Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-04-2008, 16:07   #61
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
Aaron
Rozglądałeś sie rozpaczliwie dookoła. Nigdzie jednak nie widziałeś swoich towarzyszy. Znajdowałeś się między dwoma wysokimi domami, na wąskiej i niezbyt zadbanej uliczce. Nieopodal leżała sterta śmieci. Dookoła nikogo nie było, a jedyne odgłosy ludzi dochodziły z oddalonej, ukrytej gdzieś za tymi wszystkimi budynkami ulicy głównej. Zniknął już gdzieś nawet ów mężczyzna z upatrzoną przez ciebie rybą. Nic, tylko cisza i jakoś nieprzyjaźnie wyglądające klocki z pozasłanianymi oknami. Stałeś tak dobrych parę minut, a znikąd nie nadchodziła pomoc.

Sarilo
Z tego miejsca doskonale widziałeś calutki port. Spojrzałeś w stronę miasta. Wysoko ponad domami majaczyła cudowna i dumna góra. Kształtem przypominała nawet wulkan, choć szczyt jej nie był kraterem. Morze kołysało się coraz wolniej, jakby układało się do snu. Drzewa również przestawały już falować, a szum, szelest i gwizdy wiatru zaczynały cichnąć. Nawet gwara z pobliskiego rynku niemal całkowicie opadła, a ostatnie statki zwinęły swe majestatyczne żagle. Po raz kolejny spojrzałeś z tęsknotą w oczach na prawie czerwoną taflę wody. Słońce przypominało wielkiego grejpfruta. Uśmiechnąłeś się do siebie i westchnąłeś głęboko. Poczułeś się dziwnie błogo i zacząłeś się delektować upojnym widokiem zachodzącej gwiazdy. Zniknęły gdzieś wszystkie troski, a myśli zatrzymały się, jakby na odpoczynek. Niemalże zmrużyłeś oczy. I trwałeś tak, rozkoszując się otaczającą przyrodą, samemu niewiedząc, jak długo... Bo wszystko przestało się liczyć. Byłeś już tylko ty i ta cudowna chwila...

Konfor, Haku
Nie musieliście długo szukać. Stłumiona muzyka i roześmiane głosy bandy pijanych marynarzy same dobiegły do waszych uszu. Dźwięki te napełniły wasze dusze niewypowiedzianą euforią i poczuciem bezpieczeństwa. Wszystkie wspomnienia ze "starych, dobrych czasów" zaczynały powracać. Pewnym i zdecydowanym krokiem weszliście więc do środka. Z zewnątrz gospoda wyglądała na dość sporą. Od środka wydawała się natomiast mniejsza, ale całkiem przytulna. Cztery stoliki wykonane były z solidnego, ciemnego drewna, podobnie jak stojące przy owych stołach krzesła. Po drugiej stronie sali siedziało pięciu mężczyzn, wszyscy pijani. Najwyraźniej to oni byli źródłem głośnej wrzawy. Na krześle przy oknie siedział zaś niewysoki młodzieniec, grający na skrzypkach jakąś powolną i spokojną melodię. Za ladą stała przysadzista kobieta o tłustych i niezbyt przyjemnie wyglądających włosach w kolorze płomieni. Jej twarz przypominała nieco nadęty balon, a palce miała grube i niezgrabne. Przecierała właśnie szklankę wyświechtaną szmatką, gdy nagle zauważyła was i rozpromieniona odezwała się niskim, wręcz tubalnym, ale wesołym głosem:
- Witam, kochaneczki! Zapraszam, zapraszam!
 
Fehu jest offline  
Stary 10-04-2008, 18:43   #62
 
Konfor's Avatar
 
Reputacja: 1 Konfor nie jest za bardzo znany
Gdy wszedł wraz z Haku do środka od razu poczuł typowo tawernianą woń,był to smród alkoholu zmieszany ze smrodem potu.Konforowi jakoś nigdy to specjalnie nie przeszkadzało.Spojrzał w stronę z której dobiegały krzyki.Ujrzał 5 zalanych mężczyzn,prawdopodobnie marynarzy.
(Niech no tylko siÄ™ na mnie krzywo spojrzÄ…...)

Nagle usłyszał słowa skierowane prawdopodobnie do niego i Haku
- Witam, kochaneczki! Zapraszam, zapraszam!

Konfor odwrócił się w stronę lady.Spojrzał na grubą kobietę,która właśnie go przywitała i odrzekł spokojnym,nieco obojętnym tonem.
- Witaj.Piwo dla mnie i mojego towarzysza...

Po czym poszedł w stronę wolnego stolika,rzucając nieprzyjazne spojrzenie w stronę upitych marynarzy.
 

Ostatnio edytowane przez Konfor : 10-04-2008 o 18:46.
Konfor jest offline  
Stary 12-04-2008, 13:45   #63
 
Altair's Avatar
 
Reputacja: 1 Altair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znany
Dzień powoli stawał się historią. Wraz z zachodzącym słońcem uciekały niektóre szczegóły, są jednak i takie których nie da się wymazach z pamięci. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, stanowczo za dużo .
W chwilach samotności Sarilo lubił zastanawiać się jak wyglądałoby jego życie gdyby los potoczył się inaczej. I za każdym razem cieszył się że jest tak jak jest, bo chyba musi mieć szczęście skoro jeszcze żyje.
Modlitwę skończył już około dwadzieścia minut temu. Teraz patrzył na dogasające szczątki roślin w moździerzu. Nie zauważył kiedy słońce zaszło całkowicie, często łapał się na tym że nie wie jaka jest pora dnia, ot skutek uboczny widzenia w ciemnościach.
Przypomniał mu się Aaron. Druida ciekawiło co teraz robił. Interesowało go też zajęcie pozostałych kompanów, choć było do przewidzenia. Byle by nikomu nic sie nie stało.

Hmmm, chyba pora wracać- powiedział sam do siebie.

Wstał otrzepał tył płaszcza ze ściółki, zarzucił na ramię torbę i poprawił łuk który był nosił na ramieniu. Idąc wolno ścieżką podpierał się na swoim kosturze.
 
__________________
3444862
A co do nicka ... nie , nie wziąłem go z gry :] . Altair jest gwiazdą . (gwiazdozbiór orła)
Ci co żywią się nadzieją .... umierają głodni....
Altair jest offline  
Stary 12-04-2008, 14:38   #64
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
ZgubiÅ‚ siÄ™… Tak, to byÅ‚o pewne. Nie miaÅ‚ pojÄ™cia, w którym kierunku powinien siÄ™ udać, panicznie baÅ‚ siÄ™ kogokolwiek zapytać o drogÄ™ – zresztÄ… nikogo w pobliżu nie byÅ‚o. Uczucie strachu i bezradnoÅ›ci powoli zaczynaÅ‚o ogarniać cale ciaÅ‚o Aarona, który z podkulonym, dosÅ‚ownie, ogonem podszedÅ‚ do sterty Å›mieci.
PoÅ‚ożyÅ‚ siÄ™, zwijajÄ…c siÄ™ w kÅ‚Ä™bek i cichutko pomiaukujÄ…c czekaÅ‚, aż przyjdzie po niego jakiÅ› żądny pieniÄ™dzy cyrkowiec, albo sama Å›mierć. W koÅ„cu już ponad dwieÅ›cie lat żyÅ‚ na tym okropnym Å›wiecie, tuÅ‚ajÄ…c siÄ™ od cyrku do cyrku, z niewoli do niewoli…
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 16-04-2008, 20:10   #65
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
Aaron
Bruk był zimny i twardy, a znad stosu śmieci unosił się odrażający fetor. Nie można było chyba znaleźć gorszego miejsca na spoczynek. Mimo to skuliłeś się w kłębek i położyłeś na chodniku. Dookoła wciąż było cicho, tylko muchy bzyczały wśród przegniłych resztek jedzenia. Mijały kolejne minuty, a z każdą robiło się coraz ciemniej. Z nudów zacząłeś się bawić swoim ogonem. Powoli zaczynałeś zdawać sobie sprawę z beznadziejności sytuacji, gdy nagle usłyszałeś czyjeś kroki w alejce za zakrętem. Serce zabiło ci mocniej, a odgłos stawał się coraz głośniejszy i wyraźniejszy. Wreszcie zza ściany jednego z budynków wynurzyła się dość wysoka postać w upiornie wyglądającym płaszczu z czarną peleryną i szerokim kapturem, zakrywającym calutką twarz. Aż trudno było uwierzyć, że ów ktoś widzi, dokąd idzie. Szedł szybko, ale zdecydowanie. Był już w połowie uliczki, gdy nagle zatrzymał sie gwałtownie. Sparaliżowany strachem nie mogłeś się w ogóle poruszyć. Wytrzeszczałeś tylko na niego swoje złote oczy w nadziei, że cię nie zauważy. Niestety owa postać przekręciła głowę w twoją stronę, jakby chciała ci się przyjrzeć, pomimo opadającego na twarz kaptura. Po tej strasznej chwili przyglądania się sobie w milczeniu, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność, tajemniczy nieznajomy ruszył prosto na ciebie. Nim zdążyłeś jakkolwiek zareagować, mężczyzna chwycił cię mocno za kołnierz i uniósł prawie metr nad ziemią. Uścisk był na tyle mocny, że z trudem łapałeś oddech.
- Karczma "Pod Masztem"... gdzie jest? - głos jego był nieprzyjemny, przypominający syk węża.

Sarilo
Słońce schowało się już za nieboskłonem, a w jego miejsce pojawiła się purpurowa plama. Świerszcze rozpoczęły swój koncert, a gdzieś w lasku zahuczała sowa. Zapadał zmierzch. Potężne chmury sunęły leniwie po niebie i przysłaniały wschodzące dopiero gwiazdy. Przez jeden z ciemnych obłoków przebijał się niechętnie srebrny księżyc, kształtem przypominający sierp. Skierowałeś się na główną ulicę. Rynek kompletnie już opustoszał, a w porcie zwinięto już ostatnie żagle. W oknach zapalały się światła. Szedłeś brukowaną drogę w górę miasta, gdzie znajdowały sie drzwi "Okrętu". Zastanawiałeś się, czy Sophie przygotowała może jakąś kolację. Z rozmyślania wyrwały cię głośne śmiechy pijanych marynarzy. Rozejrzałeś się dookoła, jakby nieco zbity z tropu. Głosy dochodziły z pobliskiej gospody. Spojrzałeś w jej okna, jednak był one przysłonięte szarawymi zasłonami. Wówczas przypomniałeś sobie o swych towarzyszach. Pewnie siedzieli jeszcze w jakiejś tawernie. Ponownie przyjrzałeś się okolicy. Po drodze jakoś nie zauważyłeś żadnej innej karczmy. Bardzo możliwe więc, że Haku i Konfor siedzieli właśnie w tej tuż obok ciebie.
"Ciekawe którą już żłopią beczułkę piwa..." pomyślałeś z ironią. Westchnąłeś ciężko. Nie byłeś raczej zwolennikiem alkoholu, ani hucznej zabawy. "A może dowiedzieli się czegoś ciekawego?" przeszło ci niespodziewanie prze myśl. Wtedy właśnie usłyszałeś przeraźliwy trzask. Otworzyłeś szeroko oczy i odruchowo nałożyłeś strzałę na cięciwę swego łuku. Oglądałeś się dookoła i nagle dostrzegłeś jakieś czerwone światła w lasku na brzegu morza. Wytężałeś swój bystry wzrok, jednak nie mogłeś niczego dostrzec. Wówczas rozległ się oszałamiający huk, przypominający wybuch wulkanu. Z borku, na rynek dosłownie wysypała się cała horda dziwnych stworzeń, przypominających gobliny. Nie miałeś jednak czasu, by przyjrzeć się im dokładniej, gdyż jeden z nich pędził prosto na ciebie, wymachując w powietrzu swym mieczem.

Haku, Konfor
Usiedliście jak najdalej od bandy upitych żeglarzy. Maphalda, bo tak miała na imię barmanka, podała wam zamówione piwo. Upiliście po łyku bursztynowego trunku.
- Nie najgorsze - mruknął Konfor z lekkim uśmiechem na twarzy. Rzeczywiście piwo smakowało wam bardzo i ponownie sięgnęliście za kufle. Bard, który grał dotąd cicho w kącie, wstał i złożył skrzypki. Podziękował uprzejmie gospodyni za strawę i pospiesznie opuścił tawernę. Gdy wychodził, spojrzeliście na dwór, przez otwarte drzwi. Słońce zaszło już całkowicie, a niebo poszarzało od pierzastych obłoków. Nieliczne gwiazdki przebijały się przez ciemną toń chmur, a księżyc leniwie oświetlał opustoszałe już ulice. Z rynku nie dochodziły już wrzawy i krzyki. W porcie też zwinięto już wszystkie żagle, a w oknach domów zapalały się światła. W istocie, noc nadchodziła wielkimi krokami. Przez kilka kolejnych minut siedzieliście w milczeniu rozkoszując się złocistym alkoholem. Wtedy drzwi karczmy otworzyły się szeroko i do środka weszły trzy postacie. Wszystkie w czarnych płaszczach z pelerynami i szerokimi kapturami, zupełnie zakrywającymi ich twarze. Bez słowa powitania skierowali się do wolnego stolika, zajęli przy nim miejsca i pochylili się ku sobie. Rozmawiali stłumionymi głosami, starając się by nikt ich nie usłyszał. Mimo to, mogliście dosłyszeć część ich burzliwej konwersacji:
- Gdzie ten idiota?! Nie mamy już czasu! - pierwszy z nich, wyglądający na najniższego, wydawał się być bardzo zdenerwowany.
- Musimy na niego zaczekać! Zaraz tu będzie - uspokoił go drugi, zdecydowanie najwyższy z nich.
- Ale nie rozumiesz, że oni mogą tu być w każdej chwili?! - niecierpliwił się pierwszy.
- Trudno, musimy na niego zaczekać! Jest nam potrzebny - odezwał się ostatni, wyraźnie spokojniejszy od pozostałych.
- Cholera jasna, od nam rozwali cały plan!
- Spokojnie, mamy jeszcze czas! - rzekł siedzący pośrodku mężczyzna.
- Właśnie, że nie mamy! Przecież on może uciec! Może się dowiedzieć! - wciąż wściekał się pierwszy zakapturzony.
- O to sie nie martw. Nie ucieknie - odezwał się trzeci.
Spojrzeliście po sobie. Ci tajemniczy mężczyźni budzili w was dziwny niepokój. Po ich rozmowie ciężko się było domyślić czegoś konkretnego, jednak nie podobały wam się ich słowa. Nagle, gdzieś z oddali dobiegł was przeraźliwy trzask, jakby ktoś ściął gigantyczne drzewo. Nawet pijani marynarze przerwali na chwilę hulankę i nasłuchiwali w największym skupieniu. Trójka zakapturzonych drgnęła wyraźnie, a ten najbardziej rozeźlony zerwał się na równe nogi.
- Szlag by to... Już są! - wrzasnął na towarzyszy. - Musimy działać! Natychmiast!!! - po czym wybiegł z gospody. Pozostali dwaj spojrzeli po sobie, choć wyglądało to dość dziwnie, bo ich wielkie kaptury całkowicie zasłaniały im twarze.
- Idziemy - mruknął jeden i po chwili oboje ruszyli w ślady towarzysza. Ponownie spojrzeliście po sobie. Byliście kompletnie zdezorientowani. Nagle nocną ciszę rozerwał potężny huk, a po nim seria mniejszych. Zerwaliście się od stołu i podbiegliście do okna. Ludzie wybiegali z domów na ulice. Zewsząd rozchodziły się wybuchy i wszędzie migotały kolorowe światła. Wreszcie spostrzegliście ogień w porcie. Ktoś na rynku wrzasnął przerażająco.
 

Ostatnio edytowane przez Fehu : 16-04-2008 o 20:17.
Fehu jest offline  
Stary 16-04-2008, 21:24   #66
 
Altair's Avatar
 
Reputacja: 1 Altair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znanyAltair wkrótce będzie znany
Co skłania ludzi do upijania się co wieczór? - zastanawiał się Druid przechodząc obok karczmy. Przystanął na chwilę w wieczornym mroku zastanawiając się czy wejść do środka czy nie. Zazwyczaj ludzie pod wpływem używek byli agresywni, a nie chciał walki. I tu spotkała go największa tego wieczoru niespodzianka.

Od strony zagajnika dobiegł huk i na plac zwaliło się kilkanaście dziwnie wyglądających stworów raczej bez pokojowych zamiarów.
Sarilo upuścił łuk który trzymał w ręce i twardo złapał kostur.
Oczy druida zaświeciły się jeszcze intensywniej niż zwykle , wyglądały jakby płonęły. Także włosy nabrały nienaturalnego blasku.
Koniec kostura, w miejscu na którym wyryta została podobizna Liściastego władcy zaczęła świecić jaskrawym zielonym kolorem.
Avenzuz uderzył nim w bruk i krzyknął zaklęcie, Chciał by pobliska roślinność odpowiedział na wołanie zwego sługi.
"Pnącza cisu" - bo tak zwał się czar miały dwa podstawowe efekty . Pierwszy to oplatanie nieprzyjaciół , a drugi to trucizna zawarta w pnączach . Może nie była w stanie zabić ale częściowy paraliż wystarczył.

Kiedy skończył uniósł kostur do góry i zawył. W lesie na takie zachowanie zwierzęta spieszyły na pomoc, i to z niebywała furią. Niewiele ludzi wie że nawet kot jest w stanie wyrządzisz szkody kiedy czegoś broni.
 
__________________
3444862
A co do nicka ... nie , nie wziąłem go z gry :] . Altair jest gwiazdą . (gwiazdozbiór orła)
Ci co żywią się nadzieją .... umierają głodni....
Altair jest offline  
Stary 16-04-2008, 22:45   #67
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Haku podejrzewając co sie szykuje odruchowo wyciągną miecz z jaszczura i złapał go pewnie w obu dłoniach. Spojrzał po uwalonych w trupa żeglarzy a potem na Konfora. Rozmyślał najlepszą strategie jakom by tu można obrać. 'Tam będzie sie lała krew. Jestem tego pewien.'. Nagle Haku zwrócił sie do Konfora.

-Musimy szybko uciekać do okrętu. Najlepiej teraz!

Nie wiedział kto atakuje bądź co się tam dzieje, ale wiedział że w takich sytuacjach jak ta najlepiej jest sie ukryć. Nagle zdał sobie sprawę że nie wie gdzie jest reszta kompanów.' Oby byli cali i bezpieczni. Sariso jakoś sobie da radę ale bardziej martwię sie o Aarona.'

-To jak będzie? Uciekamy?
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
Stary 17-04-2008, 06:43   #68
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Biedny Aaron nawet nie próbowaÅ‚ siÄ™ bronić, nie potrafiÅ‚ – a nawet gdyby, strach jaki ogarnÄ…Å‚ jego ciaÅ‚o byÅ‚ tak wielki, że nie mógÅ‚by zrobić ani jednego ruchu w obronie wÅ‚asnego życia.
Jedynie bezskutecznie starał się złagodzić uścisk, dłońmi trzymając napastnika za nadgarstek.

Gdy usÅ‚yszaÅ‚ pytanie, zaczÄ…Å‚ gorÄ…czkowo krÄ™cić gÅ‚owÄ…, jakby chciaÅ‚ zaprzeczyć, bÄ…dź też odmówić odpowiedzi? W jego przypadku byÅ‚a to opcja pierwsza…
- Ja… Ja… Nie wiem – wyszeptaÅ‚, patrzÄ…c na zakapturzonÄ… postać bÅ‚agalnym, ale i peÅ‚nym strachu, spojrzeniem.

WyglÄ…daÅ‚ żaÅ‚oÅ›nie – teraz bardziej przypominaÅ‚ niewolnika, niż kilka chwil temu, kiedy to leżaÅ‚ samotnie w stercie Å›mieci, bawiÄ…c siÄ™ swoim ogonem. Co go czekaÅ‚o? Åšmierć? Niewola? A może coÅ› innego?
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 17-04-2008, 16:28   #69
 
Konfor's Avatar
 
Reputacja: 1 Konfor nie jest za bardzo znany
Po wejściu zakapturzonych postaci i w trakcie słuchania ich rozmowy Konfor nie wiedząc czemu poczuł się nieswojo,postanowił jednak nie dać po sobie poznać i sączył piwo dalej...Miał zamiar zapytać barmankę o jakąś robotę,ale przez tych tajemniczych mężczyzn zupełnie o tym zapomniał... Nagle coś głośno trzasnęło i postacie wybiegły na zewnątrz.Konfor podbiegł do okna by zobaczyć co sie dzieje.Wiedział,że to na pewno nic dobrego.Ujrzał ludzi biegających jak opętani.Co chwile było słychać wybuchy. I znowu to wróciło... Ledwie zdążył się poczuć normalnie a to znów go dopadło.Poczuł,jak serce mocniej mu bije... Wpadł w wir wspomnień zapominając o tym,co dzieje sie na zewnątrz.Z objęć bolesnych wspomnień wyrwał go głos Haku trzymającego miecz:
-Musimy szybko uciekać do okrętu. Najlepiej teraz!

Konfor nic nie odpowiedział,zastanawiał się co dalej robić.Nie przepadał za uciekaniem,jednak w tej sytuacji nie było innego wyjścia.Wyjął swój miecz,spojrzał na Haku i biegnąc w stronę wyjścia krzyknął:
-Najpierw powinniśmy odnaleźć Aarona i Sarilo!
 

Ostatnio edytowane przez Konfor : 17-04-2008 o 16:31.
Konfor jest offline  
Stary 18-04-2008, 15:51   #70
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
Aaron
Napastnik nie zdążył jakkolwiek zareagować na twoje słowa, ponieważ nocną ciszę rozdarła seria potężnych eksplozji. Mężczyzna bezceremonialnie rzucił tobą w stertę śmieci i biegiem puścił się w alejkę, którą przyszedł. Kiedy już otrząsnąłeś się ze śmierdzących odpadków, rozejrzałeś się dookoła. Ludzie wyglądali przez okna, gdzieniegdzie zapalały się światła. Gdzieś z oddali dochodziły odgłosy eksplozji. Słychać było nawet trzaskające płomienie. Podniosłeś się, ale wciąż stałeś w miejscu i nasłuchiwałeś. Myślałeś, że serce zaraz wyskoczy ci z piersi. Hałasy zbliżały się coraz bardziej i stawały sie coraz głośniejsze. Słychać było wrzaski i dzikie okrzyki. Wojna powróciła.

Sarilo
Teraz miasto zalewały już dziesiątki, a nawet setki plugawych istot. Zewsząd dochodziły odgłosy walki. Mieszkańcy bronili się. Wiele budynków stało w ogniu. Widząc szarżującego na ciebie wroga, od razu złapałeś mocniej za swój kostur i wykrzyknąłeś swoiste zaklęcie. Na twoje wezwanie, z pobliskich skwerków wystrzeliły liczne pnącza z cierniami.



Stwór zawył z bólu, kiedy kolce cisowych pędów wpiły mu się w skórę, niczym wilcze kły. Upadł on na ziemię, wijąc się w agonii. Niestety zbliżały się do ciebie już kolejne cztery. Wtedy, z wyraźnym gniewem w oczach, uniosłeś wysoko swój kostur i zawyłeś donośnie. Odpowiedź była natychmiastowa. Wśród tych wszystkich wybuchów i szczęku oręża dało się dosłyszeć przeraźliwe wycie wilków. Gdzieś na skraju płonącego lasu dostrzegłeś watahę tych wspaniałych stworzeń. Z dziką furią rzuciły się one na najeźdźców. Na twój zew przybyło także liczne ptactwo: chmara mew, kruki i kilka orłów. Przez chwilę zawisły nad miastem, po czym z ogromną szybkością zaczęły pikować prosto na wrogów. Mimo to, przeciwników wciąż przybywało. Dopiero teraz dostrzegłeś, że wśród palących się żaglowców, na brzeg przycumowały nowe statki, pełne tych odrażających istot. Nadchodzili dosłownie ze wszystkich kierunków. Miasto znajdowało się w poważnych tarapatach. Zastanawiałeś się gorączkowo, jak rozprawić się z kolejnymi napastnika, gdy nagle z karczmy obok wypadli Haku i Konfor.

Haku, Konfor
Wyciągnęliście swoje oręże i przygotowani do walki, wybiegliście na dwór. Od razu zauważyliście waszego towarzysza, Sarilo. Otoczyły go cztery istoty, które widzieliście po raz pierwszy w życiu. Nie wyglądały one jednak przyjaźnie. Bez wahania rzuciliście się na pomoc druidowi. Potwory, wyraźnie zdezorientowane waszym nagłym nadejściem, zaczęły wymachiwać swoimi mieczami na wszystkie strony. Haku doskoczył do jednego z nich i szybkim ruchem wytrącił mu broń z ręki, po czym pchnął go w pierś. Konfor natomiast uderzył drugiego prosto w dziwaczny hełm z taką siłą, że stwora aż odrzuciło. Właśnie mieliście się zabrać za pozostałych napastników, gdy nagle zobaczyliście coś przerażającego.



Gigantyczny troll wyłonił się z puszczy, łamiąc przy tym kilkanaście drzew. Jego ryk zagłuszył wszelkie odgłosy walki. Najeźdźcy zawyli z radości, jakby od dawna już czekali na nadejście monstrualnej bestii. Wy natomiast spojrzeliście po sobie z niekrytym przerażeniem.
 
Fehu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172