|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-01-2009, 23:39 | #361 |
Banned Reputacja: 1 | Uchylił się zawalidroga przed ciosem buta pana Jacka, ale że nie widział dobrze, tak zatoczył się i klapnął ciężkim zadem o deski podłogi, aż kurz się spośród nich wbił. Szabli jednak z rąk nie wypuścił, ale po prawdzie to i tak śmiech buchnął gdzieniegdzie na sali. Zerwali się jego kompanioni znać też do bitki jak ich przywódca gotowi. Pan Dobrot na ziemie zeskoczył i szablą co ją już miał w ręce wskazał miedzy dwie ławy. - Mości panowie ławę pomiędzy te dajmy... |
28-01-2009, 10:57 | #362 |
Reputacja: 1 | Pan Dąbrowicz nieco skonfundowany stał. Bo to już sam nie wiedział czy próbując burdy zapobiec nie staną po stronie jakiś paliwodów. Nim się postrzegł i nim jego słowa przebrzmiały towarzystwo się zebrało. Jeden imć Gorzowskiego po pysku lać trunkami począł i kopniaki rozdzielał. Drugi od chamów inszych wyzywał i czarnym szabliskiem w oczy błyska. Pomyśliwał sobie jeno tak – ot mi się stołowanie trafiło. Burdy niczym, w jakim Przemyślu lubo Podolu nie w Warszawie. Gdzie się człek nie obróci nic tylko hultajstwo i swawola. Ot, czym nasza Rzeplitą stoi! Póki, co stał jak stał. Szabli nie dobywając, bo to nie był w typie takiego, co mu łatwo przychodziło obnażania żelaza. |
28-01-2009, 12:48 | #363 |
Reputacja: 1 | Pan Sosnowski poderwał się, chwycił za rękojeść szabli: - Pan Gorzowski opuszcza karczmę z kompaniją. I to już, mościa panie, bo tym razem na jednej kresie na pysku się nie skończy. Dymaj w las na bobry, panie Gorzowski! W drzwiach karczmy stanął pan Kupiński i w lot pojąwszy sytuację cofnął się. Z ulicy dobiegło jego wołanie: - Bywaj tu! A chyżo! Pan Gorzowski, szorując portkami po podłodze, cofnął się i powstał. A słysząc wołania z ulicy i widząc, że towarzystwo do szabli skore rzucił: - Idziemy, waszmościowie! Nie będziem się pospolitować z hultajstwem na ślachectwo się śrubującym! - po czym nacisnął kołpak na głowę i pośpiesznie opuścił salę wraz z towarzyszami. - Imaginujcie sobie, waszmościowie, że ten hultaj co i raz zwady ze mną szuka. Po czemu nie wiem. Ot paliwoda taki, a że opilec ponad miarę to i musi mu się na rozumie coś poszwankowało. - pan Sosnowski westchnął, po czym zwrócił się do olbrzyma. - Dziękuję waszmości, żeś opilcom i hultajom odpór dać chciał. Prosiemy do kompaniji! - a ujrzawszy pana Kupińskiego na powrót w drzwiach i zaglądających mu przez ramię strażników wyszedł zza stołu - Mości Kupiński, prosimy! Ot do szabelek by przyszło gdyby nie waszmość! Pan Kupiński rzucił coś do strażników po czym ci zniknęli. - Ano nie odmówię. |
28-01-2009, 13:50 | #364 |
Reputacja: 1 | Imć Andrzej rad był wielce, że jednak jego pierwsze wrażenie co do tej szlachty mylne nie było. Bo jak się pokazało jeden z nich łacno gorące głowy umiał ostudzić. Zarówno jednych jak i drugich. - A wielce mi miło takowe zaproszenie przyjąć i z radością zdrowie waszmościów wypiję. Jam jest Michał Andrzej Dąbrowicz Dąbrową się pieczętujący. Czekał aż mu się reszta towarzystwa przedstawi a i sam z razu o nic nie pytał jeno się przy stole szlachcie przypatrywał. Dosiadając się do towarzystwa kołpaczek lisi z głowy ściągnął, może nazbyt polityczne to niebyło, ale po prawdzie to mu czaszka trochę parowała. Za sprawą dusznego dnia a emocji ostatnich. Jako się już rozsiadł wygodnie i przepatrzeć się mu można było dokładniej to z razu poznać było, że na jednym oku słabuje. Co to pod na wpół przymkniętą powieką mgłą było spowite. Blizna przy lewej skroni wystrzał z bliska wskazująca pewną tego była przyczyną. Spod brody wystawał mu obojczyk z wizerunkiem, jakiego świętego, ale pomiarkować nie szło cóż za jeden. Postury był wielkiej, ale w ruchach gibki. A szczerym uśmiechem do serca nie jednemu mógłby przypaść. |
28-01-2009, 14:44 | #365 |
Banned Reputacja: 1 | Pan Samuel aż ze złością o ziemię kołpaczkiem prasnął jak zobaczył że robiburdy czmychnęli. - Psie chwosty, szable im pokazać i już zmykają. Przebóg musieć ta Rzeczypospolita upaść jak fantazja taka nikła ! Po czym zwrócił się do mości Kupińskiego. - witaj wasze. zawsze mile gościa takiego będziem witać. I do Dąbrowicza. - Witaj waszmość. Samuel Dobrot herbu Bończa. I waszeci prosimy do kompaniji. A gdy zbliżył się nieco do szlachcica - Nie mogłeś go chociaż waszeć misą albo kuflem przez łeb zdzielić ? |
30-01-2009, 05:39 | #366 |
Reputacja: 1 | - Ha ha... - zaśmiał się gromko pan Kazimierz widząc umykających Gorzowskiego i jego kompanionów. - Pewne że z dupska dżazgi wyciągac mu będą - widac było że ta cała sytuacja bardzo go rozbawiła. - Oj, prawda panie Samuelu, aż krew mnie zalewa jak widzę takich darmozjadów. Do wojaczki żadnego nie ma, ale do bitki zasług i urzędów pierwsi. Skóre tylko takim garbowac nic więcej. Na grzbieach innych się wybic, to ich dewiza... - Wybacz waśc, ale musiałem powiedziec co na srecu leży. Jam jest Kazimierz Biegański łowczycowicz kaliski, brogiem sie pieczętujący pola Grunwaldu i pierwszych władców pamiętajacy - unosząc prawice ku skroni wypowiedział te słowa. Zasiadłszy do stołu rzekł: - jesli mówisz waśc że się napijesz to i proszę - zaczął nalewac dwójniaczka szczerze. Odkładając flasze spojrzał na pana Sosnowskiego. |
30-01-2009, 10:39 | #367 |
Reputacja: 1 | Pan Michał z ochotą przepił miodku. - Ano mogłem. Ale widzisz asan – zwrócił się do imć Samuela – jeno po co. Tak mi się to widzi, że gdyby w tej naszej Rzeczypospolitej szlachta mniej swarna była jeno pożytku by to mogło przynieść. Bo zdania jestem ja takiego – jak kto do bitki jest skory tedy miast ze szlachtą się bić tedy niech jakiemu moskwicinowi lubo śledziowi wszetecznemu abo i pohancowi bobu zada. A jeżeli odwagi by to czynić mu nie staje tedy niech pachołki starościńskie się nim zajmują i w gościnę do wieży proszą. - Ale szkoda życia naszego aby deliberowanie na temat hultajstwa. Lepiej rzeknijcie waszmościowie cóż was sprowadza do Warszawy? Bo wyglądacie jakobyści jako i ja chwilowo tu byli. |
01-02-2009, 15:17 | #368 |
Reputacja: 1 | Pan Sosnowski wysłuchał nowo przybyłego po czym rzekł: - Ano, mości Dąbrowicz. Prawdę rzekliście. Hultajstwo się po szlakach panoszy, szabelkami brzęka, a jak trza by kogo sprać za granic naruszanie to nie masz defensorów Rzeczpospolitej. Ale i insza rzecz, że miłościwy pan z pieniądzem kwarcianym co i raz się opóźnia. Toć po prawdzie, jak zborze kupcom przedam to ci mi płacą. Ale jak szabelką za Rzeczypospolitej sprawami wywijam to już bywa, że konfederacje trzeba. Aleć nie o tym... Ano masz rację, że my tu jeno chwilowo. Ot inne hultajstwo nas na drodze obić chciało aleśmy mu kreski na pyskach porobili i trzeba było głów obwołanie zrobić. A i problema inne mamy bo hultajstwo i pośród starostów się lokuje i imaginuj sobie waszmość, że starościć sochaczewski me krewniaczki z dóbr wyzuł, zbrojnych zbiera, najazdem straszy. Jakby tu jaka głusza była gdzie król i sądy daleko. Ale, rzeknij no waszmość, na długo w Warszawie? Zapraszam do swego dworu w Białutach! - znać było, że postura pana Dąbrowicza zrobiła wrażenie na panu Sosnowskim. |
01-02-2009, 21:05 | #369 |
Reputacja: 1 | Pan Jan czasie konfrontacji siedział spokojnie, jeno wspomniawszy artykuły zakazujące broni dobywania w Warszawie sięgnął po mieszek z kulami, ugniótł go w poręczny rulon i odpowiedniej chwili czekał. Na szczęście burda się skończyła nim krew sie polała. Gdy Pan Michał do kompaniji zaproszon został, sięgnął po kubek i umiósł w salucie ku niemu. - Powitać Waszmości! Wasze Ursusem, a nie tylko Dąbrową pieczętować się powinien. Miło tak zacnego człeka spotkać co i bez szabli może pokazać zawalidrogom ich miejsce. Jam Jan Kapica herbu Tuczyński z Milewa ma urlopie z chorągwi Smoleńskiej. - Właśnie o wojsku i jego zaopatrzeniu deliberowaliśmy, kiedy się ten Gorzowski napatoczył. Szczerze powiem, że takich jak on to w chorągwi bym nie widział. Zaraz by burdę jaką zaczął i chłopów okolicznych miast wroga by szarpać zaczął. Wszak chłop szabli nie wyjmie... Ale dość o nim. - Wasze zapewne wojskowo sługiwał? - zawiesił wzrok na szlachcicu. Ostatnio edytowane przez Gwena : 01-02-2009 o 21:24. |
02-02-2009, 11:02 | #370 |
Reputacja: 1 | - Co też waszmość gadasz. Jakże to, starosta hultaj? Starościc niewiasty infestuje? Nie może to być... Oj w tej naszej Rzeplitej niedobrze się dzieję. Jeżeli jest, jako i prawicie panie Jeremi tedy możecie i na moją szabelkę liczyć. Jeżeli starym żołnierzem nie wzgardzicie. A jak to u nas mówią – jeśli ślachcic prosi jeno kiep odmawia. Powiedźcie kiedy nam w drogę i czy owe włości daleko a pachołka okrzyknę, aby wszystko oporządził. Widno było, iż imć Dąbrowicz na swawole i hultajstwo wielce piekliwy. Jak o turbulencjach z Boraczyńskimi przyszło mu słuchać zrazu czerwień na gębę mu wyszła, głos jeno głośniej podniósł. Ale nim skończył już widać, że pierwsza cholera mu przeszła. Znać było, że to człek z tych spokojnych raczej się wywodzących. Kubek miodziku opróżnił i dalej prawił do nowopoznanej kompaniji. - W Warszawie mości cześniku to już trzeci dzień wywczasu zażywam. Splendory wielkiego miasta podziwiając a słuchając, jakie wieści z różnych stron panowie szlachta przynoszą. Alem tutaj jeno przejazdem i tak zamiarowałem najpóźniej we dwa dni stąd ruszać. - Najmłodsza siostra moja w święty związek małżeński wchodziła tedy za permisją się w rodzinne strony udał i z rodziną czasu żem spędził trochę. Bo to ja teraz osiadły w powiecie mławskim, w Trzciance jestem u pana Kleczkowskiego Jana. Klucznikiem mu będąc. A rodzina ma z Podlasia, z Dębnik się wywodzi. Zatem w drodze powrotnej ciekawości mej nie poskramiałem i do wielkiego miasta żem przyjechał. A i zadość czyniąc pytaniu imć Kapicy w słowach kliku do swej wojennej przeszłości się odniósł. - No nie powiem waszmość, że wojenne rzemiosło zupełnie obce mi jest. Bo to sługiwało się za pocztowego w chorągwi husarskiej wojewody płockiego. Z wielkiego domu ja się nie wywodzę, zatem wystawić pocztu ni jak nam było. Tedy Ojczyźnie miłej inaczej mi przyszło się przysłużyć. Alem, jako, że wielce wojennego miał towarzysza – pana Jana Kleczkowskiego to i niejednej przygody żem zaznał. O czym jak Pan Bóg zezwoli to i przyjdzie mi jeszcze Waszmościom niejedno rzec. Ale od tej nieszczęsnej potrzeby, co to konfederatów pod Guzowem król nasz do konfuzji przyprowadził – tu na imć Sosnowskiego spojrzał, co to o konfederacyjach wcześniej prawił – granic bronić mi nie przyszło, młodszym to ostawiając. Ostatnio edytowane przez baltazar : 02-02-2009 o 12:11. |