lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Sen O Deszczu [Lhianann] (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/1820-sen-o-deszczu-lhianann.html)

Kutak 08-09-2006 19:27

Słysząc słowa dziewczyny Gus skinął głową. O co mu chodziło? Nagle w łebku Solveig rozległy się miliony głosów. On coś wie? Może to jego sprawka? Jak może znać jej sny! Przecież to nierealne! A może... Może śni o tym samym? Setki myśli, miliony przypuszczeń i jeden, przeraźliwie głośny krzyk w sercu małej pół-norweżki...
- Tak, znam to... Czuje to wszystko dokładnie tak samo jak ty Sol, dokładnie tak samo...- mówił Gus, patrząc się zamyślonym spojrzeniem za okno- A ten fragment w altanie... Go też znasz?

Lhianann 08-09-2006 19:41

-O altanie?

Zmarszczyła lekko brwi.

-Nie...nie pamiętam...

W jej oczach lśniło zarówno zdziwnienie, zakłopotanie jak i....coś, na samym dnie...coś...dziwnego.

-Gus...opowiedz mi o tym...prosze...o czym śnisz?

Nie wiedzieć czemu w jej sercu narodziło sie ...oczekiwanie?

Oczekiwanie na...?

Oczekiwanie na...strach...?

Kutak 08-09-2006 21:07

- Tak, opowiedzieć...- wymruczał Gus, jego twarz gwałtownie posmutniała- Cztery postacie z wozu siedziały gdzieś na granicy lasu i rozmawiały... Piękna blondynka, kobieta o kruczoczarnych włosach i delikatnej urody dziewczyna... No i on, mężczyzna, ubrany w jakiś dziwnego kroju strój, chyba kaftan czy jak na to wołają...- mówił Gus, ale nie do Sol. Mówił jakby sam do siebie, jakby dzielił się ze sobą swym cierpieniem- I ten facet, ten mężczyzna... Spogląda na nie i doskonale wie, co zrobią. Jedna poprzysięgła mu śmierć, chociaż śmieje się właśnie z jego dowcipu. A ta śmierć go nie przeraża...
Gus urwał na chwilę, poczym usiadł na łóżku obok Sol i wyjął coś z kieszeni. No tak, piersiówka. Mały łyk i znów wrócił do opowieści
- Druga z nich od lat miała obiecaną pokutę, pokutę za piękno i szczęście tego życia... I wiedziała, że dalsze posunięcia będą już tylko gorsze, że każda minuta ją niszczy... I trzecia, trzecia była najbliższa temu mężczyźnie... Zabiłby dla niej, czułem to. Czułem...- Gus skrył swą twarz w dłoniach. Ta opowieść bolała go jak nic innego...

Lhianann 08-09-2006 21:32

-Ten mężczyzna...to ty, prawda?

-Ja?- zamyślił się Gustav, drapiąc znów nerwowo swoją brodę.
-Nie... To ktoś inny, ktoś nam bliski... Nie wiem, czemu, ale jestem tego pewien.

-Nam bliski? Zmarszczyła lekko brwi.
W jakim sensie?

- Nie wiem Sol, nie wiem... Nie pytaj się mnie, naprawdę...

Gus spojrzał na dziewczynę. Jego oczy były mocno zaczerwienione.

-To coś, co było i jest, a raczej chce być... Nie rozumiem tego wszystkiego, a wiem to... Michael radził mi, żebym szybko się leczył, ale ja w to wierze...

-Michael? Spojrzała pytająco.

-Mój brat... Jeden z tych, którym się w życiu udało.

-Ale czemu leczyć?

- Uważa to za chorobę psychiczną, ot co kochana... Powiedział nieco zrezygnowanym tonem.

Sol się znowu zamyśliła
-Chyba wiem, komu powinnam to wszystko powiedzieć....

Gustav podniósł jedną brew do góry i zrobił ten dość komiczny pytający wyraz twarzy.

-Mojemu przyjacielowi. Gabriel ma dośc...niecodzienne zainteresowania. Spojrzała na zegarek.
-W sumie niedług powinien przyjść...

- Czyli, że... Wynosić się?- zapytał Gus z delikatnym uśmiechem.

-Nie...to...wiesz, twoja opowieść może to uwiarygodnić...chociaż...sama nie wiem...
Spuściła głowę.
-Ja dziś nic nie wiem...nie rozumiem..Czuje się jak dziecko we mgle...

- Spokojnie kochana, spokojnie Powiedział Gus, poczym pogłaskał delikatnię Sol.
-Pójdę, spotkasz mnie w tamtej knajpie, mam jeszcze kilka dolców... Dobrze?

-Dobrze..Gus...dziękuję ci za wszystko...

-Sol... Słońce? A słońce zazwyczaj promienieje, moja droga.
Mruknął tylko Gus, jakby na pożegnanie.

Kutak 08-09-2006 21:35

Gustav wstał i już milcząc wziął swój płaszcz z jednego z tych starych, urokliwych krzeseł i podążył w kierunku drzwi. Posłał jeszcze Solveig zdawkowy uśmiech i machnął ręką na pożegnanie, poczym zamknął delikatnie za sobą drzwi i zostawił dziewczynie pustkę... I kolejne chore myśli.
Kimkolwiek był Gus, był człowiekiem niezwykłym. Był kimś jak Sol, rozumiał jej obawy... Tylko co miało ich łączyć? Czemu akurat ten sen, kim były te kobiety!?
Sol myślała intensywnie jak nigdy dotąd. Dzwonek urwał jej rozmyślania... Gabriel!

Lhianann 09-09-2006 18:41

Wstała z łóżka i podeszła do drzwi.

Rzeczywiście, wizjer ukazał jej stojącą za drzwiami postać Gabriela.

Jednocześnie otwierając drzwi ciągle starała się zrozumieć to wszystko co dziś usłyszała i zobaczyła...

Kutak 09-09-2006 23:33

Gabriel. No tak, Sol naprawdę czekała na niego... Nie liczyła na wielką pomoc, a tylko na jego uśmiech, na jakieś ciepłe słowo... Na możlwiość wtulenia się w jego szerokie i tak ciepłe ramiona i zapomnienia o wszystkim... O obrazach, o wizjach, o kotach, o Gusie... Ale czy naprawdę chciała zapomnieć Gustava?
Dzownek zadzwonił ponownie. No tak, zapomniała otworzyć drzwi! Otworzyła dwa zamki i już po chwili przed jej oczami stanął Gabriel. Ten sam, delikatnie uśmiechnięty i spokojny... Spokój, spokój- tak potrzebowała go właśnie tego dnia...
- Cześć Sol...- powiedział Gabriel, a jego mina zaraz zmieniła wyraz na bardzo zatroskaną- Co się z Tobą dzieje, kochana? Wyglądasz na okropnie zmęczoną, na wykończoną... Co jest, kochana?
Zdjął płaszcz, rzucił go na krzesło.
- Powinnaś uważać, Sol, po twojej klatce chodził jakiś facet, chyba pijak... Zająć się nim? Czy to ktoś stąd? Bo nie wyglądał zbyt przyjaźnie...

Lhianann 11-09-2006 11:36

-Nie, Gabrielu...nie musisz się nim zajmować...
Może dziwnie to zabrzmi, ale to znajomy...


Potarła lekko czoło.

Jestem zmęczona...szukaniem kotów, zimnem...tym wszystkim....

Spojrzała mu prosto w oczy.

Prosze, przytul mnie...tak bardzo tego potrzebuje....

Kutak 11-09-2006 15:23

Gabriel nie dał się długo prosić. Nie minęła sekunda, gdy Sol znalazła się już w jego ciepłych ramionach. Czuła się tak dobrze, tak bezpiecznie... Zamknęła oczy i jakby odpłynęła, odpłynęła gdzieś ku niebu. Nagle zniknęły wszelkie wydarzenia, każde zło tego dnia...
- A teraz skarbie wytłumaczysz mi, co się dzieje z moją maleńką Sol...- powiedział Gabriel, poczym wbił swoje oczy w Solveig- Martwię się o ciebie... naprawę

Lhianann 11-09-2006 18:21

-Ja...hymm, chyba zaczne od początku...albo...sama już nie wiem....usiadła na brzegu krzesła.

- Zawsze najlepiej zaczynać od początku, słonko...- Zaśmiał się Gabriel.

- Pamietasz jak do ciebie dzwoniłam, pytając czy widziałeś Pończochę i Sejli?

- No... Tak. Uciekły ci? I co to ma z twoim wykończeniem?

- No..to poszłam ich szukać..bo się martwiłam tym,że na takim zimnie...mogą nie przeżyć.... Zwiesiła lekko głowę.

Gabriel skinał głową, czekając na ciąg dalszy.

-Znalzłam je...to chyba była 4 Ulica, tam koło kafeterii Rose & Fire..Siedziały na śniegu.

- Ale nic im nie jest, nie?

-Nie, nic...na szczęście lekko znowu potarła bolące czoło.
- W tej kafeterii spotkałam Gusa, tego mężczyznę którego spotkałeś na schodach...

Jedna z brwi Gabriela uniosła się do góry. Coś zaczeło mu się nie podobać...

- I tam..nie wiem, chyba z zimna, może z zmęczenia...zemdlałam. Spojrzała mu prosto w oczy, w jej oczach było sporo smutku i..znużenia?

- A co ten Gus tutaj robił, Sol?

-Przyniósł mnie tutaj, dopiero w domu odzyskałam przytomność...

Dziwnie nie miała ochoty, by Gabriel atakował Gusa.
Nie do końca rozumiała co nią w tej chwili kieruje.

- To może wrócisz do łóżka, kochana, ja tu trochę posprzątam i też się wyniosę, co?

-Nie, prosze...nie chce być sama...nie dziś.... Znowu poczuła wirujące jej w oczach łzy. Co się ze mną dzieje?

Dobrze, posiedze tutaj... Tylko wyjdę na 15 minut, obiecałem pomóc sąsiadce z meblami... Ale to chyba nie problem, prawda Sol?

Nie...dziękuję ci...bardzo...
Ze wszystkich sił starała się powstrzymać łzy, które nie wiedzieć czemu chciały wypłynąć....

- A teraz maleńka Sol sie wypłacze, należy jej się po cały dniu.- powiedział znów uśmiechnięty Gabriel, wyciągając z kieszeni chusteczki.

-Gabrielu, nie jestem dzieckiem..naprawdę... w jej głosie zabrzmiała lekka nutka irytacji, lecz przyjęła chusteczkę by otrzeć nią łzy...

A jednak...- Powiedział i spojrzał jej głęboko w oczy. Niby bez sensu, a jednak było to zamierzone... Bardzo zamierzone...

-Jednak co?

- Jednak nie do końca duża z Ciebie dziewczynka- zaśmiał się Gabriel i oddalił na parę centymetrów. Coś nie tak.

-Gabrielu, co się dzieję? Spytała z rosnącym zaniepokojeniem w głosie.

- Nie, nic, Sol... Może rzeczywiście powinnaś się zdrzemnąć, co? Posiedzę tu obok Ciebie...

-Nie, powiedz mi, o co ci chodzi, Gabriel, proszę...

- Naprawde nic się nie dziele, Sol, uwierz mi... Musisz troszkę odpocząć, kochana, musisz...

Nie, nie mam ochoty na sen...Już nie.
Chcesz kawy?

Podnosi się i zmierza w stronę kuchni.

- Nigdy jej nie dopijam, nie pamiętasz?- Zaśmiał się Gabriel.
-Ale jak tak proponujesz...

Po chwili na stoliku stoją dwie aromatyczne kawy.
Sol spokojnie, drobniutkimi łyczkami popija swoją.

Swoją droga, to gdzie tak właściwie poznałaś tego całego Gustava? Zapytał nagle Gabriel

- Wiesz, nie pamiętam już dokładnie. Ale chyba w pobliżu Rose&Fire....

Gabriel skinął głową i łyknął kawy.
Napewno nie cieszył się z tego faktu, ale nie wydawał się też przesadnie zazdrosny.
Ot, niechęć do Gustava gościła w jego sercu...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:01.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172