lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Sesja 7Sea] Cienie przeszłości (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/4266-sesja-7sea-cienie-przeszlosci.html)

Cedryk 21-10-2007 18:47

W tym momencie podszedł do was karczmarz od dłuższego czasu przysłuchujący się wam.
- Jeśli chcieliby panowie ich przesłuchać to właśnie moje sługi przygotowały zaciszne miejsce, w którym będzie to można zrobić. Pomogą również w tym wielmożnym panom, bo i wojsku usługiwali i często wrogów na prażonych stopach życiem darując w świat puszczali. Co do miejsc gdzie można się zatrzymać znajdujemy się dokładnie w odległości jednego dnia koleśno od miasta w zimie w lecie można szybciej dojechać. Z rana odpowiem czy można będzie dalej podróżować, bo sam nie wiem jak długo ta zadymka może potrwać. A co do kąpieli nakazałem porządnie napalić i akurat ja skończycie przepytywać tych gagatków to będzie gotowe. Proszę wiec panów za mną - powiedział prowadząc na zaplecze.

Widać iż izba spełniała role jakiejś komórki na środku ustawione już były dwie ławy do których był przywiązany jeden z przytomnych więźniówdrugi czekał pod ścianą obok nieprzytomnego, wszyscy byli porządnie skrępowani. Za glową wieżnia stał kopcący piecyk na którym lezały róznego rodzaju nieprzyjemne narzędzia obok niego stalo dwuch mężczyz których do tej pory jeszcze bohaterowie nie widzieli.
- To Iwo i Strawo pomogą przepytać tych bandytów. – wskazał na swoje sługi karczmarz.

3killas 21-10-2007 19:11

- Hmm, widzę, żeś o wszystko zadbał gospodarzu. – de la Baum był wyraźnie zaskoczony inicjatywą karczmarza. – Dobrze więc – zwrócił się do Władimira – pójdziesz ze mną panie? Może jednak do nas dołączysz kawalerze? – to pytanie skierował do Diega.

Za karczmarzem weszli na zaplecze, które wyglądało jak prawdziwa sala tortur. Surowe wnętrze, mrok, który rozjaśniał tylko ogień z paleniska, na którym leżały, starannie porozkładane, metalowe narzędzia, wprost idealne do wyciągania informacji. Phillipe wolał nie wiedzieć skąd to wszystko się tu wzięło...

- Iwo i Strawo? – popatrzył z podziwem na dwóch olbrzymów – Zacznijmy więc...

Nachylił się nad przytomnym jeńcem i spokojnie, miło przemówił: - Osobiście nic do was nie mam, nawet łuk brwiowy wam przebaczę. Nie jestem też sadystą i wolę uniknąć zadawania wam bólu, bo to nie przystoi dobremu człowiekowi. Ale obawiam się, że w wypadku waszej niechęci do współpracy, będę musiał jednak zdać się na takie barbarzyńskie metody – mówiąc to zaczął bawić się obcęgami, które wcześniej zdjął z paleniska. – Zacznijmy może od początku – coście za jedni?

John5 22-10-2007 19:50

Władimir z założonymi na piersiach rękoma stanął jakieś 2 metry za Phillipe'em. Z zaciekawieniem czekał, aż ten rozpocznie przesłuchanie, zastanawiał się jakiej metody użyje.

""Woli zastraszać czy też używać przemocy fizycznej? Zastanawiające. Zobaczymy od czego zacznie jeśli nie zechcą gadać, hmm... w ostateczności zawsze mogę pomóc.""

Młodzieniec spojrzał na ludzi, których przysłał karczmarz, nie wyglądali na ułomków i rzeczywiście mogli się przydać jeśli trzeba by było przytrzymać delikwenta. Powolnym krokiem Władimir podszedł do miejsca gdzie leżały narzędzia, przez chwilę przyglądał im się z zainteresowaniem po czym wziął do ręki szczypce i w zamyśleniu zważył je w dłoni. Spojrzał z paskudnym uśmiechem na skrępowanego bandytę, i milcząc odłożył szczypce na miejsce. Odwrócił się do Strawo (a przynajmniej sądził, że to on).

-Jeśli możesz przynieś mi solidny kawał materiału, nie musi być czyste byle było. Ach tak Phillipe jeśli będziesz potrzebował pomocy lub się zmęczysz po prostu powiedz.-

Kelly 23-10-2007 08:51

- Ano, skoro zacny właściciel tego przybytku twierdzi, ze na kąpiel trzeba trochę poczekać, nic nie stoi na przeszkodzie, żebym pomógł przepytywać – odparł Diego muszkieterowi na jego pytanie, czy jednak nie zechce wziąć w tym wszystkim udziału.

Wiele jednak nie musiał robić. Nasamprzód dlatego, że zmyślny gospodarz już wszystko przygotował, po wtóre zaś, ponieważ rzeczywiście zarówno muszkieter, jak i Władimir wydawali się znać na takiej robocie. Diego tak naprawdę ci ludzie wiele nie obchodzili, ale nie lubił tortur. Jakby powiedzieli swoje, oddałby ich miejscowym władzom, albo wypalił krócicą powalając na miejscu. Wiedział jednakże, że informacje uzyskane od napastników mogą być potrzebne zarówno jemu, jak i towarzyszom. Dlatego właśnie pochylił się nad owym przytomnym, który właśnie był przepytywany przez Philipe. Chcąc pomóc muszkieterowi, który właśnie perswadował pojmanemu, żeby gadał co wie, dopowiedział:
- Spójrz na moją twarz. Jednakże ja mam przykryte tylko jedno oko. Możesz mi wierzyć, że owego dnia nie wyglądało to nadzwyczaj ciekawie. Podobnie, jak monesieur – tu wskazał na Philipe – należę do ludzi łagodnych – przez co rozumiem, że torturuję tylko wtedy, kiedy muszę. Skoro zaś nie lubię tego, jestem wtedy dosyć wściekły. Muszę się na kimś wyżyć. Jestem także zmęczony i chciałbym pójść się wykąpać i spać. To także mnie wkurza. Im dłużej zaś będziesz zwlekał przy odpowiedziach, tym bardziej będę wkurzony. Natomiast, jeżeli będziesz gadał, wyjdziesz cały.

Po przesłuchaniu, które Diego planował zostawić muszkieterowi strasząc jedynie jeńca, Kastylijczyk planował pójść do owej sauny wspomnianej przez karczmarza. Zastanawiał się także, czy wskazane, by Philippe korzystał z tego specjału mając uszkodzony łuk brwiowy. Postanowił, ze wspomni mu, iż może nie byłoby to wskazane dla jego ran, gdyż para może je po prostu otworzyć. Potem zaś chciał po prostu rzucić się na łóżko. Trzymał się obecnie bowiem niemal wyłącznie siłą woli.

Cedryk 26-10-2007 16:00

Więzień widząc wasze przedstawienie tylko ryknął śmiechem.
- Nic z nas nie wyciągniecie – zawoła i celnie splunął na Phillip’a. Ślina powoli spływała po twarzy końcu długą nitką opadła na ziemię. Szlachcic szybko wyjął ozdobną chusteczkę i wytarł twarz.

Strawo szybko ukarał zbója wybijają mu zęba, widać jednak, że łatwo nie będzie ich złamać.


W czasie, gdy szlachcice udali się za karczmarzem i ujętymi zbójami dostarczono w końcu Aileen zamówiony posiłek i wino. Kobieta powoli spożywała swoje pożywienie wymieniając niedbałe uwagi, co do dalszej drogi ze swoją ochroną.
Była już w połowie posiłku, gdy do izby wkroczył postawny mężczyzna w grubym futrze przyprószony pierwszymi płatkami śniegu. Za nim wkroczyło dwóch ludzi równie grubo jak on ubranych z przewieszonymi przez ramię strzelbami. Podeszli oni do stolika niedaleko ognia prawie, że po sąsiedzku otrzepali futra i powiesili na kołkach obok ognia zaraz też koło nich zakręciła się jedna z dziewek karczemnych.

- Czym możemy służyć Starszy. – usłyszała siedząca niedaleko Aileen.

John5 26-10-2007 17:11

Kiedy więzień stwierdził, że nic z nich nie wydobędą Władimir roześmiał się. Zbliżył się tak by związany mógł zobaczyć jego twarz po czym rzekł

-Widzisz byłbym ci może uwierzył, ale wszyscy tak mówią. Wszyscy. A nikt nie potrafi wytrzymać. Są sposoby, o których nawet ci się nie śniło. Muszę dodać, że bardzo brzydkie sposoby. Wiesz o czym myśli człowiek, kiedy łamie mu się palce jeden po drugim, wyrywa paznokcie, a następnie odcina te palce? Oczywiście powoli, żeby dać czas do namysłu. A jeśli delikwent dalej uparcie milczy daje się te palce psu, żeby je zjadł. Mówię ci paskudne uczucie, kiedy widzisz jak jakiś kundel zżera kawałki ciebie. A to są najdelikatniejsze ze sposobów i najmniej wyrafinowane. Są o wieele gorsze. Ot choćby metoda ze szczurem... Znasz metodę ze szczurem? Nie? To dobrze może będziesz miał okazję ją poznać.- na twarzy młodzieńca zagościł bardzo paskudny uśmiech.

Kelly 28-10-2007 08:56

Diego czekał tylko na łóżko oraz banię, czyli ową saunę. Jeniec nie chciał gadać. Cóż, wiedział, co mu za to groziło, ale tego Kastylijczyk już nie miał zamiaru oglądać. Kiedy tylko karczmarz poinformował go, że owa ussuryjska sauna jest już gotowa udał się tam wspominając wcześniej muszkieterowi, że może lepiej byłoby, ze względu na jego rany, by zrezygnował z tej parowej kąpieli.

Para, woda, ciepło wypłukiwały powoli zmęczenie z Kastylijczyka, chociaż powodowały, że chciało mu się tym bardziej spać. Diego nie ryzykował. Zdawał sobie sprawę, ze zaśniecie w takich warunkach byłoby, skromnie mówiąc, niebezpieczne. Moczył się oraz mył używając specjalnych splecionych witek jakichś miejscowych roślin, a kiedy poczuł, że głowa już mu się lekko telepie wyszedł kierując do przygotowanego przez gospodarza pokoju. Był to ot, zwyczajny pokój karczemny, w którym znajdowało się zbite z heblowanych desek łóżko wyściełane siennikiem oraz przykryte jakąś pościelą, która ku zdziwieniu Kastylijczyka była nawet czysta. Do tego biurko oraz szafa. Diego zamknął skoblem drzwi, sakiewkę oraz list do hrabiego wrzucił pod poduchę, po czym zdmuchnął dającą niewielki płomyk świeczkę i się położył. Pomimo bani naprawdę czuł się bardzo zmęczony. Nawet cieszył się z tej zadymki, bo jeden czy dwa dni w jego przypadku, czy nawet więcej, nie czyniły specjalnej różnicy. Na dostarczenie listu oraz spotkanie z kamratami, jeżeli jacyś jeszcze w ogóle są, bowiem tego wcale nie był pewny, sporo miał czasu. Niepewność jednak o los towarzyszy, mimo poleceń kapitana, nurtowała Kastylijczyka. Obecnie jednak planował się po prostu jak najlepiej przespać.

Lhianann 28-10-2007 12:09

Lekkie zamyślenie Aileen przerwało pojawienie się przy stole za jakim siedziała młodego szlachcica jakiemu jej kula ocaliła być może życie.
Lekko się on skłonił, i rzekł:

- Pani, gdyby nie Twój znakomity strzał, zapewne nie skończyłoby się tylko na rozbitej głowie. Jestem Twoim dłużnikiem, jeśli tylko mogę Ci w czymś pomóc, z chęcią to uczynię.
Na razie proszę, przyjmij ten podarunek.
Dziewczyna równie dwornym skinieniem głowy podziękowała za słowa.
Szlachcic powtórnie się ukłonił się przed swoją wybawicielką, uśmiechnął do niej i udał w kierunku swojego stołu.
Po chwili służebna postawiła przed Aileen butelkę wina.
Zerknęła na etykietę.
Eiseńskie.
Ciekawy wybór...

Aileen z radością poświęciła swą uwagę posiłkowi.
Gęsty, mięsny gulasz, pikantnie doprawiony, w zawiesistym, mocno aromatycznym grzybowym sosie był tak naprawdę pierwszym gorącym, prawdziwym posiłkiem od kilku dni.

W pewnym momencie drzwi karczmy otworzyły sie, po to by wpuścić do środka postawnego mężczyznę w grubym futrze przyprószonym pierwszymi płatkami śniegu.
Tu za nim do środka wkroczyło dwóch ludzi równie grubo jak on ubranych.
Po ich zachowaniu i czujnych spojrzeniach, można było stwierdzić, że są ochroną owego pierwszego.
Cała trójka podeszła do stolika niedaleko obserwujących ich jakby od niechcenia Aileen, i po zdjęciu z siebie ośnieżonych okryć wierzchnich zajęli miejsca.
Szybko przy ich stoliku zjawiła się nieco zarumieniona dziewka służebna, i zwróciwszy się do tego, który wszedł pierwszy rzekła:
- Czym możemy służyć Starszy?

O, interesujące, do zajadu najwyraźniej zawitała osoba najwyraźniej sprawująca władzę na tym terenie...

3killas 28-10-2007 15:20

Uważnie przyjrzał się swojej aksamitnej, brudnej chustce, którą przed chwilą wytarł ślinę ze swojego policzka. Krew napłyneła mu do twarzy i zalała go fala wściekłości. Kilkoma potężnymi kopnięciami pomógł Strawo w zmiękczaniu jeńca. Po chwili zmęczył się i głośno sapał lekko pochylony. Zabiję skurwysyna, zamorduję prostaka... Trochę się uspokoił... Inicjatywę przejął teraz pan Władimir. De la Baume stał za nim i planował już straszliwe katusze dla związanego.

- Na czym polega metoda ze szczurem? - szepnął zaciekawiony na ucho rudowłosemu.

Po wysłuchaniu jeszcze raz kopnął w brzuch jeńca. - Przynieście mi jakieś metalowe naczynie, które zmieści mu się na głowę... Najlepiej jakiś zakryty hełm. Nie wyjdę stąd dziś, dopóki nie zacznie mówić. Mówił to bardzo spokojnie i z dużym przekonaniem...

Cedryk 28-10-2007 16:16

Więzień tylko roześmiał się na wasze groźby. Spojrzał z pogarda na głupich osiłków i rzekł.

- Jako dziateczki jesteście w torturach jako dziateczki powiadam wam. Uże nasze dzieci większe tortury zdolne są wymyślać.

Po tej przemowie zamilkł i nie zdołaliście z niego wydobyć już ani słowa. Mimo iż stosowaliście wszelkie wymyślne sposoby szarpanie genitaliów rozpalonymi szczypcami, zgniatanie głowy, pojenie, żywcem zjadanie przez szczura, więzień zachowywał spokój i uparcie milczał zgrzaliście się już przy tej robocie i zmęczyliście a nic z niego nie wydobyliście. Poza początkowym śmiechem. Pomocnicy wasi również spływali potem, chociaż były to chłopy na schwał.


Nowo przybyli zostali szybko i dostatnio obsłużeni przez służbę. Kończyli właśnie posiłek gdy podszedł do nich karczmarz.

- Batiuszka mieliśmy dziś przeprawę ze zbójami jeśli byście łaskaw to pokażę miałem jutra najpóźniej po zadymce odprawić ich do miasta ale skoro samiście zaszczycili mój zajazd może chcecie ich przepytać. To ohydni mordercy w środku dnia u mnie w izbie zastrzelili gościa.
- NU, trza nam przepytać te ptice gdzie oni są.
- A w alkierzu gdzie już pokrzywdzeni wzięli się za przepytywanie psubratów.
- Tedy prowadź posłucham i ja ich zwierzeń.

Po tej krótkiej rozmowie udali się za gospodarzem na zaplecze.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:13.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172