Rzucam Umysłowy Sztylet na pierwszego wroga, jakiego zobaczę, po czym szukam sobie jakiejś osłony. |
Gorrid Niech to szlag! Musimy spieprzać! Ściągajcie szalupe!-dre się na całe gardło jednocześnie dobywając mój olbrzymi i ciężki młot, jakbym wcale nie szykował się do ucieczki, ale do walki. Rozglądam się ilu już wrogów wdarło się na pokład i czy nadal strzelają do nas ze swych dział... jeśli wszyscy rzucili się na nasz statek, to biegnę w kierunku wietrzniaka, jednocześnie staram się "napatoczyć" na jak największa liczbę tych ścierw. |
Wyciągam swoją katanę i rzucam się na wrogów.Próbuje jak najwięcej z nich pozabijać -Wy cholerne potwory zginiecie za to co zrobiliście!!-dre się na całe gardło |
Ivelios - zacząłeś rzucać zaklęcie na pierwszego wbiegającego pirata, ale padajace w twoim pobliżu ciała, nadpalone kawałki statku i strzały, nie pozwoliły ci się skoncentrować na tyle aby rzucić zaklęcie. Gdy zobaczyłeś piratów wdzierających się na statek, skoczyłeś w stronę beczek i schowałeś się za nimi. Nie ma więcej szalup! Krzyknął jakiś marynarz biegnąc na wrogów. Były to jego ostatnie słowa gdyż szybko oberwał toporem w głowę. Wrogowie dobili do statku i zaczęli przeskakiwać. Nad nimi latał Mraale który zręcznie unikał strzał i jednocześnie siekał wrogów po głowach. Gorrid - nie miałeś jak dostać się do Mraale'a. Stwierdziłeś ,że stoisz sam naprzeciwko kilkunastu rozwścieczoncyh piratów, którzy jednak nie mieli ochoty na spotkanie z twoim młotem. Ruszyłeś na nich, wywijając swoim młotem nad głową. Większość odskoczyła, ale trzech nie zdążyło i dosięgnął ich twój młot. Pierwszy dostał w głowę, która poleciała w bok jak piłka. Drugi podniosł topór aby uderzyć, ale młot Gorrida trafił go w żebra łamiac je doszczętnie. Trzeci rzucił się do ucieczki, ale dostał młotem w plecy co zaowocowało przygnieceniem do podłogi. Gdy sytuacja robiła się groźna do akcji wkroczył Van. Jednak najwyraźniej zażarta bitwa nie jest tym co pasuje prawdziwemu Fechtmistrzowi. Wyciągnął swoją katanę i ruszył na wrogów, ale efektowne riposty i zwody nie zdały się na nic w walce z rozwścieczonym tłumem. Zadrapał co prawda kilku wrogów, jednemu nawet rozciął gardło, ale nie mogło to pzresądzić o powodzeniu w tej bitwie. Na pokładzie panował chaos. Wasi sojusznicy walczyli z przeważającymi siłami wroga. Na pokład wdarło się już około trzydziestu wrogów, a jeszcze kilku zostało przy działach jednak i oni szykowali się do abordażu. Stosunek sił niepokojąco rósł na waszą niekożyść. W tej chwili pozostaliście wy i około dziesięciu marynarzy. |
Gorrid bij zabij! Chyr na nich! hahahahaha-z pianą na ustach i szalonym śmiechem wbiegam miedzy wrogów a przyjaciół by tych ostatnich wspomóc w walce. W czasie biegu staram się uaktywnić(rzucić?) Drewnianą Skórę. |
-Czekacie to nie ma sensu ich jest zbyt wielu-mówi a jednocześnie czeka na nasępnego przeciwnika |
GRYFIN [AAAAAA sorki ze mniue nie bylo ale net nawalał ] tak więc od początku oczywiście ide do kajuty żaby zjeść coś pożądnego w kajucie do stołu siadam jako ostatni , biore sobie porządny kawałek mięsa i w ciszy jem badają wzrokiem wszystko co jest w kajucie . Po wejściu Mraalea spoglądam na niego i dokańczm jeść moje mięso . |
Gorrid - dobiegłeś do Vana walczącego w pojedynku z kapitanem wrogów. Ustawiłeś się między nim a resztą bandy. Użyłeś drewnianej skóry i w jednej chwili, twa skóra stała się twarda jak dąb i nabrała podobnego koloru i gramatury. Wrogowie przelęknęli się odrobinę, ale ruszyli na ciebie. Czując w sobie moc natury i magi które cię wspieraja, rzuciłeś się na wrogów wywijając młotem dookoła. Van - walczysz z kapitanem statku. Jest to t'skrang, całkowicie czarnej karnacji, ubrany w obcisłe skórzane szaty. Walczy zakrzywionym na końcu rapierem. Zaczął od pchnięcia, które sparowałeś i odbiłeś się w lewą stronę aby ciąć na głowe. Jego miecz już tam był jak gdyby czekał na ten cios. Odbił i ciął w nogi, wtedy podskoczyłeś i z półobrotu kopnąłeś go w brzuch. Zatoczył się i ciął z lewej. Cięcie zjechało po twoim ostrzu i zachaczyło o ciebie, ale na szczęscie masz na sobie kolczugę. Przejąłeś siłę uderzenia i dobiłeś się od stojącego obok wroga, wrzucając go do wody, a następnie skoczyłes w stronę kapitana, tnąc z góry. Ten zablokował twój cios, ale ty odbiłeś się, zrobiłeś piruet w lewo i ciąłeś. I tym razem nie napotkałeś praktycznie żadnego oporu. Obróciłeś się i zobaczyłeś głowę kapitana zsuwającą się z twojej klingi na pokład, a następnie jego ciało padające przed tobą. Gorrid i Van - w międzyczasie pomiędzy kolejnymi atakami, zauważyliście ,że beczka z Iveliosem i on sam zniknęli. Ivelios - byłeś schowany za beczką, jednak jakiś pirat cię dostrzegł. Rzucił się na ciebie i trafił w beczkę, przebijając ją. Siła uderzenia nie wyrządziła ci większych szkód, jednakże spadłeś do wody i oberwałeś jakąś belką spadającą z pokładu. (jesteś nieprzytomny) Gryffin - nic nie czujesz, nic nie widzisz. Jesteś ogłuszony, nie wiesz co sie dzieje ani gdzie jesteś. |
Kiedy odzyskam przytomność prubuję złapać kawałek drewna, żeby nie utonąć szukam reszty. |
Gorrid prę dalej na przód z zamiarem zmiażdżenia podchodzących wrogów... nie oddalam się jednak od towarzyszy zbyt daleko, by nie zostać otoczonym. Jeśli mam czas wytchnienia to szukam wzrokiem naszego wietrzniaka i reszty naszej grupy. Krzyczę do Vana: Van! Gdzie reszta?! |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:14. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0