Odpalam staruszka i pędzę w stronę centrum z moim gościem przerzuconym przez siedzenie. Gdy dojeżdżam do Wisły wyrzucam go do rzeki i sprawiam, że tonie, a następnie przebijam pod wodą lodowymi kolcami. Po tej krótkiej przerwie i pozbyciu się nieproszonego gościa jadę dalej w stronę centrum szukając jakiejś kryjówki, czy hotelu w jakim mógłbym się zatrzymać. -Wątpię, że taki zawodowiec pracuje sam. W końcu na bazarze nie kupił pistoletu z tłumikiem. |
Oponent Adama wyleciał, a on sam poczuł nową falę bólu. No i jeden z jego wrogów słania się na nogach... Wiśnia nie dojechał. Ktoś w jednym z bardziej pustych miejsc, to jest slumsach, gdzie pojechał na skróty ktoś naskoczył go i mimo sprawności Silvera powalił go kopnięciem. Motor poleciał daleko, a garniturowiec spadł na ziemię. Atakujący Piotra miał na sobie strój motocyklisty i był bardzo wysoki... |
Tworzę dwa lodowe miecze (lekkie, jednostronne), po czym uśmiecham się złowieszczo. Rzucam się na niego zadając kilka szybkich pchnięć, po czym według starych nauk zaczynam tańczyć zadając kolejne cięcia i pchnięcia, ale tak by nie zabić przeciwnika, ale go poranić. |
Pierwszy atak doszedł, ale natychmiast odskoczył i zaatakował podcięciem... To nie był byle kto...To był zabójca. |
-Dobry jesteś- mówię spokojnie- naprawdę dobry- po czym wyrzucam lodowe miecze nad niego i tworzę z wody wiele lodowych strzał, które opadają teraz na niego. Kiedy odskakuje lub jakoś unika atakuje lodowym kolcem, który tworzę w ręku, tak by zabić. |
Kopnął cię w brzuch, kiedy spadły na niego strzały. Kuli się z bólu, ale wstaje i mówi: -Też mam moc. Po czym czujesz, że padasz...ale stoisz, jednak kręci ci się w głowie i czujesz siarkę... A on zaczyna na ciebie biec... |
-Cholerny typek- mówię- ale przynajmniej fajny cholerny typek- uderzam w ziemię i tworzę lodową taflę pod nim. Po krótkiej chwili tworzę na lodowej tafli kolczatkę. Potem nadbiegam do niego i zaczynam go atakować gołymi pięściami i nogami, staram wykorzystywać wszystkie zdolności jakie przez lata nabyłem o sztukach walki. |
" No nie. Dlaczego oni się tak przyczepili." Jeszcze w locie łapię jego nogę a potem macham nim tak żeby z dużym impetem uderzył w ziemię. Kończę to kopnięciem w żebra. |
Oponent Mariusza ryknął z bólu. Widocznie nie był już w stanie dalej walczyć. Chrzęst złamanego żebra utwierdził Gregowskiego w przekonaniu, że wróg ma dość. Wróg Piotra boleśnie padł, ale zrobił przewrót w tył i odskoczył gwałtownie. I Wiśnia zobaczył ich trzydziestu. |
-Ciekawe, czyż nie?- mówię do niego. Po czym podskakuje i tworzę pod sobą lodową deskę na której przelatuje na piętro jednego z domów. Po czym wchodzę przez mieszkanie na klatkę schodową a potem biegnę na dach. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:06. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0