- Ja powoli zaczynam podejrzewać, że żadnej kasety nie było w pierwszej kolejności, a Sir Corpse chciał się podszyć pod Jestera swoim ruchem. A tak swoją drogą... - Zamyślił się Duke. - Wiemy już kim jest SK, wiemy już kim są, a właściwie kim byli neutralni, więc mamy łatwiejszą robotę przy identyfikacji mafiozów. Proponuję, żeby nie łamać zasad, aby każdy powiedział czym się zajmował nocą. Mafiozi będą się musieli pod kogoś podszyć, ale każdy już wypowiedział się wystarczająco wiele razy, aby móc na podstawie poprzednich wypowiedzi, zebranych informacji i zachowań określić, która osoba kłamie, a która nie. Przy odrobinie szczęścia i dedukcji szybko posprzątamy czerwonych.

- Czy zatem jesteście za? Mogę być pierwszą osobą, choć w zasadzie już to zrobiłem, która wyjawi swoje nocne działania.

Człowieczek przestał przyglądać się temu, co z braku lepszego słowa, można by określić mianem zwłok. To był dobry dzień, uznał prostując plecy, a raczej przechodząc do mniej krzywej pozycji. Co prawda nie był pewny czy śmierć Final Girl była czymś dobrym. W najlepszym razie nie było to ani dobre ani złe. Ale brak śmierci zielonych, a już zwłaszcza zgon Draculi można było uznać za sukces, choć nie taki jak śmierć kogoś z czerwonych.

Pewna krzywa myśl chodziła człowieczkowi po głowie.

- Nie jestem przekonany czy będziemy w stanie jednoznacznie określić kto kłamie, a kto mówi prawdę, mój przyjacielu z kwadratową fryzurą - rzekł człowieczek uśmiechając się krzywo. - Podobnie jak nie jestem do końca przekonany, że nasz przyjaciel bimbrownik jest tym za kogo się podaje, ale być może kolejna noc ostatecznie mnie przekona. Na razie nie zdradzę co robiłem tej nocy, ale jeśli większość zaaprobuje twój plan, wówczas się dostosuję.

- Oj, Rick, a coś Ty taki konserwatysta? - Zaśmiał się Duke. - W dodatku podburzający właśnie SK przeciw miastu. Ha!
- Oczywiście, że mój pomysł nie spodoba się czerwonym, a late game to już jest teraz na dobrą sprawę. Swoją grą pozbyliście się wszystkich neutrali, doprowadzając do late game'u i ułatwiliście nam zadanie. Dalej, karty na stół, bo inaczej mój lincz zaboli was podwójnie drogi Ricku i Col Froście. Nie odpuszczę dopóki kogoś tu nie zlinczuję...

Brzuchaty pirat wtoczył się ciężko do salonu, będącego miejscem zawziętej dyskusji i słuchał przez chwilę, wodząc nieco zamglonym wzrokiem, potem wyciągnął zza pazuchy butelkę rumu, pociągnął łyk, bęknął donośnie, po czym jego spojrzenie nabrało już większej ostrości.

- Zehahaaa, https://www.youtube.com/watch?v=UQ45is2T4WQ trochę za dużo wypiłem tej nocy z Brookiem, kiedy plądrowaliśmy spiżarnię, jakieś niezłe whisky tu mieli... no i zasnęło mi się, przez co zapomniałem tej nocy zrobić tego co powinienem... ale nie jest źle, śmierć neutralnych postaci rozjaśniła sprawę. Rick był dla mnie nieco podejrzany wcześniej, ale powiedział też parę sensownych rzeczy, natomiast teraz wyraźnie zasugerował swoją rolę, jak nikt temu nie zaprzeczy to pewnie jest tym za którego się podaję....nie oznacza to, że jest na pewno niewinny, natomiast wolałbym pozbyć się tego aroganckiego dziadka, który twierdzi, że jest egzorcystą i też naszym seryjnym zabójcą. Nie widzę powodu, by Miasto miało ryzykować układanie się z SK, seryjny jest groźniejszy niż każdy pojedynczy członek Mafii sam z osobna, bo sam zabija, jak się go pozbędziemy będziemy się musieli martwić tylko jednym, a nie dwoma nocnymi zabójstwami.

Nie ufam Kotu, który chce śmierci Ricka Sancheza, jest wprawdzie zabawny, ale oferuje sprzeczne zeznania. Nie ufam też Crooked Manowi, który kluczy i unika jednoznacznych odpowiedzi, chyba ma coś do ukrycia.

Pora więc w końcu kogoś powiesić, głosuje na Wędrowycza.