|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-09-2012, 21:51 | #111 |
Reputacja: 1 | Johny mam prośbę, abyś rzucił mapkę tuneli tych, które są realne i tych które widzi Indianin. Jak zrozumiałem odnoga z której bije czerwona poświata nie istnieje w realnym świecie. I teraz pytanie odnośnie mechaniki świata duchów, że tak to nazwę. Są jakieś zasady odnośnie poruszania się po nim, tzn. podręcznikowe zasady. Czy po prostu w tej materii obowiązuje czysty storytelling? Pytam, bo chciałbym wiedzieć jak widzisz taką kwestię. Indianin chciałby zaryzykować troszkę i pozwiedzać korytarze w świecie duchów. On ma jakieś doświadczenie w tej kwestii i chciałbym zapytać o ryzyko takiego działania. Skoro jego kumple pilnują mu ciała, to rozumiem, że będzie mógł tam mimo wszystko wrócić w każdej chwili. Jak szybko mogę się poruszać w tej formie i czy w ogóle mogę? Skoro widzę wszystko z góry, czyli unoszę się w powietrzu. Tak? Czy ciała materialne w jakikolwiek sposób blokują Indianina, czy może przez nie przenikać?
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |
10-09-2012, 11:44 | #112 |
Reputacja: 1 | Odnośnie mechaniki w Świecie Duchów: W podręczniku nic na ten temat nie ma, tylko tyle co przy opisie profesji Szamana. Nic więcej, dlatego cały Świat Duchów to jest moja autorska wariacja. Podręcznik nic mi o tym nie mówi, więc wykorzystuję coś takiego jak "Własne reguły", czyli modyfikacje MG. W tym wypadku będzie to czysty storyteilling, chyba że zajdzie odpowiednia potrzeba to użyję mechaniki. Co do kwestii bezpieczeństwa: Duch Indianina znajduje się poza ciałem. Ciała znajduje się w transie, więc jeszcze żyje. Indianin w każdym momencie może wrócić do ciała, chyba że w realnym świecie zginie. Wtedy nie ma już powrotu, kotwica znika, a nie uśmiecha mi się tworzenie Zombie (Duch opanowuje martwe ciało). Duch/Dusza Indianina może się swobodnie przemieszczać po widzialnych dla niego korytarzach. Dzieje się to raczej w czasie rzeczywistym, ale w PBFie normalnym jest nietrzymanie się ram czasowych Tą czerwoną poświatę już spotkałeś - to ten wielki tunel, on też "zaatakował" wizjami Indianina
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
10-09-2012, 23:39 | #113 |
Reputacja: 1 | Post poleciał. Indianin idzie/leci, czy jak to tam nazwać czerwonym tunelem i zamierza dotrzeć do źródła bólu i tego czerwonego światła. Johny mimo wszystko ponawiam moją prośbę o aktualną mapę, zarówno tuneli realnych, jak i tych ze świata duchów. Jak zrozumiałem różnią się one od siebie. Tak?
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |
11-09-2012, 00:18 | #114 |
Reputacja: 1 | Nie do końca: Różnica jest taka, jak pomiędzy umeblowanym a nieumeblowanym pokojem: pokój umeblowany to świat realny, a nieumeblowany - świat duchów. Albo inaczej: to że korytarz istnieje w danym miejscu w obu płaszczyznach nie oznacza, że te korytarze są identyczne. Tak wyglądają korytarze z perspektywy Indianina. Tyle wie, obecnie znajduje się w czarnym punkcie. <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> <><><><> <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> <><><><> <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> <><><><> Post poszedł, następny pojawi się 23 września. Realny świat: bez zmian; Świat duchów: Pinhead: Te wszystkie odczucia Indianina to tylko wizja, czyli nie niesie za sobą żadnych obrażeń mechanicznych (Nie zamierzam wymyślac czegoś takiego jak obrażenia psychiczne bo to byłaby znaczna przesada).
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 19-09-2012 o 19:19. |
19-09-2012, 19:26 | #115 |
Reputacja: 1 | Informacja Mam do was, drodzy gracze jedno ważne pytanie, które muszę zadać czytając sesję i Prywatne Wiadomości: Czy chcecie dalej grać w tej sesji? Chcę żeby była to odpowiedź szczera, bez żadnego kłamstwa motywowanego sympatia lub antypatią do mojej osoby lub innymi bezsensownymi czynnikami. Powtórzę jeszcze raz pytanie: Czy chcecie nadal grać w sesji "Droga do Cheyenne"? Czy lepiej ją wrzucić do czeluści Archiwum i zwolnić wasze moce przerobowe na inne sesje? Oczekuję jak najkrótszych, jednoznacznych odpowiedzi, czyli np. Tak / Nie .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
19-09-2012, 19:33 | #116 |
Reputacja: 1 | Tak, ale znasz moje "ale" Johny o których Ci pisałem na PW.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |
20-09-2012, 14:48 | #117 |
Reputacja: 1 | Tak (5znaków) |
20-09-2012, 15:21 | #118 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Tak. Nie jest zbyt absorbująca
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |
23-09-2012, 16:27 | #119 |
Reputacja: 1 | Wyznania MG czyli coś, czego chciałem uniknąć To będzie jeden z najtrudniejszych postów jaki chyba kiedykolwiek napisałem: Pinnhead, niestety ale fabularnie sesja zaszła trochę za daleko, więc zmian tego typu nie da się bezboleśnie wprowadzić. Zamysł sesji uniemożliwia wprowadzenie tych zmian. Więc najpewniej z tej sesji zrezygnujesz, jak już pisałeś na PW. Latin, Ulli: Tutaj odpowiem już grupowo, wasze odpowiedzi są identyczne. Sesja ma już 9 stron, fabuła niby się toczy, ale nie ma w niej za bardoz waszej aktywności. I nie chodzi mi tutaj o post w terminie. Tego akurat się trzymacie. W sesji nie zamierzałem nikogo ciągnąć za rękę. Lecz na od ostatnich stron dochodzę od wniosku, że tej sesji nie da się prowadzić wiedząc, że tylko jeden gracz wykazuje aktywność w działaniu. Zachowania waszych postaci są po prostu bierne, posty wyglądają, jakby były pisane tylko dlatego że trzeba odpisać. W sondzie i rekrutacji pisałem o sesji akcji. Akcja jest związana z ryzykiem, dlatego liczyłem, że postacie, zgłoszone do sesji akcji, nie będą bały się podejmować ryzyka. Spójrzmy na ostatnie kilkanaście postów. Jest was czterech: John, Rudolf, Ma'o'-nehe i Steve (NPC). Każdy z was jest uzbrojony po zęby. Dochodzicie do rozgałęzienia, jeden korytarz biegnie prosto, drugi w lewo. Nie wiadomo czy czegoś tam nie ma. Waszym celem jest znalezienie wyjścia z tej kopalni. Ma'o'-nehe po raz kolejny w trans, działa w swoim świecie. Jest was trzech (i hiena ). Steve Cadart od początku był przewidziany jako dodatek, atrakcja niewpływająca na fabułę. Liczyłem na was, na graczy. Obecnie sytuacja jest taka, że wszyscy stoicie w jednym miejscu, pilnując nieobecnego umysłem / duchem Indianina. Nikt z was nie wziął inicjatywy w swoje ręce. Założenie sesji było od początku błędne: ta cała kopalnia, ograniczona przestrzeń. Sprawdza się jedynie w nielicznych wypadkach. Teraz się nie sprawdziła. Sesje tworzą współnie MG i gracze. Pinhead już mi zadeklarował, że jeżeli nic się w tej sesji nie zmieni, rezygnuje z gry. Stwierdzam, że jest on jedynym graczem w sesji, którego postać podejmuje działanie. I nie chodzi mi tutaj o podejmowane ryzyko. Czy Ma'o'-nehe, siedzący pod ścianą w transie, potrzebuje aż trzech opiekunów, pilnujących go przed... no właśnie czym. Jeżeli Pinhead odejdzie, zostanę z dwoma graczami, których grają tak jak... jak w sesji jednolinijkowej. Co z długim czasem na odpis jest karykaturalne. Gdyby mi zależało, żeby jako MG, całkowicie samodzielnie stworzyć tą historię (Ulli, Latin, wasze postacie nic do tej sesji nie wnoszą), to napisałbym opowiadanie, zbiór opowiadań, może nawet minipowieść, a nie sesję, gdzie historią tworzy sie wspólnie: Gracze i MG. Nie wiem jakie jest wasze zdanie w tym temacie, ale sądzę, że zadaniem gracza jest popychanie akcji do przodu, zaskakiwanie MG rozwiązaniami których nawet sobie nie wyobrażał. Będę szczery: jest to dopiero moja druga sesja RPG, nie uważam się za dobrego MG. Częściej jestem graczem. Może następne zdanie będzie sprzeczne z założeniami sesji: Jako gracz nie lubię, jak MG prowadzi graczy po sznurku od punktu A do punktu B, gdy gracz ma za zadanie realizować scenariusz sesji. Jako MG nie lubię, jak gracze dają się prowadzić po sznurku, nie przejawiając jakiejkolwiek aktywności. Jest to demotywujące, dbanie o atmosferę, szczegóły, kiedy gracz kwituje to krótkim "Stoję pod ścianą i czekam". Jest to frustrującem, kiedy to co opisze MG idzie na marne, bo nawet nie próbuje wczuć się w klimat, a nawet w postać. Gdzie się podział John Sinclair, sędzia, gdzie jego zawziątość i ambicja? Ja tego nie widzę. Dlatego z przykrością ogłaszam, że przerywam i kończę sesję. Sesja już dawno się skończyła, przerywam więc tą bezsensowną wegetację. Niech zniknie w odmętach archiwum, jako kolejny niedokończony projekt. Nie jestem z tego powodu szczęśliwy. <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> <><><> Ten post jest pełen goryczy zawiedzionego MG. Dziękuję za grę. Do obsługi: Proszę to przenieść do Archiwum dopiero, jak pojawi się post kończący MG - post nr 89.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
23-09-2012, 17:24 | #120 |
Reputacja: 1 | Johny faktycznie bardzo gorzki post. Czuję się w obowiązku na niego odpowiedzieć, gdyż niejako to ja jestem odpowiedzialny za to, że wypłynął temat sensu kontynuowania rozgrywki. Napisałem do Johny'ego PW z moimi uwagami i tym co mi się w sesji nie podoba. Była to jakaś forma krytyki, ale nie po to by go zniechęcić, ale by poprawił w sesji to co moim zdaniem się nie udawało. Liczyłem tak, jak to było napisane w rekrutacji na sesję akcji. Dla mnie sesja akcji to pościgi, strzelaniny, gęsto ścielący się trup, co chwila jakieś wybuchy, konieczność podejmowania błyskawicznych decyzji o od których zależy los postaci. To nazywam sesją akcji. To co nam zaprezentowałeś Johny ciężko nazwać sesją akcji i nie jest to moim zdaniem wina bierności graczy. Choć po prawdzie była ona faktycznie widoczna, ale jej przyczyny widzę w czymś innym. O tym jednak za chwilę. Sesja nasza była sesją eksploracyjną. Chciałeś nas zmusić, byśmy zaczęli zwiedzać podziemia, labirynt, czy co tam to było. Poza pojawieniem się robota, cała odpowiedzialność za przebieg rozgrywki złożyłeś na nas graczy. Jeżeli tego oczekiwałeś od nas, to wystarczyło napisać o tym w komentarzach. "Chłopaki ruszcie się, bo wasze postacie zdechną w tych podziemiach. Ja nie zamierzam pomagać wam w odszukaniu wyjścia. Szukajcie, kombinujcie" Tego zabrakło, moim zdaniem. Gdybym wiedział, że tego od nas oczekujesz zapewne działałbym inaczej. Jednak moja postać, jako zamknięta w sobie i będąca blisko świata duchów tam właśnie szukała odpowiedzi i wydawało mi się to najbardziej naturalne. Tym bardziej, że po pierwszym transie podsunąłeś mi jakąś wskazówkę. Może warto było podsunąć Indianinowi jeszcze jedną, by mógł zacząć dalej sam szukać. Jak rozumiem zawiodły kości i to dlatego. Czasami jednak MG musi przymknąć oczy na pechowy rzut i pozwolić na sukces właśnie po to, aby sesja poleciała dalej. Nie dziw się nam, jako graczom, że działaliśmy ostrożnie. Być może zbyt ostrożnie. Ryzyko śmierci od zupełnie przypadkowego strzału było tutaj zbyt duże. Każdy chyba zdawał sobie sprawę, że wlecieliśmy do dzieła Molocha i każdy spodziewał się pułapek co krok. Stąd też moim zdaniem bierność, o której pisałeś, strach i ciągła potrzeba trzymania się razem. Wiadomo w grupie raźniej i bezpieczniej. Jeżeli myślałeś, że każda z postaci pójdzie w inną odnogę, to myślę, że to było błędne założenie. Ja znam setting słabo i raczej bym się nie zdecydował na takie działanie. A co dopiero ludzie, którzy znają NS. Johny nie uważam Cię za słabego MG, bo sądząc po tym jak grasz i piszesz, to masz potencjał. Być może wyszedł tutaj po prostu brak doświadczenia i nie umiejętność pokierowania wydarzeniami tak, by delikatnie zmusić graczy do podejmowania ryzyka i decyzji. Często gracze działają właśnie w ten sposób i to niestety na MG, a nie na graczach spoczywa obowiązek popchnięcia fabuły do przodu. Pisałem Ci o konieczności zdynamizowania sesji i jak widzę sam widziałeś taką konieczność, ale chyba nie wiedziałeś jak masz to zrobić. Czasami trzeba delikatnie pchnąć graczy i ich postacie kijem w miejsce do którego chciałbyś, aby doszli. Nie wiem, jak wyglądało zaplecze sesji, to znaczy jej scenariusz i fabuła. Jeżeli to faktycznie miała być eksploracja podziemi, to trzeba było to jasno napisać. Gdyż w ten sposób moje i chyba nie tylko moje, oczekiwania były mocno rozbieżne z tym, co się działo w sesji. Podsumowując dziękuję wszystkim za grę, wspólną zabawę i wysiłek włożony w tworzenie postaci i rozgrywki. Troszkę szkoda, że się poddałeś Johny. Zapytałeś nas o zdanie i wszyscy byliśmy na tak. Trzeba było spróbować zmienić coś w sesji, a jakby się nie udało, dopiero zakończyć grę. Mam właśnie troszkę podobną sytuację w jednej z moich sesji. W slasherowym horrorze pouciekali mi gracze i też chciałem zakończyć rozgrywkę, bo wydawało mi się że nie ma sensu kontynuować ją w tej formie. Dopiero za namową graczy i Armiela podjąłem decyzję o kontynuowaniu gry. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Jeszcze raz Johny dzięki za grę i spędzony wspólnie czas. Nie poddawaj się jednak. Pisz następną rekrutkę do NS, a masz we mnie gracza. Chętnie poznam ten setting bliżej, tylko w może bardziej klasycznym wydaniu
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |