|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-05-2008, 21:50 | #51 |
Reputacja: 1 | - Nie ufaj tej szrlataneryi krakowskiey waszmość! Tyle ich sztuka warta co to błoto w którem wleciał, powiedz mi ino waść gdzie, a jutro z rana mego cyrulika sprowadzę, może on córcię kochaną odratuje, bo zacny to medyk i znawca chorób wszelakich. |
21-05-2008, 22:01 | #52 |
Reputacja: 1 | Waszmoć sobie głowy niech tym nie zawraca. Cyrulik nie krakowski, jeno z dworu rodziny mey, z Siewierza. - sianem się wykręciłem. Żegnam zatem wasze, bo śpieszno mi do dzieciątka mojego. Czem prędzej w stronę Miasta oddaliłem się, konia za uzdę ciągnąc. |
21-05-2008, 22:17 | #53 |
Reputacja: 1 | Szlachcic i coś jeszcze chciał widać rzec, bo gębę rozdziawił, ale widząc że pan Błażej do córki się spieszy, zamiaru poniechał i krzyknął tylko: - Oby córuchna do zdrowia wróciła! Pan Paweł tem czasem w sprzeczkę wciągnion został, bo ludzie widząc że kompanem tego któren ich o mało nie stratował jest, poczęli się naprawienia szkód domagać. W zamieszaniu jakie się uczyniło nie zauważył pan Paweł towarzysza, któren się oddalił Panu Błażejowi spieszno było żyda, któren za zboże miał zapłatę dać odnaleźć. Wypytawszy pomiędzy kupcami którzy kramy swoje nieopodal prowadzili, zwiedział się iż Isak Szymberg przy ulicy Stawowej w Kazimierzu z żoną mieszka i tam go spotkać można lub też nie kiedy, w karczmie przy Nowoleskiej, gdzie przebywa wieczorami interesu doglądając... Ostatnio edytowane przez Pan Starosta : 21-05-2008 o 22:22. |
22-05-2008, 13:28 | #54 |
Reputacja: 1 | Ze sprzeczki się jako tako wyłgałem, bom powiedział, iż tamtego szlachcica nie było mi godne poznać.No i gdzież się podział ten niepoprawnik jeden? Teraz szukać mi go będzie trzeba! - Powiedziałem sam do siebie. Następniem zaczął wypytywać ludzi o szlachcica, który szukał Isaka Szynberga, z nadzieya znalezienia Pana Błażeja. Ostatnio edytowane przez Paweł Żebrowski : 22-05-2008 o 14:17. |
22-05-2008, 13:55 | #55 |
Reputacja: 1 | W rzeczy samey, pan Paweł zręcznie z całej awantury z mieszczaństwem się wykpił i rozpoczął poszukiwania przyjaciela, którego już zupełnie ze oczu stracił. Zasięgnął pan Paweł języka pomiędzy ludźmi, coby czego się zwiedzieć i po próżnicy nie błądzić... ...istotnie jakowyś szlachcic przed kilkoma minutami wypytywał o Isaka Szynberga, gdzie ów mieszka i gdzie pracuje,upewniło to pana Pawła iż to jego kompana chodzi, takoż i pan Paweł bez trudu miejsca gdzie żyd przebywa ustalił i w miasto się udał licząc że Szynberga odnajdując i towarzysza odnajdzie... |
22-05-2008, 14:26 | #56 |
Reputacja: 1 | I przechadzając się szybkim krokiem po Krakowie, z koniem za uzdę prowadzonym, szukałem domu, na którym szyld wisi, opisany dużej wielkości zdaniem "Jeśli dobrem Twoim zaopiekować się trzeba, toć chodź tu do mnie i pukajż w te drzwi", ponieważ takiej właśnie informacyi udzielili mi przechodnie. |
31-05-2008, 22:20 | #57 |
Reputacja: 1 | Jako że słońce poczęło już leniwie i nieubłaganie chylić się ku zachodowi, jeno quartum swojego majesttu jeszcze objawiając, mrok coraz gęściej zaścielał ulice ogarniając miasto coraz to gęstrzym kużuchem, pan Błażej mając w pamięci informacyie, jakie zdobył wśród ludności iż Żydziak którego poszukuje o tej porze zwykł najczęściej w karczmie na Nowoleskiej bawić, udał się tedy na Nowoleską. Nie trudno było znaleźć karczmę, która jako żywo, Nowoleską się zwała. Przed wejściem kręciło się kilku ludzi, głównie z plebsu miejscowego i chamstwa, którzy ryby, skóry i towar jaki ze wsiów nawieźli sprzedawszy za dnia w nocy grosz uzyskany trwonili pijać po karczmach. |
31-05-2008, 22:30 | #58 |
Reputacja: 1 | Rad z okazyi do wizyty w karczmie, do owej tawerny ruszyłem odpychając wszelaki motłoch, któren przejście utrudniał. Pchnąwszy odrzwia wkroczyłem do oberży. |
31-05-2008, 22:40 | #59 |
Reputacja: 1 | Wewnątrz panował spokój, jedynie kilku szlachty grało w kości, pozostali w tym plebeje miejscowi siedzieli rozmawiając, które to rozmowy co jakiś czas przerywała salwa śmiechu, bądź okrzyk triumfu od strony grających. Kiedy wzrok pana Błażeja przywykł już bardziej do ciemności panującej w sali, zauważył że na stole przy grających słuszna już kupka złotych polskich błyszczy, a co chwila jeszcze któryś z grających dorzuca nową monetę, która brzdękiem obwieszała dobitnie że tu gra o wysoką stawkę jedynie wchodzi w rachubę. ... Ostatnio edytowane przez Pan Starosta : 31-05-2008 o 23:33. |
31-05-2008, 23:15 | #60 |
Reputacja: 1 | Do karczmy wszedłszy, najsampierw owych panów braci przy kościach ujrzałem. Czasu ni złota wiele nie miałem, jednakże okazya do gry w zacnym tak gronie (wszak po strojach i po złota stertach na stole widać było, że majętni to byli szlachcie) powtórzyć się może, acz nie musi. Słowem - dylematum potworne umysł mój nawiedziło. |