[Sesja]Smok, bransoleta Zyrona i Alanda Wchodzicie do karczmy, szukając osoby, która ma dla was zadanie. Jest 5 pustych stolikow i jeden przy którym siedzi kobieta wylądająca na wojowniczkę. Zdaje się wam, że gdzieś już ją widzieliście. Zaczepia was karczmarz: -Usiądźcie. Tamta kobieta ma dla was coś do zrobienia. Przysiadacie się. Zaczynacie słuchać pewnej historii: -Więc zaczęło się od tego, że poznałam Zyrona. Byl czułym, miłym, przysojnym 30 latnim alchemikiem. Pracował u króla nad ważym przedmiotem. Ponieważ król dobrze płacił za tego typu rzeczy badania musiał utrzymywać w tajemnicy. Pewnego dnia skończył pracę. Zrobił magiczną bransoletę. Jeszcze zostały mu końcowe testy i mógł sprzedać ją. W tedy zaczął sie ten koszmar. Przybył ogromny smok i porwał mnie na Wichrową Górę. Zyron chciał mnie uratować, lecz zginął w walce ze smokiem. Udało mi się uciec. Mam nadzieję, ze pomożecie mi znaleźdź tą bransoletę. Wojowniczka http://www.q10.rpg.pl/gallery/pk_laska_z_buzdyganem.jpg |
Hunter Wraz z kompanami wszedłem do karczmy. Coś mi tu nie grało... Cisza, puste stoły... Co jest grane? O tej porze przewijał się tędy tabun ludzi... Spoglądam na stolik, przy którym siedziała kobieta, jedyny człowiek, prócz nas i karczmarza, w tym lokalu. Pewnym krokiem wyrwałem do uroczej pani. Gdy doszedłem do stolika przyklęknąłem, złapałem za rękę i pocałowałem, jak na rycerza przystało. Kogo ja okłamuję, zwyczajny myśliwy. -Witaj o Pani. Zwę się Hunter i będę Ci służył,- powiedziałem życzliwie- za drobną opłatą, rzecz jasna- uśmiechnąłem się chytrze. Gdy owa kobieta zaczęła opowiadać, słuchałem jej uważnie, lecz tylko przez kilka zdań, potem opowieść stała się nużąca. -Tak, tak... Więc co mamy zrobić??- zapytałem zniecierpliwiony. |
Słucham tej ckliwej opowieśi jednym uchem i obserwuje moich towarzyszy.Niedawno dołączyłam do tej zbieraniny awanturników, bo samej kobiecie podróżuje się niezbyt wygodnie a poza tym milej jest spędzic wieczór w silmych męskich ramionach a nie pod jakąś kępą krzaków w lesie. -Aaa-ziewam. -Wspominałaś coś o smoku, znając życie to pewnie chcesz żebyśmy pomśili twojego kochasia i poćwiartowali maszkarę?-pytam opierając się nonszalancko. -Ale wiesz ,że bohaterstwo w tych czasach jest kosztowne: ekwipunek,jedzenie i karczmy po drodze do celu no i nieprzewidziane wydatki? |
Rozsiadłem się, wrzasnąłem na barman o jedzenie, poczekałem, aż reszta bandy sobie pogaworzy i zapytałem: - Gdzie ta góra znajduje się? Pomysł gdzie mogła się podziać masz? Gdzie smok polazł? I co najistotniejsze kto mógłby smoka zabić, ilu zbrojnych trzeba by? Oczekując odpowiedzi spodziewam się, że będe mógł zaspokoić swój apetyt. Jeśli znajdzie się czas chętnie spędziłbym najbliższą noc w łóżku, za co mam nadzieję zapłaci nasza zleceniodawczyni. |
-Co do pieniędzy. Płace po wykonanej pracy. Ale na razie będe pokrywać wszystkie wasze wydatki. no może bez przesady, ale raczej większość. Niestety wysyłałem już zbrojnych, ale smoka nie było. Macie gznaleźdź bransolete. Myślałam, że to wy się na tym znacie. |
Hunter -Zyrono, żeby odnaleźć ten przedmiot potrzeba nam jednej rzeczy... INFORMACJI.- powiedziałem... Nagle usłyszałem kobiecy głos... Tak to była Sol. "-Ale wiesz ,że bohaterstwo w tych czasach jest kosztowne: ekwipunek,jedzenie i karczmy po drodze do celu no i nieprzewidziane wydatki?" -Nasza kompanka ma rację... Mi potrzeba trochę strzał i ostrzenia noży. Nie mówiąc nic o piwie i pokoju w karczmie... Dosyć mam spania w stogach siana i takich tam. A wracając do naszej rozmowy... Informacje, informacje nam pomogą... -powiedziałem po czym odwróciłem się w stronę karczmarza i skinąłem na niego- Piwo, ino zimne...- powiedziałem gdy podszedł-Ta Pani stawia- skinąłem na Zyronę. |
Nar`hattu - Czyli smoka inny ktoś ubije? Źle. W takim razie jakieś wskazówki gdzie chcesz byśmy szli, bransolety szukać daj. Mam zamiar zjeść posiłek, zapić go piwem, wysłuchać przy okazji odpowiedzi, wyspać się i o świcie wyruszyć. Choćbym miał iść na tę przeklętą górę. Zresztą smoka chętnie odwiedziłbym gdziekolwiek, byleby dał się przerobić na zdobycz łowcy... |
-Chłopy mają rację, takie mówienie "Macie odnaleźdź bransolete", bez obrazy to tak jak bys paniusiu powiedziała znajdźcie mi wolną dziwke w majowe dożynki-powiedziała Sol obgryzając udko z kurczaka. -Czy była byś tak uprzejma i udzieliła nam wszelkich potrzebnych informacji a potem wypłaciła nam zaliczkę. |
Wszyscy -Zapomniałam się przedstawić. Mam na imię Alanda. Bransoleta przepadła jak kamień w wodę. Kilka możliwości przychodzi mi do głowy. 1.Smok może mieć ją w brzuchu. Może go wytropimy po śladach, jeżeli ktoś z was to potrafi. 2.Zostawił ją gdzieś w labolatorium. Macie tu pieniądze. Resztę dam po wykonanym zadaniu. (niech każdy dopisze 500 sztuk złota do ekwipunku) |
-Wytropić!- klasnęłam w dłonie-to coś dla was chłopcy.To mówiąc wstałam od stołu ,jednym zgrabnym ruchem zgarniają ze stołu sakiewkę.-MMMmm,wy tu sobie pogadajcie o tym tropieniu, a ja ide do góry przespac się,zmęczył mnie ten dzisiejszy dzień-przeciądnęłam się jak kotka i puściłam zachęajaco oko do elfa. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:32. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0