącym geście, aby zaczął pierwszy. Chyba Syrion był straszniejszy niż wskazywała na to jego aparycja, ta śruba w głowie, patchworkowaty biały kitelopłaszcz… A może niech dyrektor sam się domyśli?
- Ishir, możesz mówić.
- Ryo ma kłopoty z pewną przypadłością. Chcieliśmy popracować nad jej opanowaniem, jednak to wymaga pewnej zmiany w działaniu opasek. - wyjaśnił pokrótce chłopak.
- Co to za przypadłość? - spytał dyrektor Ryo, udając chyba, że o niczym nie wie.
- Że czasem zmieniam się w demona i to nie wtedy, gdy tego chcę, a częściej jak tego nie chcę, ale mnie poniesie.
- W jaki sposób chcecie nad tym pracować?
- Ishir coś mówił, że chce generować takie sytuacje, w których najczęściej to się dzieje, żebym nauczyła się nad tym panować, niemniej nie obejdzie się przy tym bez hm, odpowiednich zabezpieczeń - spojrzała na Ishira, jakby chciała się upewnić, czy to o to mu chodziło.
- Idzie o to, żeby Ryo mnie nie była w stanie zranić a ona by odczuwała dużo silniej ból, ale tylko przez chwilę, bo nie chcę jej za dużo bić. - wyjaśnił chłopak.
- Hm… ma to sens. Dobrze. Załatwione. Od teraz po zajęciach wasze opaski będą właśnie tak działać. - zgodził się dyrektor.
- Gdzie można byłoby trenować szermierkę? - Ryo niespodziewanie (czy też spodziewanie) zadała to pytanie dyrektorowi.
- Hm… na sali łowców, po zajęciach. - odparł Syrion.
- Dobrze, to chyba tyle od nas, co, Ishir? - dziewczyna spytała się swojego chłopaka.
- Tak, dziękujemy za pomoc.
Ryo pożegnała dyrektora, wyprowadziła Ishira, zamknęła za sobą drzwi i udali się przed siebie. Potem stwierdziła, że poszłaby coś zjeść i spytała się Ishira, czy pójdzie razem z nią.
Ten zgodził się bez większego zastanowienia. Łóżkowe igraszki odebrały mu trochę energii i musiał ją uzupełnić. Tam zobaczyli Hargura, Wrrr i… chyba nikogo poza tą dwójką. Ryo olała fakt przebywania tygrysołaka w pomieszczeniu, zaciągnęła Ishira przed ladę i spytała się go, co by chciał. Po chwili jednak przypomniała sobie, że Ishir nie ma smaka na nic - w sensie zmysł smaku zniszczył mu się jakiś czas temu, więc teoretycznie powinno mu być obojętne, co zje.
- Poproszę tiramisu - rzuciła prośbę do Hargura.
Dwa kawałki ciasta znalazły się na ladzie, przed regularnymi.
- Coś jeszcze? - spytał ork.
- Wywaru z dusz nie ma? - wyrwało się z ust Ryo. Sama wyglądała na trochę zaskoczoną tym zdaniem. - Em, oranżadę różaną, poproszę - poprawiła się po chwili.
Również i oranżada znalazła się na ladzie. Ishir w międzyczasie lekko objął dziewczynę, jakby chciał ją uchronić, przed jej ciemną stroną. Zwiadowczyni wzięła głębszy wdech, podziękowała cicho Ishirowi i zaniosła danie do stołu.
- Coś prosto poszedł nam ten test - stwierdziła Ryo, konsumując ciasto.
- Mnie się wydaje, że on taki miał być. Wychodzi na to, że dobrze ze sobą współpracujemy.
- I tak wydaje mi się, że test był dość prosty, nawet za bardzo - te trzy ostatnie słowa dodała cichcem. - Ciekawe, co niebiescy zrobią z Wrrr. - odparła, nie zważając na obecność imiennika. - Jak sądzisz?
- Oceniali naszą siłę. Następny będzie trudniejszy. Z resztą Oczko pokonaliśmy jako pierwsi i jedyni w historii testu. A co do Wrrr, nie obchodzi mnie to. Nie jest z mojej drużyny.
- Aż mi się nie chce wierzyć w to, co powiedziałeś o tym Oczku, Ishir.
- To nie ja powiedziałem tylko dyrektor. - stwierdził chłopak. - Pewnie jak mu się przestawało podobać jak ktoś go bije, to oddawał.
- Ale on poleciał na coś, a to coś rozbiło się o ścianę, a przecież Oczka nikt nie bił.
- Eh… Vixen go kopnął, ty uderzyłaś cieniami. A Oczku nie spodobała się wzmianka o zdechnięciu. Więc pewnie też nie uderzyło całą mocą.
- Ale wtedy też ja powinnam była oberwać, a nie oberwałam - zauważyła.
- Bo go zaczęłaś głaskać, a nie chcieć by zdechł. - odparł latarnik.
- No bo było takie małe i słodkie i takie niepozorne. - uśmiechnęła się Ryo. - I mu się to podobało! widać lubił mnie - odparła z pewnością, zahaczającą niebezpiecznie o pychę. - ale nie mogę pozwolić na to, by Borgor był forever alone, więc odstawiłam Oczko w bezpieczne łapki - i okazała, że jest dumna ze swego małego dobroczynnego czynu.
- Sądzę, że Borgor mógłby być zły jakbyś tego nie zrobiła. Widać przywiązał się do Oczka. Ale dobrze zrobiłaś. Cieszę się z tego. - Ishir uśmiechnął się ciepło.
- Coś za szybko się przywiązał. Ja mam nadzieję tylko, że nie wyjdzie z tego kolejny romans, bo zaczyna to być chore, że każdy parzy się ze wszystkim, co tylko da się wyruchać. A przynajmniej ja tak sądzę - upiła nieco różanej oranżadki.
- O gustach się nie dyskutuje, skarbie. Szczególnie, gdy sami nie jesteśmy lepsi. - spojrzał w oczy swojej dziewczyny. Jego spojrzenie skrywało w sobie, wiele nieprzyzwoitych zamiarów.
- Oj, Ishir, już nie bądź takim skromnisiem. Podoba mi się to spojrzenie, dużo w nim… pasji - Ryo uśmiechnęła się drapieżnie. - która przeczy się z twoją skromnisiowatą wypowiedzią - puściła oczko do rozmówcy.
- Gdzie ja wspomniałem o tym, że jestem skromnisiem? - zdziwił się chłopak, nawet na moment nie zmieniając spojrzenia. - Po prostu dziwnie wytykać innym to co sami robimy, prawda, kochanie?
- Ishiiiir… - po czym przeszła na szept. - Wyglądamy na przedstawicieli jednej rasy, u nas nie rzuca się to aż tak w oczy - jej policzki poczerwieniały, zaś oczy pojaśniały.
- No wiem kochanie, ale i tak najchętniej nie wychodzilibyśmy z łóżka. Skoro Oczko ci się spodobało, bo było małe, słodkie i niepozorne, to co ty we mnie widzisz? - w spojrzeniu zwiększyła się liczba nieprzyzwoitości.
- Ishir, poważnie sądzisz, że wzięłabym Oczko do łóżka, bo było małe, słodkie i niepozorne, serio? - dziewczyna przez moment spojrzała na niego, jakby był niepoważnym, mocno zaborczym samcem. Bardziej przybliżyła się do chłopaka, odsuwając deser i napój na bok, po czym orzekła. Druga strona Ryo wybiła się znaczniej niż przedtem. - Ja potrzebuję kogoś silnego, inteligentnego, kogoś, u kogo będę mogła schronić się w ramionach, kogoś, kto mnie akceptuje taką, jaką jessstem kto będzie mi równy bądź u kogo będę na równi. Nie potrzebuję czegośśś, co mogłabym potraktować jak przekąsskę - syknęła, oczy stały się praktycznie całe białe. Po czym zamilknęła na chwilę, zamknęła oczy, wzięła głębsze wdechy, oddaliła się od Ishira i powróciła do konsumpcji deseru. - Ishir, pozwól mi zjeść deser i wypić, zaraz pójdziemy na górę - westchnęła, jej paznokcie nadal przypominały bardziej pazury niż normalne ludzkie paznokcie.
- Mhm. - chłopak również zabrał się za jedzenie, jednak patrzył cały czas na Ryo.
Dziewczyna jadła deser z zamkniętymi oczami, pijąc napój też nie otworzyła oczu. Jej ręce nie chciały jakoś wracać do codziennego, ludzkiego wyglądu. Wkrótce skonsumowała resztę dania w milczeniu.
- A, chwila, czy te talerze gdzieś się zanosiło, ktoś miał je myć? - zapytała po chwili milczenia.
- Z powrotem na ladę. - odparł latarnik. Wziął swoje naczynia i Ryo, po czym zaniósł je do okra. Podziękował za posiłek. Wrócił do swojej dziewczyny. - To idziemy na górę? Czy może na spacer?
- Chcę… wyjść na zewnątrz - szarowłosy otrzymał odpowiedź. - Ale najpierw na górę… muszę się… em, przyszykować. U ciebie.
Objął ją w pasie i poprowadził do swojego pokoju.
Wkrótce Ishira otoczyło parę cieni, które w cienistych łapach trzymały ciuchy jego dziewczyny.
- Odziej mnie - poleciła latarnikowi. Włosy dziewczyny zbielały jej zupełnie, rogi znów pojawiały się na jej głowie.
Latarnik spojrzał na nią. Przełknął ślinę.
- Muszę? - spytał niepewnie.
Głowa diablicy obróciła się w kierunku Ishira. Białe oczy zwęziły się w swoistym gniewie.
- Brzydzisz się? - każde słowo z jej ust wypływało powoli, z groźnym tonem.
- E skąd. Ale chyba wolałbym ciebie rozebrać i rzucić na łóżko. - wyjaśnił chłopak. - Mam dowolny wybór, tak?
- Och… rozumiem… Jestem dobra do ruchania, ale do przebrania już nie? - spytała podobnym tonem, co chwilę temu. Wyglądało na to, była to kwestia impulsu, żeby się rzuciła na niego, z zamiarem przyłożenia latarnikowi. Za niewinność lub nieposłuszeństwo. Ryo była bardziej zła niż w poprzedniej wypowiedzi.
- Nie. Z resztą nieważne. Pomyślmy, co by tu wybrać… - chłopak przejrzał cienistą garderobę. Wybrał ubrania, które Ryo nabyła na zakupach z Aquarius, jedynie z wyjątkiem koszuli nocnej. - Rozebrać cię, o pani? - spytał, wykonując dworski ukłon.
- Tak. I nie “paniuj” mi tutaj - pomachała mu palcem w karcącym geście, niemniej obróciła się w kierunku Ishira i dała mu znak, że może ją rozbierać.
Co też zaczął robić. Podszedł do niej od tyłu i zaczął powoli rozpinać wszystkie guziki. Przy okazji jego ciepły oddech owiewał szyję dziewczyny. Najpierw bluza, później spodnie. Bielizna została na sam koniec.
- Mrrr. - mruknął jej do ucha, przyglądając się jej nagiemu ciału.
Białowłosa wtuliła się mocniej do Ishira. Przyciągnęła jego ręce do swego torsu, zaś jej policzek pogładził twarz Ishira.
- Jak będziesz grzeczny, dostaniesz później porcję figli - szepnęła mu czule do ucha.
- Mhm. - chłopak jeszcze przez chwilę stał przytulony do dziewczyny. W końcu z widocznym ociąganiem zabrał się za jej ubieranie. Tutaj szło mu znacznie gorzej, niż w drugą stronę. Nie mniej jednak w końcu Ryo była ubrana. Guziki w jej koszuli były rozpięte tak, że podkreślały jej piersi. - Gotowe
W nagrodę za tę pracę Ishir otrzymał długiego, namiętnego całusa, krótkie przytulanie, zanim Ryo niespodziewanie wróciła do swojej codziennej postaci.
- Idziemy! - zatwierdziła, najzwyczajniej w świecie. Cienie się rozproszyły, a to, co ewentualnie trzymały, upadło na ziemię.
- Masz jakiś cel, czy idziemy od tak? - spytał chłopak.
- Idziemy przed siebie! I tak nie znam tego piętra, ale można byłoby gdzieś nabyć jego mapę. Nie zaszkodzi. A potem najwyżej wpadnę na jakiś głupi pomysł na spędzenie naszej randki - dłoń dziewczyny odzyskała swoją gładkość i kształty.
Szarowłosy objął ją w pasie i przepuszczając w drzwiach skierowali się do wyjścia z akademii.

~*~*~*~*~*~

Wioska w świetle księżyca prezentowała się jeszcze piękniej niż przy świetle słonecznym. Ishir po chwili wahania poprowadził dziewczynę w kierunku pobliskiego parku. Tam udało mu się znaleźć rozłożyste drzewo, którego wyższe gałęzie mogłyby robić za swoisty podest. Latarnik wziął Ryo na ręce i wspomagając się swoją elektrycznością podleciał tam. Widoku stąd żadnego nie było, ale szum liści poruszanych lekkim wiatrem działał uspokajająco. Chłopak położył się plecami opartymi o gałąź. Ryo przysiadła się do Ishira, zamknęła oczy, wsłuchując się w szelest liści powodowany delikatnym wiatrem.
- Chciałabym, żeby ta chwila tak trwała i trwała - wymruczała, kładąc głowę na ramieniu latarnika. - Bardzo przyjemna aura - dodała, wtulając się w chłopaka. - Fajnie jest tak siedzieć tutaj i mieć w poważaniu wspinaczkę.
- Możemy tutaj przychodzić codziennie. I pewnie jak pójdziemy wyżej będziemy mogli wracać na to piętro i też tutaj leżeć. - odezwał się Ishir, obejmując mocniej dziewczynę.
- Jeśli wyżej nie będzie lepszych miejscówek, to pewnie tak.
Po chwili naszło ją pytanie.
- Czemu wszedłeś do Wieży? - chyba nigdy go o to nie zapytała.
- Czemu… hm… za bardzo nie miałem wyboru. Byłem z kilkoma czarodziejami na ograniczonej przestrzeni, która się waliła. Nie było ucieczki. Mogłem się dać zabić lub walczyć o życie. - wyjaśnił latarnik. - Ostatecznie moja druga osobowość się ode mnie oddzieliła i walczyliśmy ze sobą. Wygrałem ja.
- Mówiłeś coś kiedyś o swoim sobowtórze - zauważyła Ryo, wsłuchując się w bicie serca Ishira. - masz marzenie czy też nie wiesz, o co poprosisz tego boga na czubku Wieży
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie będę musiał o nic prosić boga. - odparł, całując lekko dziewczynę w czoło, dając jej jasno do zrozumienia, że nie chciałby jej stracić. - A ty jak trafiłaś do Wieży?
- Przebywałam na pustynnej planecie zwanej Gehenną. Podobno jakaś tam straszna wojna była czy coś i po niej na świecie zostało tylko kilka oaz, jakimś sposobem trafiłam na okolice jednej z nich, gdzie stacjonowali nomadzi i ich szajka zwiadowcza. Ukradłam im ciężarówkę z paliwem, żeby się dostać do oazy, ale tamci się potem skapnęli i wysłali za mną pościg złożony z kilkunastu ludzi, pojazdów i maszyn. Po drodze zobaczyłam ogromną bramę i anioła z sześcioma skrzydłami, co powiedział, że jest to wejście do Wieży. I potem tam wszyscy się skierowali, łącznie ze mną. Zaczął się wyścig, podczas którego zdobyłam pistolet, zabijając nim paru ludzi, potem zdobyłam pojazd, którym rozjechałam kilku ludzi, no i po drodze wysadziłam ciężarówkę z paliwem w powietrze, załatwiając większość pościgu. Porwanym samochodem wjechałam w bramę, a pistolet zabrałam ze sobą i nim załatwiłam niebieskiego latarnika.
- Czyli w podobnej sytuacji byliśmy. A ty masz jakieś marzenie?
- Chciałam wrócić do swojego świata i do swoich czasów. Teraz - mogłabym zabrać ciebie ze sobą?
- Nie. Nie mogłabyś. - odparł poważnym tonem. - Musiałabyś. - rzucił po chwili.
- Tylko nie wiem, czy by ci się spodobał, ale z drugiej strony nie wiem, z jakiego świata pochodzisz.
- W sumie to nawet sam nie wiem jak on się nazywa. - stwierdził chłopak. - Magia była główną siłą napędową. Mieliśmy lacrymy do komunikacji, napędzania pojazdów i tak dalej. Ale nie martw się. Nie będę zbytnio zwracał uwagi na twój świat.
- U mnie nie było tyle magii, u nas większość rzeczy opierała się na energii atomowej. Więc nie wiem, co to są lacrymy.
- Jak kiedyś znajdę o nich informacje to ci pokażę. Taka kula zawierająca w sobie magię danego rodzaju. Mam w sobie taką. Dzięki temu używam magii zabójcy smoków.
- Kojarzy mi się z ATSem. Ja magię mam głównie dzięki ojcu, nauczył mnie kilku sztuczek, ale ze względu na świat, w którym magia dość słabo funkcjonowała, musiałam większość rzeczy opanować sama poza światem. Acz nauczył mnie władać mieczem, razem z częścią rodziny, która nie była tak hmm, ksenofobiczna. Bardziej dzięki niemu zaczęłam trenować szermierkę.
- W moim świecie magię zabójców smoków można nauczyć się od samych smoków lub właśnie za pomocą lacrymy. Moją podstawową magię nauczyła mnie matka. Niebieskiej nauczyłem się sam.
- Więc smoki istnieją w twoim świecie.
- Istniały. Ja osobiście widziałem tylko jednego i to zrobionego przez kogoś.
- To znaczy, że w twoim świecie wymarły czy co? - Ryo zdziwiła się kwestią smoków w świecie Ishira.
- Chyba tak. - westchnął - Dobra mniejsza o to. Cieszmy się chwilą.
- Można się cieszyć chwilą i rozmawiać - Ryo położyła się na brzuchu Ishira. - Więc pochodzisz ze świata czarodziejów - włosy dziewczynie znów zbielały, ale nie wyrosły jej rogi.
- Tak… Ech… - latarnik zatkał usta kobiety w jedyny sposób, jaki przyszedł mu do głowy. Zaczął ją całować. Dziewczyna zaskoczona taką akcją przez moment nic nie robiła, dopiero po chwili przytuliła się mocniej do chłopaka i zaczęła się z nim całować. Włosy jednak dalej zachowywały białą barwę. - Mm, Ishir… to było niespodziewane, wiesz? - Ryo zagadała go w swym codziennym, lekkim tumiwisizmie.
- No cicho bądź. - chłopak znów ją zaczął całować. Tym razem jednak przewrócił ją na plecy, by nie mogła oderwać od niego głowy.
W przerwie od całowania rzuciła:
- Aż tak obawiasz się mojej drugiej połowy? - spytała się zdziwiona determinacją chłopaka, by jej ciemniejszą stronę zagłuszyć, gdy tymczasem Ishir zaczął zyskiwać odwrotny efekt od zamierzonego. Dłonie dziewczyny zaczęły się zmieniać w łapy z pazurami. Diablica poderwała się wbrew zamiarom szarowłosego. - Nie bój się. Póki nie zacznę ci wyrywać twojego gorącego serduszka z twojej piersi, nic ci z mojej strony nie grozi - demonica przyparła latarnika do pnia, o który się oparł. Delikatnie przejechała językiem jego policzek, pocałowała namiętnie i dodała, spoglądając pożądliwie i ciepło na Ishira. - Jestem seryjnie niegrzeczna, a nie seryjnie mordercza - odwzajemniła się chłopakowi pocałunkiem i masażem szyi.
- Ala ja się ciebie nie boję. Po prostu chciałem cię uciszyć w romantyczny sposób. - stwierdził latarnik.
Paluszek z pazurem znalazł się po chwili na jego ustach.
- Szszszszzz - zaszeptała czule, uśmiechając się drapieżnie. - Czasem trzeba uważać z dobrymi chęciami, mój skarbie. Bo ktoś może je opacznie zrozumieć. Przez to na przykład mam teraz straszną ochotę na ciebie, a nie ochotę, żeby się uciszyć - zachichotała, odsłaniając więcej ciała. Ishirowi wydawało się, że piersi Ryo się nieco powiększyły. Sama po chwili uciszyła w romantyczny sposób chłopaka, dzięki Bogu nie wyrywając mu przy tym serca z jego własnej piersi.
Dłonie chłopaka zjechały na pośladki dziewczyny. Zacisnęły się na nich przez spodnie.
- A może znowu będziesz czarna? Białej chyba już wystarczy pieszczot?
Dziewczyna spojrzała w oczy Ishirowi.
- Jesteśmy jedną osobą, skarbie, tylko powiedzmy, że mamy inne tryby działania, a ja mam na imię Ira. Nie tracimy pamięci, gdy się “zamieniamy” miejscami - grzywa białych włosów otuliła bark chłopaka. - Niemniej zaczęłam się zastanawiać, czy wolisz mnie czy moją codzienną wersję - przyznała się.
- Nie wolę żadnej z was. Jesteście jedną osobą, którą kocham. - odparł Ishir bez zastanowienia. - Obie jesteście mi równie drogie i obu chcę poświęcać równie dużo czasu.
Ishir odzyskał czarnowłosą wersję swojej dziewczyny, która wtuliła się mocniej w niego.
- Witaj z powrotem, kochanie. Mam nadzieję, że nie jesteś zazdrosna o Irę.
- Nazywam się Ryoku Ira Ashino. Ira to moje drugie imię, Ishir - wtulała się cały czas w ciepłe ramiona.
- Ok. Ja jestem Ishir Razebur. - objął ją mocniej. - Więc jak mam to traktować? Dwa tryby, czy mogę czarną ciebie nazywać Ryo, a białą Ira?
- Na to wychodzi. Nie obrażę się, jak się pomylisz.
- Czyli wychodzi na to, że jutro ujeżdża mnie Ryo, a idę na romantyczny spacer z Irą. Czy jakoś tak.
- Jakoś tak. Pamiętaj, że ja nie tracę pamięci. Jestem człowiekiem i demonem, Ishir.
- No to się tam dogadajcie między sobą, która kiedy co ze mną robi. A teraz cicho i romantycznie sobie tutaj poleżymy, ok? Czy znowu mam cię uciszać pocałunkami?
- Po prostu nacieszmy się sobą - stwierdziła dziewczyna zamykając oczy i wtulając się w niego.
- Mhm. - zaczął ją miarowo głaskać po głowie.

~*~*~*~*~

Ishir niósł na rękach Ryo, która usnęła, utulona do snu szumem liści. Dopiero, gdy znaleźli się w jego pokoju postanowił ją obudzić czułym pocałunkiem.
- Budź się księżniczko. Trzeba się wymyć. - wyszeptał jej do ucha.
- Nnnn… nie ksiecznikuj mi tutaj - zamruczała “czarna” Ryo. - Umyjesz mnie? - zapytała Ishira, robiąc do niego maślane oczka.
- Wiesz, że to nie będzie miało dużo wspólnego z myciem?
- A z czym?
- No wiesz, ja nagi, ty naga. Co możemy robić? - spytał raczej retorycznie, bowiem zaniósł dziewczynę do łazienki i zaczął ją rozbierać.
- Możemy się razem myć? - spytała lekko sennym głosem.
- Nie licz na to, że będę mył i siebie i ciebie. Ja umyję ciebie, a ty mnie.
- Nie mam nic przeciw - Ryo uśmiechnęła się, pozwalając się rozebrać chłopakowi. Gdy dziewczyna była już naga, Ishir stanął przed nią, czekając aż ona rozbierze jego. Podczas pozbywania się odzieży u chłopaka, Ryo zaczęła tracić swoją codzienną aparycję i nabywać tą drugą.
- To co, zaprosisz mnie pod prysznic? - spytała się, podając mu łapę.
Wziął łapę w swoją rękę i razem weszli pod prysznic. Odkręcił wodę, dostosowując jej temperaturę do upodobania obojga. Wziął mydło i zaczął jeździć nim po ciele kobiety.
- Szkoda, że nie ma tu olejków - zamruczała, po czym zaczęła mydlić ciało chłopaka, przy okazji je delikatnie masując i ostrożnie, na miarę swych możliwości. - Przydałaby się nam taka wanna, jaką ma Aquarius.
- Poczekaj. - Ishir uwolnił się z pieszczot swej kochanki. Chwilę pobawił się z panelem prysznica, który zaczął zmieniać się w wannę. - I proszę. Mamy wannę.
Ryo pisnęła zachwycona, po czym okręciła wodę z zamachem, tak że z kranu leciała lanca najpierw ciepłej wody, a później wrzącej, więc diablica szybko ją zakręciła i dolała lodowatej. W końcu wanna napełniła się ciepłą wodą.
- Nie wiedziałam, że można tutaj tak zrobić z prysznicami. No to już w tej kwestii nie jesteśmy skazani na naszą drużynową rybeńkę - odparła swawolnym tonem. Zanurzyła się w ciepłej wodzie, potem osiadła i delektowała się jej ciepłem.
- Ano. Możemy się pomoczyć trochę, ale nie zapominajmy po co tu jesteśmy. - chłopak podpłynął do dziewczyny i zaczął ją namydlać. Przy okazji, jakby od niechcenia jego ręce zbliżały się do intymnych miejsc kobiety. U której chętka na figle znowu się pojawiła, tym razem poważniej. Sama też zaczęła mu masować przyrodzenie, potem tors, pierś, barki, przy okazji przybliżając się do Ishira.
- Ale dalej nie ma olejków. Przydałby się taki, hmmm... - zastanawiała się nad zapachem. - Albo sól. Jakby była sól do kąpieli, to byłoby doprawdy zacnie.
Dziewczyna zaczęła eksperymentować przy panelu, w wyniku czego udało się jej dodać sól morską do wody. Kryształy rozpuściły się, nadając wodzie przyjemnego morskiego zapachu i koloru.
- Tak jest lepiej - Ira dosiadła Ishira, a ciepła, błękitna woda otulała ich ciała.
Chłopak gładził plecy dziewczyny, całując jednocześnie jej szyję. Zarówno z rękami jak i pocałunkami schodził coraz niżej. Językiem kreślił kręgi na piersiach diablicy. Przez chwilę ssał jej sutki. Potem znów coraz niżej i niżej, aż jego głowa znalazła się pod wodą. Nie przeszkodziło to w zabawie. Ira poczuła jego język na swoim łonie. Całkiem spodobało się jej, a nawet za bardzo. Ira docisnęła głowę Ishira do swego łona, a z jej ust wydobywały się stęknięcia, które świadczyły o tym, że było jej niezwykle przyjemnie. Później ją zupełnie uniosło, fala ciepła rozeszła się z łona na całe ciało. W porę też Ishir wynurzył się z wody, kiedy Ira wpadła w jego ramiona i zaczęła go coraz energiczniej ujeżdżać, masując łapami jego podrapane plecy oraz pieszcząc jego szyję oraz uszy ustami. Mężczyzna poddał się pieszczotom kobiety, pozwalając przejąć nad sobą kontrolę. Jednak nie pozostał do końca bierny. Oddawał pocałunki, a jego dłonie czule pieściły piersi kochanki, co jakiś czas podszczypując jej sutki.
Łazienka napełniała się pomrukami zadowolenia Ishira, jękami kobiety oraz chlupaniem wody rozbryzgiwanej przez parę i częściowo wylewanej z wanny.
~*~*~*~*~

Karmazyn 18-04-2016 18:14

Pierwsze piętro: Po egzaminie

Pobudka dzień po pierwszym egzaminie, dla większości – jeśli nie wszystkich – członków drużyny czerwonej była niezwykle przyjemna. Borgor został obudzony przez skaczące mu na twarzy Oczko. Stworek domagał się porannego karmienia. Trochę minęło, nim udało mu się przekazać obrońcy, co chce skonsumować. Zresztą sposób jedzenia również był niezwykły. Potworek przewrócił się na „plecy” jedząc swymi dwoma rogami. Pokemon jedynie przyglądał mu się w milczeniu, ciesząc się, że znalazł towarzysza, który nie gada.
Aquarius i Purrr nie spali dużo tej nocy. Byli zbyt zajęci sobą, by przejmować się tak nic nieznaczącymi czynnościami, jak sen. Dopiero dwie godziny przed świtem byli w końcu na tyle zmęczeni, że ustali w swoich ramionach. Rano obudzili się przytuleni do siebie. Syrenka przyciskała kotka, który znów był mały, do swojej piersi, a łowca przyciskał pierś władczyni shinsu do swojego ciała.

Ryo, nim jeszcze się dobrze rozbudziła, zaczęła instynktownie szukać Ishira, by móc się w niego wtulić. Nie znalazła go, co zaskoczyło ją na tyle, że całkowicie oprzytomniała. Rozejrzała się zdezorientowana po pokoju chłopaka, jednak tutaj również go nie widziała. Za to uderzył ją zapach kawy i jajecznicy dobiegający z aneksu kuchennego. Po chwili wyszedł też stamtąd jej chłopak, niosąc przed sobą tackę ze śniadaniem. Dziewczyna poczuła niesamowitą ulgę. Jakiś pierwotny strach został usunięty z jej umysłu na widok ciepło uśmiechniętej twarzy Ishira. Latarnik przywitał się ze zwiadowczynią czułym i długim pocałunkiem, po czym wręczył jej śniadanie. Życząc smacznego, siadł na łóżku i zaczął się jej przyglądać swym nieprzyzwoitym spojrzeniem.

Przebudzony Vixen czuł się dziwnie. Nie dość, że leżał w większym łóżku, niż powinien. To jeszcze cały czas coś wbijało mu się w prawy bok, a część ręki wisiała w powietrzu. No i jeszcze te pomruki zadowolenia dobiegające do niego spod jego pachy. Dopiero po dobrej chwili przypomniał sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru i zdał sobie sprawę gdzie i w jakim towarzystwie się znajduje. Podniósł lekko skrzydło, którym przykryła się Barbara i zobaczył kobietę w samej bieliźnie, wtuloną w jego rękę. Ten widok momentalnie przyśpieszył krążenie w jego żyłach i odpędził resztki snu. Miał świadomość, że do niczego poprzedniego dnia nie doszło między nimi, jednak sam fakt obudzenia się obok rankerki ucieszył go niemal tak samo, jakby przez całą noc urządzali dzikie harce.

~*~*~*~*~*~

Tablica wyników powiększyła się o kolejne imiona. Zmieniła się też kolejność regularnych. Drużyna czerwonych zdominowała górną część tabeli. Rozmieszczenie członków drużyny żółtej i niebieskiej zaburzyło dotychczasowy układ kolorów, wprowadzając chaos.

[media]http://i.imgur.com/7QyApTk.jpg[/media]

~*~*~*~*~*~

Dojście na zajęcia, dla drużyny czerwonej oznaczało znaczące gapienie się na Wrrr, który wyglądał tak, jakby ktoś zamoczył go w toalecie, po czym przepuścił przez sitko i poskładał jako tako do kupy. Zawsze dumny, z wysoko uniesioną głową, teraz szedł, kulejąc. Jedna z jego rąk wykrzywiona została w barku w niewłaściwą stronę, po czym ktoś odkręcił ją w łokciu we właściwą. Dużo to nie dało, bowiem dłoń również była przekręcona nie tak, jak być powinna. Najwyraźniej drużyna niebieskich dorwała zarozumiałego łowcę i dość dobitnie poinformowała go, co się z nim stanie, jeśli następnym razem odwali to samo co na pierwszym egzaminie. Żaden ranker nie zwrócił uwagi na stan tygrysa. Mało tego, ignorowali go tak bardzo, że aż bolały od tego oczy.

Wszystkie sale lekcyjne podzielone były na dwie części, nawet ta należąca do łowców. Przyszła bowiem pora wysłuchać uwag na temat poradzenia sobie z egzaminem, jak i porad na kolejne sprawdziany zdolności.

Ryo 18-04-2016 18:17

Dziewczyna nie zdecydowała się pomóc Wrrr, uznając, że to nie jej sprawa i że właściwie to on sam sobie zapracował na taki wpierdol. Ku jej zdziwieniu (i to właściwie niemałemu) to Vixen wyciągnął pomocną rękę do tygrysołaka. Zdumiało to ją tak bardzo, że zastanawiała się, czy Vixen tak bardzo chciał udowodnić innym, że nie jest samolubnym książątkiem czy może chciał udowodnić jej, że to ona jest tak wredną, zarozumiałą małpą, że nie sama podałaby ręki komuś, kto należał do przeciwnej drużyny. W przeciwieństwie do Vixena wcale nie przejęła się ignorowaniem przez nauczycieli pokaleczonego tygrysołaka, choć teoretycznie powinna oburzyć się takim zachowaniem. Niemniej z jakiegoś powodu to lekceważenie belfrów wcale ją nie zdziwiło, nie w akademii kierowanej przez Syriona. Cała ta refleksja nie upłynęła jej nawet wtedy, gdy weszła do sali zwiadowców, gdzie po wyciszeniu wyrzuciła te myśli z głowy i skupiła się na zajęciach.
Ryo usiadła po turecku i czekała na werdykt od pani Basi. Rankerka odziana w zieloną, zwiewną sukienkę dosiadła się obok dziewczyny. Chwilę przyglądała się jej uważnie.
- Wiesz, mogłabyś być moją młodszą siostrą. - rzuciła niespodziewanie. - Miałaś rodzeństwo?
- Przybrane od strony ojca, ze strony mamy siostra i brat.
- E to dobrze ci. Ja jestem jedynaczką. - nauczycielka uśmiechnęła się trochę smutno. - Ale teraz przejdźmy do uwag. Trochę za wolno poruszałaś się po labiryncie. Powinnaś zbadać dużo większą część. Jednak to taka uwaga na siłę. Bardzo podobał mi się sposób, w który załatwiłaś latarnika niebieskich. No i zachowałaś niezwykłą ostrożność. Oby tak dalej. A co do twojej szybkości. Chcesz potrenować po zajęciach? - zaproponowała.
- Chętnie, przyda się.
- Ok, to załatwione. A i ten komentarz z muchą był zbędny. Jesteś z klanu ninja?
Ryo lekko pokiwała głową.
- Tak myślałam. Przypominam, że nie jesteśmy klanem ninja. Tak tylko jakbyś zapomniała. Ale mniejsza o to. Uwagi przedstawiłam, jakieś pytania masz?
- To że ktoś skacze koło Vixena, nie znaczy, że i ja muszę mu padać do nóżek - stwierdziła Ryo. - Coś jeszcze do poprawy?
- Widzę, że uwzięłaś się jednej linii i będziesz się jej trzymać do końca. Już nie poruszę tego tematu. - odparła rankerka. - Na razie nie widzę niczego, co potrzebowałoby poprawy. Dobrze się spisałaś. - Basia lekko poczochrała jej włosy. - Pora chyba trochę potrenować, nie uważasz?
- Jak najbardziej tak uważam - Basi nie wyszła próba wpłynięcia na Ryo, by ta ustąpiła od uwzięcia się na Vixena. Świat nie był nigdy sprawiedliwy, a ta zasada nie obeszła też smokołaka. Nauczycielka mogła się z tym pogodzić bądź nie, natomiast młodszą zwiadowczynię interesowało bardziej coś zupełnie innego niż skakanie wokół dziwacznego chłopaka jej nauczycielki, mianowicie techniki zwiadowcze i ich doskonalenie. - że przydałoby się potrenować. Zostanę po zajęciach, w ramach konsultacji - bądź przy okazji w ramach rujnowania randki łuskowatemu drużynowemu łowcy.
Miała chęć powiedzieć Basi, że nie zajmowała się eksplorowaniem labiryntu na skalę totalną, ponieważ miała już co innego na głowie, ale po chwili uznała, że właściwie to jej sprawa, jak rozgrywa zadania dla drużyny, a i sama mentorka nie miała tak naprawdę nic jej do zarzucenia, co połechtało rozbujane ego. Zwiadowczyni była z tego powodu tak zadowolona, że nawet nie chciało się jej gniewać i boczyć na Vixena, niemniej przypomniała sobie, że przecież nikt taki nie istnieje, co sprawiło, że dziewczyna dała spokój totalnie ignorowanemu przez nią smoczkowi. Zresztą całe szczęście i zadowolenie, że Basia nie zamierzała ją siłą nawracać na jedyną słuszną wiarę w Vixena.
- Co z moją szybkością jest nie tak?
- Za mało labiryntu odkryłaś jak na czas, w którym tam przebywałaś. A to jest twoim głównym zadaniem. Dostarczać latarnikowi informacji o nieznanym. Wiem, że labirynt badałaś dość uważnie, więc poćwiczymy nad twoim ciałem. I dzisiaj nie możesz zostać na konsultacje po zajęciach, bo nie będziesz miała na to czasu. - uśmiechnęła się lekko Basia.
- Czemu miałabym nie mieć czasu? - Ryo ewidentnie nie ogarniała.
- Dowiesz się po zajęciach. Nie chcę psuć niespodzianki. No to teraz poćwiczymy. - nauczycielka zastanowiła się przez chwilę. - Tak, to chyba będzie dobre. - uśmiechnęła się, klaskając w dłonie. W sali pojawiło się coś, co było podobne do armaty. - To strzela kulami, które wybuchają. Nie można się przed wybuchem uchronić. Ale jeśli dobiegniesz w sekundę z końca sali i dotkniesz tego, nie wystrzeli. - trudno było powiedzieć, czy była to zemsta rankerki za złe traktowanie jej chłopaka czy normalny trening poprawy szybkości. Chociaż akurat w przypadku Ryo opcja była przecież oczywista.
- To ma sprawić, że mam zmienić traktowanie smoczusia? - w głosie Ryo przebijała się kpina. Nie było szans przebiec w sekundę całą długość sali, ale mogła się przeteleportować, to chyba bardziej wchodziło w rachubę.
- A ty znasz jakiegoś smoczusia? - zdziwiła się, również kpiąco Barbara. - Ishir chyba powinien być zazdrosny. Tyle czasu myślisz o kimś kto dla ciebie nie istnieje.
- Dla mnie nie istnieje, a pani ma chyba problem z akceptacją tego, że ktoś nie musi go wcale lubić i jeszcze to pani wykorzystuje. Niemniej podejmę wyzwanie - dziewczyna nie miała zamiaru odpuszczać.
- Nie moja droga, to ty masz problem. I to z samą sobą. - chyba kobiecie nie spodobał się ton regularnej.
- Czemu mam wrażenie, że staracie się na mnie wymusić jakąkolwiek sympatię do kogoś, kogo się dla mnie liczy podobnie, co kurz na tej sali? - Ryo wywróciła oczami, wzdychając.
- Widać sama się okłamujesz. To ty nagle wyjechałaś z Vixenem. Nie wiem w ogóle z jakiego powodu. To jest standardowy trening na poprawę szybkości. To chyba normalne, że nie dam ci czegoś, co nie zmusi cię do dania z siebie wszystkiego od samego początku.
- Chyba dania z siebie 1000% wszystkiego - mruknęła, ale zamierzała mieć armaty za sobą. - Niech pani odpala, nie chce mi się już gadać - rzuciła, gotowa użyć mrocznej teleportacji, by tak pokonać wspomnianą odległość w danym czasie.
- A, nie licz na swoje moce. To trening ciała. Nawet jakbyś chciała ich użyć, to masz je zablokowane. Za jakiś tydzień powinnaś dawać radę.
- Jak ta giwera nie urwie mi dupy, to może za tydzień dam rady pobiec - mruknęła, mniej zadowolona z werdyktu belferki. Wyładowania z armaty nie urwały jej dupy, ale dały jej popalić, pomoczyć, jak na najwymyślniejszych chińskich torturach. Po kilku próbach miała dość, udając, że się opala w świetle lamp wiszących pod sufitem. - Mao Tsetung byłby dumny - burknęła w myślach, rozwalając się na podłodze i niechętnie z niej powstając. - Nie lepiej włączyć w tym wodę? - burknęła na głos wskazując na działo. - Wolę wyjść mokra, a nie zwęglona.
- Jak nie będziesz ćwiczyć, to wyjdziesz stąd zgwałcona i jako niebieska świnka. Nie marudź tylko ćwicz. - usłyszała głos Basi.
- Jak nie będę mieć jak się ruszyć, to nic nie będzie z ćwiczeń. - zamarudziła Ryo.
- Jak nie będziesz się starać, to twoja wina, nie moja. Zresztą twoje ciało regeneruje się po każdym wystrzale. Do roboty, bo ustawię czas na pół sekundy. - widać miała dość marudzenia regularnej.
- Czemu niebieska świnka?
Kobieta nie odpowiedziała. Z armaty natomiast wystrzeliła kula, która zamiast wybuchnąć podobnie jak poprzednie, uderzyła w Ryo. Ze środka pocisku wydostały się łańcuchy, które oplotły dziewczynę i poskładały tak, że ta zaczęła sama przypominać kulę.
- Mówiłaś coś? - odezwała się dopiero Basia.
Ryo zaczęła się turlać, prawie że na złość nauczycielce. Próbowała się z tego wyplątać, ale ani moce nie działały, ani jej sztuczki niemagiczne też nie pomogły.
- Mogę pobiegać?
Łańcuchy zniknęły pozwalając dziewczynie się wyprostować.
Run, Ryo, run.

Agape 18-04-2016 18:17

Jedyną osobą która zamiast się gapić czy ignorować Wrrr zdecydowała się coś zrobić niespodziewanie okazał się Vixen. Za dobrze pamiętał swój krótki pobyt w armii, to jak bardzo nie dogadywał się z resztą oddziału i to jak bardzo koledzy dawali mu w dupę, żeby olać tygrysa, nawet jeśli wcale go nie lubił i gdyby spotkali się na teście sam z przyjemnością spuściłby mu łomot. Teraz podszedł do czterorękiego podpierając go i pomagając dokuśtykać do sali gdzie zwrócił uwagę nauczyciela.
-Wrrr potrzebuje pomocy, jest ranny.- powiedział to co P doskonale widział na własne oczy, ale teraz ranker nie mógł już udawać że jest inaczej.
- Jego rany nie zagrażają jego życiu. Nie mamy tutaj medyka. Będzie musiał w takim stanie wytrzymać do końca zajęć. - wyjaśnił ranker.
-Bzdura. Po sparingach sprawiałeś że wszystkie rany znikały błyskawicznie. Po prostu nie chcesz mu pomóc.- Vixen miał swoje zdanie na ten temat.
- Istnieje też taka opcja. - stwierdził P - Jednak Wrrr znajduje się w takim stanie z jakiegoś powodu. Powodu, na który sam sobie zapracował. Natychmiastowe wyleczenie go nie pozwoli mu wyciągnąć odpowiednich wniosków.
-Gówno prawda, jeśli jest w stanie wyciągnąć z tego jakieś wnioski to już to zrobił.- smokowiec doskonale wiedział że nie to jak długo boli było najważniejsze w takich lekcjach.
- Poniesiesz za niego odpowiedzialność, jeśli w czasie następnego egzaminu zachowa się tak samo? - spytał nauczyciel.
-Nie.- padła natychmiastowa odpowiedź. -Wcale nie twierdzę że następnym razem zachowa się inaczej tylko że trzymanie go w tym stanie dłużej niczego nie zmieni.- Vixen czuł się jak rzucając przysłowiowym grochem o ścianę. Do P nic nie docierało.
- Rozumiem twoje argumenty, jednak dyrektor zarządził, że w tę kwestię mamy się nie wtrącać. To sprawa drużyny niebieskiej.
-Ehh… wszędzie to samo.- smokowiec dał sobie spokój widząc że pewne rzeczy niezależnie od świata w którym się jest nigdy się nie zmienią.

Salę podzielona na dwie osobne części rozczarowała go, miał sporą nadzieję że P omówi test z nimi wszystkimi. To na pewno byłoby bardziej pouczające, a tak na temat Purrra i swój nie spodziewał się usłyszeć niczego ciekawego.
- Chciałbym wam pogratulować sposobu poradzenia sobie z egzaminem. W gruncie rzeczy nie mam się o co do was przyczepić. No może z jednym wyjątkiem. W czasie walki ze strażnikiem okazaliście trochę za dużo emocji i za mało zastanawialiście się nad swymi ruchami. Szczególnie ty Purrr. - P zaczął dzielić się z łowcami czerwonych swoimi uwagami. - Rozumiem z czego to wynika, jednak musicie trochę bardziej panować nad emocjami.
- Ymm… przepraszam za to, postaram się poprawić. - wybełkotał zawstydzony kotek. Do Vixena z kolei nawet nie dotarło, że ranker jakieś uwagi miał też do niego, a nie tylko do kociaka.
- A ty Vixen, co powiesz? - spytał nauczyciel.
-Ja?- zdziwił się smokowiec. -Też okazywałem za dużo emocji? Czy nie zastanawiałem się dość długo?- nie był pewien czego dotyczy pytanie, przecież na teście wszystko zrobił tak jak trzeba.
- W twoim przypadku głównie to drugie. - wyjaśnił P.
-Nie miałem czasu się zastanawiać.- odparł wzruszając ramionami. Najwyraźniej dalej nie widział swoich błędów.
- Na to zawsze ma się czas. Nie można szarżować na przeciwnika bez zastanowienia.
-Ja będę kombinował, a on w tym czasie rozgniecie mnie ja ścianie, jak tego władcę shinsu żółtych.- smokowiec coś dzisiaj wyjątkowo nie zgadzał się z poglądami nauczyciela.
- Ciebie też prawie rozgniótł. A ten, o którym mówisz też nie wykazał się specjalnym przemyśleniem swoich czynów. Podobnie jak Wrrr był zbyt pewny siebie.
-W takim razie może powiesz nam jak należało to rozegrać sprytniej.- Vixen miał ochotę usłyszeć jakieś konkrety.
- Zamiast szarżować na strażnika, gdy się kręcił, powinieneś użyć broni z shinsu, by go zatrzymać. Jeśli miałbyś trochę mniej szczęścia, skończyłbyś wbity w ścianę. - wyjaśnił P.
-Jeśli można wiedzieć, jak powinienem to zrobić?
- Wycelować między nogi. Jeśli jesteś wystarczająco silny powinieneś go zatrzymać i przewrócić. Zademonstrować ci?
-Nie trzeba, już rozumiem.- zapewnił Vixen nie mając ochoty uczestniczyć w żadnej demonstracji.
- Macie do mnie jeszcze jakieś pytania?
-Nie.- padła krótka odpowiedź.
Purrr też nie miał pytań.
- W takim razie przejdziemy do ćwiczeń praktycznych. Dzisiaj poćwiczymy uniki. Radzę nie atakować. Może to się skończyć dla was nieprzyjemnie. - wyjaśnił P.
Dwójka łowców okazała się workiem treningowym dla… strażnika, którego pokonali w labiryncie. Od razu przeszedł do kręcenia się. Z tą różnicą, że robił to wolniej, ale w zamian za to jego ręce zmieniały wysokość. Widok był jak żywcem wyjęty z jakiegoś koszmaru, ale ani smokowiec ani kot nie mieli czasu się nad tym zastanawiać, musieli wiać przed nacierającym potworem. Vixen raz to skakał nad przelatującą nisko łapą, innym razem kucał, a raz nawet nie wiedział na co się zdecydować i… ją chwycił. Strażnik zatoczył kilka ładnych obrotów zanim czarnołuskiemu zrobiło się niedobrze i skołowany wypuścił kończynę. Trochę czasu zajęło zanim pokój przestał wirować co stwór skwapliwie wykorzystał, zadając kilka ciosów po których Vixen zaliczył bliskie spotkania ze ścianami. Potem szło mu już lepiej chociaż jak na złość w pewnym momencie znowu dostał ataku czkawki a tabletki zażyć nie miał jak, mimo to dawał radę, chociaż do zwinności Purra, który traktował ćwiczenie jak zabawę sporo smokowcowi brakowało. Żaden z nich nie wpadł na pomysł żeby zaatakować i sprawdzić co się wtedy stanie.
Za to chyba w drużynie niebieskich ktoś wpadł na ten pomysł. Ściana odgradzająca drużyny zadrżała i chyba w jednym miejscu odkształciła się, jednak tylko na ułamek sekundy. Gad się zagapił i o mały włos znowu nie oberwał. Zaczynał się już męczyć. Po Purrze również zaczynało być widać zmęczenie. Na szczęście dla obu regularnych zajęcia były skrócone. Trwały jedynie cztery godziny. Po tym czasie mogli iść na stołówkę zregenerować swoje siły posiłkiem. Zdyszany smokowiec siadł na swoim zwykłym miejscu i przez dłuższą chwilę po prostu odpoczywał dopiero kiedy trochę odsapnął zamówił sobie marynowane śledzie. Zamówienie zostało zrealizowane, Vixen mógł w spokoju zabrać się za jedzenie. Po chwili jednak stało się coś niespodziewanego. Koło stolika stanął na moment Wrrr. Był on już zdrowy. Burknął coś, co po włożeniu odrobiny energii można było odczytać jako “Dziękuję”, po czym odszedł. Czego jak czego ale podziękowania łowca się zupełnie nie spodziewał, jeśli już miałby obstawiać jakąś reakcję to byłoby coś w stylu “nie potrzebuję niczyjej łaski” podkreślone ciosem pięści. Nie odpowiedział nic, nie było takiej potrzeby i wrócił do jedzenia.

Ryo 01-06-2016 10:12

- Uwaga regularni! Uwaga regularni! - głos dyrektora było słychać w całej akademii. - Za godzinę macie się zebrać przy swoich salach, skąd zostaniecie zebrani na zabawę. Będzie tam na was czekać drużyna żółta. Obecność obowiązkowa. Ponadto w czasie zabawy niedozwolone są jakiekolwiek sprzeczki, docinki, czy krzywe spojrzenia. To ma być zabawa integracyjna.
- Zależy kto jak zabawę integracyjną zrozumie - mruknęła Ryo do Ishira, szeptem.
- Wiesz, co jak co, ale najbardziej boję się o twoje zrozumienie tego pojęcia. - odparł również szeptem Ishir. - Chodźmy się przygotować. Musisz przecież furorę zrobić na imprezie.
- Ale nie chce robić furorę - “przestraszyła” się Ryo. - Chcę się bawić z tobą, i resztą drużyny.
- To nie przeszkadza w tym, byś była olśniewająco piękna, tak by każdy samiec na sali chciał cię poderwać. - odparł chłopak, całując dziewczynę w czoło. - No i pamiętaj, trzymam cię za słowo. - dodał, uśmiechając się butnie.
- Te, za jakie słowo?
- Te które powiedziałaś. No już koniec gadania. Potrzebujesz coś kupić?
Ryo pokiwała głową i szepnęła Ishirowi:
- Tak, wykop z tej imprezy, Ishir. Wybierzemy się gdzieś wspólnie?
- Wspólnie na zakupy, czy wspólnie uciekniemy z imprezy?
- Drugie.
- No dobra, ale trochę zabawimy się tam. No to idź robić się na bóstwo.
- Meh. - mruknęła Ryo, idąc się robić na bóstwo, choć niechętnie.
[media]https://40.media.tumblr.com/4f73ebd0eda4dd63b076f4ddfaadeabc/tumblr_mh7iweQv9D1s3762eo1_400.jpg [/media]
Po jakimś czasie zrobiła się na bóstwo, część włosów miała białych, a część czarnych. Póki co tylko Ishir wiedział, ze dziewczyna tych włosów wcale nie farbowała.
Chłopak stał jak urzeczony, wpatrując się w swoją dziewczynę. Z zadowoleniem pokiwał głową, gdy do niego się zbliżyła.
- Pięknie. - pochwalił ją. - Będę musiał na ciebie uważać, by nikt mi ciebie nie ukradł.
- Nie martw sie, jak ktoś będzie chcial mnie ukrasc, to sam bedzie mial problem ze mna - poglaskala Ishira po glowie. - Zreszta, ciekawe, co zolci przygotowali.
- Cieszy mnie to. Noo, ciekawe jak dziewczyny będą wyglądać. - rozmarzył się, po czym podniósł niespodziewanie dziewczynę w powietrzu i razem się obrócili. - I tak nie będą miały z tobą najmniejszych szans.
- No, a już zaczęłam się robić zazdrosna - Ryo dała delikatnego pstryczka w nos Ishirowi.

Agape 01-06-2016 17:31

Vixen głosu dyrektora nie usłyszał, był w tym momencie poza akademią. Barbara przyszła do niego wcześniej, oznajmiając że zabiera go na zakupy, zniszczył jej przecież sukienkę. Dlaczego kobieta która do tej pory obywała się praktycznie bez ubrań nagle zapragnęła nowych ciuchów i do czego on był jej potrzebny nie miał bladego pojęcia, no ale kobiet przecież nie da się zrozumieć.

Barbara szybko wyjaśniła smokowcowi po co on jest jej potrzebny. Okazało się, że miała odbyć się impreza. Kobieta chciała na niej błyszczeć, jednak przede wszystkim podobać się Vixenowi. Dlatego właśnie ciągnęła go do sklepu. Smokowiec jak na faceta przystało zapewnił, że we wszystkim jej ładnie nie ważne w co się ubierze, byle tylko uniknąć łażenia po sklepach. Kobieta jednak była nieugięta. Jako, że w tym związku to ona była silniejsza, Vixen musiał potulnie spuścić głowę i dać się ciągnąć do najbliższego sklepu odzieżowego. W środku był prawdziwy koszmar, czy też raj - w zależności od tego jakiej było się płci. Działy ciągnące się - jak czarnołuski ocenił - w nieskończoność dawały kobietom możliwość przymierzania i marudzenia przez co najmniej kilka lat. Na to absolutnie nie mógł pozwolić, a jako że to ponoć jemu Barbara chciała się podobać wziął sprawy w swoje pazurzaste ręce wkraczając do pierwszego z brzegu działu, gdzie bez większego namysłu wybrał koszulę w paski, kawałek dalej długie brązowe spodnie, a na koniec bluzę z kapturem, udowadniając że na modzie to się on nie zna. Co też rankerka potwierdziła. Z udawanym oburzeniem wzięła wybrane przez łowcę ubrania i zniknęła w przebieralni. Gdy stamtąd wyszła prezentowała się dość młodzieżowo.

[media]http://i.imgur.com/7aNhN09.jpg [/media]

We włosy wpięte miała spinki, które dodawały jej fryzurze lekkiej dzikości. W uszach miała po trzy kolczyki.
- I jak? - spytała się kręcąc się w kółko.
-Bardzo dobrze.- zapewnił zdziwiony, zwłaszcza że to on wybrał jej garderobę. Barbara prezentowała się teraz zupełnie inaczej niż w chwili kiedy ją poznał, ale była nie mniej pociągająca.
- To dobrze. To teraz trzeba coś dla ciebie znaleźć. W końcu też musisz się prezentować. Dżdżownicy zbieleją macki. - ach, czyli o to szło. Kobieca rywalizacja. Vixen miał… przerąbane.
-Daj spokój, wystarczy że ty się dobrze prezentujesz, zresztą cokolwiek wymyślisz i tak będę w tym wyglądał jak idiota.- próbował wyperswadować jej ten pomysł.
- Hm… no niech ci będzie. Podaruję ci TYM razem. - wyraźnie było słychać, że ma zamiar kiedyś ubrać porządnie Vixena. - Wracajmy do akademii. Muszę odebrać zwiadowców.
Smokowiec odetchnął z ulgą.
- Ekhem… Miałeś mnie nosić na barana, ale to raczej nie przystoi rankerce, więc… bierz mnie na ręce. - poleciła.
-Tak jest szanowna pani Barbaro.- polecenie zostało skwapliwie wykonane, co by kobieta nie zdążyła w ostatniej chwili zmienić zdania i nie zaczęła mu na przykład szukać nowych spodni, czy nie zauważyła jakiejś bielizny w przecenie. Vixen wyniósł ją ze sklepu czym prędzej.

~*~*~*~*~*~

Regularni zostali zwołani przy swoich salach. Zarówno w ich strojach jak i strojach rankerów zaszły pewne zmiany - głównie wśród kobiet. Oprócz Ryo i Basi również Aquarius się odstroiła. Emanowało od niej złotem. Korzystając ze swych zdolności kamuflażu stała się złotą syrenką. Ihthiegyh też postanowiła wyglądać inaczej. Zamiast zwykłej czarnej, poszarpanej sukni miała na sobie fioletową suknię, sięgającą do połowy ud. Na nogach natomiast miała szpilki. Ciekawe dla kogo się tak wystroiła? Z mężczyzn jedynie Purrr, Agatyrsos i P-742 coś zmienili w swych strojach. Kotek pozbył cię swojej czapeczki i młotka - z czego był bardzo niezadowolony. Obrońca niebieskich nie miał ze sobą tarczy i włócznio-miecza. Ranker natomiast pozbył cię całej swej broni. Tak odmienieni ruszyli w stronę dyskoteki.

Budynek z zewnątrz nie przypominał w żaden sposób miejsca, gdzie odbywają się zabawy. Był to niewielki domek, utrzymany w orientalnym stylu, podobnie zresztą jak reszta uliczki, na której stał. Nie dochodziły z niego żadne odgłosy muzyki. Widać ktoś zastosował kilka sztuczek z shinsu, by nie być nachalnym dla sąsiadów. Jednak, gdy weszli do środka, byli pewni, że trafili na właściwe miejsce.

[media]https://d-nm.ppstatic.pl/kadr/k/r/55/9e/53a90f591cca1_o,size,933x0,q,70,h,545407.jpg [/media]

Wnętrze zakrzywiało perspektywę. Sam parkiet był większy niż połowa ulicy, przy której stała dyskoteka. W środku grała taneczna muzyka. Nie było tłumów. Po parkiecie i przy barze kręciło się w niecałe pięćdziesiąt osób. Sporo z nich stanowiły samotne kobiety przeróżnych ras. Widać dyrektor zadbał o to, by nadmiar mężczyzn w akademii mógł z kim potańczyć.
- Nic nie płacicie za zamówienia, więc możecie pić ile chcecie. - rzucił Syrion, dając znać regularnym, by zaczęli zabawę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:37.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172