lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Sesja 7Sea] Cienie przeszłości (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/4266-sesja-7sea-cienie-przeszlosci.html)

Cedryk 14-10-2007 20:06

Służba była sprawna szybko wyniesiono ciał, rannych jakiś sługa opatrzył. Szybkie przeszukanie nie odkryło żadnych dodatkowych dokumentów ani też pieniędzy ani u oprychów ani u martwego brodacza. Gospodarz zebrał pozostała broń chyba jako rekompensatę za trudy pochówku.

Opatrzeni i skrępowani dwaj ranni zbóje patrzyli złowrogo na Diego. Ostatni nie był w stanie po ciosach butelką w głowę jeszcze nie odzyskał przytomności.

Służba szybko zmyła krwawe plamy i porządkowała sale po bitwie. Ochraniarze rudowłosej piękności szybko postawili stolik i zasiedli na swoich miejscach. Sprawna służba szybko przyniosła zimne piwo najlepsze, jakie było w gospodzie tak na ochłodzenie rozpalonych głów.

Gospodarz oporządziwszy się odzyskał spokój i wyszedł na środek izby.

- Najmocniej państwa przepraszam rzadko się to u nas zdarza, ale jednak się zdarza – pogranicze. – Powiedział wzruszając ramionami.
- Dziewki właśnie roznoszą zimne piwo na koszt tamtych zbójów, za chwile będą realizował dalej państwa zmówienia. – po tych słowach wyszedł na zaplecze wynosząc broń bandytów.

Kelly 15-10-2007 17:39

Diego oddychając ciężko siedział pod ścianą. Cyrulik, jeden z ludzi karczmarza, najpierw opatrzył muszkietera, potem zaś zajął się bandziorami. Spokojnie zjadł zamówiony gulasz od czasu do czasu wymieniając uwagi z poznanym przed chwila Władimirem. Podziękował także muszkieterowi za wsparcie. Lekko także skłonił się rudowłosej dziewczynie. Raczej dla porządku oraz dla kurtuazji niż czegokolwiek innego. Ona i jej ludzie siedzieli za stołem, jej pomoc zaś była skierowana ewidentnie dla muszkietera, a nie Diega, Kastylijczyk więc nie widział jakichś specjalnych powodów, by być wdzięcznym.
Natomiast przed rannym skłonił się rapierem:
- Panie, miło było walczyć mając ciebie przy sobie. Owa banda całkiem na długo zapamięta to starcie, albo niezbyt długo, bowiem proponuję sprawdzić, co to za gagatki potem zaś oddać miejscowym władzom. Rzecz jasna jutro, bowiem przypuszczam, ze cyrulik zaproponował panu odpoczynek. Póki co zresztą wszystkim nam się to przyda.
Wysłuchawszy odpowiedzi muszkietera zawołał karczmarza:
- Ano, ruszać mi się niedługo przyjdzie.
- Ano, panie, wasza wola, ale szczerze bym odradzał, jeżeli wam życie miłe.
- Czemuż to
? – Zdziwił się Diego.
- Ano bowiem dzisiejsza pogoda zwiastuje niewątpliwie burzę śnieżną oraz potężne opady. Jak na mój nos, dzisiejszej nocy spadnie tyle, ze przynajmniej przez dwa, trzy dni będą drogi nieprzejezdne oraz zimnica okrutna. Nawet miejscowi unikają takiej pogody, inni zaś – mruknął – no cóż, głupich jest wielu, jednak wam, coście tu walczyli pod moim dachem byłoby żal okrutnie. Dlatego szczera rada, nie jedźcie przez dwa czy trzy dni najmniej, bowiem zamarznięcie pewne. Traktu także zawianego nie zobaczycie.
- Może bym i został te kilka dni
– przecież Diego nigdzie się nie spieszyło. – Powiedzcie jednak, jak dotrzeć stąd do ST. Andresburg’a, aha, i czy wiedzie, gdzie swoją siedzibę ma ten hrabia Andriej Sawski. Jeżeli gdzie w stronę ST. Andresburg’a chętnie doręczę przesyłkę, a jeżeli nie, to cóż, mogę ją wam zostawić i sami wyślecie jakiegoś posłańca lepszą porą, albo przekażecie jakiemuś kupcowi. Przygotujcie także izbę do spania i jaką kąpiel, a rankiem po śniadaniu przepytamy owych. Na nockę jednak zatkajcie im gęby oraz sprawdźcie więzy, co by nie pouciekali.
- Izba się znajdzie
– odparł karczmarz, - a tych przypilnuję, co to na gości moich napadają. Także podjedzcie, potem zaś jaka balia będzie na was czekać oraz łóżko. spokojnie więc zdrzemnijcie się nieco.

John5 17-10-2007 21:18

Po tym jak służba uprzątnęła izbę i rozniesiono piwo Władimir wymienił parę uwag z Kastylijczykiem. W czasie kiedy ten rozmawiał z karczmarzem młodzieniec z zamyśleniem wpatrywał się w kufel, w tej chwili pełny już tylko w 1/3. Słuchając mimochodem co mówią jadł gulasz, który wreszcie mu przyniesiono zagryzając go chlebem. Jedno trzeba przyznać gospoda miała zadziwiająco dobrą kuchnię a i na służbę nie można było narzekać. Jedna rzecz zastanawiała Władimira. Czemu ci ludzie tak gonili za brodaczem?

""Widać było, że pościg trwał już dość długo. Zdążyli go co najmniej raz dopaść już wcześniej, wskazywała na to jego rana, którą miał już jak wszedł do karczmy. Ciekawe co takiego miał mu do przekazania?""

Spojrzał na Diega, który rozmawiał z karczmarzem o drodze do ST. Andresburg’a. Kiedy skończyli i Kastylijczyk wydał już dyspozycje co zrobić z bandytami odezwał się.

-Widzę, że spieszno ci do ST. Andresburg’a.- uśmiechnął się -Ale karczmarz ma rację, jeśli śnieg złapie cię na trasie nie masz szans, jeśli się nie zgubisz to dopadnie cię mróz. Karczmy tutaj są rozłożone nierównomiernie, o ile na ruszliwych traktach mija się kilka dziennie to na tych mniej uczęszczanych czasem nie ma gdzie stanąc przez trzy dni. Tak takie niestety są te okolice, cóz poradzić. A i sama droga niebezpieczna, wiele może się zdarzyć, dzikie zwierzęta albo takie szumowiny jak te tam.- ręką wskazał na związanych -Nigdy nie wiadomo co może człowieka spotkac na trakcie, zwłaszcza, gdy jest się samemu.- wziął głeboki łyk piwa po czym ze zmieszaniem spojrzał na kończący się trunek -Karczmarzu! Jeszcze jedno!-

Kelly 18-10-2007 10:57

- Ano, macie rację Władimirze Bogunowiczu. Prawda, ze mam swoje sprawy do załatwienia w ST. Andresburg’u, ale rzeczywiście ani mi się spieszy, ani to cokolwiek pilnego. Natomiast męczy mnie inna sprawa, tego hrabiego. Ani ja znam owego pana Sawskiego, ani o nim nie słyszałem. Ów brodacz, pokój mu, bo dzielnie stawał wobec przewagi wroga, rzucił mi list i sakiewkę pewnie dlatego, że złapał pierwszą lepszą osobę po wejściu. Ścigany zaś nie miał nadziei na ucieczkę, chciał ratować za wszelką cenę owo pismo. Ciekawe co zawiera. – Diego wyciągnął list i podał do obejrzenia Władimirowi. – No i godny to czyn taka wierność swemu panu. Przepijmy za jego pamięć. – Tu poszły w górę kufelki. – Ciekawe, czy ów pan jest tego wart? Ale, ale. Prawdę waść rzeczesz, że drogi tutaj średnio bezpieczne. Jeżeli nie masz czegokolwiek do roboty, to może miałbyś ochotę poszukać ze mną owego hrabiego? Przyznaję, że mam trochę czasu, na dowiezienie mu owego pisma, więc możnaby wspólnie go poszukać. Szczególnie, jeżeli ów hrabia miałby gdzieś posiadłości po drodze do ST. Andresburg’a, albo przynajmniej tak, żeby nie zboczyć zbytnio. Wprawdzie pewnie, jak powiedział karczmarz, trzeba będzie poczekać trochę, żeby burza przeszła, ale to i mi się po walce przyda wytchnienie i będzie czas na przepytanie owej hołoty.

John5 18-10-2007 19:03

Młodzieniec uśmiechnął się do Kastylijczyka.

-Rzeczywiście chwilowo nie wiążą mnie żadne terminy więc czasu mam pod dostatkiem. A w kompanii zawsze raźniej. Zaszczycony będę mogąc towarzyszyć tak zacnemu szermierzowi. Zwłaszcza, że i tak miałem zamiar udać się niedługo do któregoś z miast, zbyt długo byłem w podróży trzeba by kiedyś odpocząć porządnie. No a burza jak to burza sypnie śniegiem i przeleci jak zawsze. Dzień może dwa, no może trzy jak się trafi naprawdę porządna zawieja ale nie dłużej. Zresztą są też i dobre tego strony. My co prawda tu utkniemy ale jeśli tego brodatego gonił ktoś jeszcze i nie zdąży przed śniegiem to... no cóż wilki będą miały przekąskę.- roześmiał się.
Wypite piwo i miód powoli dawały o sobie znać daleko mu było do pijaństwa ale w głowie przyjemnie mu szumiało.

Lhianann 18-10-2007 22:46

Walka zakończyła się w sumie podobnie szybko jak zaczęła.
Aileen nie interesowało to co niespodziewani napastnicy mogli mieć przy sobie.
Nie ona była celem ich ataku...

Podniosła się z ziemi płynnym ruchem lekkim gestem dłoni powstrzymując Seana chcącego jej pomóc.
Jej ludzie ustawili w właściwej jego pozycji stół za jakim ona się ukryła.
Im samym na szczęście różnorakie przedmioty jakie przecinały podczas starcia powietrze również nie zaszkodziły.

Kufel z piwem jaki znalazł się przed nią odsunęła nieco od siebie.
Nie przepadała za piwem.
Wyjątkiem było Ale, lecz nie sądziła, by można je było spotkać w tych okolicach.

Przybysz z opaską na oku przez dłuższą chwilę konwersował z karczmarzem, wyćwiczony słuch Aillen prawie bez trudu pozwoliłby jej śledzić tok owej rozmowy, lecz po cóż jej taka wiedza?

Bardziej ją interesowała reakcja poszczególnych osób znajdujących się w karczmie na jeszcze nie dawne, burzliwe wydarzenia.
Obserwując ludzi można się sporo o nich dowiedzieć...

3killas 19-10-2007 00:02

Powoli podniósł się sponad jednego ze stołów, za którym znalazł schronienie, ciągle trzymając się za rozbity łuk brwiowy. Miał wyraźnie skwaszoną minę i podły nastrój. – Żeśmy ich pogonili Panie, że ho ho! – usłyszał głos rudzielca i popatrzył na niego spode łba, choć powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza. Łajdak przesiedział całe starcie pod stołem, a drugi z woźniców nawet się chyba nie obudził z pijackiej drzemki.

Służba zaczęła doprowadzać lokal do porządku. Dziewki szorowały dębową podłogę z krwi, a reszta służby skrępowała jeńców i wyniosła trupy. Jeden ze służących, o dziwo całkiem przyzwoicie, zszył mu naprędce łuk brwiowy.

- Najmocniej państwa przepraszam rzadko się to u nas zdarza, ale jednak się zdarza – pogranicze. – Powiedział wzruszając ramionami gospodarz.
- Dziewki właśnie roznoszą zimne piwo na koszt tamtych zbójów, za chwile będą realizował dalej państwa zmówienia. – po tych słowach wyszedł na zaplecze wynosząc broń bandytów.

Na jego prośbę, jedna z dziewczyn przyniosła mu misę z zimną wodą, w której obmył twarz i ręce. Wytarł się w kawałek szmatki i podszedł do pięknej rudowłosej kobiety i jej ludzi.

- Pani, gdyby nie Twój znakomity strzał, zapewne nie skończyłoby się tylko na rozbitej głowie. Jestem Twoim dłużnikiem, jeśli tylko mogę Ci w czymś pomóc, z chęcią to uczynię. – mówiąc to skinął na służbę i poprosił o najlepsze tutejsze wino na jego koszt – na razie proszę, przyjmij ten podarunek. Ukłonił się przed swoją wybawicielką, uśmiechnął do niej i udał w kierunku swojego stołu.

Po drodze natknął się na jednookiego, który skłonił się przed nim rapierem i rzekł:
- Panie, miło było walczyć mając ciebie przy sobie. Owa banda całkiem na długo zapamięta to starcie, albo niezbyt długo, bowiem proponuję sprawdzić, co to za gagatki potem zaś oddać miejscowym władzom. Rzecz jasna jutro, bowiem przypuszczam, ze cyrulik zaproponował panu odpoczynek. Póki co zresztą wszystkim nam się to przyda.

Phillipe elegancko odwzajemnił ukłon i odpowiedział:
- Mogę odpowiedzieć tylko to samo, Panie. Świetny pokaz walki, widać doświadczonego żołnierza. Masz rację, winniśmy ich przesłuchać, jak tylko chwilę ochłoniemy.

Po czym usiadł na chwilę przy stole i już trochę w lepszym nastroju zabrał się do zimnego piwa i smacznego, gorącego gulaszu, który przed chwilą przed nim postawiono. Chwilę pogawędził ze swoimi ludźmi (o dziwo grubasek się wreszcie ocknął!) o niedawnych wydarzeniach. Kiedy poczuł się już lepiej podszedł do kastylijczyka i jego kompana. – Phillipe de la Baume le Blanc, miło mi – przedstawił się rudowłosemu, po czym zwrócił się do jednookiego – Myślę, że powinniśmy wyciągnąć co nieco od tych osobników – wypowiedziawszy te słowa, wskazał ręką na związanych jeńców.

Kelly 19-10-2007 07:53

Diego zrobiło się trochę głupio. Raczej przesłuchaniami zajmowali się kapitan i Chapucho, więc nie miał doświadczenia w tym zakresie. Muszkieter wyglądał na obytego w walce, więc może wiedział, jak przepytać jeńców tak, aby powiedzieli co wiedzą:
- Szczerze powiedziawszy, kawalerze, tak jak wspominałem, myślałem, ze przesłuchamy ich jutro rano, kiedy trochę odsapniemy po tej bitce. Obawiam się także, ze owi zbóje mogli jeszcze nie dojść do siebie. Ów cios był zacnej próby i jeden z jeńców chyba w ogóle nie będzie się nadawał dzisiaj do przepytania, jeżeli w ogóle się wykuruje. Natomiast faktycznie, może i możnaby przepytać tego rannego w rękę, jeżeli uważasz, ze to ważne uczynić to dzisiaj. Pan Władimir, który chyba najbardziej z nas jest obeznany z miejscowym klimatem twierdzi, że zadymka będzie na pewno przez noc, a może i nawet trzy. Nie ma możliwości, żeby się ktokolwiek tutaj dostał. Prędzej zamarznie. Bandzior zaś nie ucieknie, bo gdzie? Dlatego pomyślałem, że zdołamy trochę odsapnąć i kiedy odejdzie zmęczenie, łatwiej nam będzie wypytać oraz zrozumieć, co gadają. Może bowiem okłamać nas będą chcieli. Przyznam zaś, że teraz trochę szumi mi w głowie, bom też, przyznaję, z daleka zdrożony i po drodze miałem podobne przygody, co ów nieszczęsny brodacz. Widocznie jednak, kawalerze, masz ciało z żelaza, skoroś, jak się zdaje, zraniony, jednakże masz na tyle sprawne zmysły, żeby ich teraz przesłuchiwać będąc pewnym, że nie przeoczysz jakichś drobnych zawahań świadczących o kłamstwie. Ze wstydem bowiem przyznaję, że nieco zdrożonym i zwyczajnie, choć w niezwykle zacnej kompanii siedzę – tu Diego skłonił się lekko muszkieterowi i młodzianowi – trzeba mi jakiej balii do kąpieli i łóżka. Jeżeli więc, kawalerze, chciałbyś sam to przeprowadzić, owe badania tego jeńca, proszę. Byłbym tylko wdzięczny, gdybyś rzekł mi jutro, co powiedzieli. Jak bowiem wiesz, może się oto przydać taka informacja, gdyż ów brodacz przekazał mi list oraz sakwę dla jakiegoś hrabiego. Wprawdzie nie wiem, kto to, ale postanowiliśmy go wraz z panem Władimirem odszukać i doręczyć mu owe listy. Skoro zaś brodacza ścigano, może owi zbóje będą mieli jakie informacje na ten temat. A propos, a może także ty byś się do nas przyłączył, kawalerze? Przygoda może być przednia i jeżeli nie jesteś związany jakąś misją może być to ciekawe wyzwanie dla dzielnego serca. Rzecz jasna, jeżeli masz inne zobowiązania, nie nalegam, alem widział cię w walce i widzę, ze chciałbym mieć u boku tak zacnego wojownika. Tuszę zaś, że i pan Władimir nie będzie miał nic przeciwko temu. Ponieważ póki co jest zadymka i tak nie możemy stąd wyjechać. Rany więc nieco podkurujesz, a zresztą patrząc na ciebie rozpoznaję starego wojaka, który już niejednego doświadczył podczas walki. Tak więc, reasumując, jeśli uważasz, ze poczekanie z przesłuchaniem do rana nie spowoduje jakichś przykrych następstw, to poczekajmy, jeżeli nie, to byłbym wdzięczen, gdybyś spróbował przepytać tego, którego można. Oraz przemyśl, czy byś się do nas nie dołączył? My z Władimirem zdecydowaliśmy, że ruszamy po zadymce, czy to za dzień, czy więcej dni, ile ona potrwa.

John5 20-10-2007 14:48

-Władimir Bogunowicz mnie zwą. Miło poznać. Jak było powiedziane razem z panem Diegiem postanowiliśmy dostarczyć przesyłkę ale z tym trzeba zaczekać aż pogoda nieco się uspokoi. Przy odrobinie szczęścia będzie można ruszyć pojutrze. Co do przesłuchania to nalepiej będzie dać im trochę odpocząć. Więcej wytrzymają. Jak mniemam panie le Blanc ma pan niejakie doświadczenie w przesłuchiwaniu jeńców?-

Pogodny uśmiech młodzieńca nijak nie pasowal do rozmowy o przesłuchaniach zaraz jednak zmienił temat na mniej niewygodny.

-Jeśli chcesz się odświeżyć Diego to polecam banię. Nic tak nie wygania zmęczenia i brudu z ciała jak para.- widząc niezrozumienie na twarzy Kastylijczyka wytłumaczył -A tak u was bania to będzie się nazywać... zaraz ... juz wiem! Sauna zdaje się.- z zadowoleniem młodzieniec spojrzał na Diega po czym zwrócił się do Phillipe'a -Tak jak powiedział Diego radzi bylibyśmy gdybyś się do nas przyłączył. Trzech to nie dwóch, a w grupie zawsze weselej i bezpieczniej.-

3killas 21-10-2007 14:10

- Przyznaję, że nieraz przyszło mi przesłuchiwać jeńców, jako że niejeden wypad i zwiad już przeprowadzałem. Z czystej ciekawości dowiem się co nieco od tego gagatka... – odpowiedział oficer co chwile sprawdzając, czy szwy aby na pewno nie puszczają. – Oczywiście wszystko panom przekażę, może pan Władimir zechce mi pomóc? W dwóch zawsze będzie łatwiej wyczuć kłamstwo w jego słowach – mówiąc to patrzył na związanego mężczyznę.

Sam chyba piszę się na tę saunę, skoro pan tak wielce ją zachwala – uśmiechnął się do rudowłosego. – Natomiast co do tej przesyłki, hmmm... – chwilę zastanawiał się marszcząc brzydko brwi – Mam pewne obowiązki, które muszę spełnić, jak się przypadkowo składa pod St. Andresburgiem, toteż z chęcią panom tam potowarzyszę. Myślę też, że kilka dni mojej sprawy nie zbawi, tak więc piszę się na tą imprezę – dodał zadowolony i trochę ciekawy tej przygody.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:35.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172