Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-11-2007, 14:41   #1
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Ewa starał się nie zwracać już uwagi na faceta, który lekko, ale nie ukrywała, ze zepsuł jej humor. Ale nie swoją głupią uwagą o "plotkach". Najwyraźniej nie znał jej i nie znał jej prac. Ewa miała o sobie zbyt dobre mniemanie, żeby zareagować na taką prymitywną jak dla niej prowokację.
Bardziej denerwowało ją to, ze nie mogła sobie przypomnieć, skąd znała tego faceta... Tysiące twarzy stawało jej przed oczyma, tysiące nazwisk, ale nie potrafiła tego dopasować. Kim on jest?
Odebrawszy na recepcji ciężki klucz, który kojarzył jej się jakoś nieprzyjemnie z granatem, zamknęła się w swoim pokoju. Miał coś w sobie, z resztą Ewa lubiła hotelowe pokoje. każdy miał swój klimat, i każdy kojarzył jej się z działaniem. Wzięła ciepłu prysznic i zanurzyła sie w wykrochmalonej na sztywno pościeli.
Poczytała trochę i zrobiła kilka zdjęć pokoju. Nie dla potrzeb książki, ale dla siebie, zawsze na pamiątkę robiła zdjęcia pokoju, w którym nocowała.
Miała ochotę do kogoś zadzwonić, ale było już późno...
Włączyła więc telewizor i tak zasnęła, gapiąc się bez większego zainteresowania na film przyrodniczy o morskich ślimakach...
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 13-11-2007, 12:58   #2
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Dominika

Leżałaś długie godziny w wannie odprężając w oczekiwaniu na swojego księcia z bajki. Nawet nie zauważyłaś jak ciepła woda, zapach olejków i obfita piana wprowadziły cię w kojący sen.
Zaiste był to piękny widok dla oczu, jednak nie było komu go podziwiać. W łazience jak i w całym pokoju hotelowym byłaś zupełnie sama jeśli nie licząc pająka, który w rogu ściany właśnie pożerał złapaną w sieć muchę.
Pogrążona we śnie nie usłyszałaś cichego pukania do drzwi.

Obudziwszy się rano zziębnięta wyskoczyłaś czym prędzej z wody kichając co nie miara i przeklinając swoją głupotę.
Okrywszy się hotelowym szlafrokiem nie najwyższych lotów wyszłaś z łazienki zmierzając wypić trochę ciepłej herbaty i podkręcić kaloryfer.
Spojrzałaś na zegarek na szafce nocnej - 5.49 - miałaś jeszcze trochę czasu przed wspólnym śniadaniem. Postanowiłaś wykorzystać go żeby doprowadzić się do porządku.
Idąc do kuchni twój wzrok padł na małą kopertę, którą najwyraźniej ktoś wsunął pod drzwi kiedy spałaś. Bez namysłu podniosłaś ją z ziemi i usiadłaś na krzesło w pokoju. Szybkim ruchem ręki otworzyłaś kopertę.
W środku poza kopertą był śliczny kwiat niezapominajki. Od razu uderzyła cię woń znajomej wody kolońskiej. Czytałaś wolno starannie napisane litery na kartce układające się w wyrazy. Wyrazy układające się w zdania.


Droga Dominiko

Oczarowałaś mnie wczoraj i mam nadzieję, że z wzajemnością. Żałuję jednak, że nie dane nam było kontynuować tak.. pasjonującej rozmowy. Pukałem wczoraj do twoich drzwi, ale chyba słusznie wywnioskowałem, że już śpisz a pora jest nieodpowiednia.
Dominiko.. dostałem telefon od starego przyjaciela z Wurzburga. Jest to sprawa niecierpiąca zwłoki, którą muszę się zająć osobiście.
Postaram dołączyć się do naszej grupy tak szybko jak to będzie możliwe. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy.

O. M.





Ewa

... wychodzący z morza nocą łowcy, stanowią poważne zagrożenie dla małych zwierząt które skutecznie potrafią wyeliminować swoimi długimi szczypcami...

Obudziłaś się nagle jak przez mgłę słysząc i ledwo rejestrując dźwięki wydobywające się z telewizora. Musiał się palić całą noc, byłaś naprawdę zmęczona gdyż zwykle wykład o ślimakach i innych malutkich stworzątkach pochłaniał cię do reszty. Spojrzałaś na zegarek, - 7.10 -jeszcze 20 minut do oficjalnego śniadania.
Ogarnęłaś się w pośpiechu w dziennikarskim stylu robiąc wszystko jak najszybciej i zakładając kurtkę trzasnęłaś drzwiami W roztargnieniu zapomniawszy o zamknięciu drzwi. Odwróciłaś się szybko na pięcie i przekręciłaś granatopodobny klucz. Poprawiłaś jeszcze małe kosmyki włosów, które jakby wykorzystując twoją ciężką noc manifestowały bunt wolności przeciw swojej właścicielce.
Zbiegłaś po spirali schodów i przechodząc przez hol w którym poprzedniej nocy cała grupa czekała na zakwaterowanie, dotarłaś do jadalni.
Wydawało się, że byłaś prawie pierwsza nie licząc ciebie śniadanie jedli tam: ten sam facet, który wczoraj zalazł ci za skórę, para wyglądająca na młode małżeństwo oraz przewodniczka całej grupy. Omijając szerokim łukiem irytującego faceta skierowałaś się do stolika przewodniczki pijącej w tym czasie kawę.
Sprawiała wrażenie osoby bardzo zajętej pisząc coś na swoim laptopie. Byłaś jednak dziennikarką, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej na temat całej tej sprawy przysiadłaś się do jej stolika.




Mito

Zasnąłeś dość szybko. Zmęczenie dało ci nieźle w kość i potrzebowałeś sporo czasu żeby to odespać.
Śniła ci się Dominka w japońskim kimonie. Piła z tobą herbatę za każdym razem kiwając ze zrozumieniem głową na twoje wywody na temat komiksów. Scena niczym żywo wyjęta z reklamy typu efekt axe. Uśmiechnąłeś się przez sen.
Natrętna mucha nadleciała znikąd i bzycząc ci do ucha przerwała rozmowę z tą piękną dziewczyną. Wstałeś z ziemi próbując odpędzić od siebie natręta machając rękoma na prawo i lewo. Dominika obserwowała tą sytuację z lekkim rozbawieniem, co wprawiło cię w nie małe zakłopotanie. W końcu dosiągłeś ręką znienawidzonego owada i.. obudziłeś się trzymając rękę na budziku.
Przeciągnąwszy się szeroko podniosłeś głowę z poduszki w pełni zadowolony z wykorzystanego czasu. Dawno tak dobrze nie spałeś i jeszcze ten sen...
Twój wzrok padł na zegarek z nocnej szafki - 7.50.
Od 20 minut powinieneś być już na dole. Kiedy dotarło do ciebie, że zaspałeś spadłeś z okrzykiem przerażenia z łóżka zaplątany w pościel. W panice pragnąłeś nadrobić stracony czas. Na pewno zaczekają! - pomyślałeś wkładając pośpiesznie kolejne części garderoby.

 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 16-11-2007 o 17:19.
traveller jest offline  
Stary 14-11-2007, 21:00   #3
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
Ksoo... Baka baka baka - powtarzał Mito próbując się pozbierać z tym do kupy. Mito w tym stanie był tak rozkojarzony, że zaczął zakładać buty na odwrót - kiedy się zreflektował stał na jednej nodze, co zachwiało jego równowagą.
-Nie.. nie ale ze mnie bakaa - krzyknął Mito kiedy upadał na ziemie. Szybko naszczęście ubrał buty.... "Nieee..." - pomyślał Mito widząc swoje gołe uda.
-Gdzie masz łeb baka... a spodnie!? - klepnął się w czoło. Dostrzegł szybko spodnie i ruszył w ich kierunku, kiedy się po nie schylał nagle przypomniał mu się jego sen:
"Dominika mhmm " - pomyślał, a wzrok jego zamarł na spodniach, tak krótka myśl, a zabrała młodemu Japończykowi tyle czasu, spojrzał na zegarek..
-ÓSMA!!! niemożliwe!! Ksooo - w tej sytuacji mógł zrobić tylko jedno; wyskoczył na balkon w samych butach i koszuli, w celu wypatrzenia reszty grupy... jedyna nadzieja w tym, że da znak że żyje..
" De facto to powinnień ktoś przyjść mnie obudzić skoro mnie już 30 min nie ma" - stwierdził Mito wychodząc na balkon.

Gdy Mito stał tak chwilę na balkonie wietrząc to i owo, zaczęła mu do głowy przychodzić dziwna myśl: "9:00, 9:00...", po pewnej chwili zaczął mówić sobie to na głos:
-9:00, 9:00... Nieee - spuścił głowę, a na jego policzkach pojawiły się okazałe rumieńcne. Wolnym krokiem wrócił do swego pokoju: "Przecież wyjazd jest dopiero za godzine!, o 7:30 to miało być śniadanie" - pomyślał i wzdechnął. Teraz już na spokojnie, trochę z spuszczoną głową i posępną miną, Mito zaczął się ubierać. Gdy ściągał buty, które w tak wielkim trudzie założył, w jego głowie pojawił się ni stąd ni z owąd obraz jego ojca. Stał on trochę w cieniu, przez co był ledwo zauważalny i rozpoznawalny, czy na pewno to jego ojciec?! Po chwili usłyszał głos: *Mito, wstydzę się za Ciebie.. nie możesz być prawdziwym Yamato*, nagle przed ojcem w pełnej krasie, kolorze i pełni pojawiła się Kahori - siostra Mito - po chwili na jej ramieniu pojawiła się czarna dłoń ojca, nadal stojącego w cieniu, czy na pewno to jego ojciec?!
Nagle Mito się otrząsnął, z założoną tylko jedną nogawką od spodni. Przetarł oczy, spojrzał na zegarek: była 8:20.
Przyspieszył trochę z ubieraniem się i zszedł czym prędzej na dół, licząc na to że załapie się jeszcze na coś do zjedzenia, a może raczej na to, że w czyimś towarzystwie polepszy mu się samopoczucie.
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!

Ostatnio edytowane przez Mordragon : 17-11-2007 o 08:34.
Mordragon jest offline  
Stary 17-11-2007, 02:48   #4
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Woda byla przyjemnie goraca, a gruba warstwa pachnacej piany sprawila iz Dominika zapomnaila o bozym swiecie w calosci oddajac sie marzenia.


~

Drzwi otworzyly sie z cichym szmerem ukazujac przystojnego mezczyzne z butelka wina i dwoma kieliszkami. Jego cialo okrywal miekki bialy szlafrok siegajacy do kolan. Niedbale zawiazany w pasie odkrywal wiecej niz powinien i dziewczyna poczula jak serce zaczyna uderzac o wiele za szybko.

- Napijesz sie ze mna, piekna?

Zapytal usmiechajac sie zmyslowo i mierzac ja wzrokiem jakim kazda kobieta pragnie byc ogladana. Przyjemny dreszcz przebiegl po jej ciele. Usmiechajac sie zalotnie wyciagnela ku niemu mokra i pokryta piana dlon. Mezczyzna, nie mogla sobie przypomniec jego imienia, plynnym ruchem dloni nalal zlocistego plynu i podchodzac blizej wreczyl jej kieliszek. Ich dlonie spotkaly sie ze soba na moment. Cichy jek wyrwal sie z jej piersi gdy iskierka mogaca byc jedynie wytworem pozadania przebiegla pomiedzy nimi. Jego wspaniale niebieskie oczy tak glebokie iz mozna sie bylo w nich zatracic sledzily kazdy ruch jej nagiego ciala czesciowo jedynie ukrtego pod warstewka piany. Bojac sie iz za chwile upusci krysztalowe naczynie, przylozyla do ust jego brzeg i upila odrobine tego co w sobie zawieral


~


- Szlak by to trafil.

Zaklela parskajac lodowata woda i nieco nieprzytomnie rozdgladajac sie wokolo. Mala lazieka ani odrobine nie przypominala miejsca w ktorym jeszcze chwile temu sie znajdowala. Fakt, drzala na calym ciele ale do diaska, ani na jote nie przypominalo to snu z ktorego tak okrutnie zostala wyrwana. Szybko wyskoczyla z wanny o maly wlos nie ladujac na tylku gdy jej stopy dotknely sliskich kafelkow. Klnac na czym swiat stoi wytarla sie szybko recznikiem i wlozywszy marny szlafrok hotelowy wyciagnela kurek z wanny. Dreszcze niepokojaco przybraly na sile a drapanie w gardle uswiadomilo jej iz jak zaraz czegos nie zrobi to zamiast zwiedzac bunkier przy boku Oliviera wyladuje w lozku z rozpalajaca jej zmysly goraczka.
Kaloryfer w pokoju marnie zepolil wiec natychmiast udala sie w jego kierunku chcac zmusic wredne urzadzenie do oddania jej dawki ciepla, ktorej przeciez nie potrzebowal. Przechodzac obok drzwi natkenal sie na mala koperte. Zdziwiona podniosla ja z podlagi i wyjawszy zawarty w niej list i (slotkie) zasuszony kwiat, szybko przeczytala wiadomosc.



Droga Dominiko

Oczarowałaś mnie wczoraj i mam nadzieję, że z wzajemnością. Żałuję jednak, że nie dane nam było kontynuować tak.. pasjonującej rozmowy. Pukałem wczoraj do twoich drzwi, ale chyba słusznie wywnioskowałem, że już śpisz a pora jest nieodpowiednia.
Dominiko.. dostałem telefon od starego przyjaciela z Wurzburga. Jest to sprawa niecierpiąca zwłoki, którą muszę się zająć osobiście.
Postaram dołączyć się do naszej grupy tak szybko jak to będzie możliwe. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy.

O. M.




Przez chwile wpatrujac sie w slowa napisane starannym meskim pismem nie wierzyla wlsanym oczom. Bylt tutaj.. przed jej drzwiami, a ona zamiast realnych przyjemnosci zanurzyla sie w mrzonkach. Czy zycie moze byc okrutniejsze?!... Pociagnawszy nosem, co niewatpliwie zapowiadalo iz juz jest przeziebiona ruszyla na powrot do lazienki by jako tako doprowadzic sie do porzadku. Zdecydowanie powinna jeszcze przed sniadaniem zarzyc aspiryne albo chociazby paracetamol. W hotelowej apteczce powinni miec takowe specyfiki.
Po niecalej godzinie z ostro juz drapiacym ja gardlem wyruszyla na poszukiwania ktoregos z pracownikow. Niezapominajke od Oliviera zabrala ze soba w portwelu nie wiedzac wlasciwie dlaczego.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 21-11-2007, 17:22   #5
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Ewa, rozejrzawszy się po sali, wybrała za towarzyszkę śniadania młodą przewodniczkę. Dziewczyna siedziała tuż obok stolika faceta, który tak wkurzył ją wczoraj. co ciekawsze, dzisiaj ten facet nie wywoływał w niej już tak negatywnych emocji...
Gdy mijała jego stolik, raczyła nawet powiedzieć mu "Dzień dobry" i "Smacznego" z miłym uśmiechem.
Po czym to samo, z równie miłym uśmiechem powiedziała do przewodniczki, która w skupieniu dziobała coś w swoim laptopie. Gdy ta podniosła oczy i odpowiedziała na powitanie, Ewa, odsunąwszy już sobie krzesło, zapytała "Czy można sie dosiąść?" zdecydowanym tonem.
Z doświadczenia wiedziała, ze takie pytania muszą być zadawane tak, by pytany nie zdążył lub bał się zaoponować. A Ewa potrafiła być dominującą osobowością. Ten chwyt podziałał widać także na przewodniczkę, gdyż zamknęła laptopa i odpowiedziała "Ależ oczywiście." z niejaka rezygnacją w głosie...
Ewa zamówiła śniadanie i uśmiechnęła się do przewodniczki.
- Piękny poranek, prawda? - rzuciła, żeby rozładować nieco atmosferę. - Idealny na wizytę w bunkrze. Z tego co słyszałam, Pani tam również będzie po raz pierwszy?
Przewodniczka potwierdziła.
- Jestem tutaj, ponieważ zbieram materiały do mojej książki. - ostatnią część zdania wypowiedziała na tyle głośno, by usłyszał ją również facet przy stoliku obok. Nie odwracając głowy, zerknęła, czy zareagował. Zareagował.. Spojrzał na nią z ukosa. Ewa uśmiechnęła sie do siebie.
- Dlatego jestem bardzo zainteresowana wszelkimi informacjami, jakie miałaby Pani na ten temat. Czy mogłabym zadać Pani kilka pytań na temat tego bunkra? Obiecuję, nie będą trudne...
Znów uśmiechnęła się do dziewczyny.
Tamta wyraźnie przybita do muru, oczywiście musiała się zgodzić. Ewa wyciągnęła swój notes, długopis, i zadała pierwsze pytanie. Facet siedzący przy stoliku obok nie interesował jej już zupełnie.
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 23-11-2007, 20:36   #6
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Ewa

Jadalnia była jeszcze opustoszała, więc nie można było zasłonić się brakiem czasu. Kelner od czasu do czasu wychodził zbierając skrzętnie zamówienia od (czasem) niewyspanych gości. Ta wczesna godzina nie odpowiadała pewnie wielu osobom, zwłaszcza, że niektórzy przybywając do Niemiec samolotem nie zdążyli się dostosować do zmian czasowych. Młoda blondynka, siedząca przed tobą wyglądała na doskonale wypoczętą i pełną energii podobnie jak ty. No cóż praca dziennikarki wyrobiła w tobie coś co pozwoliło pokonać tak mało istotny drobiazg jak brak snu. Mimo to Nadia, bo zapamiętałaś że tak właśnie ma na imię sprawiała wrażenie raczej kandydatki na miss piękności na balu maturalnym niż na przewodniczkę w tajemniczym hitlerowskim bunkrze. Przestała na moment pić herbatę i z niemą rezygnacją słuchała co ma do powiedzenia Ewa. Pod naciskiem dziennikarki, której z łatwością przychodziło wydobywanie z ludzi informacji nie pozostało jej nic innego jak tylko ulec. Westchnęła cicho wzruszyła ramionami po czym odrzekła.

- Dobrze niech będzie, słucham panią. Muszę panią jednak uczciwie zawiadomić, że tamten pan był pierwszy i to już wczoraj! Wyobraża sobie pani? Nie dal mi nawet odpocząć po podróży.

Spojrzałaś szybko w kierunku którym pokazywała przewodniczka domyślając się z góry co zobaczysz. No, cóż mogłaś się tego spodziewać. Czując na sobie wzrok obu kobiet mężczyzna domyślając się zapewne o czym rozmawiają uśmiechnął się i włożył do ust soczysty kawałek mięsa. Obydwie odwróciłyście wzrok na wpół zakłopotane na wpół obrzydzone. A niech się udławi. Z mocnym postanowieniem że ten facet nic cię to nie obchodzi postanowiłaś skupić się teraz na wydobyciu z tej kobiety jak najwięcej informacji. Wyjęłaś pospiesznie notes i zaczęła robić notatki zasypując przewodniczkę pytaniami z rzadka dodając od siebie jakąś uwagę. W tym czasie minuty szybko mijały a blondynka najwyraźniej nie przygotowana na to, że ktoś tutaj przepyta ją dokładnie od a do z "tabliczki mnożenia", którą powinna znać na pamięć. Co chwilę zerkała ukradkiem na zegarek sprawiając tym samym wrażenie dziwnie zagubionej małej dziewczynki z każdą chwilą jeszcze bardziej malejącej w oczach podczas starcia z dziennikarką. No cóż wygląda na to, ze jej wiedza o tym wszystkim jest dość mizerna i chyba nic konkretnego od niej na razie nie wycisnę. Może byłam zbyt agresywna?

- Na jakim poziomie są prace badawcze w bunkrze?

- O wyniki badań musi pani zapytać dr. Hammę. Ja.. ja.. nie jestem upoważniona do udzielenia takich informacji.

Ech kolejne pytanie bez normalnej odpowiedzi. Nie może pani czy pani nie chce pani Nadio?
- przemkneło ci przez myśl. Wygląda na to, że więcej już się od niej nie dowiesz. Nakreśliłaś jeszcze jedno słowo Hamma biorąc je w koło. Spokojnie dokończyłyście jedzenie po czym kiedy wszyscy inni także skończyli się posilać. Nadia wstała ostrożnie od stołu i splatając ręce co najwyraźniej stanowiło pewnego rodzaju przyzwyczajenie, zaczęła swą kolejną przemowę. Nie widząc większego zainteresowania przełknęła ślinie zwiększyła natężenie swojego głosu chcąc zwrócić na siebie uwagę całej grupy. Nie wiadomo czemu, wyobraziłaś sobie nagle jak ta kobieta darłaby się w niebo głosy. Brrrr, okropne uczucie z którego szybko się otrząsnęłaś. Postanowiłaś uważnie słuchać robiąc w razie potrzeby notatki lub rzucić jakąś uwagę trzeba być jednak ostrożny, wyglądało na to że łatwo można ją urazić a obrażenie niedouczanej jak uważałaś, ale bądź co bądź przewodniczki mogło troszkę skomplikować sprawę.

Dominika

Zamknęłaś starannie drzwi i wychodząc ze swojego pokoju wpadłaś na młodą dziewczynę, niczym nie wyróżniającą się tak, że nie byłaś pewna czy jest jedną z grupy i jechała z wami wczoraj czy po prostu hotelowym gościem. Przypomniałaś sobie jednak, tak.. ona musiała jechać z nami. Biorąc pod uwagę fakt, że ona na pewno nic nie wie nie fatygowałaś się wciąganiem ją w rozmowę. Pewnie idzie na śniadanie, ja także powinnam.. tak, ale najpierw recepcja. Pospiesznie skierowałaś tam swoje kroki, schodząc schodami zaraz za dziewczyną. Recepcjonista, widząc że zmierza prosto do niego - ten sam co wczoraj - wpatrywał się w nią chłodnym wzrokiem nie wyrażającym żadnych emocji najwyraźniej przygotowany na kolejną skargę na temat skrzypiącej podłogi, niedomykanego okna czy innego pospolitego problemu, którym on i tak się nie zajmie. No cóż w każdym razie uśmiechnął się jednym z tym uśmiechów przygotowanych właśnie na tą okazję zbijając rozmówce "z jego wysokiego stołka".

- Tak, czym mogę pani służyć?

W porównaniu do Olivera wyglądał tak blado jak podrobiony towar na straganie. No cóż stara się chłopak.

Czy wiadomo panu coś na temat niejakiego.. Oliviera Middlera?

Przez chwilę mierzyliście się spojrzeniami, trwało to tylko kilka sekund ale na czole recepcjonisty pojawiły się kropelki potu. Chyba nie spodziewał się tego pytania i zastanawiał się jak wybrnąć z sytuacji. Zaczął chłodnym głosem:

-Panienka raczy żartować? Nie jestem upoważniony do...

- Niech pan skończy mnie traktować jak małą dziewczynkę i powie czy Olivie... Pan Middler wymeldował się od was poprzedniej nocy?

- Jeśli jest pani znajomą pana Middlera to zapewne wie, że jest on właścicielem tego hotelu i nie musi tego robić.

Stałaś chwilę z otwartymi ustami przyswajając sobie tą wiadomość. Właściciel? Ale.. czemu nic nie powiedział? Czy to jakiś eskcentryczny młody multimilioner, który odziedziczył fortunę w spadku? Recepcjonista mówił coś jeszcze i brzmiało to mniej więcej jak dziękuję że mogłem panience pomóc, ale nie dochodziły do ciebie jego słowa. Miałaś nadzieję, że twój niedoszły/przyszły adorator dotrzyma swojej obietnicy i niedługo ponownie pokaże się w twoim życiu.

Póki co zrobiłaś się głodna, no tak cała noc w wannie wzmogła strasznie apetyt. Wkroczyłaś do jadalni widząc, że większa część gości już się pojawiła usiadłaś obok miniętej wcześniej dziewczyny.

-Czy można?

-Ależ oczywiście! Proszę siadać.

Dziewczyna w krótkich czarnych włosach, która wcześniej sprawiała wrażenie nieśmiałej wydawała się teraz bardzo ożywiona i ucieszona najwyraźniej podziałała tak na nią, albo fakt że ktoś zwrócił w końcu na nią uwagę albo kofeina w kawie którą właśnie piła. Zamówiłaś dużą jajecznicę, którą w chwilę potem dosłownie spałaszowałaś nie przejmując się, że takie zachowanie pewnie nie pasuje damie. Uśmiechnęłaś się uroczo i zakryłaś usta kubkiem kawy rozglądając się czy ktoś zwrócił na to uwagę, odprężyłaś się kiedy okazało się, że najwyraźniej każdy jest zajęty własnym talerzem. Ze zdziwieniem zorientowałaś się, że dziewczyna podjęła rozmowę przedstawiając się chyba jako Bernadetta. Odłożyłaś kubek a następnie po przedstawieniu się. Szczerze uśmiechnięta postanowiłaś dowiedzieć się trochę od swojej rozmówczyni. Przypominała ci trochę siebie samą parę lat temu.. Tak miała na ok. z 17 lat młoda, jeszcze wszystko przed nią. Wyszło na to, że jest córką jednego ze sponsorów, którzy finansują wszelkie prace w bunkrze, oczywiście ojciec nie puścił jej tu samej wskazała na łysego faceta, którego jak pamiętałaś Mito przestraszył się trochę w autobusie. Jadł coś co wyglądało jak stek zupełnie bez wyrazu nie dostrzegając tego co sie wokół niego dzieje. Jak mu się teraz przyjrzałaś to facet wyglądał na jakiegoś agenta CIA czy coś w tym guście, przeszło ci przez myśl.No cóż dobrze, że przynajmniej jesteśmy bezpieczni wokół tylu silnych mężczyzn. W tej chwili przewodniczka wstała i wystąpiła tak, żeby być dobrze widoczna najwyraźniej zbierając się żeby coś obwieścić. Cierpliwie czekałaś na te mające za chwilę nadejść nowiny.

Mito

Zbiegając pospiesznie po schodach nie spotkałeś nikogo. Wyglądało na to, że wszyscy od dawna już siedzą w jadalni i objadają się w najlepsze! Ohh brzuch zaburczał ci dość nieprzyjemnie. Jak te zwiedzenie potrwa cały dzień to przecież muszę się porządnie najeść! a może pogadać z kucharzem i wziąć coś na drogę? W końcu prawdziwy bohater nie powinien chodzić głodny w czasie ratowania świata. Mito jak zwykle z rozmarzeniem pragnął niezwykłych czynów godnych swoich przodków, samurai. No cóż może i był chudy, ale po prostu jego metabolizm nie przyswajał sobie tylu substancji odżywczych ile powinien patrząc na to jakie ilości jedzenia potrafił czasem pochłaniać. Poprawiał jeszcze szybko założone w pośpiechu i pogniecione trochę ubranie i w końcu zadowolony z rezultatu wszedł do wielkiej sali. W której było niesamowicie.. cicho? Wszyscy włącznie z przewodniczką która w tym momencie odwróciła się do niego wpatrywali się jego skromną osobę. Uff wygląda na to, że miałem właśnie wejście smoka. Poprawił lekko krawat i kiwnął wszystkim głową.

-Ekhm przepraszam, ale wygląda na to, że trochę zaspałem.

Po czym lekko zakłopotany usiadłeś nie patrząc nawet. Udało ci się dorwać kelnera, którego naciągnąłeś na dwa duże hamburgery i kolę. No cóż nie było to może tradycyjne japońskie jedzenie chociaż swoją drogą wątpiłeś żeby takowe mieli - ale lata życia na fast foodach sprawiły, że przywykłeś do takiej formy pożywiania się. Kiedy kelner odszedł w kierunku kuchni zapewne w celu realizacji jego zamówienia. Wyprostowałeś się na krześle i poprawiając okulary uśmiechnąłeś się patrząc przed siebie. Przed tobą siedział nie kto inny jak ten sam facet w czarnym garniturze pod którym z całą pewnością wciąż miał kaburą na broń. Byłeś się w stanie założyć, że nie była ona pusta. Wyglądał na jednego z takich którzy bez mrugnięcia okiem sprzątnęliby takiego bogu winnego Japończyka jak on. Jednak jego przenikliwe oczy wydawały się nie zwracać na niego uwagi. A może zwracał tylko udaje? No w każdym razie odwróciłeś wzrok szukając na sali innych znajomych twarzy. Zauważyłeś Dominikę która pomachała ci co skończyło się dość obfitym rumieńcem na twojej twarzy. Machała ci także inna dziewczyna, pamiętałeś ją z autobusu i natychmiast szeroko uśmiechnięty odmachałeś obojgu. Jednym uchem słuchałeś tego co mówiła wasza przewodniczka. A co ważnego mogę się dowiedzieć? Najważniejsze jest teraz napełnić żołądek!. Kiedy kelner przyniósł jedzenie a ty je pochłonąłeś wystarczająco szybko żeby podważyć kilku praw fizyki i zaspokoiłeś głód. Skupiłeś się na słuchaniu przewodniczki co chwilę zerkając w kierunku Dominki i tej drugiej dziewczyny wyglądającej dość młodo czując przy tym że coraz bardziej się rumienisz.

Wszyscy

-Przepraszam bardzo mogę prosić o chwilę uwagi?

Kiedy spojrzała, że wszyscy łącznie z Mito są już na swoich miejscach zaczęła kontynuować.

-Witam państwa bardzo serdecznie. Mam nadzieję, że wyspali się państwo bo będą potrzebowali dużej porcji energii na dzisiejszy dzień. Zaraz po śniadaniu mają państwo chwilkę czasu na zebranie wszystkiego co potrzeba a potem spotykamy się przed hotelem. Samochody już czekają, bunkier położony jest około 10 km w las od tego miejsca, droga jest dość wyboista i ledwo przejezdna, ale terenowe dżipy bez problemu radzą sobie z nią znakomicie więc proszę zachować spokój.

Wasza przewodniczka na chwilę przerwała by zaczerpnąć powietrza a następnie wzięła łyk wody ze szklanki podanej przez Ewę.

-Hmm dziękuje bardzo. Tak jak mówiłam nie mają się państwo absolutnie czego obawiać zarówno w czasie podróży jak i samego zwiedzania prosiłabym jednak nie oddzielać się od grupy. A więc chwilo to wszystko wiem, że mają państwo jakieś pytania, ale czas nagli a że musimy wypełnić grafik postaram się w miarę możliwości odpowiadać na nie w trakcie zwiedzania. Dziękuję bardzo.

Po czym usiadła z powrotem do stolika i zaczęła zbierać swoje rzeczy. Postanowiliście, że czas także zacząć się zbierać.

---

Około 9.05 całe towarzystwo było już gotowe do drogi. Wszyscy zmieściliście sie(9 osób) w trzech zielonych dżipach kierowanych przez facetów w moro wyglądających na ochroniarzy obiektu. Chwilę potem jechaliście już między drzewami gęsiego nie przekraczając jakiejś zawrotnej prędkości po kilkunastu minutach byliście na miejscu. Nigdy nie moglibyście przypuszczać że właśnie tu mieścić się może jakaś tajna niemiecka baza czy bunkier w którym w czasie wojny Bóg jeden wie co się działo. I może dlatego właśnie odnaleziono go dopiero teraz? Przed wami najwyraźniej było coś przypominające szyb kopalni. Dżipy zaparkowały kawałek dalej. Przewodniczka wysiadła pierwsza zachęcając was do tego samego. Kierowcy szybko upuścili pojazdy i skierowali się w stronę wejścia. Małe lampki na podłodze i suficie zapaliły się wraz z chwilą kiedy weszli do środka podążając za pewnie by zająć się swoimi codziennymi obowiązkami. Kiedy wszyscy zebraliście się w dość zwartą grupę a przewodniczka upewniła się, że nikogo nie brakuje ruszyliście powoli do przodu przekraczając wejście.

-To przejście odkryto około trzech miesięcy temu i to zupełnie przypadkiem przez jednego z miejscowych. Sprawa szybko nabrała rozgłosu w wyniku którego powołano specjalną grupę amerykańsko-japońsko-niemiecką której zadaniem miało być zbadanie bunkra oraz przystosowanie go dla zwiedzających. Całość jest finansowana przez prywatnych sponsorów, którym udało się nie dopuścić do jego tajemnic rządowi niemieckiemu. W planach leży zrobienie z niego atrakcji turystycznej, ale minie jeszcze parę dobrych miesięcy za nim tak się stanie. Państwo mają być szczęście być pierwszymi, że tak się wyrażę cywilami którzy będą mieli okazję obejrzeć jego wnętrze. Strop oczywiście został zabezpieczony więc nie muszą się państwo obawiać że coś spadnie im na głowę.

Prowadziła was dość wąskim korytarzem co chwilę zwracając uwagę na to, żeby nikt nie zostawał w tyle i nie odłączał się od grupy i pozostawał w zasięgu świateł. Kontynuowała przy tym dzielenie się z wami informacjami, które posiadała na ten temat, najwyraźniej sprawiając wrażenie zadowolonej z tego, że kontroluje sytuację.

-Za chwilę zjedziemy ok. 30 metrów pod ziemię mam nadzieję, że nikt z państwa nie cierpi na klaustrofobię bo tam w dole może wydawać się trochę ciasno. Jako, że nikt się nie odezwał wzięła to za potwierdzenie i prowadziła was dalej co chwile dodając jakąś ciekawostkę.

Ściany i sam strop wydawał się rzeczywiście zabezpieczony przywodząc na myśl jakiś tunel podziemny na autostradzie. Pomyśleliście, że pewnie nie marnują tu ogromnych środków pieniężnych wyłożonych na te przedsięwzięcie przez sponsorów. W końcu dotarliście do dość dużej wielkości wind za pewnie zamontowanych niedawno przez tych ludzi. Mogących pomieścić ok. 5-6 osób. Wasi kierowcy także tu byli najwyraźniej upewniając się, że wszystko będzie w porządku. Podzieliliście się na dwie grupy wsiadając do osobnych wind po czym wszyscy zaczęliście zjeżdżać w dół dając podłoże dla wydarzeń, które już nie długo miało nastąpić. Cali podnieceni od emocji czekaliście aż winda powoli dojedzie do celu podróży.

 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 23-11-2007 o 20:45.
traveller jest offline  
Stary 24-11-2007, 09:07   #7
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
"Hamburger!! tego mi było trzeba" - pomyślał Mito widząc dwa piękne i cieplutkie cele. Żyjąc w akademiku w sumie nie jadł niczego innego jak właśnie hamburgery, hot dogi i inne fast foody. Czasami zajrzał na stołówkę, ale tam jedzenie mu nie odpowiadało za bardzo - jakoś nie mógł się przekonać do dania nazywanego bigosem, albo do ciepłej wody z tłuszczem nazywanej rosołem. A ile można jeść spagettii, przecież od tego można dostać wrzodów.....
Jaka szkoda że cera Mito była tak jasna - może nie było wtedy by widać rumieńców, a rumieńce dostawane od rumieńców, czy też przez myśl o tym że się je ma to trochę paradoks...

Młody Japończyk dokładnie słuchał przewodniczki, dziwił go fakt że bunkier odkryto nie tak dawno, przecież to zaledwie 10 km od miejsca gdzie spali... czyżby nikt z przyjeżdżających nie spacerował?! albo nie jeździł na rowerze po okolicznych lasach?!... było w tym coś dziwnego, coś o czym Mito wolał nie myśleć. Za to kiedy usłyszał, że powołaną specjalną grupę amerykańsko-japońsko-niemiecką, odrazu w myślach pojawiła mu się postać jego ojca - potrząsł głową.. poprawił okulary, przy okazji nerwowo mrugając prawym okiem - "Przecież mój Otosa to zwykły inżynier, aczkolwiek...." - zawsze miał dystans do ojca, a co do jego pracy miał różne i dość pogmatwane myśli, ale w tym momencie, tak daleko od domu mało go to obchodziło, najważniejsze żeby kurek z pieniążkami nie zakręcił się zbyt szybko.

Mito oglądał wszystko z wielkim "apetytem kulturalnym", ale mimo to zerkał czasami na Dominikę i dziewczynę ze stołówki, zapomniał jak miała na imię... może wypadało by zagadać?! - "Nie.. nie warto" - pomyślał szybko Mito.
-Przepraszam, a czy można robić tu zdjęcia?! - spytał nagle dość nie śmiało, spodziewał się że nie można, ale cóż warto było spytać.

Czy to przypadek, czy nie Mito starał się wsiąść do widny razem z Dominiką. W oczekiwaniu na dalszy ciąg atrakcji, które miała zaoferować ta wycieczka, jechał spokojnie windą spoglądając na towarzyszących mu ludzi.....
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!
Mordragon jest offline  
Stary 27-11-2007, 09:27   #8
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Ok... tego bylo dla niej nieco za duzo. Olivier wlascicielem hotelu, przeziebienie, brak wyzej wymienionego faceta, niezbyt dobra jajecznica i corka jakiegos bogacza. Przynajmniej beda mieli dobra ochrone w postaci tego jegomoscia wygladajacego jak wykuty w kamieniu posag ze znaczkiem "Ochrona" na czole. Przynajmniej nie trzeba bylo czekac zbyt dlugo na wyruszenie. Z drugiej jednak strony chyba wolala by jednak pozostac dzis w lozku. Sie mowi jednak trudno.
Po wysluchaniu przewodniczki pozegnala sie z Bernadetta i ruszyla ponownie do recepcjonisty, ktorego nastepnie zmolestowala o tabletke aspiryny. Dzieki bogu byla to rzecz ktora mogl jej udzielic. Pokrzepiona na duchu obrzydliwym smakiem lekarstwa razno i pociagajaco ruszyla do pokoju by po jakiejs niezbyt dlugiej chwili wyjsc z niego w pelni ubrana i gotowa na spotkanie przygody w trakcie ktorej zapewne padnie trupem z powodu goraczki. Czy zycie nie jest cudowne....

******************

Droga przez las trwala dosc krotko. Mimo swego niezbyt optymistycznego samopoczucia Dominika nie mogla nie dostrzec uroku tego miejsca. Tylko totalny idziota niszczylby ten urok dla zbudowania sobie schronu, bunkra czy czegos tam jeszcze. No ale w koncu mowimy tu o czasach wojny i terroru wiec co sie dziwic.
Gdy juz grupa zebrala sie w jako tako spojna calosc przewodniczka poprowadzila wszystkich ku wejsciu recytujac jednoczesnie wykuty pewnie przez noc tekst:

-To przejście odkryto około trzech miesięcy temu i to zupełnie przypadkiem przez jednego z miejscowych. Sprawa szybko nabrała rozgłosu w wyniku którego powołano specjalną grupę amerykańsko-japońsko-niemiecką której zadaniem miało być zbadanie bunkra oraz przystosowanie go dla zwiedzających. Całość jest finansowana przez prywatnych sponsorów, którym udało się nie dopuścić do jego tajemnic rządowi niemieckiemu. W planach leży zrobienie z niego atrakcji turystycznej, ale minie jeszcze parę dobrych miesięcy za nim tak się stanie. Państwo mają być szczęście być pierwszymi, że tak się wyrażę cywilami którzy będą mieli okazję obejrzeć jego wnętrze. Strop oczywiście został zabezpieczony więc nie muszą się państwo obawiać że coś spadnie im na głowę.

Hmm ciekawe czy jednym z tych sponsorow byl jej senny kochanek. To moglo by byc dosc interesujace. Dodatkowo wzmianka o niedopuszczeniu rzadu niemieckiego do tego miejsca wzbudzila w dziewczynie mocna ciekawosc. Swiadczylo by to bowiem iz byc moze bedzie szansa zobaczenia kawalka histori nie spaczonego przez Niemiecka propagande. Istny cukiereczek.

-Za chwilę zjedziemy ok. 30 metrów pod ziemię mam nadzieję, że nikt z państwa nie cierpi na klaustrofobię bo tam w dole może wydawać się trochę ciasno.


Nie wygladalo na to aby byli chetni do pretendowania na pania i pana klaustrofobie roku, wiec droga trwala dalej az do wind, ktorymi grupa miala zjechac w dol. Rozgladajac sie po otoczeniu Dominika strwierdzila, ze kimkolwiek byli owi sponsorzy to nie zalowali pieniedzy. Wszystko bylo dokladnie oswietlone i zabezpieczone tak aby zwiedzajacy mogli czuc sie bezpiecznie. Niezle, calkiem niezle. Stwierdzila w myslach kierujac sie do jednej z wind. Katem oka zauwazyla Mito, ktory najwyrazniej usilowal wcisnac sie do tej samej co ona. Biedny chlopak wygladal jakby nie wiedzial co ze soba zrobic. Dominika usmiechnela sie wiec do niego przyjaznie i pozdrowila ruchem glowy. Nie byla co prawda w nastroju do dluzszych rozmow czy ogolnie rozmow (gardlo dawalo jej ostro w kosc) to jednak uznala za swoj obowiazek dac mu przynajmniej znac ze go pamieta. Tak dla dodania otuchy.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 27-11-2007, 21:58   #9
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Ewa nie była zachwycona perspektywą zjazdu w dół zatłoczoną windą. Udając więc, ze uważnie przegląda swoje notatki starała sie zabrać z tą mniej liczną grupą. Sam bunkier wzbudzał w niej mieszane uczucia. Z jednej strony cała ta otoczka, dżipy, faceci w mundurach, wróżyło to temu miejscu całkiem sporą karierę. Ale z drugiej strony zajeżdżało to już z daleka tanią sensacją turystyczną, robioną pod publikę. Jeszcze tylko brakowało tutaj "Prawdziwej wojskowej grochówki z prawdziwej kuchni polowej porcja 2 euro" i starego moździerza po którym mogłaby skakać dzieciarnia. I sklepu z tandetnymi pamiątkami. Ewa była pewna, ze już niedługo te rzeczy sie tutaj pojawią i była zadowolona, że jest jedną z pierwszych i nie będzie musiała jeszcze tego oglądać. Dużo bardziej zainteresowała ja natomiast sprawa "nie dopuszczenia rządu niemieckiego przez prywatnych sponsorów". Intrygujące... Kim byli Ci sponsorzy, dlaczego i jakim cudem udało im się NIE DOPUŚCIĆ?? To będzie pierwsza rzecz, o którą pomęczy biedną Przewodniczkę, gdy już znajdzie się na dole... Zapisała pytanie w swoim notesiku, podkreślając je kilkakrotnie.

Ewa weszła do windy i wcisnęła się w kąt jak najdalej od innych. Ręce schowała w kieszeniach. Miała ochotę zapalić, ale pytanie "Czy można?" już z góry uznała za głupie. Pewnie nie można. Mimo wszystko jej dłoń w kieszenie z pewnym uporem ściskała nerwowo kończącą się już paczkę papierosów.
Palić, palić, palić... Jej nałóg zawsze najsilniej odzywał sie wtedy, gdy wiedziała, ze nie może sobie pozwolić nawet na małego dymka.
Spróbowała pomyśleć o czymś innym... Zamknęła oczy wsłuchując się w zgrzytliwy mechanizm windy, która opuszczała ich w dół. I pomyślała, że gdyby stała na końcu grupy, może uda jej się niespostrzeżenie zaliczyć kilka szybkich machów...
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 28-11-2007, 12:18   #10
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Winda zjeżdżała w dół powoli sprawiając, że sekundy ciągnęły się w długie minuty wzbudzając tylko waszą niecierpliwość i podniecenie na tym co czeka was w środku.
W końcu obie windy stanęły prawie równocześnie na dole i metalowe drzwi otworzyły się natychmiast w tym momencie. Wyglądało na to, że nie wszystko tutaj wyglądało tak jak na górze.
Ten korytarz co prawda był jeszcze oświetlony, ale wyglądało na to że ma kilka różnych odgałęzień. Wasi kierowcy wyszli natychmiast z wind i skierowali się prosto przed siebie wkrótce znikając za rogiem.
Przewodniczka stała pewnie uśmiechając się do was. Z chwilą gdy ostatnia osoba zeszła na dół zaczęła podawać wam kaski podobne do tych z górniczych kopalni. Na pytające spojrzenia niektórych i przestraszone innych odpowiedziała:

-Proszę się nie obawiać to jedynie kwestie bezpieczeństwa te tunele są dość stare mimo, że robimy co można by uniknąć wszelkich wypadków.

Kiedy całe towarzystwo miało już kaski na głowach ruszyli dalej podążając za przewodniczką tunelem oświetlonym normalnym światłem. Pozostałe były oświetlane na czerwono i zielono. Zapytana o to przez Ewę przewodniczka powiedziała, że to miejsce spełniało kilka innych funkcji poza bunkrem.

- Hmm.. tak wg. naszych informacji znajdowała się tu kopalnia do której transportowano ludność pochodzenia żydowskiego a następnie wykorzystywano do wydobycia znajdujących się tu surowców.
Podejrzewamy, że ludzie ci zostali potem przetransportowani do jednego z niemieckich obozów koncentracyjnych ponieważ nie odnaleźliśmy żadnych ciał.




Po grupie natychmiast przebiegł cichy szmer. Takie deklaracje chcąc czy nie chcąc wprowadzały niepokój, przecież każdy wiedział jakimi zbrodniarzami potrafili być hitlerowcy. Jednak wydawało się, że wzmianka o braku ciał uspokoiła nieco wszystkich.
Szliście dalej powoli, mijając kolejne rozgałęzienia korytarzy ciesząc się w duchu że ktoś wpadł na pomysł żeby tak to oznakować. Wydawało się, że z łatwością można się tu zgubić.

-Jak wielkie jest to miejsce proszę pani?

Pytający głos należał do starszego faceta wyglądającego ewidentnie na dziennikarza, którego wszyscy dość dobrze kojarzyli jako osobę dość snobistyczną. Pewnie albo myśli, że jest jakąś szychą albo naprawdę nią jest przemknęło niektórym przez myśl. Teraz dla odmian jego głos wydawał się bardzo spokojny.
Przewodniczka z miejsca zaczęła udzielać mu odpowiedzi.

-Panie Vandermayer, nie uda mi się odpowiedzieć precyzyjnie na pańskie pytanie ponieważ duża część korytarzy znajduje się pod gruzami spora część grozi także zawaleniem wg. naszych ekspertów niektóre korytarze ciągną się nawet kilometrami sięgając do głębokości ok 200 metrów...

Wywód ten przerwało kichnięcie Dominki, która czym prędzej przeprosiła i dała znak, Nadi że może kontynuować. Ta nic nie powiedziawszy przerwała w momencie którym skończyła.

-A więc, wydobywano stąd głównie pokłady węgla kamiennego oraz miedzi łącznie było to ok. 3 mln ton rocznie co stanowiło jak na te czasy zapewne liczbę dużą jeśli weźmie się pod uwagę jedną tylko kopalnię.
Nie sposób określić jednak ilości ludności żydowskiej która mogła wynosić nawet 20 tys. ludzi.

Facet, który zadał pytanie nie robił notatek po prostu włączył dyktafon i nagrywał każde słowo młodej przewodniczki patrząc gniewnie na parę z tyłu zmuszając ją tym samym do przyciszenia głosu.
Wydaje się, że nie był przyzwyczajony do przyjmowania sprzeciwu ze strony nikogo.
Co jakiś czas stawaliście kiedy wasza przewodniczka pokazywała wam cienkie szczeliny, które były jak mówiła wynikiem zawalenia się tego odcinka korytarza. Ciągle niespokojni w tym ciasnym miejscu mając wrażenie, że to wszystko może runąć wam na głowy.
W końcu oświetlony korytarz ze wzmocnionym nowymi belkami stropem skończył się starym włazem. Przerdzewiały ciężki i liczący sobie ponad pół wieku na szczęśćie był teraz otwarty bo wydawałoby się, że w jego otwarcie trzeba by włożyć strasznie dużo wysiłku.

-Proszę za mną i radzę państwu patrzeć pod nogi.



Postanowiliście wziąć sobie do serca uwagi przewodniczki by przedwcześnie nie zakończyć głupio tej przygody i zachowując środki ostrożności wraz z resztą wolno schodziliście w dół po nowej - gdyż stara zapewne się rozleciała - drabinie.
Ta mieszanka dawnych czasów z nowoczesnością, którą dało się odczuć na każdym kroku była z jednej strony dość dziwna z drugiej na pewno konieczna i bądź co bądź miała swój urok.
Jednak kiedy zeszliście już w dół powitały was surowe brudne ściany najwyraźniej ku uldze niektórych pasjonatów tematu i odrazie przed brudem innych postanowiono zachować w miarę oryginalny wygląd bunkra. Korytarz przed wami był szerszy i wyższy od tego u góry, ale i tak odczuć można było wyraźnie że jest się zamkniętym głęboko pod ziemią.

-Tak to właśnie nasz bunkier.

Wydawało się, że wszystkim łącznie z przewodniczką ulżyło, że już są na miejscu. Mito pierwszy zauważył, kamerę która błyszczała nowością w tym miejscu śledząc każdy ich ruch.

-W tej chwili nasi znajomi z ochrony obiektu, których poznali państwo wcześniej śledzą nasze ruchy na monitorach, w bunkrze mamy zamontowane ok. 10 kamer z których obraz biegnie do specjalnie utworzonego pokoju ochrony znajdującego się w bunkrze.

Ruszyliście przed siebie korytarzem słuchając słów przewodniczki, zaciekawieni notując w pamięci jak najwięcej szczegółów z myślą, że kiedyś z dumą będziecie o tym wszystkim opowiadać. Wyglądało na to, że przewodniczka uczyła się całą noc chociaż nie wyglądała na zaspaną, no cóż może kawa zrobiła swoje. Ciągle zasypywała was szczegółami na temat bunkra z nieskrywaną satysfakcją patrząc ukradkiem na Ewę i jej nieprzeniknione oczy. Wydawało jej się, że ktoś ma tu coś komuś do udowodnienia. Ewa jednak całkowicie ignorowała te zaczepki robiąc spokojnie notatki, mimo że ochota na papierosa wyprowadzała ją trochę z równowagi.
Potem, potem.. przecież nie będziemy tu siedzieć wiecznie, zresztą może jednak można tu palić?

-Bunkier datuje się na pierwszą połowę lat trzydziestych i podejrzewane jest, że został utworzony z polecenia samego Hitlera a o jego istnieniu wiedziała tylko grupka osób no plus oczywiście załoga bunkra. Pierwotnie miał stanowić zapewne doskonałą kryjówkę, ale z czasem został dość rozbudowany i przystosowany do innych celów. Nie jesteśmy dokładnie pewni do jakich, zdania na ten temat są podzielone niektórzy wierzą, że pracowano tutaj nad tajną bronią Hitlera albo w doświadczenia na ludziach jednakże nie znaleziono żadnych dowodów na...

W tym momencie przewodniczka przerwała gdyż tunel lekko się zatrząsł się i gdzieś wysoko, daleko dało się słyszeć coś jakby odgłos spadających kamieni. Nowa żarówka nad waszymi głowami niebezpiecznie zamigotała. Ktoś krzyknął:

-Trzęsienie ziemi!

Wybuchła panika, której okrzyki przewodniczki brzmiące jak "proszę się uspokoić nie ma powodu do.." nie były w stanie uspokoić. Kolejny huk rozległ się już bliżej zagłuszając jej słowa. Ludzie zaczęli krzyczeć i wpadać na siebie niezdecydowani w którą iść stronę. Potem przyszedł kolejny wstrząs okropny hałas walonego się korytarza koło was.

\ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \
<huk> <huk> <huk><huk> <huk> <huk><huk> <huk> <huk>
\ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \
<huk> <huk> <huk><huk> <huk> <huk><huk> <huk> <huk>
\ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \ \
I świat osunął się w ciemność.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
traveller jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172