lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Herold Ciemności (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3004-herold-ciemnosci.html)

Lavi 19-04-2007 18:31

Bokaru Togashi

Bokaru dreptał powoli w środku całej grupy nie odpowiadło mu to tempo oraz spodób podróżowania lecz co mógł zrobić nie każdy jest wstanie skakać po drzewach tak jak on. Milczał i rozglądał się dookoła w poszukiwaniu jakiejś rozrywki, najbardziej go nudzi takie powolne przechadzki, zawsze lubiał wiedzieć co i jak, nie lubi błąkać sie po omacku bez wyraźnego celu. Taka sytuacja zdarza się pierwszy raz kiedy to nie wiedział z kim walczy ani jak sie go pozbyć w skuteczny sposób, zawsze obmyślał plan działąnia tygodniami zanim zaczoł działąć teraz natomiast musi improwizować. Popatrzył się na każdego z podróżnych, widać było że każdy z nich o czymś myśli, pewno wielu z nich się boi tego co nas otacza, tej dziwacznej mgiełki i atmosfery stachu. Na mnie nie robi to większego wrażenia, jako ninja nie moge się bać, każde zawachanie kosztowałoby nas utratą życia. Zobaczymy co przyniesie nam przszłość, coś mi sie jednak zdaje że nasza popiepszona rodzinka możę sie nidługo rozpaść, najbardziej mnie zastanawia fakt jak poradzi sobie nasz magik który z tego co widze jest bardzo narwany ale niezbyt pewny siebie. Ten byczek wygląda na twardziela ale jest za wielki, znajdzie sie ktoś szybszy i zwinniejszy taki jak ja i nie poradzi sobie, no i jeszcze jest nasz paladynek, szczerze to ja mu sie dziwie że on możę ze mną wytrzymać, przecież ode mnie emanuje taka zła aura, inni paladyni mnie wyczuwali. Hmm bardzo dziwne, albo to ignoruje albo jest mało doświadczony albo udaje żę jest palladynem. Jak dla mnie za dużo różnic w naszej ekipie, któregoś dnia możęmy sie podzielić co do poglądów, chociaż z drugiej strony jako drużyna jesteśmy elastyczni. Na razie dam sobie spokój z tą całą sprawą zobaczymy co wymłodzą potem, do tego czasu trzymam ich na dystans.

Blacker 19-04-2007 19:43

Blacker, usłyszawszy słowa zamaskowanego o swojej rasie prychnął lekko. Każdy, kto miał kontakt z klanem minotaurów wiedział, że pieniądze się dla nich nie liczą. Ba, żyją wręcz w skrajnym ubustwie według mniemania innych, gdyż to co im potrzebne mogą w każdej chwili zrobić lub zdobyć. Jednak od chwili odejścia z klanu musiał dbać o pieniądze, gdyż one pozwalały przeżyć. A także miały władzę nad ludźmi. Większość przedstawicieli innych ras dobrze opłacona była gotowa niemalże na wszystko. A poza tym, na przykład po co umarłym przedmioty? Honorem dla każdego minotaura było posiadać topór ojca. I on tego zaszczytu dostąpił, gdy jego ojciec padł w bitwie od ludzkich bełtów.

A teraz jest tutaj, w lesie z dziwnym amuletem od trupa i malowniczą zbieraniną ludzi. Cóż - kto może przewidzieć, gdzie duchy przodków pokierują cię w trakcie twoich wędrówek?

Skoro umierający powierzył mu swój przedmiot, nie mógł go nikomu oddać. Wiadomo, że umarli odchodząc zostawiają część swojego ducha w swoich przedmiotach. Skoro ten człek chciał, by jego część wędrowała jego ścieżką, to należało to uszanować.

Człek w zbroi wysunął się na przód pochodu, on miał zaś iść od tyłu. Nie było o najlepsze taktycznie, przynajmniej w klanie największe byki szły z przodu z siłą tarana, a na tyle szły czójne i zwinne, zdolne ochronić tyły podczas szarży. Pewnie u nich panują inne obyczaje i walczą inaczej, ale jeśliby chciał natrzeć na wroga musiałby powalić tych przed sobą, co nie miało większego sensu. I zresztą nie był pewien, czy dobrze mu będzie na tyle - słuch miał przeciętny, a skoro on był drzewolubem (czy chuderlaczkiem, jak zwano elfy w plemieniu) to chyba szyk powinien być odwrotny.

- Może lepiej to ja pójdę na przedzie? W przypadku ataku mnie nie zaszkodzi bełt z ukrycia tak, jakby zaszkodził tobie, a i pewnie ty skuteczniej niebezpieczeństwu od tyłu zaradzisz

Lkpo 19-04-2007 20:38

Słyszał co się dzieje. Wiedział, że jednak nie może im do końca ufać. Starał się dać szansę pokazania swym towarzyszom lepszej strony. Nie miał ochoty również wchodzić w sprzeczki. Aura przybrała wyraz uczucia niemiłego kręcenia w brzuchu. Darthir wiedział, że nie warto się teraz sprzeczać a Minotaur miał trochę racji, choć pewnie się mógł mylić. W końcu jego zbroja nigdy go nie zawiodła. Nawet potężny cios Glabrezu nie złamał jej. Lecz niech będzie, skoro to cienie pewnie lubią atakować od tyłu. W razie frontowej napaść zawsze może służyć swym darem leczenia. Spojrzał na swe ręce, wiedział ile dobra nimi wyrządził. Były najjaśniejsze z całej jego istoty.
-Skoro chcesz iść naprzód, proszę bardzo.
Zamienili się w pochodzie. Dopiero przechodzą pomiędzy istotami mu towarzyszącymi wyczuł w jednej coś niepokojącego. Nie było to takie zło jakie wyczuwał w Tartarze czy Gehennie. Nie był pewien czy nwet to było zło.

lupinek 19-04-2007 23:18

Aramil uwielbiał dowodzić, ale teraz nie miał szansy na dowództwo. Powstrzymywał się, by nie wygarnąć im za to, że tak się grzebali i, że teraz idą tak wolno. Zbyt wolno.
Nie bardzo rozumiał po co te zabawy w zamianę miejsc.
-A jeśli nas zaatakują od frontu, to pewnie znowu zechesz się zamienić miejscami z Darthirem, hmm?-rzucił od niechcenia niby sam do siebie i nie czekając na odpowiedź wymamrotał pod nosem jakieś zaklęcie.
Jego dłoń zaczęła płonąć. Tak przynajmniej mogło się wydawać, bo w rzeczywistości Aramil trzymał ten płomień w ręku.
Uśmiechnął się i rzekł:
-Może to niezbyt rozsądne, mogą nas przecież łatwiej zauważyć, ale przynajmniej nie połamię nóg o jakiś badyl. A zresztą... oni i tak wiedzą, że tu jesteśmy.

Lavi 21-04-2007 00:50

Popatrzył na Aramila który zapalił jakieś światełko, po czym przypomniało mu się że nie widzi w ciemności. To powolne tempo go dobija, za chwile chyba wyjdę z siebie. Dobra koniec tego.

- Moglibyśmy przyśpieszyć bo zaraz tutaj usnę na stojąco ?
- Zresztą gdzie my do jasnej cholery idziemy ?
- Wiecie co zaraz sprawdzę gdzie idziemy.


Po tym słowach, popatrzyłem w górę, wyszukałem najwyższe drzewo i do niego podbiegłem. Zebrałem Chi i zacząłem skakać z gałęzi na gałąź, sukcesywnie zwiększając swoją wysokość. Gdy dotarłem do czubka chwyciłem się jedną ręka drzewa a nogami oprałem o pień, jedna wyżej druga niżej. Rozejrzałem się po okolicy za czymś ciekawym oraz spojrzałem w którym kierunku my idziemy. Następnie zsunąłem się do najbliższej gałęzi i zacząłem zeskakiwać, by w końcu miękko wylądować na ziemi.

Lkpo 21-04-2007 10:05

Ilmater poczuł się trochę poirytowany zachowaniem zamaskowanego, kogoś. Jeszcze nie miał wyrobionego o nim zdania, lecz przypisywał mu parę cech, niezbyt chwalebnych. Pamiętał jak kiedyś pracował z najemnikami. Nie dało się ich upilnować. Umieli walczyć, lecz byli beznadziejni jeżeli chodzi o taktykę. Uważają się za odważnych, a kiedy dochodzi co do czego to leją w portki. Musiał ich zwolnić, albowiem nie nadawali się do tak poważnych zadań. Postanowił coś temu zaradzić
-Bokaru, jak dobrze pamiętam. Widzę, że nijak podoba ci się chodzenie zwartym szykiem. Jeśli chcesz możesz iść sam, możesz sprawdzić czy z przodu nie czyha na nas żadne niebezpieczeństwo. W końcu jesteś tak potężnym wojownikiem i nie boisz się podjąć takich wyzwań.
Szczególny nacisk położył na "boisz się". Był daleki od chęci wyrządzenia mu krzywdy. Robił to pro publico bono.
Ilmaterze, jeżeli możesz, pilnuj nas. Pilnuj nas przed zgubieniem, przed zatraceniem. Pomóż mi odnaleźć właściwą drogę w tym mrocznym świecie. Jeżeli decyzja, którą podejmuję jest zła w twych oczach, spraw aby nie doszła do skutku. I proszę cię o twój dar mądrych wyborów.
Tymi słowami na chwilę zakończył. Brnął dalej naprzód. Szedł na końcu lecz dobrze oświetlał sobie drogę swym wewnętrznym światłem.

lupinek 21-04-2007 10:24

Aramilowi udzielała się irytacja Ilmatera. Bokaru zachowuje się jak zwykły dzieciak.

-Powinniśmy przyspieszyć.-powiedział.-Nie jest tu bezpiecznie.-Dodał przez zaciśnięte zęby.
Napięcie rosło. Czuł coś coraz bardziej.

Lavi 21-04-2007 17:31

Bokaru spojrzał na Ilmater'a który chciał go najwyraźniej sprowokować do jakiegoś pochopnego działania. Zastanowił się przez chwile i doszedł do wniosku iż nie jest on przyzwyczajony do walki w grupie, przynajmniej takiej. Zawsze walczył razem z swoimi braćmi z klanu, którzy działali szybko i skutecznie. Teraz musi wybierać albo będzie walczyć sam albo razem z nimi, rozsądek przyniósł mu odpowiedź bardzo szybko, musi iść razem z nimi. Nie zna tych krain tak dobrze by móc samemu tędy podróżować, przypomniał sobie słowa Ilmater'a który powiedział że jestem wielkim wojem i że skoro się nie boje to mogę sam iść. Od tych słów chciało mu się śmiać, możliwe że nie rozumiał go, wychował się w klanie pod okiem swojego mistrza który wpajał mu twarde żelazne zasady, również tą iż nie może się bać bo zginie. Jednak z drugiej strony powinienem się powstrzymać od szybkiego działania i poczekać co przyniesie przyszłość. Ten pomysł spodobał mi się od razu, poczekam, zobaczę co się stanie, a jak zacznie się umieranie to zobaczymy kto się będzie bał, bowiem dla mnie umrzeć w walce to największy honor jakiego mogę dostąpić.

- Dobra spokojnie Ilmater, wiem że atmosfera jest wręcz grobowa, dlatego też proponowałbym przyśpieszyć by w końcu znaleźć coś by można zacząć jakieś działania przeciwko Heroldowi.

Po tych słowach już tylko rozglądał się po okolicy, spokojnie podróżując i czekając na jakiś ruch z strony Herolda.

Dreak 21-04-2007 22:23

Patrzy na nich z politowaniem, Ma doskonały wzrok jako pół-smok i widział wszysko na ich twarzach mimo lekkiego światła księżyca. -Bardzo jesteś niecierpliwy- powiedział ze spokojem do zamaskowanego.- Co zrobisz zatakujesz go z rozpędem? Nie wpadliście na pomysł że jeśli będziemy się spieszyć a jakoż że jesteśmy w pełnym ekwipunku możemy sie zmęczyć, bo jak sądze nikt z nas nie jest bogiem, choć mnie to nie dotyczy, bo jak mysle jako jedyny jestem posiadaczem skrzydeł, moim zdaniem powinyśmy ułożyć szyk bojowy i być gotowym z każdej strony do ataku w biegu bedziemy osłabieni. Po tym przemówieniu czekał na reakcje jakoż ze nie wtracał sie wczesniej do rozmowy

Lkpo 22-04-2007 10:27

Paladyna rozbawiło stwierdzenie, że nie są bogiem. Miał po części rację, lecz jednak tylko po części. Mimo wszystko, dobrze mówił. Jego wygląd przypomina mu stworzenia, z którymi walczą, zwycięscy wojowie na Ysgaardzie. Podobno ich skóra ma bardzo dobre właściwości jako zbroja.
-Masz, rację. Choć zastanawiam się, co Bokaru widział tam na drzewie. Może zauważył coś wartego opowiedzenia.
Szedł wciąż równym, miarowym krokiem.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:43.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172